Roześlą antypirackie ostrzeżenia do użytkowników P2P

Opublikowano: 13.01.2017 | Kategorie: Prawo, Telekomunikacja i komputery, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 804

Nowa antypiracka inicjatywa ruszy w Wielkiej Brytanii. Co istotne, ostrzeżenia mają być pozbawione gróźb oraz żądań pieniężnych.

W ostatnich latach walka z piractwem przyjęła formę copyright trollingu, który bardziej przypomina zarobkowe zastraszanie (czasem na granicy oszustwa) niż działania dla dobra twórców. Prawnicy i windykatorzy zarabiający na trollingu najczęściej tłumaczą, że chodzi im tylko o edukację. Niektórzy wręcz przekonują, że cały interes jest nieopłacalny, a oni sami inkasują pieniądze, gdyż chcą się poświęcić dla sprawy…

Tymczasem w Wielkiej Brytanii rusza system wysyłki ostrzeżeń antypirackich, który ma mieć charakter czysto edukacyjny. Duzi operatorzy telekomunikacyjni będą wysyłać “edukacyjne e-maile” do tych klientów, którzy zostali zidentyfikowani jako osoby korzystające z usług P2P w celu udostępniania utworów chronionych prawem autorskim.

Szczegóły opisuje ISP Reviev. Edukacyjne e-maile mają być pozbawione gróźb oraz żądań. Sami operatorzy nie będą sprawdzać kto korzysta z P2P. Zrobią to posiadacze praw autorskich, którzy prześlą operatorom sieci zawiadomienie o adresach IP powiązanych z naruszeniami. ISP Review cytuje przedstawiciela Virgin Media, który mówił o zachowaniu odpowiedniej ostrożności przy całej procedurze. Najwyraźniej operatorzy już teraz mają świadomość, że metody namierzania piratów nie są idealne. Inna rzecz, że te metody pozwalają na zidentyfikowanie abonenta płacącego za łącze, który niekoniecznie musi być sprawcą naruszenia.

Dodatkowo serwis “Torrent Freak” dowiedział się, że e-maile z ostrzeżeniami mają wskazywać legalne alternatywy. Namierzaniem rzekomych piratów ma się zająć firma MarkMonitor, która wcześniej została zatrudniona przy realizowaniu tzw. prawa sześciu ostrzeżeń w Stanach Zjednoczonych. Operatorzy ograniczą się do wysłania 2,5 mln ostrzegawczych e-maili rocznie, ale nie będzie ograniczeń w liczbie ostrzeżeń, jaką może otrzymać jeden abonent.

Tego typu inicjatywy nie są całkiem nowym pomysłem. W Wielkiej Brytanii już w roku 2014 proponowano uruchomienie takiego systemu. Początkowo posiadacze praw autorskich spierali się z operatorami, gdyż ci pierwsi chcieli e-maili z groźbami oraz automatycznego(!) przekazywania im danych osób, które zostały wskazane jako sprawcy naruszeń.

Jeszcze wcześniej w USA wprowadzono tzw. prawo sześciu ostrzeżeń. Ten system przewidywał nie tylko wysyłanie powiadomień do internautów, ale także karę w postaci ograniczenia prędkości łącza, jeśli jakaś osoba nie przestawała udostępniać chronionych utworów. Inicjatywa uruchomiona w roku 2013 została dwa lata później oceniona jako nieefektywna.

Ponadto w Kanadzie umocowano prawnie system “notice-and-notice”. Dzięki temu posiadacze praw autorskich są uprawnieni do zawiadamiania dostawców internetu o zidentyfikowanych naruszeniach dokonanych przez abonentów. ISP są wówczas zobowiązani do przesyłania tych powiadomień do tych abonentów. Jeśli dany ISP nie będzie przesyłał powiadomień, musi się z tego wytłumaczyć i musi liczyć się z możliwością zapłacenia kary.

Niestety w systemie “notice-and-notice” operator nie określa treści wiadomości do przesłania abonentowi. Robi to posiadacz praw autorskich lub jego przedstawiciel. Dzięki tej luce firma Rightscorp szybko wykorzystała system w celu uprawiania zwykłego copyright trollingu, w dodatku takiego z wyraźnym wprowadzaniem w błąd. W wiadomościach zredagowanych przez Rightscorp była mowa o odszkodowaniu w wysokości 150 tys. dolarów za każde udostępniane w sieci dzieło, podczas gdy prawo kanadyjskie ogranicza wysokość odszkodowań do 5 tys. dolarów za wszystkie naruszenia.

Rozwiązanie przyjęte w Wielkiej Brytanii nadal ma pewne wady. Część antypirackich alertów zapewne trafi do osób, które nie dokonały żadnych naruszeń. Jednocześnie pewne formy naruszeń nadal nie będą objęte systemem, który skupia się na usługach P2P. Notoryczni piraci mogą skorzystać z narzędzi, które ukryją ich adres IP przed firmą namierzającą.

Z drugiej strony widać, że inicjatywa odcina się od typowego copyright trollingu. W tym przypadku można już mówić o “działaniu edukacyjnym”, skoro nie jest ono połączone z naciskiem na wyciąganie od ludzi pieniędzy. Oczywiście nadal można mieć obawy, że posiadacze praw autorskich będą dążyć do zaostrzenia charakteru raz uruchomionego systemu.

Autorstwo: Marcin Maj
Źródło: DI.com.pl


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. Light 13.01.2017 22:46

    Miękkie podejście do tego tematu wydaje się być optymalne.

  2. replikant3d 13.01.2017 23:17

    A jakie mają wyjście? Walka z wiatrakami? Przekonali się że przymus nic nie daje.

  3. Szaman 14.01.2017 08:51

    Oczywiście że nic nie daje bo tylko chciwe hieny kapitalizmu próbujące krępować wolny dostęp do dóbr kulturalnych, maja tak ograniczony światopogląd żeby twierdzić iż piractwo kiedykolwiek zniknie na skutek gróźb i kar. Takie praktyki tylko rozjuszają piratów i motywują jeszcze bardziej do działania.

    Z resztą nic dziwnego, najlepszym przykładem tego jak bezsensowne są kary będzie tu mój znajomy który zawsze jeździ na gapę autobusem a jak dostanie kare to mówi tylko oj tam i tak za bilety które bym w tym czasie kupił, zapłaciłbym więcej po czym wsiada do autobusu i jedzie daje 😛

    Gdybym ja dostał karę to postąpił bym z resztą tak samo bo to jawne wyłudzanie i przemoc.

    Kary mogą odstraszyć jedynie nielicznych ludzi którzy są podszyci strachem a tacy najczęściej boją się czegoś robić już na starcie 😛

    Jak chcą się pozbyć piractwa to niech przestaną zawyżać ceny utworów i zapewnią ludziom godną płacę.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.