Świadkowie o ostatnich sekundach lotu Tu-154

Opublikowano: 03.11.2010 | Kategorie: Polityka

Liczba wyświetleń: 552

Zeznania rosyjskich świadków katastrofy w Smoleńsku nie pokrywają się z obowiązującą od pierwszych godzin po tragedii wersją, że bezpośrednią przyczyną katastrofy było uderzenie w brzozę, w wyniku czego tupolew stracił część skrzydła, odbił od kierunku lotu, wykonał obrót na plecy i zarył w ziemię.

Ujawniamy nieznane dotychczas, złożone w kwietniu zeznania mieszkańców Smoleńska, którzy byli świadkami ostatnich sekund lotu tupolewa. Podają one w wątpliwość wersję przyczyny katastrofy, uporczywie lansowaną przez stronę rosyjską.

ROSYJSKI LEKARZ: PO UDERZENIU W BRZÓZKĘ SAMOLOT DALEJ LECIAŁ PROSTO, NIC NIE ODPADŁO

Nikołaj Bodin, lekarz pogotowia ratunkowego, ma działkę obok garaży przylegających do lotniska Siewiernyj. Jak wynika z jego zeznań, z którymi zapoznali się nasi rozmówcy, w sobotę rano przyjechał na działkę „z zamiarem rozpoczęcia kopania ziemi”. Około 10.00 zebrał się, by wracać do domu. Poszedł do zaparkowanego przy furtce samochodu.

– Panowała gęsta mgła, a widoczność wynosiła w linii prostej około 30 m, zauważyłem, że korony drzew znajdowały się we mgle – zeznał Bodin. Miał właśnie usiąść w samochodzie, gdy usłyszał w górze szum lecącego samolotu. Jak można przeczytać w zeznaniach, Bodin zobaczył nisko lecący samolot, w linii równoległej do ziemi, na wysokości mniejszej niż 10 m. Maszyna podążała ze wschodu na zachód w kierunku lotniska. – Po raz pierwszy zobaczyłem tak bardzo nisko lecący samolot. Ponieważ, przelatując nade mną, samolot włączył forsowanie silnika, strumień powietrza wychodzący z turbiny powalił mnie na ziemię obok mego samochodu, a dokładnie na plecy, twarzą do góry. Rękami trzymałem się za przednie koło mojego samochodu, bo fala powietrza mnie unosiła. Następnie zobaczyłem, jak ten samolot, według mnie, lewym skrzydłem zahaczył o pień drzewa, brzozy. Ta brzoza rośnie na niewielkim wzniesieniu i miała wysokość ok. 15 m. Skrzydło zahaczyło na wysokości około 7–8 m, na skutek uderzenia ułamana część drzewa spadła w kierunku północnym – zeznał Bodin.

Dalsza część protokołu przesłuchania świadka jest najbardziej frapująca. – W momencie zderzenia z drzewem nie zauważyłem, aby na skutek tego zahaczenia o drzewo odpadły jakiekolwiek części samolotu. Po uderzeniu w drzewo samolot kontynuował lot w kierunku zachodnim, przy czym w linii prostej i idąc na obniżenie lotu.

Zeznania Nikołaja Bodina odbiegają od ustaleń zaprezentowanych we wstępnym raporcie MAK, z których wynika, że po uderzeniu w drzewo od skrzydła odpadła parometrowa część, co spowodowało, że tupolew zboczył z kursu, wykonał półbeczkę i zderzył się z ziemią.

Lekarz pobiegł natychmiast, jak zeznał, za znikającym we mgle samolotem. Za asfaltową drogą przy garażach zobaczył wiszące na drzewie skrzydło samolotu. Skrzydło miało wymalowany biało-czerwony znak. Spostrzegł też przerwane przewody. Obok drzewa stał już mężczyzna w skórzanej kurtce i robił zdjęcia ze swego telefonu komórkowego.

Bodin pobiegł dalej. Wkrótce zobaczył przewrócony, zniekształcony kadłub samolotu. Nie widział płomieni. – Nie zbliżałem się do wraku, bo zrozumiałem, że nie było tam nikogo, komu by można było udzielić pierwszej pomocy – zeznał.

DOZORCA: POWSTAŁ SILNY, OŚLEPIAJĄCY BŁYSK

Anatolij Żujew jest z zawodu dozorcą. Około 10.35–10.40 przyszedł do swojego garażu przy lotnisku Siewiernyj. Po 5–10 minutach usłyszał szum silników samolotu. Ponieważ zalegała gęsta mgła, nie widział maszyny. Nagle – jak zeznał – ryknęły silniki i w odległości 150 m Żujew zobaczył sylwetkę samolotu. Leciał na wysokości 10 m, ale próbował wzbijać się, bo był nachylony do góry pod kątem 40 stopni do horyzontu. – Po tym, jak samolot wyłonił się na chwilę z mgły, to był to moment, kiedy zaryczały silniki, powstał silny oślepiający błysk. Po tym błysku obserwowałem samolot przez 1–2 sekundy, próbował nabrać wysokości – zeznał Żujew.

O jaki oślepiający błysk chodzi, nie wiadomo. Prokuratora rosyjskiego nie zdziwiło to stwierdzenie i nie uznał za stosowne podrążyć, co Żujew miał na myśli.

Wiadomo, że badający przyczyny tragedii zespół parlamentarny pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza wymienia sprawę tajemniczego błysku jako jeden z punktów, które musi wyjaśnić śledztwo prokuratury.

Z dalszych zeznań świadka wynika, że stracił maszynę z oczu, kiedy wzbiła się nad szosą przelotową (to za tą szosą, a przed murem lotniska Siewiernyj rozbił się polski tupolew). W tym samym momencie zamilkł odgłos silników.

– Nie usłyszałem wybuchu ani też jakiegoś trzasku, po prostu warkot silników zamilkł i zapanowała cisza – zeznał Żujew. Po chwili poszedł w kierunku lotu samolotu. 30 m przed szosą zobaczył fragment skrzydła, w pobliżu kilka innych części samolotu.

Milicjant Siergiej Iwaszkin patrolował okolice lotniska Siewiernyj. – Około 10.45 usłyszałem samolot, a po odgłosie pracy jego silników zrozumiałem, że próbuje wylądować – zeznał. Potem usłyszał huk. Gdy następnie pojawił się w rejonie katastrofy, zobaczył „obłamane pnie drzew idące w kierunku lotniska” (a więc w kierunku zachodnim, inaczej niż ułamana brzózka). Warto przypomnieć, że większość drzew, które rosły na trasie ostatnich kilkuset metrów lotu polskiego tupolewa, została wycięta – pod pretekstem niwelowania pasa podchodzenia do lotniska.

Autor: Anita Gargas
Cały tekst w „Gazecie Polskiej”
Źródło: Niezależna


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. Hanah 03.11.2010 12:08

    Dziś pojawiał się także informacja, że telefon jednego z funkcjonariuszy BOR Pawła Krajewskiego został użyty po katastrofie i był aktywny do 31 maja lub 1 czerwca. Wskazują na to billingi. Wersję potwierdza jego żona, która nadal nie odzyskała telefonu męża. Parę dni temu pojawiła się też informacja, że Leszek Deptuła dzwonił do żony.
    Jak zwykle jest wiele pytań i niejasności. Prokuratura wszystkiemu zaprzecza, dziennikarze, którzy “ujawniają” takie newsy są karani i straszy się ich rozprawami. Ostatnio córka p.Wassermana wspomniała o chęci utworzenia spotkania rodzin ofiar z premierem, prokuratorem generalnym i osobami, które były w Smoleńsku (Kopacz, Arabski i inni), ale Tusk już stara się wymigać od takiego spotkania i skwitował to, że rodziny chcą się z nim spotkać by wyciągnąć pieniądze! Ten facet jest poważnie chory, no ale wie, że nie może spojrzeć rodzinom ofiar w oczy więc bagatelizuje sprawę i tłumaczy się czymkolwiek byleby do takowego spotkania nie doprowadzić.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.