Jak bezpieczne są francuskie elektrownie atomowe?

Opublikowano: 07.11.2014 | Kategorie: Ekologia i przyroda, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 544

Przelatujące nad francuskimi obiektami nuklearnymi drony pokazały, że tamtejsza infrastruktura jest zupełnie pozbawiona zabezpieczeń przed ewentualnym atakiem.

Jak poinformował serwis EurActiv początkiem października niezidentyfikowane drony bez żadnego problemu przeleciały nad 11 francuskimi elektrowniami pomimo, że teoretycznie w promieniu 5 kilometrów wokół nich nie wolno latać. Kary są wysokie bo dochodzą do 75 tysięcy euro, ale co z tego skoro nie ma kto ich egzekwować?

Najbardziej szokujące jest to, że nikt nie wie kto pilotował te maszyny ani w jakim celu krążyły one w pobliżu francuskich elektrowni, nikt nawet nie próbował ich zatrzymać. Władze deklarują, że wszystkie służby zostały postawione na baczność i że znajdą sprawców, ale czy tym bardziej nie dowodzi to słabości organizacyjnej tamtejszych służb? Gdyby jakaś organizacja chciała dokonać realnego ataku na którąś z elektrowni dokonałaby tego bez najmniejszego problemu doprowadzając do śmierci setek tysięcy ludzi i doprowadzając do ogromnego skażenia środowiska naturalnego.

Pomimo ogromnej ilości elektrowni atomowych (19) większość obiektów we Francji nie posiada jakichkolwiek zabezpieczeń przed atakiem z powietrza, zaniepokojenie wyraziły takie organizacje jak Greenpeace, które obawiają się, że sytuacji gdy jakiś zamachowiec najzwyczajniej w świecie zrzuci ładunek wybuchowy w pobliżu reaktora.

Autor: Victor Orwellsky
Źródło: Kod Władzy


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. MakSym 07.11.2014 09:41

    Straszenie publiczki wymyślonymi bredniami. Ciekawe czy autor artykułu zdaje sobie sprawę jaki wybuch albo uderzenie z zewnątrz wytrzymuje kopuła reaktora? Nie zdziwiłbym się gdyby cała akcja była zorganizowana przez jakieś “służby” czyli patologię na usługach rządzących….

  2. Murphy 07.11.2014 14:48

    Pokrywa reaktora jest mocna, ale czy tak samo mocne są systemy chłodzenia I sterowania? A co z wytrzymałością basenów na zużyte paliwo? Czy te też są takie mocne? Śmiem wątpić, co dokładnie można sprawdzić jak ktoś się interesował Fukushimą.

  3. dwuweglan 07.11.2014 18:41

    Zawsze chce mi się śmiać, jak ludzie twierdzą, że wystarczy puścić bąka pod elektrownią atomową, a ta zaraz wybuchnie z siłą nie wiadomo ilu głowic nuklearnych. Wyjaśnijmy coś:

    1. Po pierwsze – nie istnieje, z punktu widzenia fizyki atomowej, możliwość doprowadzenia do eksplozji paliwa jądrowego w reaktorze, aby doszło do wybuchu jak przy bombie atomowej. Po prostu się nie da tego zrobić, jakkolwiek byśmy nie kombinowali. Jeśli ktoś nie wierzy – proszę poczytać co to jest “masa krytyczna” i jak działa “ładunek inicjujący” w bombach termojądrowych.

    2. Po drugie – czy wszystkim się wydaje, że w elektrowni to siedzi sobie chłop i ciąga wajchą jak coś trzeba przełączyć. Albo może chodzi sobie pan Zdziś z mierniczkiem ze wskazówką i robi pomiary. Na litość! Przecież tam jest tyle automatyki, zabezpieczeń (i tu uwaga – potrójnych!!!), kilka rezerwowych źródeł zasilania, komputery nadzorujące prace i sterujące, mierniki umieszczone tak gęsto, że przewody do nich trzeba prowadzić TUNELAMI pod ziemią. Jeśli cokolwiek gdziekolwiek wykaże błąd, to automatyka działa w ciągu 0,1s i zabezpiecza całą placówkę. Nie ma możliwości żeby coś ominąć, nawet przy zmasowanym ataku na strukturę elektrowni.

    3. Po trzecie – niby jak mają te elektrownie zabezpieczyć. Ściągnąć do każdej wojsko z radarami i rakietami ziemia-powietrze? A może pole siłowe rozciągnąć nad elektrownią. Byłoby fajnie, gdyby istniało takie. Wskażcie mi taką placówkę na świecie, która jest zabezpieczona przed atakiem z powietrza. Nie ma. Nawet w 2001 roku oberwało się Pentagonowi. Z resztą już sobie wyobrażam, jak dziennikarze robiąc prowokację, latają dronem na elektrownią jądrową, a tu nagle ochrona elektrowni zestrzela drona z rakietnicy ręcznej. Potem szloch i dramat w gazecie – “Ochrona użyła broni ciężkiej – własność dziennikarza bezprawnie zniszczona! Kto za to odpowie? Przedstawiamy kulisy skandalicznego potraktowania redakcyjnego drona przez uzbrojonych ochroniarzy. Czy możemy latać bezpiecznie po własnym niebie?”

  4. Komzar 09.11.2014 09:19

    Nie koniecznie trzeba doprowadzić do wycieku paliwa radioaktywnego. Wystarczy, że kilka elektrowni będzie musiała stanąć i mamy chaos w kraju z powodu braku energii elektrycznej. To dość poważny problem.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.