Pogoda dla mocarzy

Opublikowano: 23.12.2023 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1375

We wrześniu tego roku wojska Azerbejdżanu zaatakowały ormiańską enklawę Górnego Karabachu, zajmując ją niemal bez walki i wypędzając ponad 100 tys. osób, czyli jakieś 90% jej mieszkańców. 8 października, w dzień po przełamaniu 17-letniego izraelskiego oblężenia Strefy Gazy przez Hamas, armia izraelska rozpoczęła bezprecedensową – choć zarazem którąś z kolei – inwazję, w ciągu miesiąca wystrzeliwując na najgęściej zaludnioną strefę miejską świata pociski o sile większej niż bomba atomowa zrzucona przez Amerykanów na Nagasaki, i prawdopodobnie zabijając więcej cywilów niż armia rosyjska w Ukrainie przez półtora roku agresji na ten kraj. Wreszcie na początku listopada władze Pakistanu ogłosiły zamiar pozbycia się ze swego terytorium 1,7 mln uchodźców z Afganistanu, wśród których jest wiele osób, które urodziły się już na terytorium kontrolowanego przez Islamabad Peszawaru.

Trzy różne miejsca i różne wydarzenia – bo Karabach to stawka konfliktu między dwoma państwami, w Peszawarze celem agresji są obozy uchodźców, w Gazie kontekstem dla masakry jest izraelska okupacja i kolonizacja Palestyny. Można je jednak łączyć. Przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze wszędzie mamy do czynienia z czystką etniczną. W Karabachu już do niej doszło. W Strefie Gazy trwa na naszych oczach – z miasta Gaza wypędzono już niemal 1,4 mln osób, burząc dziesiątki tysięcy domów. W Pakistanie prawdopodobnie wkrótce się zacznie. Drugi powód zbliżający do siebie pozornie odległe wydarzenia polega na tym, że w każdym z tych przypadków Zachód zareagował z umiarkowanym zainteresowaniem, tak mocno kontrastującym z deklarowanym przez jego liderów i liderki przywiązaniem do praw i wartości z jakichś powodów nazywanych zachodnimi. Jeżeli zaś już do reakcji doszło – jak to ma miejsce w przypadku Strefy Gazy – to sprowadza się ona do bezwarunkowego poparcia dla Izraela, słusznie odczytywanego przez premiera Netanjahu jako zielone światło do intensyfikacji inwazji, która zdaniem wielu organizacji praw człowieka i ONZ już zasłużyła sobie na miano ludobójstwa.

Wszystko to mówi nam bardzo dużo o przywiązaniu Zachodu do uniwersalnych praw i wartości. Rzecz jasna nie dowiadujemy się niczego nowego. Nie po raz pierwszy przecież opadła maska obrońców zasad i wolności przed autorytaryzmem – skądinąd brana za dobrą monetę tylko przez pożytecznych idiotów zachodniego imperializmu, których akurat w Polsce nie brakuje. Specyfika obecnej sytuacji polega jednak na tym, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu opinia publiczna i elity polityczne wrzały tu z oburzenia na imperializm. Nie tylko w mediach społecznościowych domagano się – skądinąd całkiem słusznej – dekolonizacji Rosji, ale też mniej uzasadnionego zamykania granic przed rosyjskimi uchodźcami oraz zakazu wykonywania symfonii Szostakowicza. Dziś, w obliczu zbrodni dokonywanych przez przyjaciół i protegowanych USA, nasz dekolonialny zapał gdzieś się ulotnił. Nikt nie domaga się sankcji przeciw Azerbejdżanowi i Izraelowi, nikt nie piętnuje planów Pakistanu. To, co przed chwilą nazywaliśmy imperialną agresją, jest dziś wojną z terrorystami, czystka etniczna niepostrzeżenie zmieniła się w niemal dobrowolny exodus, wszyscy zapomnieli chętnie przywoływanego do niedawna słowa ludobójstwo. Koniec końców okazuje się, że – parafrazując serialowego klasyka – bardzo nie lubimy widoku bitego człowieka… ale tylko wtedy, gdy bije ktoś inny.

Jak w starych dobrych czasach zimnej wojny problemem są dziś tylko ci łajdacy, którzy z jakichś powodów rywalizują z Zachodem na arenie geopolitycznej. Ci, którzy tego nie robią, zasługują na miano łajdaków naszych – co najmniej tolerowanych, często akceptowanych, a zwykle wspieranych. W momentach zaś, gdy rywalizacja międzynarodowa się zaostrza i słabnący Waszyngton gorączkowo liczy swoje szable, nawet ofiary „naszych łajdaków” stają się podejrzane. Czujne oko polskiego publicysty zdemaskuje związki Erewania z Moskwą, czy Hamasu z Teheranem, albo choć odkryje centrum dowodzenia terrorystów pod szpitalem w Gazie. To wystarcza, by zbagatelizować cierpienia milionów i usprawiedliwić ich katów.

Z punktu widzenia części świata uważającej się za ostoję demokracji Ormianie z Karabachu, Palestyńczycy z Gazy i Pasztunowie z Peszawaru nie zasługują na prawo do samostanowienia, wsparcie wojskowe i solidarność polityczną. Wszyscy oni zawinili, bo znaleźli się po niewłaściwej stronie geopolitycznej rozgrywki. Nie z własnej winy co prawda, ale dlatego, że stoją na drodze do kolonialnej lub nacjonalistycznej ekspansji naszych przyjaciół. Bądź co bądź nawet rzeź 14 tys. cywilów w Gazie nie skłoniła Unii Europejskiej do rewizji specjalnych stosunków z Izraelem cieszącym się mocną pozycją kandydata do członkostwa we wspólnocie. Także Pakistan będący w sojuszu wojskowym z Waszyngtonem i Azerbejdżan – protegowany Turcji nie muszą się obawiać reakcji społeczności międzynarodowej.

Wszystko to pokazuje, że na świecie zapanowała dziś pogoda dla mocarzy. To czas, gdy interesy mocarstw stoją ponad prawem narodów i aspiracjami społeczeństw. Rywalizujące potęgi chętnie się do nich odwołują, ale tylko wtedy, gdy da się to wykorzystać w ich własnej grze. Demokracja ustępuje geopolityce przebierającej się w szaty realizmu. Wsparcie dla Ukrainy okazało się wyjątkiem – nie pierwszym i być może nie ostatnim – potwierdzającym regułę.

Autorstwo: Przemysław Wielgosz
Źródło: Monde-Diplomatique.pl


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.