Libia płonie, czyli Kaddafi w opałach

Opublikowano: 23.02.2011 | Kategorie: Polityka

Liczba wyświetleń: 517

Jednym z ostatnich liderów świata muzułmańskiego do końca popierających Hosniego Mubaraka był pułkownik Muammar Kaddafi. Posiadał rozeznanie w nastrojach tłumu i doskonale zdawał sobie sprawę, czym może skończyć się dla niego obalenie Mubaraka. System w Egipcie się na razie nie zmienił, w planach jest jego ewolucja, szyja ta sama, zmieniła się za to głowa. Mubarak nie ma już nawet formalnie władzy, a media ogłosiły sukces “rewolucji 25 stycznia”. Opozycja szykuje się do partycypowania we władzy, Waszyngton spogląda na to wszystko z niepokojem. Teraz “arabska ulica” zapragnęła głowy Kaddafiego. Sytuację w Libii relacjonuje, już niemal tradycyjnie, katarska Al-Jazeera.

LIBIA A EGIPT

Muammar Kaddafi rządzi Libią od 42 lat, czyli o 12 lat dłużej niż Mubarak piastował stanowisko prezydenta Egiptu. Jednocześnie, jest bardziej zdeterminowany by utrzymać władzę, a przede wszystkim – wygląda na to, że zamieszek się spodziewał. Działania reżimu egipskiego, w porównaniu do tego, co robi Kaddafi, wydają się niemal wzorowe. Armia stanęła na wysokości zadania, spełniono podstawowe żądanie tłumu (ustąpienie Mubaraka) i o ile nie udało się uniknąć rozlewu krwi, o tyle nie sposób porównać tego do informacji, jakie z Libii przekazuje m.in. Human Rights Watch o bombardowaniach, ciężkiej artylerii i strzelaniu po pogrzebach.

Na egipskich wojskowych również łatwiej było naciskać, zwłaszcza Amerykanom i Unii Europejskiej. Po pierwsze, kraj ten jest odbiorcą amerykańskiej pomocy wojskowej, oscylującej w granicach około 1,5 miliarda dolarów rocznie, po drugie, w związku z pierwszym, egipscy generałowie są nastawieni na utrzymanie decydującego znaczenia armii w Egipcie jako państwa w państwie, wcale im się do destabilizacji regionu nie spieszy i prezydenta Mubaraka spokojnie mogli poświęcić, a po trzecie, protesty wywołały odpływ turystów, co w perspektywie czasu, byłoby zabójcze dla gospodarki Egiptu. Kaddafi jest dużo mniej przewidywalny.

“MĘCZENNIK” KADAFI W ODWROCIE?

Kaddafi zrobi wszystko, aby utrzymać się przy władzy – w przeciwieństwie do Mubaraka i Ben Alego z Tunezji, nie patyczkował się i od razu nakazał utopić demonstracje (”rewolucja 17 lutego”) w morzu krwi. Protestujących postanowił po prostu wystrzelać jak kaczki z lądu (artyleria) i powietrza (samoloty), zorganizował również swoich “zwolenników” i doprowadził do ich starcia ze swoimi przeciwnikami. Pojawiła się również informacja – jednak trudno ją potwierdzić – o wykorzystaniu przez pułkownika najemników, którzy strzelaliby do ludzi po pogrzebach kolejnych ofiar. Wytłumaczenie takiego postępowania jest proste – bezduszny najemnik, najczęściej już opłacony, wykona swoje zadanie bez mrugnięcie powieką. Żołnierze mogą nie tylko się wahać, ale i zwrócić przeciwko swojemu liderowi, co już ma miejsce.

Libijczycy ostrzeliwania własnego państwa na pewno już Kaddafiemu nie wybaczą. Pułkownik traci kontrolę nad sytuacją, a wojsko nie jest wobec niego karne i gdzieniegdzie przechodzi na stronę demonstrujących (w Egipcie żołnierze do końca pozostali karni). Kaddafi twierdzi, że prowadzi operacje antyterrorystyczne, wymierzone w islamistów, “nafaszerowanych narkotykami”. Trudno jednak uwierzyć w to, aby nawet jego zwolennicy uwierzyli w tę propagandę, zwłaszcza, iż sam wygląda, jakby miał kontakt z niektórymi substancjami chemicznymi. Kolejni dyplomaci i ministrowie odchodzą od Kaddafiego – ostatnio zrobił to (były już) minister spraw wewnętrznych, generał Abdul Fatah Younis. Poparł on jednocześnie demonstrantów. Część Libii jest już poza kontrolą Kaddafiego, w tym drugie pod względem wielkości miasto, Bengazi.

Pułkownik jednak nie traci rezonu (może to ten wpływ substancji chemicznych?) i zapowiedział, iż gotowy jest zostać “męczennikiem” i nie ustąpi. Jeżeli lojalna wobec niego, jak dotąd, część armii również przejdzie na stronę demonstrantów, Kaddafi zostanie tylko z ewentualnymi najemnikami i jego koniec jest bliższy niż dalszy (już pojawiają się spekulacje o wyjeździe do Wenezueli). Gorzej, jeżeli część wojska utrzyma lojalność i gotowość do zabijania współobywateli, bo to może oznaczać nawet wojnę domową.

ZMIANY, A CO POTEM?

Tradycyjnym problemem arabskich rewolucji jest brak ich organizacji. Gromadzą się wokół hasła “tak dłużej być nie może”, ale są to ruchy wyglądające na spontaniczne. W przypadku Libii powstaje identyczne pytanie, jak w Egipcie – co, jeśli uda się zmusić Kaddafiego do odejścia, czy zabić (co również należy uznać za jak najbardziej możliwe)? To nic dziwnego, że w państwach zarządzanych autorytarnie istnieje problem z organizacjami charakterystycznymi dla społeczeństwa obywatelskiego, ale to jest właśnie miejsce i czas, w którym szansę wykazania się mają Stany Zjednoczone i Unia Europejska.

Trzeba też zauważyć, że “wiatr” zaczął wiać w żagle Obamy. Podczas wydarzeń w Egipcie, znajdował się w defensywie i ewidentnie nie wiedział, jak zareagować. Z jednej strony, mógł poprzeć Mubaraka, zdyskredytować swoje słynne “przemówienie kairskie” i długofalowo zaszkodzić amerykańskim interesom w regionie, a z drugiej, poprzeć protesty ryzykując stabilność na Bliskim Wschodzie. Amerykanie działali więc zakulisowo, dążąc do zabezpieczenie swoich interesów, wymiany głowy, a nie szyi i ewolucji. W końcu Obama “oficjalnie” przyłączył się do “rewolucji 25 stycznia”, aby nie tracić punktów. Wygląda na to, że wilk syty i owca cała.

Karta się teraz odwraca, bo popieranie ewentualnych zmian w Libii jest na rękę Amerykanom, których już oczywiście Kaddafi skrytykował. Identycznie ma to miejsce w Iranie, ale tam opór przeciwko reżimowi jest jak dotą znikomy i nieskuteczny. Dla Obamy to trochę jak gra w ruletkę, bo trudno przewidzieć, które państwa mogą zapłonąć i czy będą to jego sojusznicy czy przeciwnicy.

Autor: Patryk Gorgol
Źródło: Kącik Dyplomatyczny


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.