Guernica wciąż płonie

Opublikowano: 18.10.2010 | Kategorie: Historia

Liczba wyświetleń: 1223

Kiedy we wrześniu 1939 roku na bezbronne polskie miasta i wsie spadły faszystowskie bomby, masakrując ludność cywilną, nie były to pierwsze przypadki zbrodni wojennych dokonanych przez hitlerowskich lotników. Ponad dwa lata wcześniej 26 kwietnia 1937 roku dokonali oni pierwszego masowego mordu, atakując baskijskie miasto Guernica.

FASZYSTOWSKA “KRUCJATA”

Gdy w roku 1936 w Hiszpanii wybuchła wojna domowa na pomoc faszystowskim rebeliantom pośpieszyły przede wszystkim Watykan, Włochy i hitlerowskie Niemcy. Pomoc papiestwa polegała głównie na propagandzie. To w kręgach klerykalnych ukuto slogan o antykomunistycznej “krucjacie” którą mieli prowadzić wojskowi obrońcy klas uprzywilejowanych. Hitler i Mussolini postarali sie natomiast o dostarczenie uzbrojenia, bez którego owa “krucjata” upadłaby po kilku tygodniach. Głównie udostępnione przez Włochów i Niemców samoloty transportowe uratowały rebelie w pierwszych dniach walk. Dzięki nim zbuntowane oddziały kolonialne zostały przerzucone z Maroka na kontynent. Uratowało to nieliczne siły faszystów w samej Hiszpanii, które bez posiłków zostałyby rozbite przez działające zdecydowanie wobec bierności i ugodowości republikańskiego rządu milicje ludowe.

Wkrótce po samolotach transportowych rebelianci otrzymali pierwsze bombowce i myśliwce. Wobec braku personelu i sprzętu, ponieważ większość lotnictwa opowiedziało się po stronie legalnych władz, Hitler i Mussolini musieli wysłać swoim hiszpańskim sojusznikom własne jednostki lotnicze. Początkowo ciężar tej pomocy miał spoczywać głównie na Włochach. Ci jednak okazali się słabo wyszkoleni i ponosili spore straty, pomimo że walczyli z o wiele słabszym i gorzej wyposażonym lotnictwem republikańskim. Do gry bardziej zdecydowanie włączył się Adolf Hitler. Utworzono tak zwany Legion Condor, teoretycznie ochotniczą jednostkę niemiecką. W praktyce “ochotnikami” byli opłacani przez III Rzeszę doborowi lotnicy Luftwaffe. W skład Legionu weszli również, choć w mniejszym stopniu czołgiści i instruktorzy wojsk lądowych oraz marynarki wojennej. Wszyscy oni rekrutowali się z szeregów armii III Rzeszy.

TERROR Z NIEBA

Przed kwietniem 1937 roku lotnicy Legionu Condor brali udział w wielu misjach bombowych. Atakowali miedzy innymi opierający się rebeliantom Madryt. Zadawali przy tym dotkliwe straty głównie ludności cywilnej. Byli tak znienawidzeni, że hiszpańscy cywile zwykle sami dokonywali egzekucji zestrzelonych niemieckich lotników.

26 kwietnia 1937 był jednak szczególną datą – początkiem nowej taktyki według której atakowanie cywilów stało się częścią doktryny wojny lotniczej. Na cel pokazowego ataku faszyści wybrali baskijskie miasto Guernica. Baskowie, pragnąc niepodległości stanęli po stronie republiki, gwarantującej im autonomię. Zbuntowani wojskowi byli natomiast zdeterminowani do zniszczenia wszelkich śladów baskijskiej odrębności. Na zajętych terenach zakazywali używania baskijskiego języka, zdecydowanie różniącego się od hiszpańskiego (kastylijskiego) oraz chodzenia w tradycyjnych strojach ludowych. “Krzyżowcy” nie wahali się także prześladować baskijskich księży, którzy poparli autonomię i sprzeciwili się popierającemu faszyzm Watykanowi.

Guernica stała się celem również jako symbol. Miasto to było w średniowieczu stolicą Kraju Basków. Dzień ataku dobrano również specjalnie, wiedząc że w mieście będzie się odbywał targ i ściągnie do miasta wielu okolicznych rolników. W Guernice przebywali też uchodźcy z terenów zajętych przez zbuntowane wojsko.
O chęci dokonania masowej zbrodni świadczy także zastosowana taktyka. Pierwsze ataki bombowców ograniczyły się do zrzucenia kilkunastu bomb. Właściwy nalot nastąpił dopiero gdy ludzie wyszli ze schronów, myśląc że jest bezpiecznie.

Kilka grup bombowców rzuciło na miasto bomby zapalające, użyte wówczas po raz pierwszy na taka skalę. Lotnicy Legionu Condor wiedzieli że atakują bezkarnie, ponieważ w mieście nie było wojsk republikańskich. Obniżali więc lot i ostrzeliwali uciekających cywilów z karabinów maszynowych.

Efekt ataku był nieporównywalny z jakimkolwiek wcześniejszym, pomimo że w Hiszpanii miały już miejsce większe bombardowania. W gruzach legło ponad 60 proc. budynków. Ofiary nigdy nie zostały policzone, jednak najbardziej wiarygodne szacunki mówią o 1500-1600 zabitych i 800-900 rannych, co wówczas wydawało się liczbą niewyobrażalną. Te same rodzaje bomb zapalających “przetestowanych” w Guernice podczas kampanii wrześniowej 1939 spadły na Warszawę i inne polskie miasta. W Polsce hitlerowcy dopuścili się kolejnych zbrodni takich jak Guernica, bombardując kilka miasteczek według tego samego schematu.

FASZYSTOWSKA PROPAGANDA WIECZNE ŻYWA

Pomimo że bombardowanie Guerniki było ewidentną zbrodnia wojenną prawica wymyśliła własną wizję “historii” opartą na faszystowskiej propagandzie. Tuż po nalocie zbuntowani wojskowi oświadczyli, że Baskowie sami spalili miasto, wiedząc że i tak wpadnie w ręce wroga. Wersja ta nie wytrzymała konfrontacji z rzeczywistością. Obecni na miejscu korespondenci wojenni opisali odnalezione niewybuchy bomb zapalających z niemieckimi oznaczeniami. Wobec takiego obrotu sprawy rebelianci stwierdzili, że celem bombardowania było zniszczenie pobliskich mostów i fabryki broni, a ofiary cywilne były przypadkowe i nieliczne. Wersja taka jest po dziś dzień popularna wśród prawicowych “historyków”. Faszystowską interpretację promował miedzy innymi polski miesięcznik “Fronda” lubujący się w demonizowaniu zbrodni hiszpańskich rewolucjonistów oraz ubolewającego nad losem biednych i prześladowanych tamtejszych purpuratów. Tygodnik ten wydał zresztą ostatnio opartą na faszystowskiej propagandzie książkę “Ostatnia Krucjata, Hiszpania 1936” mieniącego się historykiem Warren H. Carroll’a, który nawet nie wspomina o Guernice i innych zbrodniach wojennych faszystów. Sama “Fronda” publikowała również teksty otwarcie negujące zbrodnicze działania Legionu Condor.

Wszyscy ci “historycy” zapominają jednak o faktach. Z ujawnionych przez Niemcy dokumentów wynika że nalot na Guernikę był akcją celową, przeprowadzoną bez rozpoznania czy w okolicy znajdują się cele wojskowe i ze świadomością obecności w mieście wielu cywilów. Fabryka zbrojeniowa, która według prawicowych propagandystów, miała być celem nie została nawet uszkodzona, ponieważ zbuntowani wojskowi liczyli na wykorzystanie jej po zajęciu miasta.

NOWE GUERNIKI

O Guernice warto pamiętać nie tylko ze względu na kłamstwa prawicy. Podobne zbrodnie wciąż mają bowiem miejsce. Największe światowe mocarstwo – Stany Zjednoczone wciąż stosuje sprawdzone w 1937 roku metody siania terroru za pomocą ataków lotniczych. Tuż przed agresją na Irak, gdy ówczesny sekretarz stanu USA przemawiał w ONZ nakazano nawet zasłonięcie znajdującej się na sali reprodukcji słynnego obrazu Pablo Picassa “Guernica” ponieważ źle kojarzył się on amerykańskim oficjelom. Już wkrótce potem “walczące o “demokrację” imperium stworzyło w Iraku dziesiątki Guernik. Najsłynniejszym przypadkiem stała się zrównana z ziemią Faludża, gdzie użyto między innymi napalmu i pocisków fosforowych. W dobie “wojny z terroryzmem” znowu okazuje się, że tak naprawdę najgroźniejsi terroryści to ci wykorzystujący lotnictwo i pociski dalekiego zasięgu. Okazało się też, że pomimo wszystkich lekcji z historii, Guernica nadal płonie.

Autor: Piotr Ciszewski
Źródło: Anarchista

BIBLIOGRAFIA

1. Barbara Gola, Franciszek Ryszka “Historia państw świata XX wieku. Hiszpania” Wyd. Trio, Warszawa 1999.

2. Mariusz Skotnicki, Tomasz Nowakowski, Krzysztof Zalewski “Legion Condor”, Wyd. Lampart, Warszawa 1994

3. Ian Westwell “Condor Legion. The Wehrmacht’s Training Ground”, Ian Allan Publishing 2004.


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. Prometeusz 18.10.2010 14:46

    Ehh, jak ja uwielbiam tę wzjaemną, lewacką miłość: trzy frakcje, nawzajem oskarżające się o zbrodnie i wybielające siebie same. Warto przyjżeć się uważnie temu, jakże intrygującemu, zjawisku:
    1) tzw. frakcja ‘lewicowa’ oskarża prawicową, nazywając ją ‘faszystami’ i ‘nazistami’ oraz ‘czarną zarazą’. Przypomina o Hitlerze, Pinochecie, Kościele Rzymskokatolickim i ich zbrodniach; w ich oczach np. II Wojna Światowa to dzieło właśnie tychże ostatnich, i takie drobiazgi, jak poparcie Stalina dla Hitlera (bez którego tego ostatniego w ogóle nie byłoby na arenie politycznej) oraz współpraca wzajemna lat 1930 – 1941 na osi III Rzesza – ZSRR to nic takiego; wydarzenia, mające miejsce w Europie Środkowej i Wschodniej oraz Azji kontynentalnej lat 1905 – 1955 to też w sumie nic takiego (choć liczba ofiar to więcej, niż obie Wojny Światowe razem wzięte; ot – cena postępu; i tak dalej i tak dalej, aż do znudzenia;
    2) tzw. ‘frakcja prawicowa’ zauważa, iż komunizm i jego odpryski były liczbowo najskuteczniejszą machiną do mordowania w znanej nam historii; zbrodnie Hitlerów, a w szczególności Watykanu, to już tylko ‘atak na Kościół’; ‘Kościół’, który, powiedzmy sobie jasno – mordował, grabił, gwałcił, prostytuował się na potęgę (tak, tak, warto odwiedzić mniej popularne fragmenty ścieżek zwiedzania wszelkich zachowanych średniowiecznych klasztorów i opactw, a konkretnie cmentarzyki i krypty dla pomordowanych dzieci i spędzonych płodów, oraz poczytać źródła z epoki – nie współczesne paszkwile) oraz czynił i nadal czyni wszystko, by dopełnić przepowiedni Apokalipsy; “(…) Po owocach ich poznacie (…)” – ktoś kiedyś mądrze rzekł; jako antidotum na komuchów proponują… chrześcijański socjalizm bądź chrześcijańską demokrację – żadna nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem ani z Chrystusem, a w rzeczywistości różni się jedynie doborem formy kultu i klasy półboskich albo i boskich (wszak Papież jest nieomylny, jak i sam Bóg!) władców;
    3)tzw. ‘demokracja’ potępia obie powyższe, sama jednocześnie nie pamiętając Drezna, Wietnamu, Iraku, Afganistanu, Palestyny, Korei i tak dalej i tak dalej; potępia socjalizm, choć sama (demos + kratos = władza ludu) jest takim samym socjalizmem, jak ten ‘prawicowy’ i ten ‘lewicowy’; z obydwu czerpie pełnymi garściami, z tym, że w tym przypadku w miejscu boskiej jednostki nadrzędnej (w miejsce Ojca Świętego czy Ukochanego Przywódcy) pojawia się swoisty mariaż ‘prawicowej’ doktryny platońskiej oraz ‘lewicowej’ doktryny marksistowskiej, czyli idea kapitału – osławiony kapitalizm (warto pamiętać – kapitalizm od łacińskiego caput, capitis – głowa, główny, nadrzędny – więc i tu , podobnie jak w przypadku dwóch powyższych odmian systemu socjalistycznego, nazwa odzwierciedla funkcję), zaś rolę klasy wybranej pełnią bezosobowe super-korporacje, a także osoby uprzywilejowane;
    Socjalizm na socjalizmie i socjalizmem pogania, czyli różne odmiany tego samego barachła, na które durna gawiedź nabiera się (i chyba nabierać się da w nieskończoność, sądząc z tonu wypowiedzi, nawet nieraz w takich miejscach, jak WM…) z dziecinną wprost łatwością; ciągła walka ‘najważniejszych’ Owieczek Kościoła (Kościołów) Pańskich, Mas Ludu Pracującego oraz Samorządnych Obywateli ze sobą nawzajem i pospołu jest doprawdy chyba największą tragikomedią współczesnego Świata.
    Pozdrawiam,
    Prometeusz

  2. piorasso 19.10.2010 13:07

    To zabawne, a nawet przerażające jak kapitaliści, by usprawiedliwić własny destruktywny system nazywają go “socjalizmem”(państwowym), a często “socjalizmem korporacyjnym”(państwowym). Oczywiście tonący brzytwy się chwyta i jakoś kapitaliści musicie usprawiedliwić własne zbrodnie… Najlepszą taktyką oczywiście jest przytoczyć Stalina, który był przecież “wielkim socjalistą”, niestety z braku elementarnej wiedzy nie napiszecie “stalinizm”. Socjalizm nie może być totalitarny(nawet ten państwowy), ponieważ ma on zupełnie inne założenia. Kolejną świetną taktyką jest używanie przez takowe infantylne jednostki sloganu “lewak” na wszystko czego nie rozumieją, bądź nie chcą zrozumieć. Kiedyś się z tego naprawdę śmiałem, lecz obecnie zaczyna mnie to przerażać, przy czym w wielu przypadkach zaczynam podejrzewać głębokie problemy z psychiką. Nie piszę tego by wspierać jakąkolwiek idee państwową, ponieważ każda jest wystarczająco zdeprawowana czy to socjalizm, komunizm czy kapitalizm(zastrzegam, iż pisze o formach państwowych). Tekst ten umieszczam tylko dlatego, iż coraz bardziej irytuje mnie to, że kapitaliści starają się ciągle usprawiedliwiać własny patologiczny system, w którym obecnie żyjemy, a teraz zdecydowanie widzimy jego ogromnie destruktywne konsekwencje.
    W woli niejasności:
    Na początku XXI wieku, dominującym mechanizmem właściwie każdej ekonomii na świecie jest jakaś forma “Systemu Monetarnego”. System Monetarny używa pośredniczącego medium, zwanego pieniędzmi, jako środka dostępu do pracy, produkcji, dystrybucji i konsumpcji dóbr i usług. Użycie tego medium wymiany monetarnej, jako bazy dla systemu ekonomicznego, może być nazwane “Ekonomią Monetarną”.
    Choć praktycznie żaden naród na planecie nie używa obecnie niczego innego, jak Ekonomii Monetarnej, pewne różnice istnieją. Ogólnie rzecz biorąc, te różnice sprowadzają się do stopnia, w jakim rząd kraju kontroluje ten system. Sortując je malejąco, od najwyższej kontroli, do najniższej, mamy najpierw Komunizm (maksymalna kontrola), następnie Socjalizm (częściowa kontrola) aż w końcu Kapitalizm (bardzo mała lub żadna kontrola). Te różnice w zastosowaniu ekonomii można nazwać Systemami Społecznymi.
    Naczelnym Systemem Społecznym świata jest obecnie Kapitalizm. Zwykle idący w parze z kolejną teorią znaną jako “Wolny Rynek” jest on definiowany następująco: “system ekonomiczny, w którym środki produkcji są własnością prywatnych osób, gdzie operuje się nimi dla zysku i gdzie inwestycje, dystrybucja, przychód, produkcja oraz ceny dóbr, i usług są determinowane poprzez operacje “wolnego rynku”.
    Wolny Rynek jest zasadniczo nieregulowaną przestrzenią handlu, w której “wymiana dóbr dokonuje się w wyniku dobrowolnie zawieranych transakcji pomiędzy kupującymi, a sprzedającymi przy dobrowolnie ustalonej przez nich cenie. Na wolnym rynku kupujący i sprzedający, nie podlegają żadnym ograniczeniom ani przymusowi ze strony podmiotów zewnętrznych (np. władzy publicznej), a warunki transakcji – w szczególności cena – zależą jedynie od ich obopólnej zgody”. Pojęcie Wolnego Rynku ma wiele interpretacji i wariantów. Przykładowo, jedną z najbardziej ekstremalnych, ale i najpopularniejszych obecnie ideologii jest “Szkoła Austriacka”, zakładająca “Leseferyzm” (“laissez-faire”), który zasadniczo oznacza odstąpienie od jakichkolwiek interwencji rządowych w sprawach ekonomii. Z tej perspektywy, “opieka społeczna” i jakiekolwiek inne, sponsorowane przez rząd, programy “społeczne” mogą być uważane, za niewłaściwe.
    Teraz, pomijając już ogólną terminologię, najważniejszym atrybutem Ekonomii Monetarnej jest tak zwana “Teoria Wartości”. Poziom ‘wartości’ danego produktu lub usługi jest uzależniony od dwóch czynników:
    1) Niedoboru (dostępności) użytych materiałów.
    2) Ilości ludzkiej pracy potrzebnej do produkcji dobra lub usługi.
    Przykładowo:
    Wyobraź sobie ile czasu wymagało zrobienie prostej koszuli przed nadejściem elektryczności i nowoczesnych technologii przemysłowych. Cały proces mógł polegać na: przygotowaniu gleby – zasianiu bawełny – doglądaniu pola przez okres wzrostu – zbiorze wełny – obrobić nasiona – przerobić bawełnę na nić – połączyć ją w tkaninę – i zrobić z tkaniny koszulę.
    Biorąc pod uwagę powyższy scenariusz, patrząc tylko z punktu widzenia ludzkiej pracy, wartość koszuli byłaby relatywnie wysoka, a sam produkt sprzedawany po cenie adekwatnej do ilości wykonanej pracy. Wartość nasion bawełny (materiał składowy) byłaby nikła, gdyż są one produktem ubocznym poprzednich zbiorów, przez co ich niedobór byłby bardzo mały. Z tego też powodu, właściwa wartość koszuli bierze się z ilości ludzkiej pracy koniecznej do jej wykonania.
    Teraz, hipotetycznie, co by się stało, gdyby ta produkcja w ogóle nie wymagała ludzkiej pracy, zaś ziarna/woda/światło słoneczne/gleba zachowały swoją naturalną obfitość? Jaka byłaby wtedy wartość koszuli? Oczywiście, żadna.
    Na początku XXI wieku Maszyny Przemysłowe, przejęły rolę rudzi w sianiu i zbieraniu produktów agrokultury do tego stopnia, że jeden rolnik może teraz samemu obsługiwać ponad 1000 akrów ziemi. Pojawienie się wyposażenia takiego jak Odziarniarka do Bawełny dramatycznie zredukowało ludzki wysiłek, zaś obecnie postępująca komputeryzacja przemysłowa, przysuwa nas coraz bardziej do całkowitej automatyzacji, między innymi przemysłów tekstylnych i agrokulturowych. Chodzi o to, że pozycja “Wartości Ekonomicznej”, jako teoretycznie statycznego pojęcia w ekonomii, zostaje obecnie przyćmiona przez wpływ technologii (zwiększenie łatwości produkcji i dostępności materiałów), co może, teoretycznie, wyeliminować całkowicie pojęcie “wartości”.
    Kiedy ludzka praca zostaje zredukowana/zastąpiona przez pracę maszyn, rzekoma “wartość”, czyli równanie “pracy” do “ceny”, również spada. “Wartość” produktu wynikowego przesuwa się więc w kierunku produkcji/obsługi maszyn, które obecnie pełnią rolę pracowników. W konsekwencji, im bardziej wydajne i niezawodne są te maszyny, tym bardziej “wartość” produktu spada.
    Zrozumienie tego wzorca automatyzacji, wraz z nowymi innowacjami, które znajdują substytuty dla “rzadkich” surowców, mogłoby doprowadzić nas w miejsce, gdzie żadne dobro czy usługa nie będzie już potrzebować “wartości” czy metki z ceną. Po prostu nie miałoby to sensu. Dla wielu jest to niepojęte, biorąc pod uwagę co widzimy w codziennym życiu. Niezależnie jednak od Twojej opinii, prawda jest taka, że ciągły technologiczny rozwój wraz z automatyzacją może teoretycznie stworzyć ekonomię, w której obfitość materiałów i środków produkcji będzie tak wysoka i wydajna, że większość ludzi nie będzie miała potrzeby czegokolwiek “kupować”, nie mówiąc już o “pracy” w tradycyjnym sensie. Co więcej, jeśli maszyny powoli zastąpią jedynie mniejszą część ludzi, zwiększając bezrobocie, implikacje będą systemowe, a cała ekonomia stanie się coraz bardziej niestabilna i niepraktyczna. Ten temat będzie rozwinięty w Rozdziałach 2 i 5. Odchodząc na razie od tego, przeanalizujmy kilka empirycznych mechanizmów Systemu Monetarnego, konkretnie w kontekście Kapitalizmu, których ten system potrzebuje, by zachować integralność. W kolejnych sekcjach tego rozdziału przeanalizujemy 5 najbardziej podstawowych atrybutów, koniecznych do istnienia tego systemu, przyczyny ich istnienia oraz konsekwencje.
    Mechanizm Pierwszy – Potrzeba Cyklicznej Konsumpcji
    Role ludzi w systemie monetarnym są podzielone w następujący sposób: Pracownik, Konsument, Pracodawca (Właściciel/Producent)
    Pracownik wykonuje określone zadania dla Pracodawcy w zamian za “Pensję”, czyli monetarną zapłatę, podczas gdy Pracodawca sprzedaje produkt lub usługę Konsumentowi w zamian za “Zysk”, czyli inny rodzaj monetarnej zapłaty. Z drugiej strony zarówno Pracodawca jak i Pracownik funkcjonują w charakterze Konsumentów, gdyż ich monetarna zapłata (“pensja” lub “zysk”) zostają wykorzystane do zakupu dóbr i usług, których potrzebują do przeżycia. Akt kupowania dóbr i usług, który jest rolą Konsumenta, jest tym, co generuje Zysk u Pracodawcy, jednocześnie umożliwiając my płacenie Pensji Pracownikowi.
    Innymi słowy, to właśnie ciągła Konsumpcja utrzymuje Pracodawcę w biznesie i zapewnia zatrudnienie Pracownikowi.
    Teraz, ważne jest, by zrozumieć, że ten cykl płaca-konsumpcja, (lub cykliczna konsumpcja) nie może się zatrzymać, gdyż w takiej sytuacji cała struktura zawaliłaby się. Pieniądze nie trafiałyby do Pracodawcy, ten nie byłby w stanie zapłacić Pracownikowi, i żaden z nich nie mógłby kontynuować cyklu jako Konsument.

    Konsekwencje:
    1 – Nic co wyprodukowane nie może zachować swojej funkcjonalności przez czas dłuższy niż ten wymagany do zachowania integralności ekonomicznej poprzez “cykliczną konsumpcję”.
    Innymi słowy, każde wyprodukowane “dobro” musi się zepsuć po odpowiednim okresie czasu, tylko po to, żeby zachować cyrkulację pieniądza utrzymując wszystkich graczy (konsument/pracownik/pracodawca) w grze. Można to nazwać “Planowane Zużywanie”
    Planowane Zużywanie, może przyjąć dwie formy: a) Zamierzone: Celowe blokowanie wydajności by rzeczony produkt się popsuł b) Wynikowe: Oparte na poszukiwaniu zysku cięcia w produkcji, zwykle przyjmujące formę tanich materiałów lub słabego projektu i mające na celu oszczędność tudzież zapewnienie sobie klientów na przyszłość. To natychmiast przekłada się na produkt słabej jakości. [Używanie plastiku na obudowy sprzętu elektronicznego jest tanie, zarówno dla producenta jak i konsumenta, ale wytrzymałość tego materiału jest słaba w porównaniu do, na przykład, tytanu, który jest jednak znacznie droższy]
    2 – Wprowadzanie nowych dóbr i usług musi być ciągłe, by zrównoważyć jakikolwiek wzrost wydajności poprzednich generacji produktów, niezależnie od wartości użytkowej, co generuje nieskończone marnotrawstwo.
    Innymi słowy, tworzenie odpadów jest celowym produktem ubocznym potrzeby utrzymania “cyklicznej konsumpcji” w przemyśle. To oznacza, że zastąpiony/przestarzały produkt jest wyrzucany, zwykle na wysypiska śmieci, zanieczyszczając środowisko. Ciągłe powielanie przyspiesza zanieczyszczenie.
    “Potrzeba Cyklicznej Konsumpcji”, którą można nazwać “silnikiem” napędzającym system ekonomiczny, jest zwyczajnie niebezpieczna i zepsuta, ponieważ jej natura nie pozwala by użycie stabilnych, z punktu widzenia środowiska, praktyk było maksymalizowane. Ciągłe odtwarzanie produktów słabej jakości, marnotrawi dostępne zasoby i zanieczyszcza środowisko.
    By wyjaśnić to z nieco innej strony, wyobraź sobie ekonomiczne następstwa metod produkcji, które strategicznie maksymalizują wydajność i stabilność każdego dobra, poprzez użycie najlepszych znanych materiałów i technik. Wyobraź sobie samochód zaprojektowany tak dobrze, że nie potrzebowałby obsługi przez 100 lat. Wyobraź sobie dom zbudowany z ogniotrwałych materiałów, w którym wszystkie urządzenia, instalacja elektryczna i hydrauliczna etc. zostały skonstruowane z najwytrzymalszych materiałów dostępnych na Ziemi. W takim rozsądnym świecie, w którym faktycznie tworzymy rzeczy tak, by trwały, redukując jednocześnie zanieczyszczenie i marnotrawstwo poprzez zanik powielania i maksymalizację wydajności, system monetarny nie mógłby istnieć. Cykliczna konsumpcja, zwolniłaby dramatycznie osłabiając ciągle tak zwany “wzrost ekonomiczny”.
    Mechanizm Drugi – Obfitość Niedoboru
    W Ekonomii Monetarnej istnieje dobrze znana koncepcja “Popytu i Podaży”, która mówi w zasadzie, że “im więcej jest czegoś tym mniej jest to warte”. Przykładowo, kiedyś woda pitna występowała bardzo obficie, co sprawiało, że nie trzeba było płacić za jej konsumpcję w sensie komercyjnym. Zanieczyszczenie wody sprawiło jednak, że obecnie filtrowana woda jest komercyjnie sprzedawana, czasem po cenach wyższych, niż ceny benzyny. Innymi słowy, niedobór zasobów się opłaca. Jeśli firma przekona ludzi, że jej produkt jest “rzadki”, to może więcej sobie za niego policzyć. To daje silną motywację do tworzenia niedoboru produktów. Z innej strony, trzeba powiedzieć, że Banki Centralne krajów, również tworzą niedobór wewnątrz systemu monetarnego w celu utrzymania presji na systemie rynkowym. Bernard Lietaer, projektant systemu walutowego Unii Europejskiej, wskazuje:
    “Chciwość i Konkurencja nie są wynikiem niezmiennego ludzkiego temperamentu. Chciwość i strach przed niedoborem są w istocie ciągle tworzone i wzmacniane przez rodzaj pieniędzy, których używamy. Możemy wyprodukować więcej jedzenia niż potrzeba, by nakarmić wszystkich na świecie… ale zdecydowanie nie ma dość pieniędzy, by za to wszystko zapłacić. Niedobór istnieje w naszych walutach. W zasadzie zadaniem banków centralnych jest właśnie tworzenie i utrzymywanie tego niedoboru waluty. Bezpośrednią konsekwencją tego jest fakt, iż musimy walczyć ze sobą na wzajem o przetrwanie”.
    Konsekwencje tej obfitości niedoboru są zwyczajnie tragiczne. Jeśli zysk może być generowany jako wynik niedoboru, tworzonego przez zanieczyszczenie, to istnieje chora podstawa dla obojętności wobec problemów środowiska naturalnego. Jeśli firmy wiedzą, że mogą zarobić więcej pieniędzy utrzymując swoje produkty w niedoborze, to jak może kiedykolwiek powstać świat obfitości? Nie może, gdyż korporacje są zmotywowane do tworzenia niedoboru, jeśli tylko istnieje taka potrzeba. Z drugiej strony niedobór w jako takiej podaży pieniądza, tworzy motywację dla nas, byśmy konkurowali ze sobą w nieetycznym, prymitywnym trybalizmie generując konflikty, stres i choroby.
    Mechanizm Trzeci – Priorytetem jest Zysk
    Podstawową motywacją w systemie monetarnym jest Zysk lub zdobywanie pieniędzy poprzez wykorzystanie pracy innych. Wszyscy gracze muszą, aby utrzymać się przy życiu, szukać strategii pozyskania dochodu. Pracownik szuka najlepszej możliwej zapłaty za swoje usługi, podczas gdy Pracodawca stara się ciągle zmniejszać koszty produkcji by zwiększyć swoje zyski. To jest dominująca “mentalność” w Systemie Monetarnym, zaś ci, którzy osiągają największe bogactwo (materialny “sukces”) są najczęściej najbardziej bezwzględni. Choć wiele osób broniących tego systemu, może w nieskończoność powtarzać, jakie to “etyczne” standardy stosują w swoich praktykach, historia pokazała, że nastawienie na zysk jest tak naprawdę chorobą, nie tylko zatruwającą nasz dobrobyt i standardy życia, ale również środowisko na którym polegamy, we wszystkim, co jest nam potrzebne jako gatunkowi.
    Zanim jednak przejdziemy do negatywnych konsekwencji tej “mentalności”, zastanówmy się nad tym, co wielu uważa za dobrą stronę systemu nastawionego na zysk – “Motywacji”.
    Jak głosi teoria, potrzeba zysku dostarcza ludziom/organizacjom motywacji do pracy nad nowymi pomysłami/produktami, które potem będą sprzedawać na rynku. Innymi słowy, założenie jest takie, że potrzeba przetrwania poprzez zysk jest jedyną motywacją, pozwalającą na osiąganie jakiegokolwiek postępu w społeczeństwie.
    Zacznijmy od tego, że najbardziej wartościowy wkład w społeczeństwo prawie nigdy nie pochodził od korporacji szukających zysku. Nikola Tesla nie wymyślił prądnicy prądu przemiennego po chciał zarobić trochę gorsza. Louis Pasteur, Charles Darwin, Bracja Wright, Albert Einstein i Isaac Newton nie wnieśli swojego gigantycznego wkładu do społeczeństwa z powodów materialistycznych. Choć jest prawdą, że przydatne wynalazki pochodzą czasem z chęci osobistego zysku ich intencja nie ma nic wspólnego z problemami ludzkimi czy społecznymi. To myślenie o własnym przetrwaniu jest tam prawdziwą motywacją.
    Chęć zysku niemal zawsze jest stawiana przed zagadnieniami czysto ludzkimi, a jeden rzut oka na powodujące raka konserwanty w żywności, planowane zużywanie się niemal wszystkiego co jest produkowane i przemysł farmaceutyczny liczący sobie po $300 za antybiotyk pozwala stwierdzić, że “Oparta na Zysku Motywacja” jest w istocie szkodliwa, gdyż prawdziwą motywacją nie jest by przysłużyć się społeczeństwu w sensowny sposób, ale by wyssać z niego jak się da tyle bogactwa ile się da. Zysk jest w istocie błędną motywacją. Problemy w naszym, opartym na zysku, społeczeństwie rozwiązuje się tylko wtedy, kiedy da się na tym zarobić.
    Konsekwencje:
    Psychologiczne i socjologiczne efekty stawiania zysku na pierwszym miejscu są zabójcze kiedy weźmie się pod uwagę zachowanie ludzi. W zasadzie cała struktura narzuconej kontroli została stworzona by radzić sobie z niekończącymi się problemami związanymi z potrzebą przetrwania poprzez zysk. Nazywa się ona Systemem Prawnym. Choć niezwiązane z systemem monetarnym przestępstwa, zwykle rodzące się z ego, zazdrości, emocjonalnej deprawacji czy innych kwestii psychologicznych są obecnie problemem, częstość ich występowania jest niczym, w porównaniu do przestępstw umotywowanych pozyskaniem pieniędzy lub własności. W zasadzie jeśli zdefiniujemy Przestępstwo jako Zepsucie, zaś Zepsucie jako “Moralne zboczenie, nieuczciwość”, to zyskujemy zupełnie nową perspektywę. Gdy się przyjrzysz zobaczysz, że niemal każda strategia prowadząca do zysku jest zepsuta u podstaw. Jest jedynie, w określonym zakresie, w którym zachowany zostaje konsensus, przyjmowana za “normalną” przez uwarunkowaną kulturę.
    Przykładowo, kiedy idziesz do spożywczego i kupujesz paczkę płatków w 9 na 10 przypadków zajmują one jedynie 60% powierzchni wewnątrz opakowania. Ta “strategia marketingowa”, jak nazwałaby to firma produkująca płatki, jest w istocie po prostu wierutnym, marnotrawnym kłamstwem. Agencje marketingowe, wraz ze swoimi taktykami manipulacji są prawdopodobnie najbardziej jednymi z najbardziej zepsutych instytucji na tej planecie. Niestety, zostaliśmy uwarunkowani by nazywać to wszystko “promocją” lub “strategią”. Więcej o społecznych wypaczeniach powodowanych przez reklamy w sekcji “Wypaczenie Wartości” tego rozdziału.
    Teraz, dla ułatwienia dalszej dyskusji o mającym swój początek w systemie monetarnym zepsuciu, podzielimy te negatywne zachowania na trzy kategorie: Zwykłe Przestępstwo, Korporacyjne Przestępstwo i Rządowe Przestępstwo.
    Zwykłe Przestępstwo, biorące się z pogoni za pieniędzmi, zaczyna się od najprostszej kradzieży, przez nielegalną sprzedaż czy oszustwo, po brutalny napad rabunkowy. Tym produktom ubocznym systemu monetarnego zwykle nie poświęca się odpowiedniej uwagi, gdyż większość zdaje się traktować tych “przestępców” jako rodzaj społecznej anomalii niż połączyć ich zachowanie z potrzebą przetrwania czy zabezpieczenia swojego bytu. Nieodłączny stres i inne tego rodzaju czynniki również są pomijane.
    Badania “Merva-Fowles” przeprowadzone w latach ’90-tych na Uniwersytecie Utah odkryły silne powiązania, między bezrobociem a przestępstwem. Badania przeprowadzono 30 głównych metropoliach świata, których łączna populacja przekraczała 80 milionów.
    Ich wyniki pokazują, że jeden procent wzrostu bezrobocia dał:
    6.7% wzrostu ilości morderstw
    3.4% wzrostu ilości brutalnych napadów
    2.4% wzrostu ilości kradzieży

    W latach 1990-1992 przełożyło się to na:
    1 459 dodatkowych morderstw
    62 670 dodatkowych brutalnych napadów
    223 500 dodatkowych kradzieży

    Gdybyś pozbawił dobrze ułożoną osobę, o wysokich standardach moralnych wszystkiego, co posiada i wyrzucił ją w biednym mieście z jedną koszulą na plecach, to jest wysoce prawdopodobne, że ta osoba, chcąc przetrwać, zaczęłaby kłamać, oszukiwać i kraść. Nie ma nic dziwnego w tym, że najbiedniejsze dzielnice w Stanach Zjednoczonych przodują w statystykach przestępczości. Ktoś, kto urodził się w zdeprawowanym środowisku, z niewielką ilością zasobów, słabą edukacją i marnymi perspektywami na pracę będzie robił to, co musi żeby przetrwać. Chodzi o to, że to ekonomiczne zepsucie (niedobór) a nie tak zwane genetyczne “przestępcze skłonności” tworzą tego rodzaju negatywne zachowanie.
    Przestępstwo Korporacyjne, niemal zawsze umotywowane wyłącznie chęcią zysku, może przybierać różne formy: Planowane zużywanie, manipulacja rynkiem, outsourcing, zmowy cenowe, praktyki monopolistyczne i wykorzystywanie pracowników to tylko niektóre warte odnotowania. Poczynając od firmy Enron, celowo wyłączającej Kalifornijskie elektrownie, celem podbicia cen swoich akcji, aż po korporację farmaceutyczną Bayer, świadomie wprowadzającą do obiegu leki zakażone HIV. Powinno być jasne dla większości ludzi, że Przestępstwa Korporacyjne zdarzają się ciągle i często są znacznie gorsze od Zwykłych Przestępstw, gdyż ich reperkusje dotykają zwykle olbrzymich grup ludzi.
    Potrzeba zabezpieczenia swojej pozycji rynkowej w przypadku Przestępcy Korporacyjnego nie jest niczym innym, niż potrzeba przeżycia Zwykłego Przestępcy. Podczas gdy ten ostatni zwykle popełnia przestępstwa żeby utrzymać się przy życiu, ten pierwszy robi to, chcąc zabezpieczyć swoją pozycję, władzę, styl życia i bogactwo. Jest to oparte na strachu. Pojęcie “Chciwości”, manifestujące się często poprzez ciągłą niepewność pochodzącą ze strachu przed utratą tego, co się posiada, służy za motywację dla większości przestępstw korporacyjnych. To jak uzależnienie od hazardu. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ta neuroza jest podtrzymywana i umacniana przez społeczne czynniki produkowane przez system monetarny. Istnieje bowiem niekończący się strumień nowych “luksusów” dostępnych wraz z powiększaniem się siły nabywczej danego człowieka (posiadłości, jachty, limuzyny, diamenty, ziemia etc.). Więcej na ten temat w rozdziale “Wypaczenie Wartości”.
    Przestępstwo Rządowe jest jednym z najbardziej skomplikowanych i trudnych rodzajów zachowań do przeanalizowania, ponieważ na pojmowanie rządu silny wpływ mają systemy wartości, jakie “klasa rządząca” utrzymuje w społeczeństwie za pośrednictwem mass mediów i tradycyjnego, polityczne szowinizmu. Innymi słowy, patrząc na horror rządów Hitlera wielu zdaje się zapominać, że ludność Niemiecka również popierała wartości antysemickie propagowane przez reżim za pomocą mediów. To samo można powiedzieć o Amerykańskiej inwazji na Irak. Była ona początkowo napędzana przez społeczne poparcie, bazujące na nienawiści i strachu przed tak zwanymi “Islamskimi terrorystami”, a wywołane atakami z 11 września 2001. Biorąc to pod uwagę, odejdźmy od naszych tradycyjnych wartości lojalności i “patriotyzmu” i zobaczmy czym rząd, wewnątrz Ekonomii Monetarnej, faktycznie jest i co reprezentuje.
    Zacznijmy od tego, że każdy w rządzie dostaje pensję, a wszelkie ich przedsięwzięcia muszą być finansowane. Te pieniądze pochodzą oczywiście z “Podatków” nakładanych na ludność, lub z pożyczek udzielanych przez banki, lub inne rządy. Podatki są generowane przez “handel” lub “dochód z handlu”, podczas gdy pożyczki muszą zasadniczo zostać spłacone pieniędzmi pochodzącymi również z handlu, kolejnych pożyczek, lub kolejnych podatków.
    Głównym zadaniem rządu jest ustalanie praw regulujących funkcjonowanie społeczeństwa. W idealnym układzie to dobro publiczne byłoby dla rządu na pierwszym miejscu. Niestety, historia pokazała, że nie jest, i rzadko kiedy bywało. Zamiast tego, rząd jaki znamy, jest w zasadzie korporacją “nadrzędną” wobec wszystkich innych, działających w gospodarce kraju. Oczywiście ma to sens biorąc po uwagę fakt, iż wartość kraju jest liczona zgodnie ze stanem jego gospodarki. To oznacza, że rząd jest “żywotnie zainteresowany” stanem gospodarki swojego kraju, a już w szczególności swojej własnej klasy społecznej – bogatej klasy wyższej. Zainteresowanie jakiejś osoby lub grupy osób tym, że może coś zyskać lub stracić zależnie od rządowych decyzji jest dwukierunkowe. Polityk może dostać monetarne “dotacje” od jakiejś firmy, której sprzyja w swoich działaniach, podczas gdy ta firma czerpie zyski z praw ustalonych zgodnie z jej interesami. Lobbing i Dotacje w Stanach idą w miliony dolarów dawane pod pretekstem dotowania na realizację programu partii.
    Przykładów zmów korporacji z rządem jest wiele, począwszy od zatwierdzania nieprzetestowanych leków przez Amerykańskie FDA [lub podobne instytucje innych krajów – przypis tłumacza] aż po zniesienie – za sprawą lobby paliwowego – Kalifornijskiego zakazu emisji gazów cieplarnianych. Tym niemniej, największym wynikającym z systemu monetarnego przestępstwem rządów jest wypowiadanie Wojny w celu zapewnienia zysków korporacjom.
    Słowami dwukrotnego odbiorcy Medalu Honoru, generała dywizji Smedley’a D. Butlera: “Wojna to przekręt. Zawsze nim była. Możliwe, że najstarszym, chyba najbardziej dochodowym, a już na pewno najbardziej paskudnym. To jedyny przekręt na skalę międzynarodową. Jedyny, w którym zyski liczone są w dolarach, a straty – w życiu. Przekręt można, moim zdaniem, najlepiej opisać jako coś, co nie jest tym, czym się większości ludzi wydaje. Jedynie niewielka grupa ludzi “wewnątrz” wie w czym rzecz. Zyskuje na nim niewielu, a wielu ponosi straty. Trzymając się z dala od wojny, niewielu dorabia się prawdziwych fortun…
    W [Pierwszej] Wojnie Światowej jedynie garstka ludzi zyskała na konflikcie. Przynajmniej 21 000 nowych nowych milionerów i miliarderów pojawiło się w Stanach podczas Wojny Światowej… według raportu Kongresu dotyczącego zarobków korporacji i dochodów rządowych. Biorąc pod uwagę zyski 122 producentów konserw, 153 producentów bawełny, 299 wytwórców ubrań, 49 stalowni i 340 producentów węgla działających podczas wojny. Zyski poniżej 25% były wyjątkami. Przykładowo, kompanie węglowe zarabiały między 100 a 7856% na swoich akcjach w czasie wojny. Pakowacze z Chicago podwajali lub potrajali swoje zyski.
    Nie zapominajmy też o bankowcach, którzy finansowali Wielką Wojnę. Jeśli ktokolwiek spijał śmietankę zysków, to były to właśnie banki. Będąc częściej spółkami cywilnymi niż korporacjami nie musiały się tłumaczyć swoim udziałowcom, a ich zyski były równie tajne, co wielkie. Nie wiem jak banki zarobiły swoje miliony i miliardy, ponieważ te sekrety nigdy nie wyszły na jaw – nawet przed komisją Senacką.”
    II Wojna Światowa, Wojna w Korei, Wietnam a teraz Irak i Afganistan nie stanowią wyjątku. Przyspieszona produkcja w przemyśle, kontrakty z wojskiem, kontrakty na odbudowę, pozyskiwanie (kradzież) źródeł energii i surowców, wysoko oprocentowane pożyczki wydawane po wojnie, przez Bank Światowy i prywatne banki, krajom w niej uczestniczącym, a nawet przemyt narkotyków przez CIA to tylko kilka z najbardziej dochodowych środków.
    Motywacja dla wojny jest złożona z trzech części: 1) Zyski w przemyśle, maksymalnie zwiększane przez elitę, 2) Pozyskiwanie Surowców (kradzież), 3) Geopolityczne układy mające na celu ułatwienie dalszego powiększania zysków przemysłu oraz kradzieży surowców.
    To jedna z najpoważniejszych chorób powodowanych przez potrzebę bogactwa i władzy. Rząd, mając pod ręką swój zespół morderców o wypranych mózgach, jest uwikłany w ostateczną formę ochrony swojego bytu kosztem innych i tak długo, jak długo wszystkie zasoby świata będą gromadzone dla ochrony interesów grupki ludzi, cykl wojen nigdy się nie zakończy.
    Powyższa klasyfikacja “zepsucia” jest tylko generalizacją. Wiele niuansów codziennego ludzkiego życia również jest zatrutych przez mechanizmy dążenia do zysku. Nieuczciwość, przejawiająca się choćby w “sztuce negocjacji”, gdzie dwoje ludzi biznesu konkuruje ze sobą mając na uwadze tylko swój własny interes, przy całkowitym braku szacunku dla drugiego. Czy choćby poprzez brak równowagi wbudowany w relacje pracownik-pracodawca, w których jeden próbuje zmaksymalizować ilość wykonywanej pracy, by zredukować ilość płatnych godzin pracy, podczas gdy drugi stara się zwiększać ilość spędzonego przy pracy czasu, celem zyskania większego przychodu.
    Podsumowując, Nastawienie na Zysk powoduje powstanie mentalności “my kontra oni”, ponieważ wewnątrz systemu monetarnego musi istnieć relacja kupujący-sprzedający, pracownik-pracodawca, klient-właściciel… mieć-nie mieć… W tej rzeczywistości każda ze stron musi starać się o wytworzenie warunków, które są dla niej najbardziej zyskowne, przez co nowe strategie są ciągle poszukiwane i rozgrywa się nieustanna walka. Wszyscy prowadzimy ze sobą na wzajem wojnę o przetrwanie. Ta batalia nie daje zbyt dobrych rezultatów w kwestii zrównoważonego rozwoju ludzkości, a chory, zanieczyszczony i spaczony świat, który widzisz dookoła siebie jest tego wynikiem.

    Mechanizm Czwarty – Wypaczenie Wartości
    Nasze Wierzenia i Wartości są kreowane przez kulturę. Choć istnieją określone genetyczne podstawy dla pewnych ludzkich cech i zachowań, to jednak wiedza, którą posiadamy i sposób w jaki postępujemy i myślimy, bazując na tej wiedzy, ma swoje podstawy w środowisku.
    Biorąc to pod uwagę, system monetarny wymaga sposobu, w jaki firma mogłaby informować opinię publiczną o tym, co ma do sprzedania. Ta forma komunikacji, nosi nazwę “reklamy”. Charakterystyczna dla reklamy jest “promocja”, ona zaś jest formą komunikacji, która, mówiąc ogólnie, ma nastawić ludzi przychylnie do rzeczonego produktu. Innymi słowy, rolą reklamy jest zachęcić… lub w bardziej dosadnych słowach – wmanipulować ludzi w kupno określonego produktu. Ta manipulacja może przyjmować różne formy, ale jedną z najbardziej efektywnych jest manipulacja i/lub wykorzystanie “wartości” widowni – czyli tego, co widownia uważa za ważne.
    Zanim przejdziemy dalej należy wspomnieć, że nie zawsze istniała tak masowa konsumpcja, którą widać obecnie w Stanach Zjednoczonych i innych krajach świata. Ameryka na przykład została początkowo zbudowana, do pewnego stopnia, na rodzaju “Protestanckiej etyki”, gdzie zapobiegliwość i oszczędność były dominującymi wartościami. Tym niemniej, na początku XX wieku skoncentrowany wysiłek społeczności biznesowej wypaczył te wartości i stworzył nową armię impulsywnych, ciągle niezadowolonych, martwiących się o status społeczny konsumentów. Agencje reklamowe przerzuciły się z argumentów dotyczących utylitarnych na emocjonalne i zorientowane na status społeczny. W konsekwencji obecnie przeciętny Amerykanin kupuje dwukrotnie więcej, niż przed IIWŚ.
    Teraz, jedną z najpotężniejszych metod manipulacji wartościami jest podłączenie czyjejś tożsamości pod określony ideał. Patriotyzm i Religia są tu klasycznymi przykładami, ponieważ dzięki indoktrynacji w bardzo młodym wieku, człowiek zwykle jest uwarunkowany, by czuć silne, osobiste przywiązanie do kraju lub religii, jednocześnie chcąc bezwarunkowo wspierać ich doktryny.
    Innym przykładem jest “moda”. Moda przybiera wiele różnych form, poczynając od noszonych przez ludzi ubrań aż po ideologie jakie głoszą. By zilustrować jak świetny przemysł reklamowy stał się w manipulowaniu ludzkimi wartościami przypomnijmy, że wielu ludzi można zobaczyć noszących różne produkty w taki sposób, by eksponować logo marki, widząc w tym jakiś rodzaj “ekspresji” czy podwyższenia statusu. Napis “Tommy Hilfiger” na koszulach, “Torby Prady” czy błyszczący zegarek Rolex to przykłady produktów, w przypadku których ich przydatność czy funkcja straciły znaczenie, gdyż liczy się to, co dany przedmiot “reprezentuje”.
    Smutne jest, że ci ludzie często nie zdają sobie sprawy, że są w istocie niczym innym, jak chodzącymi reklamówkami określonych firm.
    “Status” i “ekspresja” istnieją w rzeczywistości tylko w “projekcjach wartości” w które uwarunkowana została dana osoba, a jeśli uda się odpowiednio dużą liczbę ludzi zmanipulować w określony sposób, pojawia się trend. On zaś ponownie wzmacnia urojenie, gdyż identyfikują się z nim całe grupy. Te trendy mogą być na tyle silne, że ci, którzy nie wpasowują się w nurt mogą zostać nazwani “odszczepieńcami” i mogą zostać odrzuceni.
    Teraz, zapominając o “próżności”, musimy również przeanalizować spaczone wartości stworzone przez różne mentalności i światopoglądy. Ta ciągła potrzeba zainteresowania samym sobą zwykle, niczym rak, rozprzestrzenia się na inne psychologiczne rejony, tworząc i wzmacniając takie neurozy jak “Chciwość”, “Zazdrość” i “Ego”.
    Chciwość jest najpewniej główną, poza przetrwaniem, siłą zapewniającą ciągłość systemu monetarnego. Z powodu niechybnego podziału dostępności dóbr i usług (a co za tym idzie również standardów życia) zależnie od posiadanej siły nabywczej, ludzie bez końca chcą więcej bogactwa. Rezultatem jest kultura nie znająca pojęcia równowagi, umiaru i nie rozumiejąca co jest naprawdę ważne. Reklamy wykorzystują to podsuwając nam coraz to nowe wizje “możliwości”, zwykle sprawiając, że ludzie kwestionują własną wartość ponieważ nie mają “tego co najlepsze z życia”.
    Zazdrość wydaje się być kultywowana od najmłodszych lat, nawet w szkole, kiedy nauczyciel chwali ucznia dostającego wysokie oceny, ganiąc tego, poradził sobie gorzej. W efekcie ten ostatni czuje zazdrość w stosunku do tego, kto otrzymał wyższą ocenę. Niezależnie od źródła zazdrości, klasyczną taktyką reklamową jest wykorzystanie tej neurozy pokazując człowiekowi coś, czego nie ma i sprawiając, by poczuł potrzebę posiadania tej rzeczy, aby czuć się “równym”. To bardzo podobne do chciwości, z tą różnicą, że ludzie uczą się dzielić ludzi zależnie od ich stanu posiadania, tworząc społeczne napięcia i konflikty.
    Ego jest zwykle definiowane jako “uczucie wyższości w stosunku do innych”. To spaczenie przybiera zasadniczo jedną z dwóch form:
    1) Ogólna wyższość bazująca na bogactwie lub pozycji w społecznej hierarchii
    2) Arogancja wynikająca z kreatywnego wkładu danej osoby, wymaganie prestiżu, wdzięczności lub jakiejś innej “nagrody”.

    To ostatnie wielu ludziom wydaje się naturalne, jako że ludzie dzisiaj uwielbiają czerpać “uznanie” ze swoich dzieł i wynalazków. Ma to silne wsparcie w systemie monetarnym ponieważ w kwestii zysku, człowiek zostaje dosłownie “wynagrodzony” za swoje własne wynalazki i działania. To dodatkowo pogłębia skłonność ludzi do wymagania uznania za swoje dzieła, nawet, kiedy nie ma to nic wspólnego z pieniędzmi. Musi być jasne, że nikt nie “wynajduje” i nie tworzy niczego samemu. Każda idea i twórczość wynika z tego, co zostało wniesione przez poprzednie pokolenia, wpływów środowiska i/lub badań. Isaac Newton powiedział kiedyś: “Jeśli widzę dalej to tylko dlatego, że stoję na ramionach olbrzymów”. Chodziło mu o to, że jego badania, a co za tym idzie również odkrycia, bazowały na pracy wielu naukowców, którzy żyli przed nim. Jego zasługi nie należą zatem wyłącznie do niego, ale do wszystkich naukowców, od których uczył się, i z którymi pracował.
    Ten rodzaj Ego nie ma podstaw, kiedy człowiek rozumie, że WSZYSTKIE odkrycia i dzieła są tak naprawdę wynikiem następujących po sobie aktów współpracy, w ten czy inny sposób.
    Teraz, co do pierwszego z wyżej wymienionych rodzajów Ego (“Ogólna wyższość bazująca na…”) jest to usposobienie będące wynikiem klasowych podziałów i, na pewnym poziomie, psychologiczny mechanizm mający sprawić, by człowiek czuł się lepszy od innych ludzi. Bogaczowi znacznie łatwiej zlekceważyć bezdomnego mijanego na ulicy poprzez stwierdzenie, że “to tylko leniwy włóczęga”, niż zauważyć, iż jest on ofiarą kultury. Z innej strony, ślepy elityzm, w formie “klasowego rasizmu”, prowadzi do lekceważenia tych, którzy posiadają mniejszą siłę nabywczą jako “gorszych” i “nieprzydatnych”. Społeczna pozycja, edukacja i styl życia, na który stać tą elitę jest bowiem w dużej mierze niedostępny dla pozbawionych określonej mocy nabywczej, co tworzy podziały w obrębie całej kultury.
    W ostatecznym rozrachunku, nasze wartości są oparte na tym, co działa i pozwala nam wieść lepsze, łatwiejsze życie. Jeśli żyjemy w systemie, który nagradza konkurencję, nieoświecony egoizm, korupcję, pychę i arogancję to te wartości będą się ciągle uwidaczniać w naszym społeczeństwie. Podczas gdy wiele osób powtarza, że trzeba być “uczciwym, skromnym i troszczyć się o innych”, łatwo jest zauważyć, dlaczego te wartości nie przeważają. Po prostu system przetrwania w dzisiejszym społeczeństwie nie wspiera i nie umacnia ich.
    Mechanizm Piąty – Manipulacje Fiskalne
    Waluta używana w dzisiejszym świecie nazywana jest “pieniądzem fiducjarnym”, co oznacza, że jej wartość pochodzi wyłącznie z dekretu rządowego. Innymi słowy, nie stoi za nią nic. No, może poza potem pracowników wymieniających swoje usługi za tą walutę. Wiele lat temu, większość walut na świecie było “wymiennych w złocie”, co zapewniało pseudo-empiryczną podstawę dla wartości zapisanej na banknocie. Oczywiście to również było całkowicie umowne – wartość była zwyczajnie przerzucana na materiał zwany “złotem”, który jednak sam z siebie nie ma żadnej nieodłącznej wartości. “Wartość” każdego materiału zależy od jego niedoboru (podaży) i zapotrzebowania (popytu), a te atrybuty są ciągle zmienne i niestabilne.
    To tak zwane “równanie popytu i podaży” odnosi się bezpośrednio do Wartości Monetarnej. Wartość w systemie fiducjarnym pochodzi z tego, ile pieniędzy znajduje się w danym czasie w obiegu. Podobnie jak z surowcami naturalnymi, im więcej jest pieniędzy, tym mniej każda jednostka waluty jest warta. Kiedy spada ilość pieniędzy w obiegu, ich wartość rośnie. Te fenomeny, mówiąc ogólnie, zwą się odpowiednio “Inflacją” i “Deflacją”. Najprościej rzecz ujmując, jeśli do gospodarki trafiają nowe pieniądze, nie mające odniesienia do obecnego zapotrzebowania na dobra i usługi, ceny zaczną rosnąć, ponieważ każda jednostka waluty staje się proporcjonalnie mniej warta. To się zwie “efektem inflacyjnym”. Jeśli jednak pieniądze zostaną szybko wykorzystane do produkcji dóbr i usług, oraz istnieje zapotrzebowanie na te produkty, to mogą one trafić do gospodarki nie wywołując efektu inflacyjnego. Przykładowo, jeśli jest zapotrzebowanie na nowe mieszkania i rząd wpuści do obiegu dodatkowy miliard dolarów, a wszystkie te pieniądze zostaną zużyte na zbudowanie nowych domów, które ktoś potem kupi, efekt inflacyjny jest minimalny.
    Zwiększanie podaży pieniądza w ekonomii jest nazywany Ekspansją Monetarną, zaś jej zmniejszanie Restrykcją Monetarną. Kiedy obie te siły działają razem mamy do czynienia ze zjawiskiem, zwanym “Cyklem Koniunkturalnym” (więcej o tym za chwilę). Ogólnie rzecz ujmując, okres Ekspansji to czas, w którym zwykle występuje tak zwany “Wzrost Gospodarczy”, gdyż więcej pieniędzy jest wykorzystywanych i zwykle tworzonych jest więcej miejsc pracy. Z drugiej strony, okres Restrykcji jest zwykle nazywany Recesją lub Depresją – mniej pieniędzy jest używanych, a co za tym idzie ludzie tracą pracę, a firmy upadają.
    Koncepcja “Wzrostu Gospodarczego” jest zwykle definiowana następująco: “okresowy wzrost ilości dóbr i usług produkowanych przez gospodarkę”. System mierniczy PKB (Produkt Krajowy Brutto), który zasadniczo porównuje “przychód” z “wydatkami” gospodarki w danym okresie czasu, jest zwykle używany do mierzenia tego “Wzrostu Gospodarczego”.
    Teraz, zanim przejdziemy dalej, niech będzie jasne, że cały pomysł “Wzrostu Gospodarczego”, wedle jego tradycyjnej interpretacji, jest nonsensem biorąc pod uwagę prawdziwy ludzki rozwój. Nie ma czegoś takiego, jak prawdziwy wzrost gospodarczy, ponieważ cały mechanizm jest niemal całkowicie oparty na ilości pieniędzy w systemie. Innymi słowy, jeśli ja sfałszuję 100 milionów dolarów, dam Ci je, a Ty za nie rozpoczniesz działalność gospodarczą (nie wiedząc, że są sfałszowane), kupisz i odrestaurujesz budynek, zatrudnisz pracowników i zaczniesz produkować coś, co ludzie będą kupować, to mogłoby to być uznane, za “ekspansję” ekonomii. Zainwestowałeś w coś realnego, zwiększyłeś zatrudnienie i wyprodukowałeś rzeczy, które ludzie kupują, zwiększając cyrkulację pieniędzy (cykl konsumpcyjny). Teraz, co by się stało, gdyby odkryto, że pieniądze, które początkowo miałeś były sfałszowane? Cały biznes zostałby zamknięty. To byłaby “restrykcja” gospodarki, ponieważ pieniądze znikają z obiegu. Twoi pracownicy zostaliby zwolnieni, budynek przejęty a produkcja zatrzymana.
    Biorąc pod uwagę powyższy scenariusz, powinieneś zapytać: Co było prawdziwym wzrostem? Jeśli zwiększenie (ekspansja) ilości pieniędzy może wpłynąć na stworzenie miejsc pracy i zwiększenie produkcji, podczas gdy jej zmniejszenie (restrykcja) powoduje utratę pracy i zmniejszenie produkcji, to jaki był w tym sens?
    Żeby to zrozumieć musimy zobaczyć, jak pieniądze są tworzone i regulowane przez rząd i/lub jego bank centralny. Jako przykładu użyjemy Stanów Zjednoczonych i ich banku centralnego – Federalnej Rezerwy.
    Jak opisaliśmy powyżej, Cykl Koniunkturalny jest mechanizmem, który łączy się z wstrzykiwaniem i wyciąganiem pieniędzy z systemu. Ten wzorzec jest w dużej mierze kontrolowany przez Bank Centralny (Federalną Rezerwę w Stanach, lub NBP w Polsce) przy użyciu Stóp Procentowych. Stopa Procentowa to opłata pobierana od pożyczkobiorcy w zamian za możliwość skorzystania z określonych pieniędzy. Ta opłata jest obliczana procentowo w stosunku do pożyczonej kwoty. Ponieważ wszystkie pieniądze w gospodarce Stanów Zjednoczonych, oraz niemal każdej innej na świecie, są tworzone z długu za pomocą pożyczek, szybkość z jaką są one tworzone zależy od tego, ile ktoś jest w stanie zapłacić odsetek. Banki Komercyjne określają swoje oprocentowanie bazując na wartościach ustalonych przez Bank Centralny. Przykładowo, w Ameryce “podstawowa stopa procentowa” (“Prime Rate”) określa najniższe oprocentowanie, jakie banki naliczają swoim najbardziej wiarygodnym klientom. Bazuje ona na wartości ustalonej przez Rezerwę Federalną. Zakres tej książki nie obejmuje opisu skomplikowanych, wypełnionych żargonem, metod działania systemu bankowego. Tym niemniej, ważne jest by zrozumieć, że Bank Centralny ma możliwość wpływania na oprocentowanie we wszystkich bankach komercyjnych. To przekłada się na władzę nad ilością pieniędzy, które zostają pożyczone, a co za tym idzie, na ilość pieniędzy w obiegu. Kiedy Fed obniża stopy procentowe, wtedy kredyty w bankach komercyjnych stają się tańsze. Kiedy je podwyższa, kredyty drożeją. Kiedy oprocentowanie jest niskie, więcej ludzi chce brać kredyty, używać pożyczonych pieniędzy i generować tak zwany “wzrost gospodarczy”. Gdy oprocentowanie jest wysokie, mniej ludzi może pozwolić sobie na pożyczanie pieniędzy, mniej pieniędzy jest używanych, a wzrost gospodarczy zwalnia, lub zaczyna się cofać. To jest cały sens “Cyklu Koniunkturalnego” a Bank Centralny, kontrolując stopy procentowe, może do pewnego stopnia kierować ekspansją i restrykcją podaży pieniądza jak mu się podoba.
    Dlaczego bank centralny musi to kontrolować?
    By to zrozumieć, musisz pamiętać, że (1) wszystkie pieniądze są tworzone z długu (pożyczek) i (2) wzrost podaży pieniądza może prowadzić do inflacji.
    Jeśli podaży pieniądza pozwolić ciągle rosnąć, to jest tylko kwestią czasu, zanim rynek nasyci się nadmiarem płynności, a wzrost gospodarczy zacznie się dławić. To doprowadzi do inflacji, zmniejszając wartość waluty i podnosząc ceny. Jednocześnie zalegający dług jest wprost proporcjonalny do podaży pieniądza, więc im większa ekspansja w gospodarce tym więcej długu jest tworzone. To sprawia, że systemowy kryzys jest nieunikniony, ponieważ pieniądze konieczne do zapłacenia już naliczonych odsetek zwyczajnie nie istnieją w gospodarce. Dlatego jest zawsze więcej długu niż istnieje pieniędzy. Kiedy dług przekroczy wartość, na którą osoba lub firma może sobie pozwolić, zaczynają się bankructwa (zwykle ciągnąć za sobą kolejne), ilość pożyczek spada a podaż pieniądza zaczyna maleć. Taki scenariusz, w którym dług przerasta ekspansję można nazwać “kryzysem finansowym”.
    Teraz, zanim przejdziemy dalej, musimy powiedzieć więcej o jako takim długu. Trzeba zrozumieć, że dług jest również bardzo aktywnym narzędziem kontroli społeczeństwa, choć nie w sposób, jaki większości ludzi przychodzi do głowy. W Systemie Monetarnym cała struktura oparta jest na udziale ludzi. Struktura jest hierarchiczna, dlatego ci na szczycie piramidy zawsze zyskują więcej, niż większość na jej spodzie. Co za tym idzie, utrzymywanie ludzi w motywacji, by posiadać pracę oraz w strachu przed jej utratą jest pozytywną konsekwencją dla tych na szczycie. Osoba, która “potrzebuje” pracy chętniej zgodzi się na niższą pensję, i będzie prawdopodobnie sprawiać mniej problemów. Jedną z najlepszych metod sprawienia, by ludzie pracowali i podporządkowywali się, jest wpakowanie ich w długi. Ktoś, mający długi będzie znacznie bardziej uległy wobec systemu niż ktoś, kto tych długów nie ma. O tym mechanizmie “Niewolnictwa poprzez Dług” rzadko się mówi, ponieważ większość nawet o nim nie myśli. Każdy dolar w obiegu musi teoretycznie zostać oddany do systemu bankowego, a żeby go oddać, zadłużone strony muszą go “zarobić”, zwykle w formie “pensji” lub “zysku”.
    Ta kwestia łączy się z faktem, że zawsze jest więcej długu, niż pieniędzy w obiegu (w związku z oprocentowaniem), przez co wszelkie próby “wyjścia na zero” są w systemie całkowicie daremne. Dług może tylko rosnąć, zapewniając zniewolenie mas.

    pozdrawiam piorasso

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.