Londyn z czasów PRL

Opublikowano: 10.07.2011 | Kategorie: Historia, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1300

Jak żyło się w Londynie 20-30 lat temu? Kto pamięta kameralne puby z kominkami na Alperton, gdzie siadywali rodowici Anglicy albo czasy, gdy można było palić nie tylko w metrze, ale i w piętrowych autobusach?

W dawnych spokojnych latach, Londyn przypominał trochę polskie małe miasteczko. Znało się sąsiadów, można było przystanąć i pogadać spokojnie. Znało się nie tylko menadżera banku ale też sklepikarzy, a właściciel lokalnego warzywniaka znał twoje warzywno-owocowe preferencje. Nikogo nie kręciło socjalne życie na Facebooku, a jak się chciało poderwać dziewczynę czy chłopaka szło się do centrum sztuki np. do barbakanu (Barbican Centre) by przy kawie przed spektaklem lub w czytelni zawiązać nici znajomości.

Dawno, dawno temu zdolność kredytowa zależała od managera lokalnego banku a nie od kilku kliknięć myszką, znudzonego acz uprzejmego pracownika banku. Jeszcze do lat 1990. można było uzyskać kredyt, jeżeli tylko nie podpadło się bankowi a manager znał cię kilka lat. Wystarczył dobrze skrojony garnitur, by otworzyć sobie konto na wizytówkę. Bo i niby, w jakim celu, ktoś miałby oszukiwać, myślał sobie poczciwy manager banku i otwierał konto na wydrukowane na wizytówce nazwisko. W kraju, gdzie do dzisiaj nie ma dowodów tożsamości, jeżeli ktoś nie miał paszportu ani prawa jazdy i nie jeździł za granicę, miałby kłopot z udowodnieniem komuś swojej tożsamości. Ale nie musiał udowadniać. Wystarczało, jak mówił, że nazywa się Zbig Kowalski.

Do rangi dowodów osobistych urastały w tamtych dobrych czasach imienne rachunki za gaz czy telefon. Wystarczyło okazać taki rachunek w urzędzie dzielnicowym, by uzyskać odpis aktu urodzenia, który z kolei był niezbędny do uzyskania paszportu. Przełomowe lata 1990., gdy komputery nie wkroczyły jeszcze do urzędów a wszelkie wartości oparte na uczciwości upadły, naznaczone zostały lawinową ilością przekrętów i oszustw. Jeden z moich sąsiadów wyrobił sobie paszport, na podstawie aktu urodzenia, który uzyskał podając dane rówieśnika, którego nekrolog przeczytał w walijskiej gazecie, podczas wakacji.

Jazda na górze w piętrusie po Oxford Street czy Piccadilly z papierosem w dłoni była czystą przyjemnością w tamtych czasach. Można było poczuć się wtedy Londyńczykiem pełną gębą. Tak samo można było poczuć się w drugim lub przedostatnim wagonie metra z papierosem w dłoni, czytając gazetę albo obserwując dyskretnie pasażerów. Dziwiło mnie, iż wszyscy zgniatali niedopałki na podłodze. „Gdybyśmy wyrzucali śmieci do koszy, zabieralibyśmy pracę tym, którzy jej potrzebują” – wytłumaczył mi kiedyś znajomy Anglik. Czyżby ten sposób myślenia doprowadził do tego, że dzisiaj setki tysięcy Polaków pracuje w krainie Albionu, wykonując prace, które Anglicy z czystej – rzekłbyś – skromności, pozostawiają tym, którzy akurat jej potrzebują?

Autor: Robert Alexander Gajdziński
Źródło: eLondyn


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.