U źródeł Bilderbergów

Opublikowano: 07.06.2012 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 618

O korzeniach Bilderbergów w Polsce i o różnych ciekawych powiązaniach personalnych.

Klub Bilderbergu założony w 1954 roku w Hotelu Bilderberg przez księcia Bernarda Orańskiego Niderlandzkiego należy, obok tzw. Komisji Trójstronnej (Trilaterale) założonej w 1973 roku przez Davida Rockefellera, do najważniejszych półjawnych struktur współczesnej oligarchii żydomasońskiej. Ma także ciekawe korzenie w Polsce. Senator Bogdan Podgórski przeglądając archiwum Józefa Retingera w Londynie, znalazł list z 9 stycznia 1957 roku napisany do niego przez dr F. de Graffa, osobistego sekretarza księcia Bernarda z Holandii, małżonka królowej, który finansował działalność Klubu Bilderberg i był jego pierwszym przewodniczącym w czasie, gdy faktyczną władzę sprawował w nim Retinger jako sekretarz. De Graff podaje w liście nazwiska czterech kandydatów z Polski, którzy mogą wziąć udział w spotkaniu Grupy Bilderberg. Są to Antoni Słonimski, poeta z grupy Skamander, przewodniczący Związku Literatów Polskich, Eligiusz Lasota, redaktor naczelny Po prostu (1953-1957), Jerzy Turowicz, redaktor naczelny Tygodnika Powszechnego i Janusz Groszkowski, profesor Politechniki Warszawskiej, późniejszy prezes PAN.

Jest starą zasadą masonerii, że przynależność do związku „dzieci wdowy” może być w zasadzie ujawniana dopiero po śmierci masona i wszyscy pisarze masońscy starają się tej zasady przestrzegać. Żydowski historyk Ludwik Hass podaje zatem posłusznie („Wolnomularze polscy w kraju i na świecie 1821-1999. Słownik biograficzny” Wyd. Rytm, Warszawa 1999), że członkami masonerii byli Janusz Groszkowski (1898-1984) od roku 1926 oraz Antoni Słonimski (1895-1976) od roku 1972. Turowicz (1912-1999), który jeszcze żył w chwili ukończenia publikacji i nawet jeśli należał do masonerii, to nie mógł być w niej przez Hassa wymieniony, był z pewnością przynajmniej filomasonem, co ujawnił w różnych swoich artykułach, szczególnie wtedy, gdy dyskutowano, czy przynależność do masonerii można pogodzić z przynależnością do Kościoła. Sprawę zamknęło wtedy oświadczenie Kongregacji Nauki i Wiary z 26 listopada 1983 roku, zaaprobowane przez papieża Jana Pawła II, utrzymujące zakaz przynależności do masonerii pod groźba grzechu ciężkiego.

Eligiusz Lasota (1929-2001 r.) też nie mógł być wymieniony przez Hassa na liście wolnomularzy, bo żył jeszcze gdy ukazał się „Słownik”. Był członkiem PPR i PZPR, niby to usuniętym z PZPR w 1957 roku „za prowadzenie grupowej walki z partią” na łamach swego „Po prostu”, ale przecież w latach 1957-1961 był nadal posłem na Sejm z jej listy! W latach 1970. był członkiem konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość” i działał w opozycji, a po zmianie ustroju reaktywował „Po prostu” i został głównym konsultantem Senatu ds. międzynarodowych. Na tydzień przed śmiercią otrzymał od Kwaśniewskiego Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski.

Tzw. opozycja demokratyczna wywodzi swój rodowód od pisywania w „Po prostu”, które było swego rodzaju wentylem bezpieczeństwa tolerowanym przez władze, aby dać złudzenie wolności słowa i demokracji, jednocześnie je kontrolując. Pisywali tam zwłaszcza młodzi komuniści, dążący do demokratyzacji systemu politycznego. Podobną rolę dla środowisk katolickich pełnił krakowski „Tygodnik Powszechny” założony z inicjatywy Jakuba Bermana (!) i od początku kierowany przez Turowicza. Pisywał w nim często Antoni Słonimski. W owych czasach oba pisma należały do tzw. koncesjonowanych i oczywiście oba podlegały cenzurze. W późniejszych czasach rolę „Po prostu” przejęła partyjna „Polityka” i urabianie całego pokolenia inteligencji w PRL odbywało się według zasady dwóch rąk, tj. między TP a Polityką, w których najważniejszy, tzn. podskórny i koszerny nurt był ten sam. Jest to jednak temat na osobne studium.

Ostatecznie czterej wymienieni w liście de Graffa nie zostali zaproszeni do Klubu Bilderberg. W tamtych czasach coroczne podróżowanie za granicę na tajne spotkania było nie do utrzymania w tajemnicy. Ale samo wystawienie kandydatur tych osób jest ciekawe i świadczy o istnieniu pewnej tolerancji a może i rachub ze strony PZPR wobec ludzi związanych z masonerią lub dobrze widzianych w międzynarodowych kręgach żydomasońskich. Dziś takich ograniczeń nie ma i ze strony Polski w spotkaniach Grupy Bilderbergu brało w sumie udział może nawet kilkanaście osób. O wielu z nich wiadomo z publikowanych w ostatnich latach list: Olechowski, Suchocka, Sikora, Kwaśniewski, itp.

W tegorocznym spotkaniu Bilderbergu pod Waszyngtonem, jakie odbyło się kilka dni temu uczestniczył ze strony polskiej minister finansów Jacek Rostowski. Warto wiedzieć, że on też nie wziął się tam znikąd i wcale niekoniecznie z mocy zajmowanego urzędu. Jest to wnuk słynnego neurologa, Jakuba Rothfelda, syna Mojżesza Rotfelda i Lei z domu Broder. Był on profesorem uniwersytetów we Lwowie i w Edynburgu, gdzie zmienił nazwisko na Rostowski. Miał syna Romana, którego synem jest właśnie minister Jacek Rostowski.

Jest ciekawe, że w kuchni obu wielkich ekspozytur światowej żydomasonerii, tj. Bilderbergu i Trilaterale mówiono po polsku. Tak jak animatorem i szarą eminencją Bilderbergu był wspomniany Józef Retinger, tak u narodzin Trilaterale podobną rolę odegrał Zbigniew Brzeziński, żonaty z bratanicą prezydenta Czechosłowacji Edwarda Benesza (1884-1948), też wysokiej rangi masona. Prawie cała elita polityczna Czech, od Masaryka po Havla to zdeklarowani masoni. Mało kto wie, że nawet jeden z wątków śledztwa w sprawie niewyjaśnionej do dziś śmierci szwedzkiego premiera Olofa Palme wiązał się z jego przynależnością do masonerii od czasów, gdy studiował w Pradze (jego pierwsza żona była Czeszką i miała szczególne powiązania z masonerią). Opinia publiczna w Polsce, w tym także środowiska inteligenckie, jest na ogół zupełnie nieświadoma takich tematów i kwituje takie informacje wzruszeniem ramion, nie widząc ich związku z rzeczywistością. Odnoszę wrażenie, że w wielu przypadkach jest to odruch samoobronny jako że nikt, a zwłaszcza osoba z jakimś statusem, nie lubi przyznawać się do niewiedzy w jakiejkolwiek dziedzinie. Woli wtedy skorzystać z wygodnej wymówki, że uznaje tylko tzw. wyjaśnienia zdroworozsądkowe i żadnym teoriom spiskowym wiary dać nie zamierza. W dyskusji trzeba to też rozumieć i nie wchodzić w spór naciskając ponad miarę. Tajne związki i teorie spiskowe to ogromna i niewdzięczna tematyka, wymagająca nie tylko dużej wiedzy i cierpliwości w jej pozyskiwaniu i rozsupływaniu, ale także odporności na reakcje i postawy innych, kiedy dochodzi do konfrontacji.

Przy tej okazji warto przypomnieć, że przez cały okres trwania PRL funkcjonowała w Polsce koncesjonowana partia pn. Stronnictwo Demokratyczne, która miała korzenie czysto masońskie. Pisze o tym historyk tego ugrupowania Leon Chajn w swoich „Materiałach do Historii Klubów Demokratycznych i Stronnictwa Demokratycznego w latach 1937-1939”, Wyd. Epoka, Warszawa 1964). Przed wojną Chajn był członkiem KPP, a po wojnie posłem do KRN i na Sejm (do 1961). Był wiceministrem sprawiedliwości (1945-1947) oraz pracy i opieki społecznej (1957-1965). W latach 1945-61 był sekretarzem generalnym Centralnego komitetu SD, które powstało na bazie tzw. Klubu Demokratycznego. Jak pisze Chajn: „Wśród organizatorów klubu znajdowało się wiele osobistości, których nazwiska wiązano z przynależnością do lóż wolnomularskich” (str. 65). Dalej Chajn przedstawia wiele personaliów i nici wiążących wolnomularstwo z tym Klubem. Klub oscylował ideowo pomiędzy PPS, sanacja i lożami. We wrześniu 1938 z Klubu Demokratycznego i jemu podobnych wyłoniło się Stronnictwo Demokratyczne. Prezesem zarówno Klubu jak i potem całego SD do 1949 był mason Mieczysław Michałowicz (1876-1965), który do śmierci zachował tę godność honorowo. SD było stronnictwem sojuszniczym wobec PZPR aż do sierpnia 1989. Z bardziej znanych dziś osobistości do SD należeli m.in. Hanna Suchocka (b. premier, a następnie ambasador RP przy Watykanie), która była już gościem Bilderbergów i zakładała Grupę Windsor w Polsce, i prof. Jerzy Robert Nowak, hungarysta i politolog , autor wielu książek i publikacji patriotycznych, konsultant Radia Maryja. Był on od kwietnia 1989 (“Trybuna Ludu”, 29.04.1989) sekretarzem Centralnego komitetu SD oraz członkiem jego prezydium w czasie ostatniego aktu sojuszniczego SD+PZPR, jakim były wybory do Sejmu kontraktowego w czerwcu 1989.

Autor: Bogusław Jeznach
Źródło: Nowy Ekran


TAGI: , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. wolnosc 07.06.2012 12:12

    banda pazernych egoistow .

  2. ARTUR 07.06.2012 19:58

    Brevik w Norwegii też był masonem ,żołnierzem ,tak więc możemy sobie wyobrazić jaki scenariusz dla zwykłych ludzi szykują tego typu organizacje terrorystyczne .

  3. gabriel 08.06.2012 01:41
  4. gabriel 08.06.2012 01:43
  5. wolnosc 08.06.2012 12:19

    gabriel – dzieki za filmy .

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.