Ramalinga Raju (Satyam)

Opublikowano: 12.11.2014 | Kategorie: Gospodarka, Prawo, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 716

Każde otoczenie poszukuje osób wybitnych, które stanowić będą punkt odniesienia dla innych. Indie nie są tu wyjątkiem. Ramalinga Raju – główny sprawca zamieszania wokół firmy Satyam, jeszcze do niedawna był książkowym przykładem indyjskiego przedsiębiorcy, który zbudował bogactwo i potęgę firmy dzięki pracowitości. Jak się okazało w rzeczywistości, także dzięki kreatywnej księgowości.

SATYAM ZNACZY „PRAWDA”

Ramalinga Raju, syn rolnika, hindus z amerykańskim wykształceniem, już jako dwudziestokilkulatek zajmował się tekstyliami i branżą budowlaną. Mając podstawy teoretyczne (dyplom MBA uzyskany w USA) zorientował się, że indyjskie firmy mogą zarobić na likwidowaniu wirusów, które zagrażały komputerom na przełomie wieków. W 1987 roku założył Satyam Computers, firmę świadcząca usługi informatyczne i doradcze, która wyspecjalizowała się w korporacyjnych rozwiązaniach IT i konsultingu. Satyam uważany był powszechnie za wzór do naśladowania, stopniowo stając się jedną z największych indyjskich firm technologicznych.

Założyciel szybko przekształcił ją w giganta działającego w 66 krajach, zatrudniając 53 tys. osób, osiągając obroty przekraczające 2 mld dolarów. Z usług Satyam korzystało 300 międzynarodowych korporacji. Raju był wzorem. Angażował się charytatywnie. Sponsorował liczne organizacje pozarządowe, których celem jest poprawa warunków życia w wiejskich regionach Indii.

SERIA NIEFORTUNNYCH ZDARZEŃ?

Satyam corocznie podawała do publicznej wiadomości znakomite wyniki finansowe. W marcu 2008 roku przychody ze sprzedaży wyniosły 2,1 mld dolarów. Zysk firmy wynosił 427,6 mln dol. Nikt się wówczas nie zastanawiał czy były to dane zgodne z rzeczywistością.

W październiku 2008 roku Bank Światowy – jako klient Satyam – wykrył w dostarczonych przez firmę komputerach oprogramowanie do szpiegowania (szpiegujące) i zerwał jakiekolwiek formy współpracy z firmą. Wówczas inwestorzy i udziałowcy spółki zaczęli baczniej się jej przyglądać. W połowie grudnia 2008 roku, Satyam publicznie ogłosił zamiar przejęcia za gotówkę (1,6 mld dolarów) udziałów w dwóch indyjskich spółkach zajmujących się budownictwem i infrastrukturą: Maytas Properties i Maytas Infra. Szybko wyszło na jaw, że obie firmy były zarządzane przez synów Raju, mających udziały w tych spółkach. Inwestorzy, media i analitycy podnieśli alarm: pod pozorem przejęcia Raju chce wyprowadzić z Satyam większość z 1,6 mld dolarów rezerw gotówkowych. Raju bronił się, tłumacząc, że chce zróżnicować działalność firmy w obliczu kryzysu. Inwestorzy jednak nie kupili tej historii i wycofali się. Notowane na Wall Street akcje Satyam straciły natychmiast 55 proc. wartości. Wiarygodność firmy legła w gruzach.

W kolejnych dniach prawda dotycząca planowanego przejęcia okazała się jeszcze bardziej tragiczna w skutkach a dla inwestorów druzgocąca. Operacja ta miała bowiem służyć zatuszowaniu oszustwa, ponieważ 90 proc. kwoty za którą planowano kupno Maytas Properties i Maytas Infra, było wytworem fałszowania danych księgowych przez Satyam.

OD ZERA PRZEZ BOHATERA… DO ZERA

Na początku stycznia 2009 roku Ramalinga Raju ustąpił ze stanowiska prezesa Satyam wyznając, że wyniki finansowe firmy były od lat fałszowane. Ujawnił też, że ponad 90 proc. rezerw firmowej gotówki, które od grudnia stopniały z 1,6 do 1,04 mld dolarów, istnieje tylko na papierze, a obroty były zawyżane o co najmniej 20 proc. Prawda okazała się druzgocąca, właściciel firmy – jej prezes – przez kilka lat fałszował finanse jednej z większych spółek giełdowych Indii.

Globalna społeczność korporacyjna była w szoku. Reakcje inwestorów były do przewidzenia: akcje Satyam straciły 80% wartości. Ramalinga Raju oświadczył, że oszustwo zaczęło się od różnicy między prawdziwym a raportowanym zyskiem, która zaczęła w niekontrolowany sposób rosnąć.

Na uwagę zasługuje jednak fakt, że od momentu wejścia Satyam na giełdę nowojorską w 2001 roku, sprawozdania finansowe firmy, corocznie badała jedna z globalnych firm księgowych a rewidenci badający finanse spółki w kolejnych latach nie wykrywali sygnałów świadczących o fałszowaniu danych księgowych.

Tymczasem skandal wywołany w Satyam, zaniepokoił inwestorów, bankierów, analityków i polityków. Rozpoczęła się międzynarodowa dyskusja na temat przyszłości indyjskich spółek, które dość szybko pokonywały dystans od niewielkich rodzinnych biznesów, do wielkich międzynarodowych korporacji. Takie firmy bardzo często nie zdążyły wypracować standardów ładu korporacyjnego, podobnych do krajów wysoko rozwiniętych, a oczekiwanych przez międzynarodowych inwestorów.

PROCES

Ramalinga Raju, jeden z najbogatszych Hindusów, tuż po ustąpieniu ze stanowiska prezesa Satyam, został aresztowany. Rozpoczął się proces, w którym zarzuca mu się spisek, oszustwo na tle finansowym oraz fałszowanie dokumentacji i wprowadzenie w błąd inwestorów. Jest oskarżony o oszustwa na kilka miliardów dolarów.

W styczniu 2009 roku Zakład Badania Przestępczości w Indiach, ujawnił w sądzie, iż rzeczywista liczba pracowników Satyam wynosiła 40 tys. przy czym oficjalna liczba zgłoszonych osób pracujących rzekomo w Satyam wynosiła 53 tys. Raju został oskarżony o zawłaszczenie kolejnych 3 mln dolarów, które miałby co miesiąc płacić 13 tysiącom nieistniejących pracowników. We wrześniu 2009 roku Raju przebywając w areszcie doznał ataku serca, co spowodowało tymczasowe zwolnienie w celu hospitalizacji. W listopadzie 2011 roku Ramalinga Raju oraz 5 innych osób oskarżonych o skandal (czterech byłych pracowników Satyam i byłego rewidenta badającego finanse spółki przed wybuchem skandalu), zwolniono za kaucją, ponieważ Centralne Biuro Śledcze nie zdążyło na czas wnieść prawidłowego aktu oskarżenia.

Dopiero 28 października 2013 r. przed Raju oraz innymi zamieszanymi w aferę osobami (w tym jego brat B.Rama Raju) postawiono ostateczne zarzuty. W przygotowanym przez śledczych raporcie czytamy: „oskarżony przeprowadzał powiązane ze sobą transakcje, tak aby zapewnić, że wpływy były oddalone od jego początkowych beneficjentów, które następnie podlegały malwersacji pod osłoną zasłony korporacyjnej”. Raju spędził w areszcie przez prawie 3 lata. Jego sprawa nadal toczy się przed hinduskim sadem. Grozi mu kara dożywotniego więzienia. Raju zajął niechlubne pierwsze miejsce oszusta biznesowego w Indiach.

Autor: Mamona
Źródło: Afery Finansowe
Nadesłano do „Wolnych Mediów”


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. MilleniumWinter 12.11.2014 19:13

    Ktoś jeszcze wierzy że można uczciwie dorobić się olbrzymiego majątku?

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.