Zabawa w chowanego

Opublikowano: 25.02.2008 | Kategorie: Wierzenia

Liczba wyświetleń: 427

Próbowaliśmy zorganizować pogrzeb embrionów pozostałych po zabiegu in vitro. Wbrew wykładni episkopatu księża odmawiają.

Kościół katolicki sprzeciwia się gwałtownie stosowaniu metody in vitro w leczeniu niepłodności. Ledwo na początku grudnia 2007 r. minister zdrowia Ewa Kopacz napomknęła o możliwości refundacji przez państwo tej procedury medycznej, podniósł się lament, który od miesiąca nie ustaje. Premier Donald Tusk, choć z niego taki liberał i nigdy nie był kościółkowy, uspokajał biskupów publicznie i oświadczył, że w tym roku pieniędzy NFZ na in vitro nie będzie. Choć niepłodność w Polsce dotyka od 14 do 20 proc. par, Światowa Organizacja Zdrowia uznała ją za chorobę społeczną, a politycy i media od kilku lat krzyczą o zbyt małej liczbie urodzin w Polsce.

Rada ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski pyknęła list do posłów i senatorów o niegodziwości i niedopuszczalności metody in vitro ujmując te niedopuszczalności w kilka punktów. Punkt pierwszy mówił: Przy każdej próbie w tej metodzie giną liczne embriony – jest to rodzaj wyrafinowanej aborcji. Konkluzja była zaś taka: zbyt wielki jest człowiek, by można było nie widzieć jego godności od początku jego istnienia. Biskupi powtórzyli więc starą śpiewkę o człowieku od poczęcia i dziele boskim.

Skoro od poczęcia embrion jest człowiekiem, to powinien należeć mu się katolicki pogrzeb.

Dryndnąłem do kilku parafii z takim oto zagadnieniem. Razem z żoną – o niegodni!, o grzeszni! – nie mogąc doczekać się potomka, poddaliśmy się procedurze in vitro w prywatnej klinice. Klinika przygotowała kilkanaście zarodków z komórek jajowych żony i moich plemników. Już pierwsza próba umieszczenia zarodków w macicy powiodła się, będziemy szczęśliwymi rodzicami. Jednak po wyjściu z pierwszego oszołomienia – o niegodni!, o grzeszni! – zaczęliśmy mieć wyrzuty sumienia wobec zarodków, które pozostały. Chcielibyśmy im chociaż urządzić katolicki pogrzeb.

W mojej parafii w Gdańsku siostra w biurze parafialnym odłożyła słuchawkę. Tak samo w parafii NMP Matki Kościoła w Gdańsku-Matemblewie, gdzie zajmują się sprawami kobiet brzemiennych. W Chojnicach w parafii Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny odebrał ksiądz i postraszył mnie policją za głupie żarty. W Starogardzie Gdańskim w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa usłyszałem: Bez wygłupów. W parafii św. Rodziny w Słupsku nie zostałem zrozumiany: ksiądz upierał się, że jeśli dziecko urodziło się martwe, to jak najbardziej, pochowamy. Jak już udało mi się wytłumaczyć, zafrasował się: trochę to wydumane.

Przez długie lata Kościół katolicki w przypadku dziecka, które zmarło wkrótce po porodzie, w trakcie porodu lub urodziło się martwe, stosował procedurę obrzędów pogrzebowych skróconych, bez odprawiania mszy, bez księdza w szatach liturgicznych, z głównym elementem polegającym na pokropieniu trumny wodą święconą. Stąd wzięła się ich nazwa „pokropek”. O odprawianiu pokropka w przypadku poronienia nie mogło być jednak mowy. Co światlejsi publicyści katoliccy od czasu do czasu biadali nad tym w „Tygodniku Powszechnym”.

W grudniu 2006 r. Ministerstwo Zdrowia wydało nowe rozporządzenie w sprawie postępowania ze zwłokami i szczątkami ludzkimi. Według tego rozporządzenia rodzice (lub inne osoby uprawnione) dzieci urodzonych martwo albo po poronieniu mają prawo otrzymać akt zgonu i dokonać ich pochówku. Rozporządzenie zwraca uwagę, że nie jest istotne, jak długo trwała ciąża. Kościół zareagował natychmiast. Biskupi zaczęli wydawać instrukcje dla księży, że w związku z powyższym rządowym rozporządzeniem proboszczowie mają wydzielić na cmentarzach odpowiednie kwatery i nie mogą odmawiać urządzenia pogrzebu – tak jak wcześniej odmawiali. Biskupi zalecali rezygnowanie z tzw. pokropku, jako nie mającego uzasadnienia w prawie kanonicznym, oraz odprawianie mszy pogrzebowej.

Skąd taka łaskawość Kościoła? Światło na to rzuca choćby „Instrukcja dla diecezji kaliskiej. Pogrzeb dzieci zmarłych przed urodzeniem” podpisana przez biskupa kaliskiego Stanisława Napierałę: Jest to bardzo ważne w kontekście starań o konstytucyjny zapis dotyczący ochrony prawa do życia od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci. Duża szczerość…

Czyli tak: Kościół deprecjonował do tej pory pogrzeby dzieci, jednocześnie głosząc szacunek należny każdemu od poczęcia. Deprecjonować przestaje, bo potrzeba propagandowego argumentu w dyskusji politycznej. To nie jest prawda, że Kościół kat. się nie zmienia. Zmienia się. Jeśli uważa, że to przyniesie mu jakąś korzyść. I jeśli iść tym tropem rozważań, to biskupi czym prędzej powinni wydać instrukcję ceremonii pogrzebowej dla embrionów.

Autor: Waldemar Kuchanny
Źródło: Tygodnik “NIE” nr 4/2008


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.