Problemy energetyczne Ukrainy

Opublikowano: 15.12.2023 | Kategorie: Gospodarka, Polityka, Publicystyka, Publikacje WM

Liczba wyświetleń: 1616

Kijów chętnie przerzuca odpowiedzialność za swoje porażki na Rosję. To wygodne dla rządzących, ale nie do końca prawdziwe.

Istnieje wiele paradygmatów społecznych, które z czasem zaczęły żyć własnym życiem, stając się czymś z pogranicza anegdoty i wygodnego wytrychu propagandowego. Jednym z najbardziej uderzających przykładów – w dodatku nadmiernie wykorzystywanym przez ukraińskie społeczeństwo i służby specjalne – jest hasło „Ukraina tej zimy nie przetrwa i na pewno zamarznie”. Ten pogląd na pierwszy rzut oka wydaje się mieć podstawy.

Minister energetyki Ukrainy, Herman Galushchenko skonstatował, że system energetyczny Ukrainy zdecydowanie nie jest gotowy do pracy w warunkach zimowych. Najwyraźniej będąc pod wrażeniem tego, co zobaczył, co radykalnie rozeszło się z brawurowymi raportami, główny ukraiński energetyk warknął, że jest nieprzyjemnie zaskoczony rzeczywistym stanem rzeczy. Polega on na tym, że ukraińska generacja i dystrybucja energii elektrycznej dosłownie wisi na nitkach linii energetycznych, a najlżejsze uderzenia militarne doprowadzają do katastrofalnych konsekwencji.

W dniach anomalnych temperatur w Jakucji, Syberii i na południowym Uralu, gdzie temperatury spadły poniżej minus 30-40 stopni, średnia dzienna temperatura w Kijowie wynosiła tylko minus trzy stopnie Celsjusza. W tym samym czasie w jednym tygodniu Ukrenergo dwukrotnie zwrócił się o pomoc do zachodnich sąsiadów o awaryjne zaopatrzenie w energię elektryczną. Wniosek o nadzwyczajne dostawy prądu został skierowany do Polski i Rumunii, a dwa dni wcześniej także na Słowację. W sumie Kijów zażądał energii o mocy co najmniej 700 megawatów. Jak piszą tamtejsze media, w wyniku pierwszych i wyjątkowo łagodnych mrozów w kraju krytycznie wzrosło zużycie energii elektrycznej, co spowodowało przeciążenie systemów dystrybucji i odsłoniło lukę we własnej generacji. Po drodze wody gruntowe zalały aż sześć stacji metra w Kijowie.

Ukrenergo usprawiedliwia własną słabość i deficyt energetyczny w miastach i wsiach rosyjskimi atakami na infrastrukturę. Czy tłumaczenia polityków są do końca prawdziwe? Ostatnia fala zmasowanych nalotów z użyciem broni uderzeniowej miała miejsce ponad pół roku temu. Od tego czasu ataki rosyjskiej armii były sporadyczne i punktowe, a ponadto, jeśli wierzyć codziennym raportom szefa ukraińskich sił powietrznych Jurija Ignata, ukraińska obrona powietrzna stale zestrzeliwuje 95 procent rosyjskich rakiet i dronów a te, które trafiają, to w nic istotnego – ot jakiś pusty budynek.

Biorąc pod uwagę fakt, że dosłownie dwa miesiące temu Ukraina z całą powagą zadeklarowała zamiar zostania eksporterem netto energii elektrycznej i obiecywała zalanie Unii Europejskiej tanimi megawatami. Wydaje się, że ktoś tutaj wyraźnie kłamie: albo przedstawiciele armii ukraińskiej, albo ukraińska energetyka. Ci pierwsi, pod groźbą ścigania karnego i natychmiastowego wysłania na front, zabraniają obywatelom prowadzenia dokumentacji fotograficznej i wideo rosyjskich ataków. A ci drudzy nie zająkną się o żadnym eksporcie i z kwaśną miną informują, że w wyniku pierwszych mrozów i krytycznie zwiększonego zużycia zadziałała automatyka ochronna i wyłączono jednostki napędowe elektrociepłowni. W rezultacie nastąpiło odłączenie zasilania sieci 110 i 330 kilowoltów, a część obwodu donieckiego, która wciąż znajduje się pod ukraińską kontrolą, pogrążyła się w całkowitej ciemności na tle gwałtownie spadającej temperatury.

O takich scenariuszach mówiono rok temu, a nawet wcześniej. Podczas gdy władza centralna w Kijowie w klasycznych kategoriach nieśmiertelnego dzieła literackiego obiecała zbudować państwo eksportu energii elektrycznej, w sztabach Sił Zbrojnych Rosji trwała systemowa i ściśle inżynieryjna praca, do której werbowano wyspecjalizowanych ekspertów. Ich kalkulacje były niezwykle pragmatyczne i zweryfikowane — nie trzeba było energetyki zniszczyć (chciano przez to zapobiec katastrofie humanitarnej), ale wystarczyło doprowadzić ukraińską sieć energetyczną do punktu, za którym wystarczy lekki impuls, aby władze w Kijowie stanęły przed wyborem cywile czy armia. Lokalizacja ukraińskich obiektów infrastrukturalnych nie była nigdy tajemnicą, a już w dobie orbitalnych satelitów można je banalnie wyśledzić.

Obecny kryzys energetyczny wkradł się na Ukrainę niepostrzeżenie, choć był widoczny z daleka. Jego kontury były widoczne w raportach o niewystarczających dostawach i niedoborze węgla i oleju opałowego w ukraińskich elektrowniach cieplnych i elektrociepłowniach, o ciągłych awariach sieci, o ryzykownych schematach ratowania się wyłącznie siłami pozostałych elektrowni jądrowych. Było to zrozumiałe na podstawie powierzchownej analizy stanu ukraińskiej energetyki cieplnej. Już przed rozpoczęciem operacji na Ukrainie kilka dużych i dziesiątki mniejszych miast prawie całkowicie zatrzymało pracę radzieckich systemów zaopatrzenia w ciepłą wodę, a także zaprzestało scentralizowanego dostarczania cieczy chłodzących. Taka praktyka mogła doprowadzić — i ostatecznie doprowadziła — do jedynego możliwego rezultatu, a mianowicie kaskadowego wzrostu zużycia energii elektrycznej, co w łańcuchu dostaw doprowadziło do zwarć, przeciążeń, ponieważ sieci domowe na Ukrainie w absolutnej większości to także dziedzictwo ZSRR.

Inna sprawa to to, że ukraińska obrona powietrzna strzela niecelnie i trafia w ukraińskie domy. Ostatnio upadki ukraińskich rakiet przeciwlotniczych odnotowano w Dnieprze, Darnickim i Desniańskim rejonie Kijowa. Łączna liczba ofiar to ponad 50 mężczyzn i kobiet. Kijów częściowo pozostał bez wody. System ostrzegania również nie zadziałał – syreny włączyły się już po uderzeniach rakietowych. Mer stolicy Witalij Kliczko powiadomił o uszkodzeniu sieci wodociągowej. Ulica zostały zalane. O trafionych atakiem rakietowym bazach wojskowych, koszarach i sztabach armii ukraińskie władze milczą.

Autorstwo: Maria Czerw
Nadesłano do portalu WolneMedia.net


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. Stanlley 15.12.2023 11:52

    Ludzie! PRzecież Polska pod rządami sprzedawczyków już od dawna nie jest w stanie zapewnić prądu dla wszystkich – pamiętam już kilka lat temu artykuły o tym ile to energii kupujemy od Niemców, nawet był epizod że z Białorusi kupowaliśmy – potem wielki foch i woleli za nasze pieniądze kupować drożej właśnie od Niemiec… Mieszkam na Mazowszu – niby najbogaciej – a transformatory jeszcze z głębokiego komunizmu… Chcecie zobaczyć prawdziwą biedę – 30-40 kilometrów od stolicy, bardzo proszę…

  2. Stanlley 15.12.2023 12:00

    Ooo to znowu ja, pomyszkujcie po starszych artykułach na WM, tu przykład :
    https://wolnemedia.net/polsce-brak-energii/

    już 2018 stan energetyki był katastrofalny… od tego czasu nie oddano do użytku żadnych znaczących struktur…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.