Nowy konflikt o Falklandy

Opublikowano: 11.12.2010 | Kategorie: Historia, Polityka

Liczba wyświetleń: 1112

Ponad 25 lat temu, 20 czerwca 1982 roku, została formalnie zakończona wojna o Falklandy pomiędzy Wielką Brytanią, a Argentyną.

Kosztem życia ponad 250 żołnierzy i marynarzy Brytyjczycy zachowali kontrolę nad wyspami i otaczającymi je wodami oceanu atlantyckiego. Pomimo upływu wielu lat od tamtych wydarzeń, temat wysp oraz roszczeń rządu w Buenos Aires do dziś wywołuje ogromne emocje po obu stronach Atlantyku.

Wyspy falklandzkie (hiszp. Islas Malvinas – stąd równolegle stosowana nazwa Malwiny) stanowią grupę wysp położoną około 480 km na wschód od wybrzeża Argentyny. Odkryte pod koniec XVI wieku przez angielskiego żeglarza Johna Davisa, kilkukrotnie zmieniały swojego suwerena. Od roku 1771 zwierzchnictwo nad wyspami przejęła Wielka Brytania i do dnia dzisiejszego pozostają one pod administracją brytyjską.

W ciągu ostatniego stulecia dwukrotnie wody okalające wyspy były niemym świadkiem działań wojennych. W grudniu 1914 roku, na wschód od portu w Stanley – pełniącego rolę stolicy wysp i siedziby gubernatora – w całodniowej bitwie morskiej brytyjskie okręty “rozstrzelały” niemiecką eskadrę wiceadmirała von Spee. Zginęło ponad 2000 marynarzy niemieckich oraz 10 brytyjskich. Kilkadziesiąt lat później rządząca Argentyną junta wojskowa w celu wzmocnienia swojej pozycji wewnątrz kraju, zajęła Malwiny i tym samym próbowała wymusić na Wielkiej Brytanii cesję wysp na zasadzie faktów dokonanych. Wkroczenie wojsk argentyńskich do Stanley, 2 kwietnia 1982 roku, zapoczątkowało poważny kryzys międzynarodowy. Wbrew oczekiwaniom Buenos Aires reakcja rządu w Londynie na zaistniała sytuację była szybka i zdecydowana. Już dzień po agresji na południowy Atlantyk został wysłany silny zespół Royal Navy. Zadaniem było przejęcie kontroli na wodach wokół wysp, a następnie przeprowadzenie operacji desantowych w celu ich odzyskania. Ze względu na szerokie zaangażowane mediów – na pokładzie wysłanej przed Brytyjczyków floty znalazło się kilkudziesięciu dziennikarzy prasowych i telewizyjnych – bliżej nieznany wcześniej archipelag wysp, znalazł się na kilka miesięcy w centrum uwagi opinii publicznej całego świata. Po 74 dniach konfliktu wojska argentyńskie na Malwinach skapitulowały. Rząd Jej Królewskiej Mości odzyskał kontrolę na wyspami, a premier Magaret

Thatcher wyraźnie zadeklarowała, że na temat przyszłości Falklandów będzie rozmawiała jedynie z jej mieszkańcami. W dłuższym okresie czasu konflikt doprowadził do upadku dyktatury wojskowej w Argentynie i „pchnął” kraj na drogę demokracji. W Wielkiej Brytanii zakończona sukcesem kampania, przełożyła się na wzrost poparcia dla Margaret Thatcher, co oznaczało reelekcję po wygranych wyborach parlamentarnych w 1983 roku.

Lata powojenne oznaczały dla wysp szereg inwestycji, mających na celu głownie podniesienie poziomu życia mieszkańców oraz modernizację infrastruktury obronnej. Istniejący przemysł zajmujący się głównie połowem i przetwórstwem rybnym został rozbudowany i stał się jednym z podstawowych źródeł dochodu. W powszechnej opinii temat Falklandów wydawał się ostatecznie zamknięty, a wydarzenia sprzed lat przypominano jedynie przy okazji rocznic rozpoczęcia i zakończenia konfliktu oraz… spotkań piłkarskich reprezentacji Argentyny i Anglii. Pojawiające się od czasu do czasu roszczenia Argentyńczyków do spornego terytorium były bagatelizowane i pozostawiane bez odpowiedzi.

Sytuacja uległa zmianie pod koniec lat 90-tych ubiegłego wieku wraz z odkryciem bogatych złóż surowców naturalnych wokół wysp. Wstępne szacunki mówiły o około 60 mld baryłek ropy i gazu ukrytych pod dnem morskim. Oznacza to, że pod względem wielkości złoża te są porównywalne ze znanymi rezerwami Morza Północnego. Na tym podobieństwa jednak się kończą. Ze względu na konieczność wykonania odwiertów na głębokości ponad 2000 m oraz późniejszy czasochłonny transport surowców szacuje się, że koszta eksploatacji złóż będą wysokie. Pomimo trudności, utrzymująca się wysoka cena baryłki ropy czyni dalsze poszukiwania i ewentualną eksploatację potencjalnie opłacalną. Dla mieszkańców wysp oznacza to prawdziwe eldorado.

Radość niewielkiej populacji Malwinów jest równocześnie gorzką pigułką dla rządu Argentyny. Demonstracyjne wycofanie się ze wspólnych z Londynem projektów wiertniczych w połowie lat 1990., próby blokowania odwiertów na zachód od Faklandów czy też utrudnianie działalności brytyjskich firm naftowych przyniosło poważne ochłodzenie w relacjach na linii Buenos Aires – Londyn. Dodatkowo oliwy do ognia dolało przybycie w lutym tego roku platformy wiertniczej Ocean Guardian oraz późniejsze zatrzymanie w Argentynie statku Thor Leader, przewożącego ładunek rur dla platform wiertniczych. W odpowiedzi Royal Navy wysłała na wody okalające wyspy niszczyciel rakietowy HMS York. Ministerstwo Obrony (MoD) określiło ten krok jako: „Przykład nowoczesnej polityki obronnej w akcji” oraz równocześnie ogłosiło, że: „Okręty są tam, aby chronić interesy Zjednoczonego Królestwa na południowym Atlantyku”. Równie gorąca atmosfera zapanowała po drugiej stronie Atlantyku, gdzie czołowy argentyński dziennik „La Nacion” zamieścił tekst w którym określono brytyjskie działania na Malwinach jako: „okradanie Argentyńczyków pod ich własnym nosem”. Warto w tym miejscu zauważyć, że zdaniem części społeczeństwa i polityków argentyńskich, obecność brytyjską na wyspach należy wciąż traktować w kategoriach okupacji.

Obecnie stosunki pomiędzy państwami są określane jako najgorsze od 1982 roku. W oficjalnych wypowiedziach obie strony deklarują chęć dyplomatycznego rozwiązania sporów i jednoznacznie odżegnują się od użycia siły. Obawy odnośnie przyszłości wywołuje jednak fakt, że nikt nie potrafi przewidzieć działań jakie podejmą zainteresowane rządy w przyszłości. Zwłaszcza w sytuacji gdy złoża ropy i gazu okażą się większe niż szacowano do tej pory. Dwustronne rozmowy nie będą z pewnością łatwe, są jednak konieczne. Paradoksalnie, dla obecnego gabinetu będzie to o wiele trudniejsze niż dla poprzedników z Partii Pracy. Po drugiej stronie oceanu konserwatyści wciąż wywołują jednoznaczne skojarzenia z Margaret Thatcher.

Autor: Sebastian Hassa
Zdjęcie: Phil Gyford
Źródło: eLondyn


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. dfg 11.12.2010 13:05

    “Zwłaszcza w sytuacji gdy złoża ropy i gazu okażą się większe niż szacowano do tej pory. Dwustronne rozmowy nie będą z pewnością łatwe, są jednak konieczne. ”

    Co za dyplomatyczny język. Takim językiem kramione są społeczeństwa zachodnie, by nie rozumiały o co tu chodzi.
    Przekładając na polski, zdanie to powinno brzmieć jakoś tak:

    Zwłaszcza w sytuacji gdy złoża ropy i gazu okażą się większe niż szacowano do tej pory, Wielka Brytania bedzie starała się odebrać zyski z ich eksploatacji prawowitym ich właścicielom. Odbędą się trudne rozmowy, a więc padną pewnie konkrety takie jak: szantaż próbami obalenia rządu, agresji ekonomicznej, napaści wojskowej lub innych prób wymuszenia.

  2. mylo 11.12.2010 17:27

    “Zwłaszcza w sytuacji gdy złoża ropy i gazu okażą się większe niż szacowano do tej pory, Wielka Brytania bedzie starała się odebrać zyski z ich eksploatacji prawowitym ich właścicielom. Odbędą się trudne rozmowy, a więc padną pewnie konkrety takie jak: szantaż próbami obalenia rządu, agresji ekonomicznej, napaści wojskowej lub innych prób wymuszenia.”

    Czyli wydobywanie węgla z Bełchatowa to okradanie prawowitych mieszkańców (Niemców)? 🙂 Anglicy są gospodarzami wyspy od paru stuleci, Argentyna interesuje się nimi tylko gdy ma w tym jakiś interes.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.