Liczba wyświetleń: 1092
Uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego w Tarnowie, w ramach cyklu spotkań “Pod jednym niebem”, postanowili dowiedzieć się więcej o sytuacji na Bliskim Wschodzie i konflikcie izraelsko-palestyńskim. Wśród zaproszonych gości mieli znaleźć się Przemysław Wielgosz, redaktor naczelny polskiej edycji “Le Monde Diplomatique” i Omar Faris, prezes Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Palestyńczyków Polskich.
Pomysł takiej debaty nie spodobał się w Ambasadzie Izraela w Polsce. Ambasador Zvi Rav-Ner osobiście zatelefonował do dyrektorki liceum Małgorzaty Wrześniowskiej z pretensjami, że uczniowie chcą zorganizować dyskusję o sytuacji w Palestynie. Zarzucił organizatorom, że “chcą przedstawić problem tylko z punktu widzenia Palestyńczyków, bez zaprezentowania poglądów strony izraelskiej”. Po telefonie dyplomaty dyrektorka odwołała spotkanie.
“To nie pierwsza interwencja ambasady izraelskiej w roli cenzora polskiej debaty publicznej. Niestety pierwsza skuteczna” – skomentował zajście Przemysław Wielgosz.
Opracowanie: Waldemar Chamala
Źródło: Lewica
Poznaj plan rządu!
A gdzie wolność słowa, propagowania poglądów i prowadzenia dyskusji wokół nich?
Żyd w tym kraju ma więcej do gadania niż Polak, będący obywatelem tegoz kraju! Kuriozum!
Pewnie dziadek tuska z wehrmachtu się w trumnie przewraca 😛
Zaprosić ambasadora lub poprosić, aby oddelegował kompetentną (jego zdaniem) osobę do merytorycznej dyskusji.
Mam jednak wątpliwości, czy debata, mająca w zamyśle dać dzieciom do myślenia i rozwijać ich spojrzenie na świat nie przerodziłaby się w wodospad wzajemnych oskarżeń, który nie przysłużyłby się ani zaproszonym gościom, ani też dzieciom – coś a’la debata pomiędzy politykami na antenie TVP.
Ciekaw jestem też, czy w przypadku debaty np. na tematy religijne – “Poznawanie religii dalekiego wschodu” po telefonie od któregoś z przywódców religijnych islamu debata też zostałaby odwołana?
Co ma jedno do drugiego i dlaczego ambasador ma moc wpływania na wolność słowa w polskich szkołach?
Czyżbym przeoczył coś ważnego ,czyżbyśmy byli terytorium zamorskim Izraela? Za coś takiego powinno się zdymisjonować premiera a prezydent powinien złożyć urząd za brak nadzoru nad polityką zagraniczną .Takie budowanie przyjażni między narodami może skończyć się tylko przesladowaniem Żydów i to będzie na ich własne życzenie .
Może dyrektor jest Żydem dlatego łatwo się zgodził na odwołanie spotkania, a może być też tak, że dostał informacje, że jeśli się nie zgodzi, to dostanie polecenie z ministerstwa oświaty, gdyż tam też jest pełno Żydów i oni już załatwią oficjalnie zakaz tego spotkania.