Piskorski nie zamierza popełnić samobójstwa

Opublikowano: 13.03.2017 | Kategorie: Polityka, Prawo, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 816

Sprawa przedłużenia aresztu tymczasowego dla Mateusza Piskorskiego trafiła do sądu apelacyjnego. Sąd nie odrzucił apelacji, ale i nie przyznał jeszcze jej zasadności.

Podczas rozprawy odwoławczej 7 marca okazało się, że będący aresztowanym Mateusz Piskorski nie ma żadnego wglądu do akt sprawy, która się toczy przeciwko niemu.

Ot taki „drobiazg” na który nie zwrócił uwagi sąd postanawiający o aresztowaniu.

Nie oszukujmy się. Nie jest to żadne tymczasowe aresztowanie, które miałoby zabezpieczać prawidłowy przebieg postępowania; nie pozwolić ukryć się podejrzanemu czy mataczyć w sprawie.

To jest klasyczny areszt wydobywczy, który polega na wielokrotnym przedłużaniu tymczasowego aresztowania mającym na celu złamanie podejrzanego i wymuszeniu na nim przyznania się do stawianych mu zarzutów.

Ale już i z samymi zarzutami też jest problem.

Początkowo jak pamiętamy był to zarzut szpiegostwa na rzecz Chin, Iraku, bądź Rosji.

Sam Piskorski w liście, ocenzurowanym przez prokuraturę i wysłanym przed kilkoma dniami do dziennika „Rzeczpospolita” pisze, że te zarzuty: „nie wiążą się w żaden sposób z określonym w art. 130 kodeksu karnego przestępstwem szpiegostwa (…) W zarzutach tych mowa jest natomiast wprost o rzekomym “manipulowaniu” przeze mnie opinią publiczną, a zatem dotyczą one prowadzonej przeze mnie działalności politycznej i eksperckiej (…) Nawet przyjmując istnienie inspiracji zewnętrznych, czego w moim przypadku nie sposób stwierdzić — tego rodzaju aktywność nie jest w Polsce penalizowana”.

Może i nie jest, ale siedzieć za to można.

I to blisko rok bez wyroku.

Rozmowa z prokurator z nadania PiS, Anną Karlińską, wygląda prawdopodobnie mniej więcej w ten sposób:

— Dlaczego jestem przetrzymywany w areszcie?— pyta Piskorski.

— Bo jest pan winny panie Piskorski! — odpowiada prokurator

— Czemu jestem winny?

— O, proszę pana! Za dużo chciałby pan wiedzieć. To jest utajnione!

Tę, eufemistycznie mówiąc, wadę postępowania dostrzegł sąd apelacyjny, który jeszcze póki co od partii rządzącej nie jest tak uzależniony i nakazał dostarczyć Piskorskiemu uzasadnienie decyzji z lutego o przedłużeniu aresztu do 18 maja 2017 roku.

Mogą Państwo nie wierzyć (też miałby z tym problem), ale rozprawa ta w I instancji odbywa się w ten sposób, że sąd wysłuchuje prokuratora i obrońcę (bez udziału samego zainteresowanego), którzy przedstawiają argumenty za dalszym uwięzieniem i przeciw niemu.

Następnie sąd zamyka rozprawę i kilka godzin później już bez udziału stron, a więc i bez potrzeby uzasadnienia swej decyzji, ogłasza postanowienie.

I właśnie to pisemne uzasadnienie, do którego Piskorski będzie mógł się odnieść, sąd apelacyjny nakazał mu natychmiast dostarczyć, a podjęcie decyzji merytorycznej odłożył do dnia 15 marca.

Coś się ruszyło też w końcu w polskich mediach, czego dowodem przytoczony powyżej tekst w „Rzeczpospolitej”, który nieśmiało jeszcze poddaje w wątpliwość zasadność oskarżeń Piskorskiego o szpiegostwo.

Z polską prasa jest jednak bardzo źle, z dnia na dzień coraz gorzej i coraz trudniej oczekiwać od niej rzetelnej, obiektywnej informacji.

W maju ubiegłego roku Reporterzy bez Granic, już po objęciu władzy przez PiS, obniżyli pozycję Polski w Światowym Rankingu Wolności Prasy. Polska spadła z 18. miejsca na 47. Spadek o 29 miejsc jest sprawą bez precedensu. To absolutny rekord w gronie badanych 180 państw.

„Wolność polskich mediów i pluralizm są w niebezpieczeństwie” — uznała międzynarodowa organizacja. Wolności głoszenia idei innych niż te, które wyznaje partia rządząca wraz z aresztowaniem przewodniczącego partii „Zmiana” też stały się tez coraz bardziej wątpliwe.

Dlatego cieszy fakt, że po blisko 10 miesiącach odsiadki w areszcie wydobywczym, sprawą Mateusza Piskorskiego zainteresował się prestiżowy niemiecki „Spiegel”.

Niestety na razie nie udało się w nim opublikować tekstu i nagłośnić na Zachodzie tej sprawy, ponieważ także i adwokat Piskorskiego, odmówił rozmowy z dziennikarzem „Spiegla”, zasłaniając się tym samym co prokuratura — utajnieniem sprawy!

Trudno uwierzyć, że obrońca nie skorzystałby z okazji, by lepiej upublicznić draństwo polskiego wymiaru sprawiedliwości, którego ofiarą stał się jego klient. To przecież mogłoby mu jedynie pomóc. Zdaje się, że w państwie PiS strach zatacza coraz szersze kręgi.

Może Piskorskiego powinien bronić jakiś adwokat bez polskiego obywatelstwa? Taki nie miałby co stracić i nie poniósłby ryzyka utraty prawa do wykonywania zawodu?

Nadzieje na uwolnienie Piskorskiego 15 marca, podczas kolejnej rozprawy w sądzie apelacyjnym, nie są zbyt duże.

Być może sąd ten chce naprawić jedynie ewidentne łamanie procedur i prawa podejrzanego do obrony, by następnie czyniąc zadość formalnościom przyklepać decyzje sądu niższej instancji?

Niewątpliwie PiS połknął żabę, z którą nie wie co zrobić.

Połknąć się boi, bo Piskorski nieraz w listach z więzienia do przyjaciół podkreślał, że nie zamierza popełnić samobójstwa. Ale i wypluć trudno, bo żaba wróci w postaci wyroku wobec III RP w Strasburgu.

I jak to potem wytłumaczyć obywatelom, że przy takich nadużyciach władzy w „wolnej i demokratycznej, szanującej swobody obywatelskie” Rzeczpospolitej, jest tu jakieś prawo i jakaś sprawiedliwość?

Autorstwo: Jarosław Augustyniak
Źródło: pl.SputnikNews.com


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. ZIWK 13.03.2017 11:15

    Normalna “inkwizycyjność postępowania” wg. prokuratury. W sumie, i tak mógłby spotkać swojego obrońcę dopiero na sali rozpraw i tam ew. zapoznać się z zarzutami, bo akta mogły by być dalej tajne…
    W skrajnym wypadku – znanym mi osobiście (z imienia i nazwiska) – prokurator zabronił tymczasowo aresztowanemu, nie tylko widzenia z żoną (będącą poza sprawą, z resztą chodziło “o czapkę gruszek”), ale nawet możliwości zobaczenia urodzonego w międzyczasie syna – choćby przez szybę i na rękach strażnika…
    Powód: “… bo tak!”
    Chyba nie muszę dodawać, że działo się to za poprzednich, światłych “rządów” naszego ministra “Zero”…

  2. razowy40i4 13.03.2017 19:57

    a właśnie gdyby tak zechciał się wyhuśtać w przypływie melancholii miotany wyrzutami sumienia …
    pilnujący go klawisz po tygodniu niefortunnie utonąłby na rybkach a prokurator z naczelnikiem dostaliby zasłużony awans to to by właśnie było optymalne rozwiązanie …
    a tu pan Piskorsky nie tylko nie zamierza skorzystać z najbardziej taktownego wyjścia z tej niezręcznej sytuacji ale uparcie demonstruje przywiązanie do swojego parszywego życia deklarując w listach do przyjaciół bezczelne chęci jego utrzymania …
    cóż za brak manier …

  3. jakiskretyn 14.03.2017 11:24

    “Niestety na razie nie udało się w nim opublikować tekstu i nagłośnić na Zachodzie tej sprawy, ponieważ także i adwokat Piskorskiego, odmówił rozmowy z dziennikarzem „Spiegla”, zasłaniając się tym samym co prokuratura — utajnieniem sprawy!

    Trudno uwierzyć, że obrońca nie skorzystałby z okazji, by lepiej upublicznić draństwo polskiego wymiaru sprawiedliwości, którego ofiarą stał się jego klient. To przecież mogłoby mu jedynie pomóc. Zdaje się, że w państwie PiS strach zatacza coraz szersze kręgi.”

    W ramach pluralizmu tylko głośno się zastanowię, że może nie skorzystał z okazji, bo oskarżony ma coś na sumieniu…? Tak tylko mówię do siebie.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.