Medycyna z planety małp

Opublikowano: 16.02.2011 | Kategorie: Zdrowie

Liczba wyświetleń: 920

“Wolę być wyleczony przez szarlatana niż uśmiercony przez sławę medyczną” (Julian Aleksandrowicz, profesor medycyny)

Zacznę od tego, że zadano mi prowokacyjne, ale stawiające sprawę na głowie pytanie: “Bardzo uprzejmie proszę o wyjaśnienie, co to jest homeopatyczna „informacja lecznicza”. Chodzi mi o jej charakter fizyczny. Czy to jest promieniowanie elektromagnetyczne, czy informacja cyfrowa, czy informacja kwantowa, a może jeszcze jakaś inna. Śledzę od lat wszystko na temat homeopatii i nikt jeszcze tego nie wyjaśnił.”

Otóż bardzo proszę o wybaczenie, ale na usta cisną mi się bardzo, ale to bardzo brzydkie słowa i jeśli ich z siebie nie wyrzucę szlag mnie trafi: CO MNIE OBCHODZI jak działa cokolwiek, co jest dobre, bezpieczne i praktycznie użyteczne! Co mnie obchodzi, jak działa mój zegarek, telewizor czy laptop, skoro działa i jestem z niego zadowolona?

Podobny stosunek mam do medycyny. Co mnie obchodzi, co to jest homeopatyczna “informacja lecznicza”, czy ma ona charakter fizyczny, czy to jest promieniowanie elektromagnetyczne, czy informacja cyfrowa, czy informacja kwantowa, a może jeszcze jakaś inna. Medycyna ma leczyć. A jak? A co mnie obchodzi JAK!? Nie zrezygnuję ze skutecznego i bezpiecznego leczenia tylko dlatego, że jakiś naukowo utytułowany idiota domaga się jego delegalizacji do czasu, aż zrozumie, JAK to działa. Jeśli mi pomaga zachować idealne zdrowie, nie powodując przy tym skutków ubocznych, to jest to medycyna. Takiej medycyny się domagam i nie przeszkadza mi, jeśli znajdę ją u wiejskiego znachora-analfabety.

Ale jeśli zamiast leczyć wycina mi kolejne narządy, jeśli mnie truje lekami, od których wymiotuję, łysieję i na końcu, po długich cierpieniach, zamiast zdrowieć umieram
TO NIE JEST TO MEDYCYNA, LECZ RZEŹNIA!

I nie obchodzi mnie, że podpiera się ona autorytetem Jaśnie Pani Nauki. Ja się na takie leczenie nie godzę i truć się nie pozwolę! Nawet, jeśli faszyści przejmą władzę nad światem, ja będę z tym walczyć, bo wolę umrzeć na stojąco, niż żyć na klęczkach!

Kasia, która nie chciała leczyć się metodą doktora Gersona ani żadną inną “szarlatanerią”, bo niezłomnie, wręcz fanatycznie wierzyła w naukę i uczciwość lekarzy NIE ŻYJE. W jej blogu na wieczną pamiątkę pozostały komentarze “racjonalistów”, którzy ją nienawistnie podjudzali przeciwko wszelkiej “szarlatanerii” i “oszukańczej pseudomedycynie”. Mam nadzieję, że sumienie tym draniom spać nie daje.

To, co dzieje się z medycyną jest kuriozum na skalę wręcz kosmiczną i stanowi niezbity dowód na to, że żyjemy na planecie małp, leczeni przez małpich lekarzy i edukowani przez małpią naukę.

Medycyna alopatyczna, która niczego nie potrafi skutecznie wyleczyć, a zamiast tego truje, okalecza i zabija na masową skalę jest oficjalną i legalną medycyną, wręcz nietykalną świętą krową, a medycyna, która skutecznie i bez skutków ubocznych leczy i nie ma na swoim koncie żadnych przypadków śmiertelnych, a nawet nie raz pokazała, że potrafi wyciągnąć grabarzowi spod łopaty tych nieszczęśników, których medycyna alopatyczna wysłała do hospicjum, żeby sobie w nim spokojnie umarli, jest oskarżana o oszukiwanie pacjentów i wszelkie możliwe najgorsze zbrodnie. Zamiast konkretnych dowodów przeciwko niej wysuwa się oskarżenie, że to “szarlataneria” lub “nienaukowy przesąd”. I to ma nam wystarczyć jako powód, żebyśmy nie korzystali z jej usług. Przyznaję, że wielu intelektualnych nuworyszy daje się na to nabrać. Ale na szczęście nie na wszystkich to działa. Rozsądni ludzie unikają lekarzy alopatycznych jak ognia i ci ludzie żyją najdłużej i w pełnym zdrowiu do późnej starości.

Przy okazji spytam: czy istnieje chociaż jedna choroba, którą alopatia uznaje za uleczalną?

Jeśli tak, bardzo proszę o informację, gdyż tylko ona może sprawić, że ta metoda zostanie przynajmniej częściowo zrehabilitowana w moich oczach. Z tego co widzę, alopatia leczy, problem tylko w tym, że niczego nie potrafi WYLECZYĆ. Leczy latami i nieskutecznie, bo gdyby cokolwiek wyleczyła, straciłaby pacjenta, a więc dojną krowę. Mimo wysiłków rządów, postępów w nauce i technice i miliardów wydawanych na służbę zdrowia pacjentów i chorób nie tylko nie ubywa, ale lawinowo przybywa.

Dawno temu obiecałam opisać, jak mój syn leczył się z pewnej dolegliwości, nie ważne jakiej, bo sama choroba akurat jest najmniej istotna. Istotne jest coś innego – różnica między „naukową” medycyną alopatyczną a rzekomą „szarlatanerią”, czyli medycyną naturalną, która – według tejże nauki – powinna być zakazana.

Mój syn tak opisuje swoją chorobę i leczenie:

“Tak na dobrą sprawę wszystko zaczęło się od bardzo nieprzyjemnych i uciążliwych badań. Lekarz stwierdził, że takie dolegliwości są trudne w leczeniu, gdyż leki mają bardzo duże problemy z dotarciem w tamto miejsce i że ogólnie przyjmuje się, że taka „kuracja” trwa ok. pół roku. Przepisał mi lek, który nie był zbyt drogi i skierował na kolejne badania. Im dłużej trwały te wizyty tym doktorek coraz bardziej mnie torturował coraz to dziwniejszymi badaniami, żeby po kilku miesiącach mojego narzekania, że rezultatów praktycznie nie ma żadnych przepisać mi kolejny lek, tym razem dużo droższy (bo niby skuteczniejszy), więc szprycowałem się już dwoma różnymi jednocześnie – oczywiście bez większych rezultatów. Do tego bezczelnie dopiero po tych kilku miesiącach „leczenia” spytał mnie o występowanie pewnego „efektu ubocznego”, który był na tyle przerażający, że gdybym wiedział wcześniej czym to grozi nawet bym tych pigułek nie wziął do ust. Po kilku kolejnych miesiącach bezskutecznego faszerowania się lekami powiedziałem sobie dość! Skoro przez pól roku nie dało to kompletnie nic, a moje ogólne samopoczucie, szczególnie psychiczne, było już solidnie sfatygowane poszedłem po rozum do głowy i postanowiłem się przejść do homeopaty. Na pewno nie zaszkodzi, a przecież może pomoc.”

Dalszą część opiszę swoimi słowami.

Zdenerwowany wrócił do domu i zaczął szukać w Internecie homeopaty. Znalazł lekarza, a raczej lekarkę (20 lat praktyki w Wielkiej Brytanii i kilka lat w Polsce), zadzwonił i umówił się na wizytę. Opowiedział tylko o swoim głównym problemie medycznym, nie wspominając ani słowem o innych dolegliwościach, które odczuwał. W czasie wizyty został KOMPLEKSOWO przebadany na wszystko – o zgrozo metodami niekoniecznie naukowymi, jakie stosują w szpitalach i przychodniach.

W gabinecie spotkała się licząca tysiące lat tradycja medycyny wschodu (akupunktura i badanie przepływu energii przez meridiany) z nowoczesnymi komputerami. Metalowa „różdżka” badała kolejne punkty akupunkturowe na ciele mojego syna, a na monitorze komputera pokazywała się mapa blokad, świadczących o zaburzeniach i chorobach. Po chwili diagnoza była gotowa. Ze zdumieniem syn dowiedział się, że oprócz choroby na którą się skarżył ma inne zaburzenia zdrowia, które jeszcze się w pełni nie ujawniły. To rozpoznanie przekonało syna, że trafił w ręce dobrego fachowca, ponieważ diagnoza była idealna.

Przy okazji dowiedział się, że zgagi, która go męczy, nie leczy się lekami blokującymi wydzielanie kwasu żołądkowego, bo jest to nieskuteczne. Zamiast walczyć ze skutkami należy znaleźć przyczyny i je usunąć. Przyczyną palenia w żołądku jest nadmierne zakwaszenie całego organizmu. Radą na to jest ścisłe przestrzeganie diety: 10 dni bez węglowodanów (mąki, cukru, klusek, pieczywa itp.), niejadanie pewnych rodzajów mięsa (wieprzowina jest zakazana, drób dozwolony; nie pytajcie o szczegóły, bo syn ich nie pamięta) oraz stosowanie suplementu „Proszek zasadowy”. A potem jadanie zgodne z grupą krwi.

Po badaniu dostał receptę na kilka leków, ale było już za późno na wyprawę do apteki, poprosił więc swoją narzeczoną, żeby następnego dnia je wykupiła.

I tu szok…

Kiedy ok. 20 lat temu leczyliśmy kamień w nerce leki homeopatyczne były bardzo tanie. Za każdą receptę (nierefundowaną!) płaciliśmy od 20 do maksymalnie 50 zł. Tym razem było inaczej. Kiedy dziewczyna mojego syna zobaczyła cenę za leki mało nie padła trupem z wrażenia. Rachunek opiewał na 300 zł! Walka z medycyną, która stanowi skuteczną konkurencję dla kartelu farmaceutyczno-narkotykowego zaowocowała zamykaniem małych firm farmaceutycznych, produkujących te leki, a to z kolei spowodowało wzrost ich cen, bo przecież nikt za darmo niczego produkować nie będzie.

Mimo ceny leki zostały kupione i zażyte. I stał się cud!

Syn, który od miesięcy cierpiał i czuł się chory natychmiast poczuł się lepiej, a po skończeniu kuracji jest jak nowonarodzony. Choroba znikła bez śladu, również po skutkach ubocznych leczenia alopatycznego nie pozostał żaden ślad.

Tam, gdzie alopatyczne „leki mają bardzo duże problemy z dotarciem w tamto miejsce” lek homeopatyczny dotarł bez najmniejszych problemów i zadziałał natychmiast. Dowody przeciwko medycynie alopatycznej są wprost porażające!

Jeśli tego nie widzicie, to marny Wasz los! Skończycie jak Kasia, wierna wyznawczyni nauki i postępu.

My pozostajemy wierni tradycji.

Nie nałka mnie stworzyła, lecz Natura (lub Bóg, jeśli wolisz). Jestem dzieckiem Natury. I w Naturze szukam zdrowia, a nie w “nowoczesnej” chemii czy nauce.
Człowiek choruje najczęściej dlatego, że łamie prawa natury

Zamiast naturalnej, nieprzetworzonej żywności, uprawianej na oborniku lub kompoście, je pełne toksycznej agrochemii, oczyszczane z najcenniejszych składników, mocno przetworzone świństwo (biała mąka, ryż, bułeczki) i popija to napojami na kwasie ortofosforowym lub cytrynowym, ze sztucznymi barwnikami, syntetycznymi zapachami, konserwantami i aspartamem, zamiast pić czystą, źródlaną wodę czy naturalne soki. A kiedy zachoruje, zamiast wrócić do natury łyka trujące, chemiczne pigułki, po czym umiera, utwierdzając bezmyślne owce w przekonaniu, że istnieją choroby nieuleczalne.

Wspomniany prof. Aleksandrowicz napisał książkę “Nie ma chorób nieuleczalnych”. Niestety, było to dawno temu, więc pewnie książka jest już nie do zdobycia. Ale do zdobycia są książki o makrobiotyce, polecam każdemu, kto choruje.

Autor: Maria Sobolewska
Źródło: Jestem za, a nawet przeciw


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

20 komentarzy

  1. Hassasin 16.02.2011 07:27

    ,,CO MNIE OBCHODZI jak działa cokolwiek,,…odechciewa się czytać , jak czytam taki slogan,nie wiem co ?!..po pobieżnym zerknieciu i chwyceniu wymowy artykułu , stwierdzam że zaperza się Pani na coś co jest najważniejsze w tym wszystkim . Na wiedzę i świadomość .
    Najlepszymi lekarzami dla Nas samych jesteśmy My sami …i jak czytam taki bzdet , co mnie obchodzi ..bla bla …to robi mi sie słabo .
    Owszem homeopatia jest dosć ciezko wytłumaczalna ,ale to nie znaczy że przez swoja zawiłość jakiś temat ma być brany ,,na wiare,,( bedę chciał pójdę sobie do koscioła) …i homeopatie można wytłumaczyć i zrozumieć .
    Uważam że dla ratowania i utrzymania zdrowia i zycia dobra jest kazda medycyna , i nie ważne czy jest z puszczy amazońskiej czy spod skalpela.
    Zapalenia wyrostka robaczkowego homeopatią nie wyleczysz , a choroby autoimmunosupresyjne i owszem, można już coś zdziałać homeopatią.

  2. Obi-Bok 16.02.2011 09:24

    @Hassasin,
    Zgadzam się. Też, gdy przeczytałem tekst “CO MNIE OBCHODZI jak działa cokolwiek (..)” to mnie po prostu odrzuciło. Taka postawa ma swoją nazwę: IGNORANCJA.

  3. Trinollan 16.02.2011 10:35

    Wow. To, że ten artykuł w ogóle powstał szczerze mnie zadziwia. Mam nadzieję, że p. Sobolewska nie pracuje w zawodzie mającym cokolwiek wspólnego z inżynierią lub medycyną.

  4. Velevit 16.02.2011 12:25

    “Jestem dzieckiem Natury. I w Naturze szukam zdrowia, a nie w „nowoczesnej” chemii czy nauce.”

    A te pyle za 300 PLN to naturalne były?!?!

  5. obserwatorek 16.02.2011 15:12

    Zgadzam się w 100% z autorką. Panowie przedmówcy – czepiacie się nie istotnych pierdół kiedy sedno jest najprawdziwsze.

    @Hassasin,
    1) Skąd wiesz, że wyrostka homeopatią nie wyleczysz? Skąd wiesz żeś taki pewien? Objawiła Ci się jakaś super-prawda o funkcjonowaniu wszelakich mechanizmów w przyrodzie (a za tym – tak naprawdę energii)?
    2) Uważam, że jakakolwiek ingerencja skalpela jest zawsze wyrazem wielkiego zacofania w konwencjonalnej medycynie.

    @Obi-Bok
    1) Może cytat jaki podałeś rzeczywiście kojarzy się z ignorancją lecz nie zauważasz (może nie chciało Ci się dokończyć czytać), że artykuł generalnie jest wymierzony właśnie przeciw wszechobecnej ignorancji w biznesie medycznym (bo tylko tak można to nazwać) jaki mamy dziś w przychodniach, szpitalach oraz uniwersytetach, w których to właśnie młodzi zaczynają łapać akademickie frazesy wyłączając przy tym myślenie i intuicję całkowicie (no przecież tak uczyli na studiach!).
    Kończę właśnie szkołę i nie raz wymiotować mi się chciało na zajęciach z przemądrymi i ułożonymi profesorowiznami – to tylko dygresja.

    @Trinollan
    Dziś takie artykuły rzeczywiście mogą dziwić, a nie powinny bo trzeba mówić o tym częściej. Konflikt interesów jest tutaj na miejscu i działa na naszą korzyść.

    @Velevit
    Pewnie naturalne. Mój ojciec po wizycie u homeopaty również zrzucił w aptece solidny balast z portfela. Wszystko było naturalne bądź wytworzone sztucznie – nie mówię tu absolutnie o tablicy Mendelejewa jaką mamy w narkotykach z apteki. Grunt to wiedzieć co stosować a nie szpikować się wszystkim na raz w 1 leku bądź kilku i liczyć, że któryś składnik rzeczywiście pomoże. A może otępi tylko i zaleczy na jakiś czas?

    Zrozumcie, że żadna korporacja (szczególnie farmaceutyczna) nie chce waszego dobra. Liczy się tylko sałata. A niestety cała nasza medycyna jest “pod” przemysł farmaceutyczny a nie na odwrót. Jeśli ktoś myśli, że państwo troszczy się o swojego obywatela tylko dlatego, że ma zestaw kolorowych pigułek i płynów w “sklepie” – to jest dla mnie skończonym głupcem.
    Tak samo nie żyjemy w wolnym świecie tylko dlatego, że możemy mieć gacie z nazwiskiem jakiegoś faceta – artykuł jasno pokazuje, że dziś z wolnością jest ciężko.

    Pozdrawiam.

  6. Trinollan 16.02.2011 15:29

    @obserwatorek
    To znaczy, w którym miejscu się zgadzasz z autorką? W tym, że nie powinny nas obchodzić mechanizmy stojące za leczeniem i profilaktyką? W tym, że powinniśmy stosować to, co jest zdrowe, choć tego nie rozumiemy i kiedyś może się okazać szkodliwe? To akurat częsty argument zwolenników homeopatii, że skutki długofalowe faszerowania się lekami mogą się okazać negatywne – ale skąd my o tym będziemy wiedzieć, jeśli nie będzie nas obchodzić jak to działa, skoro działa?

    A zaraz potem pytasz, skąd Hassasin wie, że wyrostka robaczkowego homeopatią się nie wyleczy… No, ciekawie. Fragment o sprowadzeniu zasad działania organizmu i narządów ludzkich do energii jest niedorzeczny. Gdyby to było takie proste i zabawne, to teleportacja nie sprawiałaby problemów inżynierom.
    Twoje zdanie o buchającej od ingerencji skalpela prymitywności również jest interesujące. Chciałbym zobaczyć, jak homeopatia (czy jakakolwiek inna metoda) leczy choroby wrodzone, wady serca lub innych narządów BEZinwazyjnie.

  7. obserwatorek 16.02.2011 15:47

    @Trinollan
    Nie powiedziałem, że nie powinny nas interesować te mechanizmy. Zwracam jednak uwagę na to, że homeopatia jest solidną furtką do prawdziwej medycyny przyszłości. Pewne rzeczy z natury nie można opisać naukowo więc staranie się udowodnić wszystko pod naszą ograniczoną naukę jest z złożenia błędne. Nikt nie wie co się dzieje z człowiekiem podczas medytacji. Dla wielu naukowców to są po prostu bzdury.

    Co do wyrostka robaczkowego. Pytanie zawierało trochę ironii. Ale też i prawdy bo skąd wiadomo, że funkcjonowanie “fizycznych” narządów nie zależy właśnie od energii w molekułach? Ja tylko pytam skąd ta pewność.
    Mnie fakty naukowe nie przekonują zawsze do końca. mam rezerwę na to i tego życzę wszystkim.

    Autorka napisała prawdę o tym jak się dziś postrzega homeopatię w naszym społeczeństwie. Trochę pokory.
    W rdzennych społecznościach Ameryki południowej czy głęboko na wschodzie nie istnieje coś takiego jak rak czy inne schorzenia cywilizacyjne tego typu. Kluczem jest pewnie zapobieganie i odpowiedni styl życia. Oni o tym wiedzą i mają się dobrze. My oszołomieni “nauką” odrzucamy wszystko co niewytłumaczalne. I tak rozumiem ten problem, o którym pisze pani Maria.

  8. Velevit 16.02.2011 16:43

    Obserwatorek, a Ty masz pewność, że np. medytacja nie jest bzdurą? Próbowałeś tego, czy po prostu uwierzyłeś w czyjeś relacje na ten temat? czy wiesz o czym mówisz?

    “(…)Pewnie naturalne. Mój ojciec po wizycie u homeopaty również zrzucił w aptece solidny balast z portfela. Wszystko było naturalne bądź wytworzone sztucznie – nie mówię tu absolutnie o tablicy Mendelejewa jaką mamy w narkotykach z apteki.(…)”

    Heh, wybacz ale ta wypowiedź jest dość… niespójna. Przemysł farmaceutyczny produkuje całe mnóstwo leków na bazie przeróżnych substancji naturalnie występujących w środowisku. Nie można od tak wyrzucić całej farmaceutyki na śmieci… natomiast sposób w jaki działa ten przemysł oraz współczesna medycyna to zupełnie inna bajka.

    “Grunt to wiedzieć co stosować a nie szpikować się wszystkim na raz w 1 leku bądź kilku i liczyć, że któryś składnik rzeczywiście pomoże. A może otępi tylko i zaleczy na jakiś czas?”

    No i jak tego dokonać nie wnikając w mechanizmy działania kuracji?

  9. Velevit 16.02.2011 16:51

    Główną przyczyną chorób toczących naszą cywilizację jest właśnie ignorancja ludzi. Wszystko im zwisa bo od każdego problemu mają specjalistę do , którego mogą się udać i to on ma wiedzieć co i jak. Jak nie współczesna metoda to coś tradycyjnego, np. specjalista od homeopatii, o, może on pomoże, heh. Ale to wciąż metodyka “chybił, trafił”, niezbyt odpowiedzialna.

  10. Hassasin 17.02.2011 07:55

    są dziedziny medycyny w których homeopatia moze i pomoze ..tylko czy pacjent to przeżyje…zapalenie wyrostka z reguły jest ostre, więc na homeopatie po prostu nie ma czasu ( peknie rozleje sie po otrzewnej i wtedy dopiero bedzie jazda bez trzymanki) …nie każdy jest lekarzem dla siebie, i jest w stanie odpowiednio interpretować symptomy choroby ( ohoo…chyba bede miał za5 dni ostre zapalenie wyrostka..czas na homeopatię …!?) ….owszem masz racje skalpel jest jakimś objawem ignorancji ..ale kogo ? lekarza czy pacjenta który w porę nie przyjął odpowiedniego specyfiku ?
    ograniczanie się tylko do wiedzy ,,naturalnej,, też jest objawem ignorancji.

  11. Mati 17.02.2011 09:06

    Człowiek choruje z powodu łamania praw natury.Szczególnie tak zwane choroby cywilizacyjne są tego dowodem.Nasze dolegliwości są sygnałem osłabienia naturalnych sił odpornościowych organizmu.Medycyna konwencjonalna nie bada przyczyn chorób tylko leczy objawy-co oczywiście nie skutkuje wyzdrowieniem.Nie sposób nie zgodzić się z autorką artykułu,że medycyna alopatyczna utrzymuje człowieka w chronicznym stanie chorobowym.Ale w sytuacjach kiedy przez lata człowiek pracuje na swoje choroby pijąc i jedząc nienaturalne produkty ,zatruwając organizm chemikaliami i w końcu wysiada jakiś organ(np.rozlewa się wspomniany wyrostek)to skalpel ratuje życie.Ratuje też życie po urazach,wypadkach itp.Dlatego , że nie umiemy wykorzystywać możliwości, które prawdopodobnie mamy(świadczą o tym cudowne uzdrowienia).
    Dlatego w naszych czasach najlepszym rozwiązaniem jest medycyna komplementarna-łącząca to co jest dobre z medycyny konwencjonalnej z medycyną naturalną(ekologiczną ,leczenia przyczyn a nie objawów).
    Natomiast przemysł farmaceutyczny jest zdecydowanie szkodliwy.W majestacie prawa truje i uśmierca ludzi.Rzadko kiedy jest to do udowodnienia, bowiem związek przyczynowo skutkowy jest zazwyczaj odległy w czasie.Wystarczy tu wspomnieć o Thalidonidzie-leku, który powodował u płodów niedorozwój kończyn.Tylko dlatego ,że w jednym szpitalu urodziło kilkoro dzieci bez rąk czy nóg, związek przyczynowo skutkowy był łatwy do zauważenia.A ile leków daje niespecyficzne objawy uboczne ,łatwo maskujące się lub zauważane dopiero po latach i nie łączone bezpośrednio z zażywaniem leku?
    Częścią przemysłu chorób jest przemysł żywnościowy; składniki artykułów spożywczych nie mają nic wspólnego z naturalną żywnością.Jesteśmy zatruwani pod czujnym okiem Sanepidu,IJHARSu i innych Inspekcji.Ale to już osobny temat.

  12. Natan 17.02.2011 10:31

    @Mati ma najbardziej zrównoważone podejście: połączenie zalet medycyny konwencjonalnej z naturalną.
    Świetnie to przedstawia dr David Servan-Schreiber w swoim “Antyraku” (Polecam!) oraz dr Richard Beliveau w “Diecie w walce z rakiem” (też świetna!).
    A odnośnie do arykułu, to autorka dotknęła sedna problemu: od poznania zasady działania ważniejsze są jego efekty. Setki lat temu ludzie nie wiedzieli jak przebiegają procesy trawienne, ale nie powstrzymywało to ich od jedzenia. Chyba, że się czymś przytruli… ale to też niosło za sobą ważną informację. Podobnie ma się rzecz z wielowiekowym zielarstwem, czy innymi dziedzinami a takich przykładów można mnożyć.

  13. Hassasin 17.02.2011 11:27

    wszyscy już chyba wiemy ze podstawą przemysłu farmaceutycznego jest leczenie ale nie wyleczenie…zdrowy pacjent=żaden pacjent=zero zysku ….najlepszy biznes jest na chorobach przewlekłych a choroby cywilizacyjny to dla nich manna z nieba…ostatnio widziałem ..piramide żywieniową z uniwersytetu Harwarda (primo : sam kształt piramidy już jest dla mnie podejrzany ..jak najwiecej zbóż…czyli pośrednio cukrzycy) i był tam cukier rafinowany …..lobbing nie śpi , pracuje dobrze…a w USraelu nie ma demokracji jest wolny rynek …no i przemysł cukrowy w tym przypadku dobrze zapłacił ..mówisz , płacisz i masz ….tak to teraz działa.

  14. Hassasin 18.02.2011 07:02

    białego cukru po prostu tam w ogóle być nie powinno ! w komunistycznych ,,piramidach,, go nie było 😉
    a wracając do wątpliwości co do piramidy : opiera się to to na założeniu że 10 tyś lat temu przy ,,ujarzmianiu,, zbóż nasz genotyp też od razu się przystosował ;że z kultury zbieracko ŁOWIECKIEJ , po cudownym ,,myku,, posiedliśmy genotypy ,,rolnicze,, przystosowane do pochłaniania takiej ilosci energii z weglowodanów….GÓWNO PRAWDA…1.za mało czasu na takie przystosowanie 2. nie było i nie ma takiej dyscypliny powiedzmy środowiskowo pokarmowej żeby ,czyli stałości rodzaju pokarmu na przestrzeni pokoleń,żeby owe przystosowania mogły na stałe zapisać się w genotypie i 3. mamy cały czas dopływ genów z puli ,,nieprzystosowanych,, do takiej diety np: Eskimosów,Czukczów …co pochłaniają niesamowite ilości czerwonego mięsa i tłuszczów zwierzęcych (mówie o tych co jeszcze żyja w miare tradycyjnie)..i nie ma tam cukrzycy czy zawałów ….po prostu ,,piramida,, żywieniowa to też narzędzie manipulacji ….. tak jak bajka o złym cholesterolu …którą wytłumacze jak dzieciom….cholesterol to taki tynk na pękniecia żył , spowodowane cukrami, które to potrafia włąsnie owe żyły porysować , jak szkłem…i wtedy wpada wujcio Cholesterol i zakleja owe pekniecia spowodowane cukrami….ale my dalej żremy te cukry …no to wujcio Ch. zakleja i zakleja …i mamy zawał .

  15. Raptor 18.02.2011 10:11

    Gdyby wykreślić czubek sugerowanej piramidy żywieniowej (przy jednoczesnym przeniesieniu mięsa i masła niżej – co to tam k… robi razem z cukrem?!) i pominąć podstawę (jako niebezpośrednio związaną z tematem), to nadal mamy piramidę stojącą na głowie 😉

    Nieuki zawszone z Harwardu… już w dzieciństwie znałem prawidłową piramidę, a oni potrzebują doktoratów, żeby ją bezmyślnie wywrócić 🙂 Żal. Stąd w UK taki stan zdrowia obywateli, jak stan umysłu autorytetów.

    Pozdro.

  16. Raptor 18.02.2011 10:13

    W UK też, ale oczywiście chodziło mi o USA 😉

  17. Velevit 18.02.2011 12:26

    @Bellizona “(…) Chleb z pełnego ziarna i ziemniaki w Europie, a szary ryż w Azji od wieków stanowiły podstawę diety + warzywa + owoce + mleko + jaja + ryby + w małej ilości mięso (tylko na niedzielę). (…)”

    Zboża uprawiamy od jakichś 10 tys. lat z czego przez większość czasu stanowiły one raczej dodatek, a nie podstawę diety. Ziemniaki natomiast mamy w Europie od zaledwie trzech stuleci. Jak to się ma do dziesiątek tysięcy lat odżywiania się mięsem?

  18. Raptor 18.02.2011 14:46

    @bellizona “Podajcie proszę link do Waszym zdaniem prawidłowej piramidy żywności.”

    Wystarczy odwrócić tą, którą można wszędzie znaleźć i będzie ok (minus cukier i pieczywo) 😉

  19. Hassasin 19.02.2011 07:32

    homo sapiens sapiens ..to zwierze wszystko żerne , które stając na szczycie piramidy ekologicznej,posiadło dość łatwy dostęp do białek i tłuszczów zwierzęcych oraz dzięki obróbce termicznej owych białek , MÓGŁ WYKSZTAŁCIĆ I MOŻE UTRZYMYWAĆ W RÓWNOWADZE ENERGETYCZNEJ …TAK DUŻY MÓZG… (najskuteczniejsze narzędzie w przyrodzie)to tyle na temat samego zywienia…kazdy sam sobie lekarzem i dietetykiem …. ale ale …ostatnie badania dowodzą że statystycznie mózgi zaczynaja się kurczyć …kulturalna papka+papka z cukrów=bezrozumne bateryjki ..czyli NWO nadchodzi coraz śmielszymi krokami…

  20. robson 21.02.2011 23:28

    radze mysleć pani Mario, to naprawdę nie boli.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.