Odkrycie aury?

Opublikowano: 29.11.2010 | Kategorie: Nauka i technika, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1692

Dość nieoczekiwanie pojawiły się dowody mogące świadczyć, że niektóre osoby są w stanie rzeczywiście widzieć aurę, choć nie ma to żadnego związku z nadprzyrodzonymi zdolnościami. Badając ochotnika z lekką odmianą autyzmu uczeni dowiedzieli się, że nauczył się on łączyć emocje z kolorami, co po pewnym czasie rozwinęło się u niego w zdolność widzenia otaczającej ludzi aury, której kolor uzależniony był od ich nastawienia emocjonalnego.

Świetlne aury otaczające ludzkie ciała i „widywane” przez tych, którzy twierdzą, że posiadają dodatkowy nadnaturalny zmysł mogą być w pewnym sensie realne dla niektórych osób. To dość niecodzienne odkrycie pochodzi z badań nad nową formą synestezji, w której emocje objawiają się w kolorach w formie barwnych „aur”.

Inne formy synestezji objawiają się po różnymi postaciami. Mówiąc najprościej, jest to zjawisko polegające na łączeniu doznań zmysłowych pochodzących z jednego zmysłu z doznaniami z innego. Wyraża się to np. w „widzeniu dźwięków” czy przyporządkowaniu liczbom i literom określonych kolorów. Całkiem niedawno Vilayanur Ramachandran i jego koledzy z University of California w San Diego odkryli zupełnie nowy rodzaj synestezji u człowieka, u którego emocje kojarzą się z kolorami, przybierając formę „aury” otaczającej innych ludzi.

Wiadomo, że anonimowy synestetyk o inicjałach RF ma 23 lata i cierpi na delikatną formę autyzmu nazywaną syndromem Aspergera.

W wieku 10 lat matka RF poprosiła go, aby starał się dopasować kolor do każdej znanej mu emocji. Miało to na celu pomóc mu w opanowaniu możliwości ich rozpoznawania, czego nie potrafił. Wkrótce zaczął on widzieć w swej głowie kolory, kiedy zwracał uwagę na poszczególne emocje.

Z biegiem lat jego zdolność ewoluowała, aż z czasem zaczął on mówić o „kolorowych aurach” otaczających innych ludzi, których barwa uzależniona była z emocjami, jakie im przypisywał. Jak mówił, początkowo aura każdego widzianego przezeń człowieka jest niebieska, ale zmienia się, gdy RF zaczyna dostrzegać emocje.

Aby sprawdzić nietypową i rozwinięto przez RF formę synestezji, grupa Ramachadrana zainicjowała eksperyment, w którym uczestniczkę sadzano na białym tle, a następnie obrysowywano jej kontury czarnym flamastrem.

Co ciekawe, RF mówił o obserwacji aury ochotniczki rozwodzącej się od ciała do granicy wyznaczonej linii, niezależnie od tego w jakiej wzajemnej odległości się znajdowały.

Następnie na białym tle wyświetlano albo niebieskie albo pomarańczowe litery rozmieszczane w różnych miejscach wokół ochotnika, zarówno za jak i wewnątrz czarnego konturu. Prosząc RF o identyfikację liter, badano czas jego reakcji.

Kiedy litery miały kolor niebieski i znajdowały się wewnątrz obrysowanego kształtu, czas reakcji był znacznie dłuższy niż w innych przypadkach.

Luke Miller, który zaprezentował wyniki tych badań na spotkaniu Towarzystwa Neurologicznego w San Diego stwierdził, że niebieskie litery wyświetlane wewnątrz konturu mieszały się u RF z postrzeganiem aury, co sprawiało, że miał on wówczas pewne problemy.

– Niektórzy ludzie mówiący o posiadaniu nadnaturalnych zdolności mogą mieć w pewnym sensie rację, kiedy chodzi o obserwację aury. Być może rozwinął się u nich właśnie ten rodzaj synestezji – mówi Elizabeth Seckel, która brała udział w badaniach.

Być może utożsamiają się oni z emocjami innych osób i empatia ta przekłada się na widzenie wokół ludzi kolorowych aur – dodaje Miller.

Miller spotkał też inne osoby, które twierdziły, że rozwinęły podobną synestezyjną zdolność łączenia emocji z kolorami, jednak nie udało się jeszcze zbadać ich możliwości. Grupa, która zajmowała się RF ma nadzieję zbadać przy pomocy skanera MRI, które obszary mózgu biorą udział w powstawaniu tego doznania. Podejrzewa się, że odpowiedzialne za to mogą być obszary związane z percepcją kolorów lub na obszarze tzw. wyspy.

Autor: Helen Thomson
Źródło oryginalne: New Scientist
Tłumaczenie i źródło polskie: Infra


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

34 komentarze

  1. mk 29.11.2010 11:52

    Żałosne, jak tzw nauka wciąż zastanawia się i ma problemy z akceptacją tak oczywistych rzeczy, jak wspomniana tu aura człowieka.
    Jajogłowi, tylko spowalniają i hamują rozwój.

  2. Raptor 29.11.2010 12:36

    Oczywiście tłumaczą to jako syntezę na bazie emocji zachodzącą w mózgu specyficznego obserwatora, a nie jako fizycznie obserwowalne zjawisko związane z polem e-m wokół żywego organizmu. Jak się chce, to można wszystko skomplikować 🙂

  3. Raptor 29.11.2010 17:35

    Dlatego rzeczeni uczeni powinni zainteresować się w pierwszej kolejności fizycznym aspektem zjawiska, natomiast (po zaprzeczeniu jego występowania) później przystąpić do sprawdzenia przyczyn umysłowych takiego postrzegania. Taka była by wg mnie logiczna kolejność działań przy metodzie eliminacji, bo samo zakwalifikowanie pewnych objawów do sfery mentalnej w ogóle nie wyklucza równoczesnego istnienia zjawiska fizycznego (vide sny bądź halucynacje na jawie, w których dowiadujemy się rzeczy, których świadomie nie znamy, a fizycznie istnieją). Zresztą by oszczędzić sobie roboty mogliby się posiłkować obfitym dorobkiem innych naukowców zza żelaznej kurtyny i nie tylko 😉

  4. Lakszmi 29.11.2010 18:55

    problem w tym że mało kto rozumie że nie ma obserwatora i obiektu obserwacji, są jednym dlatego nauka nie uznaje względności, dowody jakich chciał by każdy tak zwany realista nie istnieją bo w pewnych sprawach tzw nauka nie ma już nic do powiedzenia , sama siebie ograniczając umiłowaniem do 5 zmysłów i tworzeniem podziałów i kwalifikacji.
    na świecie są rzeczy niepodzielne, na świecie są rzeczy o jakim się filozofom nie śniło(no akurat to aura im się śniła)
    wszystko co daje nauka jest użyteczne do pewnego poziomu, potem to wszystko bełkot, aż mi uszy więdną
    powiedzmy że do 3 levelu nauka jest użyteczna dalej nie daje już żadnych odpowiedzi , jest sucha bezbarwna i matowa, ni jak ma się do kolorów aury czy dudnienia serca, jest tylko użytecznym narzędziem nie ratunkową poduszką powietrzną ale karoserią wiedzy bo nawet nie silnikiem , nie da się daleko ujechać w samej karoserii. tyle w temacie pseudo realizmu

  5. Lakszmi 29.11.2010 18:59

    oczywiście tą współczesną mam na myśli z jej ograniczeniami i sposobem widzenia

  6. Trinollan 29.11.2010 19:00

    @Lakszmi
    Tak może wyglądać nauka, jeśli nie ma się z nią zbyt wiele wspólnego, owszem. A już na pewno, jeśli nie potrafi się jej nawet ogólnie zdefiniować. 😉

  7. Lakszmi 29.11.2010 19:10

    Trollianie z tobą nie ma o co nawet rozmawiać i komentować twoich pustaków
    myślę że wszyscy tu wiedzą czemu szczególnie ci bardziej pojętni 😉
    ale uraczę cię odpowiedzią otóż tak wygląda prawdziwa nauka
    a nie nauka współczesna jak żeś pusta łepetyna i nie rozumiesz co mówię to wybacz nie będę więcej rzucać słów na wiatr

  8. Lakszmi 29.11.2010 19:15

    i gwoli jasności ja nikomu nie bronię jeździć karoserią podziwiać ją i zachwycać się ale dla swojego użytku wolę mieć wypasioną furę z silnikiem i poduszkami powietrznymi, i śmieszą mnie ludzie w karoserie wołający ej patrz mam wypasioną karoserię ty tego nie zrozumiesz, no fakt nie zrozumie tego nikt siedząc w wygodnym fotelu mając 250 na liczniku

  9. Lakszmi 29.11.2010 19:17

    trochę przypominają mi jaskiniowców z Flinstonów jaba daba duuuu i tup tup tup

  10. Raptor 29.11.2010 19:19

    @Lakszmi “powiedzmy że do 3 levelu nauka jest użyteczna dalej nie daje już żadnych odpowiedzi”

    Tutaj nie ma żadnych “leveli” użyteczności, tylko wszystko zależy od założeń i metod poszukiwawczych. Można osiągnąć wynik w pełni spełniający oczekiwania badającego (niezależnie od realnego mechanizmu), a można otrzymać coś, czego się zupełnie nie przewidziało. Warunki początkowe decydują o tym.

  11. Lakszmi 29.11.2010 19:25

    ok Raptor tak jest ale jak możesz podejrzewać po metaforze samochodu chodziło mi raczej o pewne części składowe bardziej niż poziomy, w ogóle właściwie to nie chodziło o poziomy użyteczności tylko o poziomy świadomości, poza tym się zgadza, to oczywista oczywistość że wszystko zależy od obserwatora i jego początkowych założeń ponieważ jest on jednością z obiektem 🙂

  12. Raptor 29.11.2010 19:33

    No z tą jednością z obiektem obserwowanym to bym aż tak daleko nie wychodził naprzód. Przynajmniej my nie działamy na takim poziomie abstrakcji żeby to pojąć.

  13. Trinollan 29.11.2010 22:09

    Lakszmi, odnoszę coraz głębsze wrażenie że po całym trudnym i ciężkim dniu (niewątpliwie wypełnionym pracą) siadasz przed komputerem i starasz się rozładować swoją frustrację m.in. na Wolnych Mediach. To trochę przykre.

  14. Slawomir 30.11.2010 15:04

    Realista, obawiam się, że słowo zawodzi w sytuacjach, gdzie mógłby pomóc tylko młot pneumatyczny.

  15. Lakszmi 30.11.2010 17:18

    odnoś sobie co chcesz, przykre to jest bycie trolem

  16. Lakszmi 30.11.2010 17:21

    wszystko się da realisto i jak może ci świta nie o to chodzi, chodzi tylko o to co z tego co mówię jest w stanie zrozumieć słuchacz

  17. Lakszmi 30.11.2010 17:23

    jak widać duet trollian i relalista niewiele rozumie z reguły

  18. Lakszmi 30.11.2010 17:28

    no bardziej się nie da
    chcesz jaśniej poszukaj innego pojaśniacza ja widać nie umiem ale może znajdzie ci ktoś kto będzie miał cierpliwość i ci wytłumaczy o co chodziło tak żeby na twoim poziomie wydało się to merytoryczne

  19. Trinollan 30.11.2010 17:35

    Mnie z całą oczywistością nie lubisz, Lakszmi, stąd pewnie nie widzisz problemu w wylewaniu swoich żali w postaci obraźliwych uwag w kierunku mojej osoby, ale jeśli z zębami skaczesz na pierwszą lepszą osobę, która poprosi Cię o wyjaśnienie Twoich własnych komentarzy (realista) to sprawa jest jeszcze bardziej przykra…
    Osoby, które nie potrafią dyskutować, a jedynie łechtać swoich i pluć na nieswoich – to właśnie trolle… takich trzeba izolować. Uczynisz światu przysługę?

  20. Prometeusz 30.11.2010 18:16

    @Lakszmi:

    Bo powyższy duet to dwa wyjątkowo ciasno ograniczone klapkami umysły. Gdyby żyli trzysta lat temu, wyśmialiby ideę istnienia mikrobów, i to w bardzo naukowy i racjonalny sposób:
    a)Nie da się zbudować mikroskopu, a jakieśtam doniesienia o jakims Loeuwenhook’u to zwykłe plotki i nie żaden dowód;
    b)Używając ówczesnych określeń podkreśliliby niemożność takiego odkrycia z punktu widzenia ówczesnej nałuki;
    c)Zaproponowaliby Ci, byś im ówczesnymi metodami i z im ówczesnymi ZAŁOŻENIAMI I DOGMATAMI Zbadał i przedstawił im dowody (oczywiście jednoznaczne – nie mam mikroskopu -> nie widzę -> nie ma*

    *Każda logicznie myśląca osoba w tym momencie zada sobie poważne pytanie: czy ‘nie widzę’ aby na pewno równa się ‘nie ma’? Żebym nie pozostawił wątpliwości – kluczem do rozwiązania tej zagadki jest pycha i arogancja.

    Pozdrawiam,
    Prometeusz

  21. Janusz Korczynski 30.11.2010 18:20

    Niedawno czytałem w Focusie artykuł o pewnym ciekawym odkryciu, mianowicie: Ciało ludzkie świeci jednak bardzo słabo i ludzie nie są w stanie tego dostrzec gołym okiem. Oczywiście chodziło o fale elektromagnetyczne w paśmie widzialnym. To tak apropo dowodów.

  22. Raptor 30.11.2010 18:36

    Przecież emisja przez żywe komórki rozmaitych rodzajów promieniowania elektromagnetycznego jest doskonale znana i opisana, w tym również pewnego zakresu fal z pogranicza widzialnego dla nas spektrum. Są to rzeczy mierzalne. Jedyną rzeczą do zbadania jest to, na jakiej zasadzie ludzki przyrząd oko-mózg jest w stanie zmienić zakres postrzegania i interpretować sygnały kojarząc je z kolorami (bo jakoś musi).

  23. Trinollan 30.11.2010 23:27

    “Widzenie aury:
    Jak nauczyć się dostrzegać aury przedmiotów?

    Aury przedmiotów są najprostsze do zaobserwowania, trudniejsze do dostrzeżenia są aury roślin, a najtrudniejsze są aury ludzi.

    1. weź jakiś przedmiot o jednolitym kolorze (najlepszy będzie kolor czerwony, ewentualnie może być kolor żółty). Ja używałem czerwonych karteczek z notesu, czerwonego kubka itp.
    2. postaw przedmiot na wprost siebie w odległości mniej więcej jednego do półtora metra.
    3. przedmiot powinien znajdować się na tle jednolitej barwy np. na tle białej ściany (tak będzie najlepiej).
    4. zadbaj o dobre oświetlenie (koniecznie rozproszone światło dzienne!), które padałoby na przedmiot z boku.
    5. obserwuj przedmiot w skupieniu. Nie mrugaj oczami, patrz tzw. tępym spojrzeniem. Musisz patrzyć jakgdyby ZA przedmiot. Nie analizuj, nie myśl po prostu patrz.
    6. po jakimś czasie, zacznij przesuwać wzrok w kierunku konturu przedmiotu (np. jego boku)
    7. przesuń następnie wzrok za krawędź przedmiotu, wpatruj się po części na przedmiot (kątem oka) po części na tło np. białą ścianę. Musisz patrzeć w tępy sposób, tak jakbyś patrzył gdzieś daleko.
    8. powinieneś zobaczyć delikatną aurę (będzie miała zielonkawy kolor)
    9. im dłużej zdołasz utrzymać taki sposób patrzenia tym aura będzie się powiększać
    10. jeśli Ci się uda, dostrzeżesz jakgdyby zielone płomienie wydostające się z przedmiotu na jego konturach, mogą one mieć nawet do 10 cm. Im dalej odsuniesz wzrok od przedmiotu, tym większą dostrzeżesz aurę!

    PAMIĘTAJ, nie skupiaj wzroku na aurze, bo ta momentalnie znika, musisz patrzeć jakgdyby trzecim okiem, w sposób nie bezpośredni.

    Mi jakos idzie,a przynajmniej tak mi sie wydaje… zazwyczaj widze dziwne promieniowanie pochadzace z mojego monitora:P
    Spróbujcie, i podzielcie się wrażeniami:) ”

    Przecież to jest zwyczajny przepis na zmęczenie oczu, wykorzystanie tzw. bezwładności wzroku i kilku wynikających z tych dwóch zjawisk optycznych. Bezsensowny przykład.
    Pomijam tutaj sensowność artykułu, pod którym się znajduje i nie poddaję go w wątpliwość. W zasadzie… to nie zdążyłem jeszcze niczego tu poddać w wątpliwość, ale co po niektórzy już spieszą z ‘twardymi dowodami’. 😉
    Panie Korczyński, to na nic. To przecież JEST możliwe, przynajmniej według niektórych. I są dowody (takie jak zacytowany przeze mnie fragment), chociaż wcale ich nie trzeba, bo nauka jest niepoprawna! 😉

  24. Hanah 01.12.2010 15:26

    a… tu się wszyscy podziali 🙂
    Po smugach kondensacyjnych to kolejny “sporny” temat.

  25. GreenMaster 01.12.2010 17:07

    Wystarczy zasłonić kontur człowieka, tak żeby nie było widać wyrażanych przez niego emocji. I z taką zasłoną powtórzyć eksperyment. Jeżeli badana aura nadal będzie zmieniać kolor względem, np. radość – smutek. To wniosek jest oczywisty. I nie mamy tu do czynienia, o tyle z przywiązaniem sobie koloru do emocji, tzn. nietypowym obrazowaniem bodźców. Tylko z obserwowalnym zjawiskiem…
    Jakby na to nie patrzeć, eksperyment ciekawy, zasadniczo rzutuje na zagadnienie; naszego postrzegania rzeczywistości…
    Subiektywne/obiektywne hmm… Nauka w wielu dziedzinach dochodzi do momentu, w którym z zakłopotaniem dostrzega: Że rzeczywistość obiektywna – jako taka – nie istnieje.
    Ja także uważam że poznanie tzw. naukowe, ma ograniczony zasięg… W pewnym zakresie jest w stanie oczywiście wskazać kierunek. Pewnych aspektów jednak, najlepiej jest spróbować po prostu doświadczyć. Jednakże; jeśli istnienie rzeczywistości samo w sobie ma charakter subiektywnego odczucia, to zawsze pozwoli nam: “osiągnąć wynik w pełni spełniający oczekiwania badającego”, jednym zdaniem: “Nie da się doświadczyć czegoś, co uznajemy za nie możliwe”.

  26. GreenMaster 01.12.2010 17:44

    Właściwie to eksperyment wychodzi jakby z założenia, o nie typowym obrazowaniu – swoistej – emocjonalnej symboliki… Wszak należało by się też zastanowić, czy są inne niż zmysłowe kanały wczuwania się, obioru, stanu emocjonalnego innych ludzi. Czy można “poczuć” czyjąś, wyrażającą się w kimś emocje po prostu przebywając nie opodal, z pominięciem podstawowych zmysłów?

  27. Trinollan 01.12.2010 19:30

    Mówisz o eksperymencie, badaniu, próbie, doświadczeniu, tezach, założeniach i dowodach. To jest właśnie poznanie naukowe. Nauka nie jest równoznaczna z akceptowaniem jedynie tych prawd potwierdzonych teoretycznie. Wszystkie tzw. paradoksy takie są i o żadnym nie mówi się jako o ‘nienaukowym’.

  28. GreenMaster 01.12.2010 22:37

    Wiem czym jest poznanie naukowe. Zwrócę tylko uwagę, że doświadczenie w sensie eksperyment, nie znaczy to samo, co doświadczyć w sensie przeżyć tu i teraz, doświadczyć na własnej skórze. Pewnych rzeczy nie da się poznać w sposób czysto naukowy, jako część obserwowanego, istniejącego obiektywnie świata. Pewnych aspektów życia, najlepiej jest doświadczyć. Ale żeby doświadczyć, trzeba sobie najpierw na to pozwolić. Mówimy tu o zdaniu sobie sprawy z własnej duchowości i z możliwości jakie to ze sobą niesie. Na zwróceniu się do wnętrza. Na oddaniu należytego miejsca świadomości, w tym całym procesie który nazywamy rzeczywistością. I oczywiście nauka przychodzi nam tu z pomocą, wskazuje kierunki, stawia znaki zapytania itd. Pomaga oddzielić prawdę od fałszu. Coraz głośniej zaczyna się także mówić o roli świadomości, jej wpływie na materie, itd. Jednak zamiast próbować udowadniać niektóre aspekty, czy czekać na dowód, może po prostu lepiej jest ich doświadczyć. Poniekąd jest to dowodem samym w sobie, dodatkowo, lepiej zrozumiemy znaczenie np. aury, czy podróży astralnych, czy reinkarnacji i wszystkich możliwości jakie takie doświadczenia ze sobą niosą, gdy ich po prostu doświadczymy, czy jak w przypadku reinkarnacji, przypomnimy sobie poprzednie wcielenia.
    Tylko że „Nie da się doświadczyć czegoś, co uznajemy za nie możliwe”. Paradoks istnieje tylko do momentu, w którym uznamy, że świadomość jest podstawowym składnikiem wszechświata i wszystkie jego części jak i on sam jako całość, jest przejawem świadomości 🙂 Jakkolwiek by to nie brzmiało.

  29. Trinollan 01.12.2010 23:31

    Jeśli stwierdzenie “nie da się doświadczyć czegoś, co uznajemy za niemożliwe” ma pewną moc, to musisz przyznać, że niebezpiecznie balansujemy na krawędzi między poznaniem ezoterycznym a siłą autosugestii i wiary.
    Nie rozumiem też dlaczego w odpowiedzi na sceptyczny punkt widzenia zwolennicy takich ‘prywatnych’ (poznaj sam) metod poznania reagują gresywnie. Przecież to wręcz logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy – w dzisiejszym świecie jeśli poznałeś coś, o istnieniu czego wiesz z prywatnych obserwacji i czego nie nazwiesz bogiem, to jesteś wariatem.

  30. Velevit 02.12.2010 00:46

    @Trinollan “(…) Nie rozumiem też dlaczego w odpowiedzi na sceptyczny punkt widzenia zwolennicy takich ‘prywatnych’ (poznaj sam) metod poznania reagują gresywnie. (…)”

    Rzecz w tym, że bardzo wielu spośród tych “zwolenników prywatnych metod poznania” głosi samą doktrynę nie mając w rzeczywistości pojęcia ani doświadczenia z owymi “prywatnymi” metodami 🙂 Większość ludzi po prostu ulega indoktrynacji i zupełnie nie rozumiejąc istoty rzeczy próbuje z fanatycznym zapałem narzucić innym doktrynę, w którą głęboko wierzy. I tak mogą mieć rację co do najmniejszego szczegółu w tym co postulują, jednocześnie w ogóle tego nie rozumiejąc.

    Zwolennicy wspomnianych metod dzielą się zatem na tych, którzy je rozumieją i potrafią doświadczać, i na wiernych bazujących na dogmatach. Fanatyzm i agresja jest domeną tych drugich rzecz jasna.

    P.S. Zgadzam się z GreenMasterem 🙂

  31. GreenMaster 02.12.2010 00:54

    “niebezpiecznie balansujemy na krawędzi między poznaniem ezoterycznym a siłą autosugestii i wiary” Jeśli przyjąć że emocje, świadomość, mają dużo większe zdolności kreacyjne, to wiara, przekonania czy sugestia – zmieniają swe znaczenie. Właściwie nie ważna jest sama treść przekonań, wiary, wyznawanych zasad itd. Chodzi o to, że mają one wpływ na obserwowalną rzeczywistość w dużo bardziej bezpośredni sposób, niż można by było przypuszczać.

  32. Velevit 02.12.2010 10:54

    Co do kwestii wiary i autosugestii, osobiście uważam, że jedyna właściwa postawa to przyjęcie szczerze, że wszystko jest możliwe. Taki stosunek do rzeczy bardzo minimalizuje ryzyko pojawienia się wiary czy działania autosugestii. Uznawanie czegoś za niemożliwe to też wiara. Odnosząc się do ostatniego komentarza GreenMastera nt. świadomości i wiary, ja tą akurat kwestię postrzegam inaczej. Uważam, że świadomość i wiara wzajemnie się wykluczają, jeżeli w coś wierzysz to nie możesz być tego świadomy, nawet jeżeli owe coś jest rzeczywiste. Wiara to jedynie forma intelektualnego przyzwolenia, a obraz który kreuje to falsyfikat. Uwierzyć NIE znaczy zobaczyć/poznać!

    Jak już wspomniałem uważam, że najwłaściwsze jest przyjęcie postawy na “wszystko jest możliwe”… i próbowanie po trosze różnych opcji, nie koniecznie próbując je uprzednio zrozumieć 🙂 Warto najpierw sprawdzić daną metodę, a dopiero potem podjąć starania by ją zrozumieć.

  33. Velevit 02.12.2010 11:26

    Dodam jeszcze, że w kwestii rozwoju duchowego, ezoteryki itd. dobierając źródła, a właściwie chcąc się do nich stosować trzeba (jak z wszystkim zresztą) uważać i robić to bardzo wybiórczo. Mam sporo książek o tych sprawach, co prawda nie przeczytałem nawet połowy z nich ale wystarczająco by stwierdzić, że zmasowana większość z nich to manipulacje. Uważam, że ilekroć wspomniane materiały nawiązują do channelingu, kosmitów, nadprzyrodzonych mocy itd. najprawdopodobniej mamy do czynienia z manipulacją. U mnie tego typu perełki lądują w jednym worku z horoskopami, wahadełkami, różdżkami itp. Oczywiście nieuczciwe i niekonsekwentne z mojej strony byłoby wykluczenie autentyczności wspomnianych, uważam jednak, że nie wnoszą one zupełnie nic na temat rozwoju duchowego, zamiast tego pełne są dogmatów i socjotechniki. Stąd głównie bierze się moim zdaniem u ludzi fanatyzm, o którym była mowa. Gdybym miał polecić literaturę, którą osobiście uważam za wartościową to na początek byłyby to książki Eckharta Tolle, zwłaszcza “Potęga Teraźniejszości”. Może ktoś się tym zainteresuje 🙂

  34. Velevit 02.12.2010 12:53

    Każdy bada rzeczywistość w sposób jaki mu najbardziej odpowiada, mi naukowa jej interpretacja przestała być potrzebna. Niemniej rzeczywiście nauka najprawdopodobniej z czasem rozszerzy swój zakres o obszary, które pozostają poza możliwościami empirycznego poznania… i dobrze, jeżeli tak się stanie 🙂

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.