Tajemnica zdjęć satelitarnych ze Smoleńska

Opublikowano: 16.11.2012 | Kategorie: Polityka, Prawo, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1607

Kto i dlaczego skierował satelity nad miejsce katastrofy w Smoleńsku? Czy komuś zależało na tym, aby zdjęcia satelitarne ze Smoleńska nie pokazywały całej prawdy? 31 miesięcy po katastrofie w sprawie fotografii satelitarnych wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi.

„Gazeta Polska” rozmawiała z prof. Chrisem J. Cieszewskim, autorem jednego z najciekawszych referatów wygłoszonych na październikowej Konferencji Smoleńskiej. Prof. Cieszewski jest pracownikiem badawczym w Warnell School of Forestry and Natural Resources, University of Georgia (Ateny, Georgia) w Stanach Zjednoczonych oraz naczelnym redaktorem dwóch, a członkiem trzech komitetów redakcyjnych międzynarodowych czasopism naukowych i pracuje jako recenzent dla 23 innych międzynarodowych magazynów branżowych. Jest fundatorem międzynarodowego pisma „Mathematical and Computational Forestry and Natural Resource Sciences”, organizacji zawodowej Southern Mensurationists zrzeszającej specjalistów od biometrii z południa Stanów Zjednoczonych, współfundatorem międzynarodowego pisma naukowego „Biometry, Modelling and Information Sciences”. Opublikował ponad 120 artykułów naukowych, które były cytowane ponad 750 razy w międzynarodowej literaturze badawczej. Jest również autorem najbardziej rozbudowanej i zaawansowanej strony internetowej dotyczącej Konferencji Smoleńskiej.

Wnioski, jakie wyciąga dr Cieszewski z analizy dostępnych zdjęć satelitarnych Smoleńska, są niezwykle interesujące.

SATELITY NA ZAMÓWIENIE

– Kupiliśmy i przeanalizowaliśmy zdjęcia z okresu bezpośrednio poprzedzającego katastrofę smoleńską oraz z dni, które nastąpiły po niej. Najważniejsze fotografie pochodzą z 5, 9, 11, 12 i 14 kwietnia 2010 r. – mówi prof. Cieszewski.

– Intrygujący jest dla mnie fakt, że wcześniejsze zdjęcia satelitarne wysokiej rozdzielczości (tzn. 50 cm) znad lotniska w Smoleńsku pochodzą dopiero z 2007 r. Przez pięć lat żadnych takich fotografii nie wykonywano w tym miejscu, po czym nagle 5 i 9 kwietnia, a potem 11, 12 i 14 kwietnia 2010 r. zdjęcia zaczęły pojawiać się jedno po drugim – dodaje.

Sprawa jest o tyle zastanawiająca, że – jak mówi naukowiec – zamówienie wykonania fotografii satelitarnej danego miejsca, tzw. satellite tasking, musi być dokonane 2 do 4 tygodni przed zrobieniem zdjęcia (satelita musi przemieścić się w żądane miejsce i dopasować się do harmonogramu innych klientów, co zajmuje sporo czasu). Jeśli ktoś zlecał więc wykonanie fotografii satelitarnych lotniska w Smoleńsku między 5 a 14 kwietnia 2010 r., to albo wiedział, że coś się tam stanie, albo mamy do czynienia z zadziwiającym przypadkiem. Istnieje co prawda teoretyczna możliwość, że ktoś o wyjątkowych wpływach finansowych lub politycznych, nie zważając na istniejące harmonogramy, skierował satelity nad obszar Smoleńska już po katastrofie (aby np. zrobić zdjęcia szczątków samolotu); podkreślmy jednak, że pierwsze zdjęcia satelitarne pochodzą z 5 kwietnia 2010 r., a zatem zostały wykonane już pięć dni przed tragedią.

Prawdopodobnie wszystkie fotografie, łącznie z tymi niedostępnymi komercyjnie, zostały przekazane po katastrofie smoleńskiej polskim służbom. Niestety, ten jeden z najważniejszych dowodów w sprawie tragedii smoleńskiej zaginął w którejś z podległych premierowi instytucji. Wzajemnie oskarżają się one o ukrywanie materiałów otrzymanych z USA, w tym zdjęć satelitarnych. Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i MSW oświadczyły, że przekazały je na czas prokuraturze, a prokuratura twierdzi, że ich… nie dostała.

29 lipca 2011 r. nieżyjący już gen. Sławomir Petelicki powiedział: „Amerykanie mają klatkę po klatce to, co się stało. Mają wszystkie rozmowy i znają prawdę. Dzisiaj sami dziwią się, dlaczego Polska nie zwraca się do USA o pomoc, a jak zwraca się prokurator, to zostaje natychmiast zawieszony. Raport NATO byłby miażdżący dla tego premiera i rządu, który musiałby się od razu podać do dymisji”.

SMOLEŃSKIE MANIPULACJE

Nagła aktywność czy raczej nadaktywność satelitów teledetekcyjnych (wykonujących zdjęcia) w kwietniu 2010 r. nad Smoleńskiem to niejedyna zagadkowa sprawa związana z analizą fotografii satelitarnych.

– Wiele wskazuje na to – mówi „GP” prof. Chris Cieszewski – że na miejscu katastrofy, w ciągu kilku dni po tragedii, dokonywano wielu manipulacji.

Najbardziej uderzające jest przesunięcie lewego statecznika samolotu o 50 m w kierunku centrum miejsca katastrofy, widoczne przy porównaniu zdjęć z 11 i 12 kwietnia 2010 r. W jakim celu tego dokonano? Nie wiadomo. Pewne jest za to, że w raporcie MAK pozycję statecznika określono według miejsca, w którym znalazł się on już po przeniesieniu.

Prof. Cieszewski dokonał szczegółowej analizy porównawczej wysokorozdzielczych fotografii satelitarnych z 11, 12 i 14 kwietnia 2010 r. Okazało się, że poza statecznikiem miejsce położenia zmieniło co najmniej siedem innych fragmentów samolotu, które były przemieszczane i być może grupowane w różnych miejscach terenu katastrofy.

Kolejna niewyjaśniona sprawa to brak na zdjęciach maszyn, które przez wiele dni po katastrofie były obecne na jej terenie niemal cały czas (wiemy to z relacji oraz ze zdjęć i filmów wykonanych na ziemi). – Były tam wielkie maszyny, spychacze, koparki, dźwigi, które bardzo łatwo byłoby zidentyfikować na zdjęciach satelitarnych. Tymczasem na żadnej z dostępnych fotografii wykonanych przez satelity tych maszyn nie widać. To może sugerować, że ktoś wiedział, kiedy te zdjęcia będą robione – mówi prof. Chris Cieszewski.

Naukowca zastanawia również to, że zdjęcia satelitarne wykonane niedługo przed katastrofą smoleńską obarczone są pewnymi trudno wytłumaczalnymi defektami. Fotografia z 5 kwietnia 2010 r. wykonana została pod bardzo dużym kątem, co sprawia, że jest trudna do zanalizowania. Z kolei zdjęcie z 9 kwietnia 2010 r. pomija dziwnym trafem część lotniska, przy której rozbił się polski Tu-154.

Zapytaliśmy prof. Cieszewskiego, czy jest możliwe, że zdjęcia zostały wykonane także 10 kwietnia 2010 r. lub nawet w samym momencie katastrofy i że są one jedynie w dyspozycji zachodnich agencji rządowych. – Oczywiście, że jest to możliwe – odpowiada prof. Chris Cieszewski, dodając jednak, że jeśli faktycznie w chwili tragedii panowała tak duża mgła (prawdziwa lub sztuczna), jak wynika z relacji świadków, to sam przebieg katastrofy nie mógł zostać uwidoczniony na fotografii satelitarnej.

Autorzy: Leszek Misiak, Grzegorz Wierzchołowski
Fragment artykułu z tygodnika „Gazeta Polska”
Źródło: Niezależna.pl


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. adambiernacki 16.11.2012 15:41

    Jest to sprawa godna zastanowienia.

  2. coolmate 20.11.2012 10:33

    Gen.Petelicki niestety mówił za dużo i spotkało go to co już wiemy a Amerykanów nikt o pomoc nie poprosi bo przyjęliśmy już pomoc od Rosjan.A prof. Cieszewski niech uważa na garaże i piwnice bo czasem nie służą one tylko do parkowania i przechowywania słoików.

  3. deep 21.11.2012 01:23

    (…) Jeśli ktoś zlecał więc wykonanie fotografii satelitarnych lotniska w Smoleńsku między 5 a 14 kwietnia 2010 r., to albo wiedział, że coś się tam stanie, (…)
    Pewnie, że wiedział, że ‘coś tam się stanie’ – miał tam lądować prezydent 😉 Ludzie, autentycznie rpzestaje czytać WM, bo nie jestem w stanie dowiedzieć się tu czegokolwiek sensownego… Wszędzie jakieś teorie spiskowe 😐

  4. Narwaniec1988 21.11.2012 17:12

    Poczytajcie dobrze to dowiecie się dlaczego Tu-154 spadł. Kaczyński dostał czapę za gruzinów.My nawet nie wiemy, że w czasie prezydenckiej podróźy do Gruzji nasze państwo wspomogło gruzinów rakietami, które pozwoliły gruzinom zestrzelić 4 maszyny rosyjskiej floty powietrznej. Każdy wart kilkadziesiąt milionów dolarów.

  5. adambiernacki 22.11.2012 12:43

    Wystarczy, że Wołodia morderca KGBowski tańczył dupskiem na krześle jak prezydent mówił o tym, że odradzającemu totalitaryzmowi należy się przeciwstawiać. Wołodii wystarczyły tylko te słowa a może jeszcze się nie płaszczył przed czerwonym krwawym carem…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.