Uznać Abchazję i Osetię Południową?

Opublikowano: 28.09.2010 | Kategorie: Polityka

Liczba wyświetleń: 562

Minęły już ponad 2 lata od wojny rosyjsko-gruzińskiej, ale nadal nierozstrzygnięta jest kwestia dwóch (separatystycznych?) republik – Abchazji i Osetii Południowej. Rosja uznaje ich niepodległość, Gruzja naturalnie uważa, iż są to składowe części państwa i domaga się przywrócenia tam swojej – w jej opinii legalnej – władzy.

Faktycznie jednak Gruzja nie ma kontroli nad republikami i to wcale nie od 2008 r. Abchazja proklamowała swoją niepodległość w 1992 roku, a Osetia Południowa – 2004. W “obronie” separatystów stawała zawsze Moskwa, która wymuszała porozumienia. Władze w Tbilisi formalnie uznawały te regiony za element swojego państwa, z reguły oferując, w zamian za wyrzeczenie się aspiracji niepodległościowych, autonomię.

Oczywiście, można dyskutować o tym, czy republiki mają prawo do samodzielnego odrywania się, podobnie zresztą jak Kosowo, czy kolejne rozejmy, w tym te rozszerzające autonomię, nie stoją w sprzeczności z wspomnianymi deklaracjami niepodległości. Omińmy te dywagacje i skupmy się na meritum.

W 2008 roku Kosowo ogłosiło niepodległość, co jest kwestią problematyczną nie tylko dla Gruzji, ale również dla części państw europejskich, w tym Hiszpanii. Kosowo jest obecnie uznawane przez 22 z 27 członków UE. W sierpniu doszło również do wojny rosyjsko-gruzińskiej, wygranej przez Rosję i przegranej, w dramatyczny sposób, przez Gruzję. Kwestię wybuchu wojny i rozdzielenia odpowiedzialności omawiałem w artykule “Gruzja – winna czy niewinna?”. Bombardując Cchinwali i wydając rozkaz “przywrócenia konstytucyjnego porządku” Saakaszwili sam, na zawsze, oddzielił republiki.

Na teraz, Abchazję i Osetię Południową uznają Rosją (co nikogo nie powinno dziwić), Nikaragua, Wenezuela i Nauru. Co ciekawe, tego samego odmówił Aleksander Łukaszenka, prezydent Białorusi. Znajdujemy się w takiej, dość osobliwej sytuacji, że Unia Europejska jest rzecznikiem Kosowa, przeciwko popierającej Serbię Rosji, a Rosja, rzecznikiem dwóch republik, przeciwko państwom nieuznającym ich niepodległości, czyli w trzech słowach: niemal całemu światu.

Tak jak wspomniałem wcześniej – Saakaszwili, chociaż sprowokowany przez Rosjan,podjął fatalną decyzję, ostatecznie tracąc republiki. Należy jednak pamiętać o tym, iż wcześniej również nie miał nad nimi kontroli. Mieszkańcy Abchazji i Osetii Południowej nie chcą i nie potrzebują unifikacji. Co więc zrobić z tym trzymanym w ręku, gorącym kartoflem?

Gruzja mogłaby odzyskać te republiki na dwa sposoby. Jednym z nich jest opcja militarna, niemożliwa, dopóki Rosjanie będą mocni na Kaukazie i obecni w republikach. Po części, prezydent Saakaszwili próbował już tego zagrania i przejechał się w sposób niesamowity, w gruncie rzeczy, tracąc twarz i ogłaszając w geście rozpaczy jednostronny rozejm. Drugą opcją jest polityczna, ale republik nic już nie będzie w stanie przekonać, że w unii z Gruzją będą miały lepiej. Podobnie jak kosowskich Albańczyków.

Zostaje inne rozwiązanie. Uznanie. Unia Europejska wysyła już do Abchazji swoje pierwsze misje, bo taktyka wszystko (powrót do Gruzji i współpraca) albo nic (nieuznawanie, stan izolacji) się nie sprawdza. Oczywiście, nikt uznawać Abchazji czy Osetii Południowej nie zamierza za darmo i oddawać walkowera Rosjanom. Dyplomacja w praktyce sprowadza się przecież do handlu. O ile Osetia Południowa jest biednym regionem, mało interesującym z punktu widzenia Europy, a jej mieszkańcy najchętniej połączyliby się z Rosjanami, o tyle Abchazowie mają nie tylko większe ambicje, ale również potencjał. Przy okazji, można by nacisnąć Rosję w Naddniestrzu.

Piękne góry i morze, a wszystko na powierzchni 10 tysięcy metrów kwadratowych. Kraina żyjąca z turystyki, która może stać się bogata, o ile będzie dobrze zarządzana. Obecnie jest to państwo kompletnie zdominowane przez Rosjan, co wynika z prostej kalkulacji. To jedyne, skuteczne ochrona wobec Gruzji, która z kolei, ze względów narodowych i legendarną już kaukaską dumę, zmienić stanowiska nie może. Gdyby zniknęła rosyjska ochrona, byłby to koniec separatystycznej Abchazji. Na miejscu abchaskiego polityka kalkulowalibyśmy w identyczny sposób.

Skoro odzyskanie republik jest niemożliwe, podobnie jak w przypadku Kosowa, może należy usiąść do rozmów? Najwyżej zakończą się one fiaskiem, ale zyski dla wszystkich mogłyby być olbrzymie.

Byłby to koniec problemu Abchazji i Osetii Południowej, które destabilizują Gruzję. Tbilisi w zamian za zgodę na niepodległość, mogłoby uzyskać przyspieszenie integracji z Unią Europejską i NATO. To nawet byłoby logiczne, gdyż podpisanie pokoju w tamtym regionie, wpłynęłoby pozytywnie na równowagę wewnętrzną Gruzji. Abchazowie uzyskaliby niepodległość, Osetyjczycy, jeśli by chcieli, również, zniknąłby element gruzińskiego zagrożenia, co spowodowałoby, że mogłyby otrzymać nierosyjski impuls, na przykład z Unii Europejskiej. Efektem byłoby pojawienie się kapitału i ludzi z Unii Europejskiej. Likwidując przyczynę, likwidujemy skutek. Takie porozumienie nie oznacza zniknięcia stamtąd Rosjan, bo z różnych powodów do tego ich się nie przekona, a nawet jeśli by się to udało, to się tego nie wyegzekwuje, ale umożliwiłoby władzom abchaskim na większą elastyczność. W innym przypadku – Abchazja jest stracona.

Moje rozważanie są jednak na razie tylko czysto teoretyczne, bo UE dopiero stopniowo dojrzewa do zmiany stanowiska w tej sprawie musi zobaczyć realne korzyści takiej rewolucji,, a taka operacja wymagałby również zgody Rosji, która stabilizacją w tamtym regionie jest obecnie mało zainteresowana (świetne narzędzie wpływania na Tbilisi). Konieczna jest też akceptacja Gruzji, która nie chce pogodzić się z tym, że kontroli nad republikami nie odzyska, a powinna domagać się głownie rekompensat. Również republiki nie są gotowe na tak dalekowzroczne spojrzenie, odwracając się za każdym razem w stronę potężnej Rosji, swojego protektora.

Dlatego na razie nic nie zapowiada przełamania impasu.

Autor: Patryk Gorgol
Źródło: Kącik Dyplomatyczny


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. Trinollan 28.09.2010 14:35

    Ciekawy artykuł. O Gruzji ostatnio można było przeczytać tylko w kontekście zasług Lecha Kaczyńskiego.
    PS. “Piękne góry i morze, a wszystko na powierzchni _10 tysięcy metrów kwadratowych_.” 😉

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.