Potencjał i możliwości siły zbrojnej Rosji

Opublikowano: 15.05.2015 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1262

Druga połowa lat 1970. była kulminacją wyścigu zbrojeń a państwo rosyjskie, nazywane wówczas Związkiem Radzieckim, osiągnęło szczyt swej potęgi militarnej. Kilka tysięcy strategicznych rakiet z głowicami nuklearnymi, w tym wielkie funkcjonujące do dzisiaj „SS-18 Wojewoda-Szatan”, dziesiątki tysięcy czołgów i prawie tyleż samo bojowych wozów piechoty stanowiły olbrzymi potencjał bojowy. Jeżeli dodać do tego ok. 4 tys. bojowych samolotów i flotę z atomowymi okrętami podwodnymi – nosicielami pocisków rakietowych – będziemy mieli pewne wyobrażenie o potędze Związku Radzieckiego z okresu Leonida Breżniewa [1].

Zdaniem analityków w tym czasie potencjał militarny Układu Warszawskiego był proporcjonalny, a nawet znacznie wyższy od swojego odpowiednika po stronie zachodniej, czyli Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jednak inni stawiali problem parytetu potencjału bojowego nieco inaczej. Powoływali się na bardzo konkretne wydarzenia, jakim była przede wszystkim niechlubna operacja Dunaj, czyli inwazja militarna państw Układu Warszawskiego, na pragnącą się tylko trochę zdemokratyzować Czechosłowację. Do walk w czasie tej operacji na szczęście dla wielu istnień ludzkich nie doszło. Sporadycznie tylko padło kilka strzałów i zginęło kilka osób. Jednak wojska radzieckie, które przygotowywały się do tej haniebnej operacji przez przeszło pół roku, pozostawiły w etapie realizacyjnym – wzdłuż dróg i na różnych placach, zarówno w Czechosłowacji, jak też w krajach skąd dokonywano inwazji – masę sprzętu, który okazał się zawodny pod względem mobilności. Specjaliści, podpierając się wynikami analizy satelitarnej strony zachodniej, stwierdzali, że ok. 35% przygotowanego do tej operacji sprzętu zepsuło się, wskutek czego musiał on pozostać na różnych przygodnych i równocześnie przymusowych postojach.

Na marginesie należy dodać, że najczęściej zawodziły układy jezdne w transporterach typu BTR-60, czyli podstawowych wozach piechoty tamtego okresu [2]. Dlaczego awariom nie ulegały czołgi? Przecież wbrew pozorom, najczęściej zrywają się u nich gąsienice, szczególnie na asfalcie lub kostce brukowej? Pojazdy te we wstępnej fazie operacji były po prostu przewożone na trailerach. Później jak się okazało, że obrona Czechów i Słowaków polegała przede wszystkim na zmianie drogowskazów i jednocześnie pokazywania pytającym o drogę żołnierzy ościennych państw fałszywych kierunków. Generalnie sprzętu pancernego nie było potrzeby zatem używać [3].

Jednym zdaniem podczas tej inwazji zawodziła totalnie zarówno logistyka, jak i technika wojskowa. Co prawda już kilka lat później radzieccy marszałkowie dowodzili, że armia wyciągnęła właściwe wnioski z pewnych czechosłowackich doświadczeń, ale to normalna mowa w tego typu sytuacjach. Obiektywne analizy tego czasu zwracały jednak uwagę na wiele istotnych mankamentów Armii Radzieckiej. Tym niemniej była to wtedy potężna siła, z którą cały świat musiał się bardzo liczyć.

Podstawę radzieckiej siły uderzeniowej stanowiły rakiety balistyczne, stacjonujące przede wszystkim w silosach zlokalizowanych na lądzie. Podstawę stanowiły, jak już pisano wyżej, wielkie rakiety SS-18, noszące w kodzie NATO nazwę Szatan. Ta dwustopniowa rakieta na paliwo ciekłe mogła przenosić w zaawansowanych wersjach nawet do 12 ton ładunku użytecznego, czyli łącznego ciężaru głowic nuklearnych. Rosjanie sukcesywnie opanowali też technologię szybkiego napełniania rakiet na paliwo ciekłe, jak też bardzo ważną technologię odpalania „na zimno”. W praktyce skutkowało to tym, że poszczególne Szatany mogły być napełniane w ciągu maksimum 40 minut, a nie 18 godzin, jak to bywało z wczesnymi modelami rakiet balistycznych na paliwo ciekłe z lat 1960. Opanowanie natomiast technologii wystrzeliwania na zimno, czyli na poduszce sprężonego powietrza, powodowało sytuację, że za kolejne 3 minuty można było wystrzelić kolejną rakietę z tego samego silosu, pod warunkiem, że była napełniona paliwem, jak również była ustalona trajektoria lotu i wyznaczone cele [4].

Rosjanie w dość ciekawy i oryginalny sposób rozwiązali też problem logistyki swych najcięższych rakiet. Podstawę stanowiła transsyberyjska magistrala kolejowa. Po przekroczeniu przez nią Uralu, co 20–30 km odchodziły od niej bocznice, biegnące w tajgę. Faktycznie te boczne tory służyły tylko i wyłącznie do wszechstronnego zaopatrzenia gniazd silosów. Z reguły po kilkunastu, czasem kilkudziesięciu kilometrach, tory kończyły się stacją logistyczną, zaopatrującą gniazdo silosów. Każde takie gniazdo składało się od 8 do nawet 30 silosów. Teoretycznie, obok rakiety umieszczonej na wyrzutni, w podziemnych magazynach każdego silosu znajdowały się w pozycji pionowej dalsze 3–4 rakiety. Kolejno mogły one wystartować korzystając z technologii odpalania na zimno. Każdy silos był zaopatrzony we własne zbiorniki komponentów paliwa rakietowego, pompy, itd. Czopki rakiet, czyli głowice bojowe bez względu na to czy była to wielka i ciężka pojedyncza głowica, czy też swego rodzaju autobus do transportu kilku, rzadziej kilkunastu głowic – były zamontowane na stale.

Każde gniazdo silosów posiadało dwa systemy odrębnego zasilania elektrycznego. Obok doprowadzonej linii średniego napięcia każda instalacja posiadała generator o mocy ok. 8 MW, który, w razie braku dostaw prądu, mógł przejąć zasilanie całej infrastruktury. Zapasy paliwa, żywności itp., były przygotowane na autonomiczną pracę przez okres ok. 2 miesięcy. Załoga mieszkała zazwyczaj w dwóch odrębnych budynkach. Jedną część stanowiła obsada bojowo-techniczna, w zależności od liczby silosów złożona z załogi liczącej od 70 do 300 ludzi. Drugą zaś, skoszarowaną w kolejnym budynku, stanowiła wzmocniona kompania wartowniczo-operacyjna, licząca ok. 200–250 ludzi [5].

Dodać należy, że Rosjanie stosowali w tym czasie dość sprytne maskowanie. Obok rzeczywistych silosów bojowych, praktycznie w każdym gnieździe znajdowało się kilka lub kilkanaście silosów pozoracyjnych. Były to w praktyce tylko pokrywy silosów, położone na zwykłych spągach drewna, którego przecież w tajdze zawsze było pod dostatkiem. Amerykańskie satelity, fotografujące gniazda rakietowe z dużej wysokości, nie były w stanie wyselekcjonować i ustalić, które cele są rzeczywistymi silosami, a które tylko atrapami. Stąd, w końcowym okresie Zimnej Wojny trwała nieustanna dyplomatyczna szarpanina i pretensje wobec strony radzieckiej, że nie przestrzega postanowień kolejnych układów nt. parytetów rakietowych itd. Rosjanie oczywiście wszelkie podpisane porozumienia mieli w niewielkim poważaniu, ale to samo dotyczyło również strony przeciwnej. W każdym razie nad Potomakiem próbowano dokonywać analiz, policzyć rosyjskie rakiety itd., ale to się nigdy nie udawało. Tym bardziej, że radzieckie SS-18 były tylko częścią potencjału rakietowo-nuklearnego ówczesnego ZSRR.

Przez dłuższy czas, bo praktycznie do przełomu lat 1980. i 1990. pozostawały w służbie starsze rakiety SS-16 oraz cały zestaw mniejszych, ale równie groźnych. Tu, pozostając w dalszym ciągu przy rakietach startujących z wyrzutni lądowych, szczególnie groźne były nowoczesne wówczas, rakiety SS-20, startujące zarówno z silosów, ale przede wszystkim z ruchomych, kołowych wyrzutni oraz mniejsze SS-23 [6].

Trzeba poświęcić kilka zdań szczególnie rakietom klasy SS-20. Były to rakiety na paliwo stałe. W podstawowej wersji przenosiły 3 głowice, w późniejszych 5 głowic. Sama rakieta była dwuczłonowa, więc traktowano ją jako rakietę średniego zasięgu, ale po dołączeniu trzeciego członu, stawała się rakietą dalekiego zasięgu. SS-23 była natomiast typową rakietą blisko-średniego zasięgu, startującą również z ruchomych wyrzutni kołowych.

ZSRR posiadał jeszcze sporą flotę strategicznych bombowców o dość ciekawej konstrukcji. Samoloty Tu-95, oznaczone w kodzie NATO jako „Bear” (“Niedźwiedź”) posiadały silniki odrzutowe, ale jako napęd każdego z czterech silników służyły dwa wielkie przeciwbieżne śmigła. Samolot ten mógł latać z prędkością ponad 850 km/h i, co najważniejsze, mógł przenosić bardzo ciężkie ładunki bojowe [7]. Pod koniec lat 1970. rozpoczęto prace konstrukcyjne nad kolejnym wielkim bombowcem strategicznym, oznaczonym później jako Tu-160. Oprócz podstawowego wtedy bombowca strategicznego Tu-95, ZSRR dysponował blisko 4 tys. różnego typu samolotów. Praktycznie pod każdym samolotem oznaczonym, jako szturmowy można było podwiesić głowicę jądrową. Tu należy wymienić oceniane, jako najbardziej groźne i skuteczne bombowce Tu-22.

Flota wojenna ZSRR u schyłku jego istnienia była znacznie słabsza od amerykańskiej. Jednak wieloletnie wysiłki admirała Siergieja Gorszkowa, mające poprawić zasadniczo stan floty, zaczęły być widoczne w połowie lat 1970’. Po prostu S. Gorszkow, dzięki swej pozycji politycznej, zdołał uzyskać spore sumy na rozbudowę floty. Jej największą siłę stanowiły atomowe okręty podwodne. Wśród nich z kolei najważniejsze były okręty-nosiciele rakiet strategicznych.

Po wielu latach doświadczeń, a w tym samym nieudanych eksperymentów w latach 1970. państwo to zaczęło budować dobre i sprawne okręty-nosiciele rakiet strategicznych. Okręty klas Delta III i Delta IV były już w miarę sprawne i mobilne, ustępując co prawda nieznacznie jeszcze konstrukcjom amerykańskim, ale posiadające też swoje zalety. Przystąpiono także do budowy dość rewolucyjnego modelu, jakim były na lata 1970. radzieckie Tajfuny (Akuły). Po pierwsze mocne kadłuby tych okrętów były zbudowane z tytanu, a nie ze stali. Były to również, po raz pierwszy w historii flot podwodnych, okręty dwukadłubowe [8], tworzone nie w klasycznej dla okrętów podwodnych technologii, bazującej na lekkim zewnętrznym kadłubie oraz mocniejszym kadłubie wewnętrznym, lecz ułożonych równolegle dwóch mocnych kadłubach, połączonych jednym zewnętrznym kadłubem lekkim. Zbudowano w ten sposób olbrzymi okręt o wyporności podwodnej ok. 50 000 ton. Dzięki tytanowym kadłubom Tajfuny mogły się zanurzać dużo głębiej od amerykańskich Ohio. Tu oczywiście maksymalna głębokość zanurzenia była i jest w dalszym ciągu tajemnicą, ale specjaliści sugerują, że może ona nawet wynosić ok. 750 metrów. Jest to istotne dla taktyki defensywnej okrętu-nosiciela. Po prostu na dużej głębokości bardzo trudno znaleźć tą jednostkę, zarówno przy pomocy sonarów aktywnych, jak i pasywnych.

Co prawda, jak na swoje gabaryty Tajfuny zabierały tylko po 20 rakiet balistycznych. To oznaczało, że Rosjanie nie w pełni opanowali jeszcze pewne problemy technologiczne. Znacznie mniejsze amerykańskie jednostki klasy Ohio mogły pomieścić po 24 pociski klasy Trident [9].

Obok podwodnych okrętów rakietowych, ZSRR posiadał jeszcze cały szereg typowych okrętów zaklasyfikowanych ogólnie jako szturmowe. Z tego najbardziej interesującymi konstrukcjami były i pozostają nadal okręty klasyfikowane jako Oscar II. Do tej klasy należał też nieszczęsny Kursk. Jednostki te przeznaczone były do niszczenia amerykańskich lotniskowców i innych wielkich okrętów. Oscary posiadają pod kadłubem lekkim, skośnie ustawione rakiety Granit, uzbrojone oczywiście w wersji bojowej w głowice nuklearne. Granity to typowe rakieto-torpedy, czyli pociski wystrzeliwane spod wody, i odbywające znaczna część swojej drogi w powietrzu. Dopiero w ostatnim odcinku pociski te zanurzały się i ostatni odcinek drogi odbywały jako torpedy. Inne okręty, to gabarytowo niewielkie i bardzo szybkie, ale niestety dla ZSRR również bardzo głośne Alfy, przeznaczone do niszczenia okrętów zarówno podwodnych i nawodnych przeciwnika [10].

Flota nawodna ZSRR już tak imponująco nie wyglądała. Jeden mały lotniskowiec, co prawda z interesującymi rozwiązaniami technicznymi i bardzo sprawnymi samolotami na pokładzie, nie mógł jednak być nawet choćby w małej proporcji przeciwwagą dla kilkunastu wtedy lotniskowców amerykańskich, wzmocnionych ponadto niedużymi lotniskowcami angielskimi i francuskimi. Zbudowano też kilka dużych krążowników o napędzie atomowym i silnym rakietowym uzbrojeniu. Podkreślenia wymaga fakt, że Rosjanie, nie mając wielkich doświadczeń w budowie dużych okrętów bojowych, kilkakrotnie przerabiali i przezbrajali te jednostki. Z uwagi, że bardzo często zarówno w ZSRR, jak i obecnie w Rosji często zmienia się nazwy okrętów, trzeba dodać, że chodzi w tym miejscu o krążowniki atomowe, funkcjonujące wg ówczesnej nomenklatury jako klasa Kirow, a obecnie, po wielu modernizacjach – Piotr Wielki. ZSRR posiadał także kilka krążowników starszego typu Sława/Moskwa i cały szereg wielkich niszczycieli, praktycznie fregat [11]. Nie wchodząc szczegółowo w charakterystyki poszczególnych klas okrętów trzeba zauważyć, że posiadały one znacznie silniejsze od ich amerykańskich odpowiedników, uzbrojenie zarówno rakietowe, jak też klasyczne artyleryjskie, do walki z okrętami przeciwnika. Natomiast aparatura elektroniczna z radarami lokalizacyjnymi i systemami kierowania ogniem, pozostawała w tyle za rozwiązaniami stosowanymi w NATO.

Podstawą sił zbrojnych ZSRR, obok oczywiście broni balistyczno-nuklearnych pozostawała tradycyjnie armia lądowa. W czasach „starego Breżniewa” doszła ona do szczytu swych możliwości. W czasie pokoju były to 152 dywizje, z tego 50 pancernych i 70 zmechanizowanych. Pozostałe to 14 dywizji wojsk powietrzno-desantowych i 17 dywizji szkolnych. Były one też klasyfikowane oficjalnie jako zmechanizowane. Ponadto 26 samodzielnych pułków było także jednostkami typowo szkolnymi, które oczywiście można było rozwinąć w razie potrzeby w normalne bojowe [12]. Pragmatyka ówczesnej armii ZSRR była taka, że co pół roku wcielano do każdej dywizji szkolnej po 10 tys. poborowych a do samodzielnych pułków szkolnych po 2,5 tys. rekrutów. Po półrocznej szkoleniu przechodzili oni do normalnych jednostek bojowych.

Poziom uzbrojenia, wyszkolenia etc. był dość zróżnicowany. Za elitarne uchodziły jednostki gwardyjskie. Była w nich najlepsza kadra, najnowocześniejsze uzbrojenie, wyższy żołd, a nawet lepszej jakości mundury buty, itd. Znaczna część jednostek gwardyjskich odbywała służbę w tzw. bratnich, a w rzeczywistości w satelickich krajach. Zarówno dla kadry zawodowej, jak też żołnierzy służby zasadniczej, służba w jednostkach tego typu była traktowana jako swego rodzaju wyróżnienie. Oficerowie i żołnierze otrzymywali specjalne dodatki do otrzymywanego żołdu.

Wojska stacjonujące za granicą były liczne. Najsilniejszą była Centralna Grupa Armii ZSRR, stacjonująca na terenie Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Były to aż 22 pierwszorzutowe, wyłącznie gwardyjskie dywizje, z tego 10 pancernych. Uzupełnieniem były dwie armie lotnicze i cały szereg jednostek wojsk pomocniczych, logistycznych, itd. Ogółem liczebność tej grupy wojsk, czyli w praktyce Drugiego Frontu Zachodniego na czas wojny oczywiście to ok. 550 tys. ludzi. Inne zgrupowania były relatywnie słabsze i mniej liczne, też tworzące na czas hipotetycznej wojny poszczególne fronty lub ich wstępne ugrupowania. Przykładowo, na terytorium PRL stacjonowała Północna Grupa Wojsk Radzieckich, tworząca wspólnie z LWP Drugi Front Zachodni, dowodzony teoretycznie przez Polaków [13].

Podsumowując – armia ZSRR stanowiła potężną siłę w kategoriach wojsk lądowych. Również moc salwy nuklearnej była w latach 1970’ znacznie większa od sił NATO. Ówczesne kierownictwo polityczne Związku Radzieckiego miało oczywiście kilka alternatywnych planów wojny. Najbardziej perspektywicznym i obiecującym był plan szybkiego zdobycia Europy Zachodniej metodą szybkiego rajdu wielkich sił pancerno-zmechanizowanych przez kontynent. Wielkie ćwiczenia wojskowe „Tarcza 76” były pewnego rodzaju sprawdzeniem wszelkich możliwości i wariantów tej właśnie wojny. Tu korzyści były dla strony wschodniej oczywiste. Jeżeliby udało się zagarnąć całą Zachodnią Europę z jej zasobami, a przede wszystkim z technologiami i to w miarę niezniszczoną, to byłby to wielki sukces. W tym planie inwazję na terytorium USA ze względów oczywistych odkładano. Raz, że w zaistniałej sytuacji Stany Zjednoczone stałyby się przeciwnikiem znacznie słabszym i musiałyby iść na duże ustępstwa, jeżeli nie podporządkować się całkowicie Związkowi Radzieckiemu. Kolejnym powodem była oczywista słabość floty wojennej ZSRR. Ta marynarka wojenna, jaką dysponował admirał S. Gorszkow, mogła zadać poważne straty US Navy. Osłona strategicznego desantu leżała daleko poza zasięgiem ówczesnej floty wojennej radzieckiej [14].

Kolejną wielką niewiadomą było stanowisko Chin. Wiele danych wskazywałoby na to, że strona chińska, dłuższy czas czekałaby z boku wobec wojny Układ Warszawski-NATO po to, aby w decydującej chwili włączyć się i pokonać albo obu słabnących przeciwników, albo tego bliższego [15]. Tym geopolitycznie bliższym i przez to łatwiejszym do inwazji, szczególnie wobec małej jeszcze wówczas mobilności chińskiej armii, oczywiście był ZSRR. Dodać należy, że Moskwa bardzo liczyła w każdej sytuacji na swój Specnaz. Te specjalne jednostki i bardzo dobrze wyszkoleni ludzie mieli już przed wybuchem hipotetycznej wojny dokonywać na wielką skale aktów dywersji, paraliżować system obronny i administracyjny przeciwnika. Ubranie obcych mundurów czy występowanie w ubraniach cywilnych dla specnazozwców nie było żadnym problemem. Poza kadrą dowódczą żołnierze nie zdawali sobie jednak nawet sprawy z konsekwencji takiej formy walki. Razem z formacjami morskimi było ich ok. 40 tys. Bardzo trudno byłoby tych ludzi wyeliminować – śmierci się nie bali, co zresztą udowadniali, walcząc w Afganistanie.

ZSRR było typowym państwem wojny. Przysposobieniu wojskowemu była obligatoryjnie poddawana młodzież od 10. roku życia, włącznie z nauką strzelania, rzucania granatów i elementami taktyki. Organizacje pionierów i Komsomołu też zajmowały się w znacznym stopniu wychowaniem wojskowym. W efekcie ok. 95% obywateli radzieckich było przygotowanych mentalnie i taktycznie do prowadzenia działań wojennych. Oficerowie praktycznie pozostawali na przydziałach mobilizacyjnych do momentu śmierci – siedemdziesięciolatkowie byli przydatni do tworzenia administracji wojskowej, rozdzielania żywności i pilnowania porządku [16]. Ta współczesna „Asyria” jednak w pewnym momencie załamała się. Może dlatego, jak twierdzą niektórzy, że mimo wszystko nie doszło do kolejnej wielkiej wojny, do czego się przez cały czas konsekwentnie i kosztem wielu wyrzeczeń ekonomicznych i społecznych przygotowywała.

Wielka potęga polityczna i militarna, bo z kolei ekonomiczną potęgą nigdy ZSRR nie był, rozleciała się jak przysłowiowy domek z kart w ciągu ok. 10 lat. Dlatego tak szybko, ponieważ właśnie siła i potęga ZSRR nie miała żadnego przełożenia na podstawy ekonomiczne. Każda armia kosztuje bardzo dużo, a taka jak Armia Radziecka kosztowała sumy bajońskie. Mimo, że wszelkie publikowane budżety Związku Radzieckiego były zwykłą fikcją, z tych dokumentów i tak wynikało, że na obronność wydawano ok. 8–9% środków budżetowych. Faktycznie, na potrzeby szeroko rozumianej obronności wydawano nawet ok. 35% budżetu po stronie wydatkowej. Z chwilą, kiedy totalnie zaczęło brakować pieniędzy, system militarno-polityczny w sposób gwałtowny załamał się.

Druga wielka smuta, bo taką nazwą określa się krótką epokę rządów Borysa Jelcyna, była faktycznie dla struktur militarnych państwa okresu przełomu odcinkiem tragicznym. Rosji, już bez swoich republik i państw satelickich, nie było po prostu stać na wielką, ale jednocześnie impotentną, ociężałą armię, uzbrojoną i wyszkoloną jeszcze wg pojęć stosowanych w epoce myślowej marszałka Gieorgija Żukowa czy generała Georga Pattona. Tym samym konieczność głębokich reform strukturalnych całego państwa, w tym także armii stanęła na porządku dziennym. Co do utraty części terytorium wskutek utworzenia nowych państw jako substytuty dotychczasowych republik związkowych, był to proces raczej pozytywny w sferze ekonomicznej. Rosji odpadły wielkie ciężary w postaci utrzymania zupełnie niewydolnych struktur ekonomicznych w nowych republikach. Jednak pozostał też aspekt geopolityczny. Już Zbigniew Brzeziński stwierdził jednoznacznie, że Rosja bez Ukrainy nie będzie wielkim mocarstwem światowym [17]. Nie chodzi bynajmniej o to, że Ukraina ogarnięta jest obecnie zupełnym chaosem, a jej część wschodnia, z Charkowem i Odessą w naturalny sposób dąży do połączenia z Rosją. Nawet jeżeli Rosja, mówiąc w sposób uproszczony, połknie dalsze obwody wschodniej Ukrainy, a zapewne tak będzie, to zbytnio nie poprawi to jej sytuacji geopolitycznej. Będąc oddzieloną od Europy przez terytorium Ukrainy, Rosja nie będzie mogła w sposób realny oddziaływać przez bezpośredni nacisk na Europę Zachodnią. Trzeba też wziąć pod uwagę, że ok. 30% przemysłu zbrojeniowego z epoki radzieckiej jest zlokalizowane właśnie na terytorium Ukrainy. Tu trzeba jednak dodać ok. 40% z tych wspomnianych 30% znajduje się już faktycznie pod rosyjską kontrolą w strefach Doniecka i Ługańska.

Natomiast, paradoksalnie utworzenie wielkich, ale słabych państw dalekowschodnich, jak Kazachstan, Uzbekistan czy Turkmenistan, pozwoliło wytworzyć strefę buforową między Rosją i Chinami, mimo że rywalizacja tych dwóch ostatnich, właśnie na terenie tych nowych może tylko typowo sezonowych państw, wytwarza nowe, ale na chwilę obecną – nie tak wielkie problemy. Tu dla porządku należy postawić znak zapytania przy wspomnianej wcześniej Ukrainie. Ona może być także tylko państwem sezonowym…

Odbudowa Rosji i jej pozycji w świecie nie była bynajmniej łatwa ani też przyjemna dla nikogo. Establishment amerykański, sugerując się wieloma negatywnymi procesami, które działy się na obszarze poradzieckim w krótkiej epoce B. Jelcyna, praktycznie przekreślił Rosję nawet jako mocarstwo regionalne. Tymczasem w państwie tym rozpoczęła się gwałtowna odbudowa gospodarki połączona z bardzo głęboką modernizacją sił zbrojnych. Były z tym olbrzymie problemy. Przykładowo wojska powracające z tzw. czasowego pobytu w byłych bratnich krajach, nie posiadały przez dłuższy czas wyznaczonych kwater ani koszar. Bazowały i to przez okres od roku do trzech niejednokrotnie… w byłych obozach pracy. Warunki tam panujące daleko odbiegały od przyzwoitego standardu. Znaczną część kadry zawodowej ogarnęła daleko idąca frustracja. Drugim w tym kontekście powodem była decyzja o ewakuacji wojskowej z Afganistanu, podjęta w chwili, gdy wojna została już prawie militarnie wygrana.

Kolejnym krokiem były daleko idące redukcje wśród żołnierzy zawodowych. Dotknęły one głównie kadry w starszym już wieku, ale niejednokrotnie także młodych kapitanów i poruczników. Zredukowano o ponad połowę szkolnictwo wojskowe. Tu symbolem było połączenie dwóch znanych akademii – Frunzego i Woroszyłowa, w jedną Akademię Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej [18]. Na nowej uczelni, jak też zreformowanym sztabie generalnym zapanowały nowe idee doktrynalne. Należy tu podkreślić, że o ile siły zbrojne ZSRR u schyłku jego istnienia były zacofane strukturalnie, to w kategoriach doktryny i myśli wojskowej opóźnienia w stosunku do Zachodu nie było. Wielu zawodowych wojskowych, szczególnie z tych służących w sztabach i na wojskowych uczelniach doskonale orientowało się w zagadnieniach wojen asymetrycznych i hybrydalnych. Ci ludzie nawoływali do szybkich zmian i restrukturyzacji sił zbrojnych. Należy tu wspomnieć o marszałku Igorze Siergiejewie, który, mimo zaawansowanego wieku przez kilka lat, kiedy pełnił funkcję ministra obrony, bardzo dużo uczynił w kierunku reform i restrukturyzacji [19]. Wcześniej od I. Siergiejewa, kojarzony głównie z ostatnimi latami funkcjonowania L. Breżniewa, a później Michaiła Gorbaczowa, marszałek Mikołaj Ogarkow rozpoczął też reformowanie sił zbrojnych. Działał nawet w okresie, kiedy został odsunięty od ministerstwa i kierował dowództwem w Legnicy.

Suma sumarum, stwierdzić można, że grunt pod reformy był nieźle przygotowany, chociaż panował opór nie tyle materii, a raczej ludzi, którzy tracili niejednokrotnie podstawy egzystencji. Oczywiście reformy, mimo że redukujące głównie etaty, ale też znaczne ilości uzbrojenia i innego sprzętu, wymagały ogromnych pieniędzy. Jednak dzięki relatywnie szybko rosnącemu zapotrzebowaniu na rosyjskie surowce energetyczne oraz sektorowemu przestawieniu budżetu, dającemu priorytet dla sił zbrojnych, środki stosunkowo szybko i w dużej ilości się znalazły.

Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej to siły i środki wydzielone przez Federację Rosyjską do zabezpieczenia własnych interesów i prowadzenia walki zbrojnej zarówno na jej terytorium oraz poza nim. Zostały utworzone po rozpadzie Związku Radzieckiego.

7 maja 1992 r., na mocy ustawy Prezydenta Federacji B. Jelcyna utworzono rosyjskie Ministerstwo Obrony dla wszystkich oddziałów armii wchodzących w skład RFSRR. Federacja Rosyjska należy do mocarstw nuklearnych. Według rankingu Global Firepower (2014) rosyjskie siły zbrojne stanowią drugą (po USA) siłę militarną na świecie z rocznym budżetem na cele obronne w wysokości 86,7 mld USD [20]. To oficjalnie, bo należy doliczyć ok. 30% środków finansowych, poukrywanych w budżetach innych resortów. Głównodowodzącym Sił Zbrojnych FR jest konstytucyjnie prezydent Rosji, aktualnie oczywiście Władimir Putin, któremu podporządkowany jest Minister Obrony. Od 6 listopada 2012 r. funkcję te pełni generał armii Siergiej Szojgu. Tu trzeba dodać, że aktualnie w służbie czynnej nie ma żadnego marszałka Federacji Rosyjskiej, mimo że stopień ten formalnie został zachowany.

Wojska federacji podzielone są terytorialnie od niedawna tylko na 4 okręgi wojskowe, tj. Zachodni Okręg Wojskowy, Południowy, Centralny i Wschodni [21]. Szczególny status natomiast posiada utworzone w 2010 roku Zjednoczone Strategiczne Dowództwo Obrony Powietrzno-Kosmicznej.

W skład marynarki wojennej wchodzą 4 floty – Bałtycka (dowództwo w Bałtijsku), Północna (dowództwo w Siewieromorsku), Oceanu Spokojnego (dowództwo we Władywostoku) i Czarnomorska (dowództwo w Sewastopolu) – oraz Flotylla Kaspijska (dowództwo w Astrachaniu).

Rosjanie, jak to wynika z tradycji i zwyczaju, ukrywają wiele danych – zarówno budżetowych, jak też techniczno-taktycznych. W kategoriach pocisków balistycznych, bo te obok Specnazu stanowią podstawę potęgi Rosji i to potęgi bez żadnego nadużywania tego nazewnictwa, Federacja Rosyjska uzyskała bardzo znaczący postęp. Nie produkuje się już oczywiście wielkich Szantanów, czyli SS-18, ponieważ nie ma takiego powodu. Przerwano też, ku zdziwieniu Zachodu, także produkcję bardzo nowoczesnych Topoli M. Jedyną rakietą obecnie formalnie produkowaną dla startu z lądu jest bardzo nowoczesny wielogłowicowy RS-24 „Jars” [25]. Ta rakieta może być odpalana zarówno z podziemnych silosów, jak też wyrzutni ruchomych. Jeżeli chodzi o pragmatykę, to umieszcza się w tej chwili Jarsy w silosach pozostających po sukcesywnie wycofywanych z użytku operacyjnego rakietach SS-19. Szacuje się, że ok. 60 Jarsów jest już aktualnie umieszczonych w silosach, a kolejne ok. 70 na wyrzutniach ruchomych. Te ostatnie zgrupowane są w bazach w rejonie Smoleńska i na Półwyspie Kolskim.

Rosjanie w zanadrzu mają jeszcze jeden atut. Są to równie wielkie, jak Szatany, ale znacznie bardziej sprawne, zupełnie nowe rakiety klasyfikowane jako Sarmata [26]. Prawdopodobnie, odbyły się dotychczas 2–3 udane próby tego pocisku. Jednak decyzji o wymianie SS-18 na Sarmaty jak na razie nie ma. Zresztą produkcja tych ostatnich na pewno byłaby bardzo kosztowna. W części pustych silosów, zlokalizowanych wzdłuż kolejowej trasy transsyberyjskiej umieszcza się również nowe rakiety Łajner. To głęboka mutacja morskiej rakiety R-29 RM „Siniewa” rozmieszczanej operacyjnie od 2007 roku na okrętach podwodnych klasy Delta IV, a być może także Delta III, przynajmniej tych, które pozostają w służbie. Dalsze prace nad głęboką modernizacją Siniewy budziły na Zachodzie pewne zdziwienie, bo sam okręt-nosiciel, czyli wspominana Delta IV ma przed sobą perspektywę tylko ok. 10 lat. Jednak dzisiaj fakty są takie, że następca Siniewy 12-głowicowy Łajner okazał się rakietą uniwersalną. Może być wystrzeliwany zarówno spod wody, jak też z lądu. Wszelkie dane na jego temat są utajniane. Tym niemniej zasięg, czyli ok. 13 tys. km, jak też duże możliwości manewrowania, czynią tę rakietę na dziś najbardziej znaczącym orężem rakietowym FR. Przypuszcza się, że w gotowości operacyjnej może być 60–80 Łajnerów. Produkcja to ok. 12 rakiet w ciągu pół roku.

Skoro FR posiada tak uniwersalną i mobilną rakietę balistyczną jak Łajner, to po co przez ok. 5 lat realizowano z różnym zresztą skutkiem program morskiej rakiety Buława?

Dopiero w 2014 roku uzyskano sprawność operacyjną tego pocisku. Odpowiedź jest jednoznaczna, choć może dla laików niezbyt zrozumiała. Chodzi o gabaryty. Rakieta Buława, oparta na małym rozmiarowo pocisku Topol M jest dostosowana do nowych rosyjskich atomowych okrętów podwodnych klasy Borej. Trzy pierwsze klasyfikowane jako „Borej A” zabierają po 16, 8–10 głowicowych Buław, ale 5 następnych, które są jeszcze w różnych fazach budowy, zaklasyfikowanych jako „Borej B”, może już zabrać po 20 pojemników z rakietami Buława [27]. Tak na marginesie nowe Boreje mogą wystrzeliwać pociski z głębokości do 70 m, czyli znacznie większej niż amerykańskie Ohio. Prawdopodobnie planowana jest budowa kolejnych okrętów podwodnych nosicieli klasyfikowanych, wstępnie, jako „Borej C”. Te okręty miałyby zabierać po 24 lub 26 pocisków Buława lub też następców tej rakiety.

Zachodnie środki masowego przekazu w swoim czasie podawały z dumą i satysfakcją, że Rosjanie swoje wielkie Tajfuny wysłali na złom. Tymczasem prawda jest nieco inna. Rzeczywiście, jeden z okrętów tej klasy został przeznaczony do typowego demobilu. Chodzi tu również o odzyskanie bardzo cennego tytanu. Kolejny służy jako platforma startowa dla odpaleń eksperymentalnych. Testowano na nim m.in. zarówno Siniewy, jak też Łajnery i Buławy. Jednak cztery kolejne Tajfuny w obecnym czasie przechodzą remonty. Jeden z nich – Siewier Star załadował już, w najbardziej na zachód wysuniętej bazie okrętów podwodnych w Zapadnaja Lica 20 pocisków klasy Siniewa i prawdopodobnie wyruszył na Morze Barentsa w rejs operacyjny [28]. Przypuszcza się, że te okręty jeszcze przez ok. 10 lat mogą pozostawać w gotowości operacyjnej.

Budowane są też i to w dużym tempie szturmowe okręty podwodne, zarówno o napędzie nuklearnym, jak też klasycznym. Na dużą skalę trwają też prace remontowe części starszych okrętów. Nowe szturmowe Alfy III mają być równie szybkie, jak poprzednie, a także bardzo ciche. Prawdopodobnie pokonano też stosunkowo dużo barier technologicznych w konstrukcji rewelacyjnie szybkiej torpedy nowej generacji Szkwał. Ma ona osiągać szybkość realnie ok. 90 węzłów. Pozostaje kwestia celności. Buduje się też 3 nowe duże okręty podwodne, przeznaczone do niszczenia lotniskowców i zespołów okrętów. Zbudowano już 5 uniwersalnych okrętów zupełnie nowego typu Jasień. Wg planów miały one zastąpić zarówno szturmowe Alfy jak też Oscary II [29]. Jak się jednak okazuje Jasienie, mimo niewątpliwych zalet, są bardzo kosztowne w produkcji, droższe niż okręty rakietowe klasy Borej. To może spowodować skrócenie serii Jasieniów do 8–9 egzemplarzy.

Jeżeli chodzi o klasyczne okręty podwodne, to nowy, a prawdę mówiąc znacznie unowocześniony typ znanego i u nas okrętu klasy Kilo, nazwano może na ironię „Warszawianka” [30]. Jednak to bardzo sprawne jednostki, więc raczej należy odczuwać dumę, a nie patologiczną nienawiść do wszystkiego, co rosyjskie.

Reasumując, potencjał rakietowo-nuklearny współczesnej Federacji Rosyjskiej jest bardzo znaczący. Szacuje się, biorąc za podstawę ładunek detonacji nuklearnej całego potencjału USA, jako 1 to ładunek salwy nuklearnej FR to aż 1,7. Do tego dochodzi sytuacja poważnie zmodernizowanych rosyjskich pocisków balistycznych, gdy tymczasem USA pozostały w tym konkretnym zakresie na poziomie późnych lat 1970’ [31].

Przy okazji należy wziąć pod uwagę jeszcze jeden aspekt. Otóż Rosja posiada znacznie bardziej sprawny system przeciwlotniczo-antyrakietowy. Rosyjskie S-400, Buki oraz starsze S-300 mogą z dużym powodzeniem strącać znaczną część hipotetycznych amerykańskich rakiet i samolotów. Amerykańskie możliwości w tym zakresie są relatywnie słabsze.

Wracając do floty – Rosja nie buduje żadnego nowego lotniskowca. W. Putin kazał natomiast z powrotem włączyć do linii, oczywiście po remoncie, dwa z trzech pozostających w rezerwie wielkich atomowych krążowników klasy Piotr Wielki. Procesom modernizacyjnym poddawane są też wielkie niszczyciele klasy Udałoj i Sowriemiennyj.

Dzisiejsze lotnictwo wojskowe Rosyjskiej Federacji jest słabsze od amerykańskiego odpowiednika. Rosja posiada mniej samolotów w linii. Tu zaważyła decyzja, że do rezerwy, a częściowo na złom odstawiono wszystkie samoloty jednosilnikowe. Chodzi oczywiście o maszyny myśliwskie i szturmowe, ale też o ok. 600 maszyn klasy Su-22, różnych zresztą mutacji, pozostaje dalej w rezerwie. Sami wiemy, że nie są to złe maszyny – Polska eksploatuje ok. 40 maszyn Su-22. Samoloty te cieszą się dużym uznaniem pilotów i specjalistów. Podobnie w rezerwie FR pozostaje ok. 350 maszyn myśliwskich klasy MiG-23. Prawdopodobnie w tej liczbie mogą być też maszyny MiG-27, które są niezbyt udaną mutacją MiG-23. Natomiast posiadane przez Rosję Migi-21 w liczbie kilkudziesięciu egzemplarzy służą jako bezpilotowe maszyny-cele [32].

Jeżeli chodzi o lotnictwo strategiczne to sytuacja nie bardzo się zmieniła. W linii pozostaje 16–20 zmodernizowanych wielkich bombowców strategicznych klasy Tu-160. Prawdopodobnie około 10 dalszych samolotów tego typu znajduje się w różnych stadiach modernizacji. Pozostaje do modernizacji już niedużo, bo najwyżej ok. 9. Trwa dyskusja o ewentualnym wznowieniu produkcji tej maszyny, ale tu żadnych wiążących decyzji jeszcze nie ma. W służbie pozostaje łącznie ok. 80 wspomnianych już wcześniej wielkich samolotów Tu-95. Bombowców strategicznych jest ok. 40, pozostałe to samoloty rozpoznawcze oraz latające cysterny. W służbie pozostają również strategiczne Tu-22 natomiast w rezerwie mocno starawe już TU-16. Lotnictwo FR dysponuje natomiast dużą liczbą maszyn klas Su-24 i Su-25. Te samoloty też już nowe nie są i tylko niektóre z nich zostały zmodernizowane, ale pod wszystkie można podwiesić taktyczne głowice jądrowe.

W lotnictwie Rosyjskiej Federacji, w przedziale ostatnich 15 lat daje się zauważyć też kolejną tendencję. Maszyny opracowane przez biuro konstrukcyjne im Pawła Suchoja zaczynają zdecydowanie dominować nad konkurencyjnymi zaprojektowanymi w biurze im. Artioma Mikojana. Wprawdzie rewelacyjne Su-47 Berkut, maszyny o odwróconym skosie skrzydeł oraz Su-T-50 to na razie samoloty eksperymentalne, ale pozostają bardzo dobrymi konstrukcjami, opartymi na Su-27 [33]. Tych mutacji jest już dość dużo. Są to duże rozmiarowo maszyny o bardzo mocnych silnikach, ale równolegle wciąż bardzo zwrotne. Jedyne, w czym mogą ustępować konstrukcjom zachodnim to zastosowane rozwiązania w zakresie awioniki. Z kolei MiGi to w dalszym ciągu mutacje oparte na podstawie samolotu MiG-29. Z kolei MiG-31 jest znacznie mniej, ale są to raczej samoloty specjalistyczne, dysponujące możliwościami operowania na dużych pułapach i przy wielkich szybkościach.

Obok samolotów Siły Zbrojne FR dysponują też dużą tradycyjnie liczbą śmigłowców. Tu w dalszym ciągu rywalizują ze sobą konstrukcje z biur konstrukcyjnych Mila i Kamowa. W ostatnim czasie wprowadzono jeszcze w niewielkich ilościach kolejne nowe konstrukcje śmigłowców szturmowych.

Wojska lądowe FR dzisiaj są zupełnie innymi formacjami niż w końcowym etapie istnienia ZSRR. To już nie ociężałe, wielkie dywizje pancerne i zmechanizowane, ale szybkie kombinowane grupy bojowe złożone ze specjalistów o różnych umiejętnościach. Wojska lądowe pokazały nie tyle swoją siłę, lecz swoją mobilność podczas zajmowania Krymu. Była to w efekcie bardziej logistyczna, niż bojowa operacja. Paradoks tej operacji w efekcie jednak pozytywnie zakończył się dla strony ukraińskiej. Gdyby bowiem w jakimkolwiek miejscu polała się krew, wówczas eskalacja walk byłoby ciężka do a zahamowania. Ponadto Ukraińcy, obok wielkich strat w ludziach i sprzęcie, straciliby bezpowrotnie nie tylko Krym. Militarnie bowiem to państwo nie jest dla Rosji żadnym przeciwnikiem. W dodatku znacząca cześć wojskowych Ukrainy przechodziła i nadal permanentnie przechodzi na stronę rosyjską [34]. Ten fakt, co można podkreślić, zasługuje na pozytywną ocenę armii FR.

Armia rosyjska współczesnej doby jest armią nowoczesną i mobilną. Jej liczebność to ok. 860 tys. żołnierzy. Mimo, że w Federacji Rosyjskiej w dalszym ciągu obowiązuje zasadnicza służba wojskowa, ok. połowy stanu osobowego z wymienionej wyżej liczby to żołnierze zawodowi. Praktycznie większość żołnierzy służby zasadniczej ubiega się o to, aby zostać właśnie żołnierzem kontraktowym, a w perspektywie zawodowym. Co warto podkreślić – ta armia może liczyć nie na potrojenie, bo tak normatywnie liczy się możliwości mobilizacyjne, ale nawet na dziesięciokrotne powiększenie liczebności i to przez jeszcze dobrych 10 lat.

Jeżeli spojrzy się na liczby rezerwowego sprzętu bojowego, szczególnie wojsk lądowych, jego część wydaje się już przestarzałymi generacjami. Paradoksalnie może to być właśnie atutem. Biorąc za przykład czołg T-55, starsi wiekiem rezerwiści wojsk pancernych używali przez szereg lat tej właśnie dobrej i niezawodnej maszyny. Czołg ów, mimo paliwożerności, jest prosty w obsłudze. Również armata 100 mm jest wyjątkowo skuteczna na dystansie do 1200 m, mimo że maksymalny strzał bezwzględny to znacznie większa odległość. Armata ta, mówiąc językiem pancerniaków, gryzie wszystko. Przecież na europejskim teatrze działań wojennych niewiele jest regionów gdzie można strzelać strzałem bezwzględnym na odległość większą niż 1000 metrów.

Nie wszystkie bojowe środki walki trzymane w rezerwie są zapewne w stanie używalności. Jednak jeżeli tylko 50% tych pojazdów, armat itd. jest na przysłowiowym chodzie, to jest to wciąż siła olbrzymia.

Konkludując Armia Federacji Rosyjskiej to sprawny oręż politycznego i w razie ewentualnej wojny, również militarnego nacisku. Wszyscy ci, a są tacy również w naszym kraju, w szczególności po prawej stronie sceny politycznej, którzy nie doceniają potencjału i możliwości współczesnej armii rosyjskiej, są po prostu w grubym błędzie. Za wyjątkiem floty wojennej, która jest aktualnie w stanie zabezpieczyć własne terytoria, ale nie podjąć ofensywy o charakterze strategicznym, inne rodzaje wojsk posiadają dużą sprawność. Pytanie oczywiście brzmi, czy aktualne trudności ekonomiczne nie przełożą się na zahamowanie procesów dalszej modernizacji sił zbrojnych FR. Z kolei np. strona amerykańska, która marzyła o tym, aby Rosję rzucić na przysłowiowe kolana, już zmienia swoją doktrynę [35]. Właśnie Armia FR może być światu bardzo potrzebna przede wszystkim do walki z siłami wojujących islamistów.

Nie poruszyliśmy jeszcze dwóch naszym zadaniem ważnych problemów. Mianowicie roli i miejsca rosyjskiego Specnazu oraz problemu eksportu broni przez FR w wymiarze wojskowym, politycznym i ekonomicznym. Jednak te problemy być może staną się tematyką kolejnych opracowań…

Autorstwo: płk dr Eugeniusz Januła, Małgorzata Kasińska
Źródło: Geopolityka.org

PRZYPISY

1. E. Januła, “Ile Breżniew ma czołgów”, “Trybuna” nr 148/1999.

2. “O.G. Operacja “Dunaj” Przesłanki militarne”, “Zeszyty Naukowe”, WAP, Warszawa 1990, Z. 23.

3. C. Cisarz, “Pamiętniki”, Wyd. Kultura, Paryż 1986, s. 45-49.

4. Por.Rakieta.SS-18.Sztan, “Wikipedia”, dostęp: 07.05.2015.

5. E. Januła, “Jak zazbrojono ZSRR na ekonomiczną śmierć”, “Trybuna”, nr 238/2002.

6. Ibidem.

7. “Samolot TU-95 Bear”, “Wikipedia”, dostęp: 07.05.2015.

8. “Weyers Flotten Tassenbuch-Warship of the World Fleet”, Handbook, 2006, Ed Werner Globke, Publisher Bernard@Graefe Hamburg 2007, s. 568-571.

9. “Sprawocznik po inostranym flotam 2005”, Izdatielstwo Oborona, Moskwa 2007, s. 392 i nast.

10. “Weyers…”, s. 582 i nast.

11. Ibidem, s. 593 i nast.

12. E. Januła, “Ile Breżniew ma czołgów…”

13. E. Januła, “Tak miało być. Scenariusz III wojny światowej”, Geopolityka.org, dostęp: 07.05.2015.

14. A.M. Wasiljew i inni, “Współczesne desanty morskie”, MON, Warszawa 1972, s. 47 i nast.

15. Ibidem.

16. Ibidem.

17. Z. Brzeziński, “Wielka szachownica”, Politeja, Warszawa 2004, s. 134-136

18. “Akademia Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej”, “Wikipedia”, dostęp: 07.05.2015.

19. E. Januła, “MarszaLek I. Siergiejew. Czy przyszły prezydent Rosji?”, “Trybuna”, nr 57/2004

20. Russia Global Fierepower.

21. “Ukaz Prezidenta RF, nr 1144 z dnia 20.09.2010 O wojenno-administratywnej dielenii RF”, strony Ministerstwa Obrony Rosyjskiej Federacji w języku rosyjskim, dostęp: 07.05.2015.

22. “The Military Balance 2013”, Londyn 2014, s.225-226.

23. Ibidem, s. 225-227.

24. Ibidem, s. 225-229.

25. “Rakieta balistyczna Jars”, “Wikipedia”, dostęp: 07.05.2015.

26. “Pocisk balistyczny Sarmata”, “Wikipedia”, dostęp: 07.05.2015.

27. “Weyers…”, “2013/2015…”, s. 672 i nast.

28. “Guardian”, 27.03.2015.

29. “Weyers…”, “2013/2015…”, s. 674 i nast.

30. Ibidem, s. 676.

31. G. Pazura, “Współczesne konwencjonalne siły zbrojne Federacji Rosyjskiej”, Lublin 2010, s.12 i nast.

32. “Interavia” nr 5/2014.

33. “Interavia” nr 6/2013.

34. E. Januła, M. Kasińska, “Wybrane zewnętrzne i wewnętrzne uwarunkowania zmiany przynależności terytorialnej Krymu”, “Czas Euromajdanu”, praca zbiorowa pod red naukową R. Potockiego, M. Domagały i D. Miłoszewskiej, ECAG, Warszawa 2014, s. 431-460.

35. I. Topolski, “Siła militarna w polityce zagranicznej Federacji Rosyjskiej”, Lublin 2004, s.69 i nast.

BIBLIOGRAFIA

1. Ministerstwo Obrony FR, oficjalna strona Armii Rosyjskiej.

2. Serwis „Global Security”, www.globalsecurity.org.

3. Serwis “Federation of American Scientists”, www.fas.org.

4. “Rosja 2002. Raport z transformacji”, Fundacja Instytut Studiów Wschodnich, www.forum-ekonomiczne.pl.

5. „Rosja 2005. Raport z transformacji”, Fundacja Instytut Studiów Wschodnich, www.forum-ekonomiczne.pl.

6. Brzezinski. Z, “Wielka szachownica”, Politeja, Warszawa2004

7. “Czas Euromajdanu”, praca zbiorowa pod red. naukową R. Potockiego, M. Domagały i D. Miłoszewskiej, ECAG, Warszawa 2014.

8. Januła E., “Tak miało być. Scenariusz III wojny światowej”, Geopolityka.org, 2013.

9. Pazura G., “Współczesne konwencjonalne siły zbrojne Federacji Rosyjskiej”, Lublin 2010.

10. Potyrała B., Szlufik W., “Struktura terytorialna sił lądowych Związku Radzieckiego w latach 1945-1991”, Częstochowa 2003.

11. Topolski I., “Siła militarna w polityce zagranicznej Federacji Rosyjskiej”, Lublin 2004.

12. Феськов В.И., Калашников К.А., Голиков В.И., “Советская армия в годы холодной войны”, Tomsk 2004.

13. Beasley K. D., “Russian Military Reform from Perestroika to Putin: Implications for U. S. Policy”, Maxwell Air Force Base, Alabama 2004.

14. Dick C.J.,” Russian Military Reform: Status and Prospects”, czerwiec 1998, Conflict Studies Research Centre, www.da.mod.uk/csrc.

15 Giles K., “Russian Regional Commands”, “Russian Series” 06/19, Conflict Studies Research Centre, www.da.mod.uk/csrc.

16. “Независимое военное обозрение”, www.nvo.ru.


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. sandvinik 15.05.2015 11:04

    a niby jaki problem ma specnaz? pewnie chlopaki sobie spacerują po muzeach w berlinie czy warszawie i przy okazji oglądają lotniska, metro, etc…
    a w kioskach ruchu kupują sobie mapy turystyczne w skali 1:1000
    wojny nie ma
    wojny nie będzie
    chyba….

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.