Liczba wyświetleń: 993
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył w sumie ponad 50 mln zł kary na 4 instytucje finansowe sprzedające tzw. polisolokaty.
Wśród ukaranych są Aegon TU Życie (23 mln zł kary) oraz trzech pośredników sprzedających produkt Aegonu: Open Finance (ponad 1,5 mln zł), Idea Bank (ponad 4 mln zł) oraz Raiffeisen Bank (21 mln zł kary).
Głównym zarzutem wobec ukaranych było ukrywanie przed klientami prawdziwego charakteru sprzedawanego produktu. Przede wszystkim kupujący nie byli informowani o konieczności poniesienia olbrzymich kosztów w przypadku rezygnacji z polisolokaty w ciągu pierwszych dwóch lat. Opłata za takich ruch dochodziła nawet do… 100% wpłaconej kwoty. Instytucje finansowe zatajały także przed kupującymi duże ryzyko inwestycyjne związane z ulokowaniem pieniędzy na polisolokacie. Miało to tym większe znaczenie, że w przypadku tego produktu już sama nazwa wprowadza w błąd – polisa kojarzy się w końcu raczej z pewnym ubezpieczeniem, a nie ryzykownym instrumentem inwestycyjnym.
Prawdopodobnie to jednak wciąż nie koniec. UOKiK informuje, że prowadzi postępowania wobec jeszcze 23 firm sprzedających polisolokaty. W przeszłości urząd nakładał już kary za ten proceder – ukarany został m.in. Getin Noble Bank. Z tego punktu widzenia zastanawia śmiesznie niski wymiar kary, którą eksperci już nazywają co najwyżej niewielkim mandatem. W roku 2013 zysk „na czysto” samego sektora bankowego wyniósł w Polsce ponad 15 mld zł, tak więc kary liczone w dziesiątkach milionów mogą budzić co najwyżej politowanie. Skoro kara miała zniechęcić firmy do stosowania podobnych praktyk, to już można powiedzieć, że nie zniechęci. Na Zachodzie podobne kary sięgają miliardów dolarów – całkiem niedawno bank BNP Paribas został ukarany w USA na kwotę 9 mld dol. i to w wyniku zawartej ugody.
Sprzedaż polisolokat przez banki jest także przejawem szerszego problemu, który w Polsce na szczęście jeszcze nie występuje na taką skalę, jak chociażby w Stanach Zjednoczonych. Banki, kierując się zasadą maksymalizacji zysku, łączą swoją zwykłą działalność depozytowo-kredytową z inwestycyjną i podejmują często ryzykowne działania, nie dbając o bezpieczeństwo finansowe swych klientów. Sprzedawanie przez Ideę Bank polisolokat, a więc ryzykownego produktu inwestycyjnego, jest dowodem, że podobne praktyki dotarły i do Polski. Wydaje się, że to najwyższy czas, by wprowadzić regulacje sektora finansowego, które takie działania skutecznie ograniczą i spowodują, że banki skupią się na przyjmowaniu depozytów i zarabianiu na kredytach, ryzykowne inwestycje zostawiając towarzystwom inwestycyjnym.
Źródło: Nowy Obywatel
Sam mam polisolokatę – i powiem tyle – jeśli ktoś jest na tyle głupi żeby nie przeczytać ogólnych warunków umowy – to jest sam sobie winien.
Ja miałem takie szczęście że agent który sprzedawał mi tą polisolokatę zostawił książke z OWU (około 60 stron formatu A5) na weekend do przeczytania a później odpowiadał z chęcią na każde moje wątpliwości.
I powiem wam tyle – gdyby nie podatek belki i śmiesznie niskie procentowe to w życiu bym w to nie wszedł – ale jako iż nasz kochany bank centralny ma politykę obniżania stóp procentowych a ministerstwo ifinansów ma politykę zabierania nam oszczędności z kont oszczędnościowych – to jedynym wyjściem na długotrwałe oszczędzanie bez ryzyka inflacji są fundusze gwarantowane oferowane właśnie przez takie polisolokaty – z reguły na 5-10 lat – dobra alternatywa dla ZUSu – jeśli kogoś stać.
ale ogólnie w OWU są wyjaśnione wszystkie opłaty i wszelkie ryzyko dotyczące różnych funduszów do wyboru – jeśli ktoś teraz płacze to tylko dlatego że nie czytał dokładnie…
Po co regulować – wystarczy edukować ludzi i powtarzać im do znudzenia żeby KAŻDĄ umowę czytać dokładnie po kilka razy przed podpisaniem.