Do kogo należy Nefretete?

Opublikowano: 06.08.2012 | Kategorie: Historia, Kultura i sport, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 702

Muzea w Europie i Stanach Zjednoczonych cieszą swych gości bogatymi zbiorami sztuki krajów, które niegdyś znajdowały się pod ich panowaniem. Czy jednak mają do tego prawo? Jaki jest status dzieł, które w czasach kolonialnych zrabowano w Egipcie, Peru czy Kambodży? Gdzie jest miejsce obiektów artystycznych, ukradzionych z muzeum w Bagdadzie pod czujnym okiem amerykańskich wojsk okupacyjnych?

Foreign Cultural Exchange Jurisdictional Immunity Clarification Act (ustawa dotycząca immunitetu jurysdykcyjnego wymiany kulturalnej z zagranicą) – tak brzmi nazwa zadziwiającego projektu amerykańskiej ustawy, zaproponowanej przez jednego demokratę i jednego republikanina, ustawy przegłosowanej w lutym przez Izbę Reprezentantów, a obecnie rozpatrywanej przez Senat. Jej celem ma być ochrona publicznych muzeów, na terenie kraju i poza nim, w zakresie wypożyczania ich zbiorów za granicę czy przyjmowania eksponatów pochodzących z innych muzeów. Zakazuje przejmowania czy domagania się zwrotu dzieł, co do których istnieje pewność lub podejrzenie, że nie zostały zdobyte legalną drogą, z wyjątkiem tych, które należały do rodzin żydowskich i zostały odebrane przez niemieckich nazistów w czasie II wojny światowej. Czyli, zaznaczmy wyraźnie, nie można domagać się zwrotu dzieł zagrabionych w wyniku takich okoliczności wojennych jak wygnanie. Krótko mówiąc, celem ustawy jest uniemożliwienie prawnych prób odzyskania dzieł, które – prawdopodobnie lub bez wątpienia – zostały nabyte w sposób nieuczciwy. Za ustawą tą z pełnym przekonaniem opowiedzieli się kustosze głównych amerykańskich muzeów. Początkowo zyskała też ona poparcie Krajowej Rady Muzeów Francuskich – aż do chwili, gdy zdecydowane protesty powstrzymały decyzję o jej przyjęciu.

Warto sobie uświadomić, jak liczne były przypadki bezprawnych, czy delikatnie rzecz ujmując spornych przywłaszczeń, szczególnie tych związanych z dawnymi ekspedycjami wojennymi, którym towarzyszyli archeolodzy i eksperci obarczeni zadaniem zdobywania pięknych eksponatów do muzeów. Słynna jest historia kamienia z Rosetty – płyty odkrytej w Rosetcie (arab. Raszid, miasto w delcie Nilu) w 1799 r., podczas napoleońskiej kampanii w Egipcie – który został po zwycięstwie Anglików pod Abukirem przewieziony do Wielkiej Brytanii. Wciąż, mimo starań Egiptu, pozostaje w British Museum.

Wiele równie sprytnych grabieży nie znalazło takiego oddźwięku – chociażby te w Etiopii w 1868, w Ghanie w 1874 czy w Beninie w 1897… Za to dużo osób słyszało zapewne o splądrowaniu Pałacu Letniego w Pekinie przez francusko-brytyjskie oddziały w 1860 r. A w 2008 przypomniała o tym symbolicznym wydarzeniu aukcja w Christie’s w Paryżu kolekcji zgromadzonej przez projektanta mody Yves Saint Laurenta i przedsiębiorcy Pierre’a Bergé, która zawierała dwie brązowe figurki pochodzące z Pałacu Letniego. Dom aukcyjny zaproponował je w pierwszej kolejności domagającej się zwrotu zabytków Chińskiej Republice Ludowej, lecz za 20 mln dolarów. Cena została uznana przez chińskie władze za nieco wygórowaną – zwłaszcza, że okoliczności zdobycia figurek były mocno podejrzane.

Ale w czasach pokoju też zdarzają się różne „okazje”. Henry’emu Saltowi, konsulowi generalnemu w Egipcie British Museum zawdzięcza pochodzący z Teb posąg Ramzesa II, zaś Thomasowi Bruce’owi, znanemu jako Lord Elgin, ambasadorowi Jej Wysokości na dworze osmańskim, część fryzów z ateńskiego Partenonu – nieco zniszczonych po wielu latach, jakie spędziły na zewnątrz jego posesji w oczekiwaniu na kupca. Grecja domaga się ich zwrotu od 1830 r. Około 5 tys. przedmiotów znalezionych w 1911 r. w Machu Picchu przez archeologa z Yale Hirama Binghama i oficjalnie wypożyczonych z Peru na rok w celu ich opisania i konserwacji, wciąż pozostaje w muzeum w Peabody w New Haven (USA). Zaś uniwersytet Yale, do którego należy muzeum nie dopuszcza do nich peruwiańskich archeologów. Peru domaga się zwrotu eksponatów od 1920 r. W końcu w lutym 2011 r. ustalono, że wrócą one do Peru, pod warunkiem, że w Cuzco powstanie muzeum poświęcone siedzibie Inków, zaś Peabody zachowa najpiękniejsze z nich w formie bezzwrotnej pożyczki.

Długo można by jeszcze ciągnąć tę listę. Przykład pierwszy z brzegu – zaoferowane muzeum Paula Getty’iego w Los Angeles w 1988 r. przez marszandów mozaiki z Kanakii, które zostały skradzione, podobnie jak wiele innych (łącznie z ikonami – ponad 15 tys. sztuk) z bizantyjskich kościołów na Cyprze podczas inwazji tureckiej w 1974 r. Mozaiki te zostały pokawałkowane, by łatwiej było je transportować – to sprawka handlarza sztuki Aydina Dikmana (od 1997 r. przebywającego w więzieniu). Albo popiersie Nefretete (3400 p.n.e.) – w 1912 r. niemiecki archeolog Ludgwig Borchardt odkrył je i przewiózł do Berlina w celu przeprowadzenia badań. Od tego czasu wciąż tam pozostaje. No i w końcu historia z 4 posągami sprzed wejścia do zbudowanej z różowego piaskowca świątyni khmerów Banteay Srei, które w 1923 r. André Malraux przeszmuglował do paryskiego muzeum Azji (Musée Guimet).

Organizacja Narodów Zjednoczonych do Spraw Oświaty, Nauki i Kultury (UNESCO) próbowała przeciwdziałać takim procederom przyjmując w 1970 r. konwencję uznającą za bezprawne wywożenie i wwożenie dóbr kultury, które były kupione w sposób niedozwolony – co swoją drogą powinno być zrozumiałe samo przez się – i zachęcającą kraje sygnatariusze do zwrotu dzieł sztuki skradzionych w krajach, z których pochodzą. Problem w tym, że konwencja nie jest wiążąca przed ratyfikacją, no i nie działa wstecz. Tak więc drugi sfinks z Bođazkale, dawnej stolicy imperium hetyckiego (XX-XII w. p.n.e.), którego Turcja wielokrotnie próbowała odzyskać, wciąż znajduje się w Berlinie. Bardziej skuteczne okazały się władze Egiptu – w roku 2007 oświadczyły, że nie zezwolą archeologom z Luwru na prace w ich kraju, dopóki Francuzi nie zwrócą 5 fragmentów steli nagrobnej jednego z faraonów, które kupili na początku lat 2000, a które zdaniem Kairu były skradzione przy okazji wykopalisk w latach 80. XX w. W 2009 r. żądanie zostało spełnione…

UNESCO obstawało przy swoim i zwróciło się do UNIDROIT (Międzynarodowego Instytutu Unifikacji Prawa Prywatnego) o rozszerzenie konwencji z 1970 r. na instytucje i osoby prywatne oraz upoważnienie państwa do stawiania nieuczciwych nabywców przed sądami w kraju, w którym przebywają. Ta umowa, podpisana w 1995 r. i ratyfikowana jedynie przez 11 państw (z których żadne nie należy do wielkich „paserów”), stała się przedmiotem gwałtownej krytyki ze strony ze strony handlarzy sztuką i starożytnościami – co oczywiste – oraz, co już bardziej zaskakujące, ze strony osób stojących na czele galerii i muzeów, zjednoczonych pod nazwą „grupa Bizot” – od nazwiska Irčne Bizot, byłej dyrektorki francuskiego Stowarzyszenia Narodowych Muzeów.

Uważają oni, że to dzięki nim rzeczone dzieła zostały odrestaurowane i zyskały wartość. Sądzą też, że tylko w placówkach o stabilnej sytuacji i o odpowiednim prestiżu owe zabytki mają zapewnione bezpieczeństwo i wysoką liczbę zwiedzających, czego nie są w stanie zapewnić muzea „peryferyjne”. Przykłady, jakie dają, żeby pokazać wartość gwarancji danych przez kolekcjonerów i muzea zachodnie: splądrowanie Muzeum w Bagdadzie w 2003 r. po inwazji amerykańskiej; okradzenie muzeum w Kairze w 2011; niszczenie przez talibów buddyjskiego dziedzictwa w Afganistanie. Kto ocalił buddyjskie rękopisy znalezione w grotach Bamianie w latach 1993-1995? Norweski kolekcjoner Martin Schayen, który kupił je w Londynie. Lecz główny argument „grupy Bizot”, na czele której stoi obecnie kustosz British Museum, jest bardziej wyrafinowany: miejsce, w jakim przechowywane jest dzieło sztuki, legalność czy legitymizacja jego własności, nie są decydujące, albowiem należy ono do wszystkich. W deklaracji stworzonej w 2002 r. z inspiracji British Museum i podpisanej przez 37 kustoszy i właścicieli galerii czytamy: „Z biegiem czasu nabyte przedmioty – drogą kupna, podziału lub jako dary – stały się częścią muzeum, które je przechowało, a co za tym idzie, częścią dziedzictwa narodowego kraju, w którym się znajdują”. Taki jest punkt widzenia Hiszpanii – kolekcje, które znajdują się na jej terenie dłużej niż 10 lat stają się częścią jej dziedzictwa narodowego.

Mamy więc zapomnieć o haniebnych konszachtach kustoszy z handlarzami sztuki? Pani Marion True, kustoszka muzeum Paula Getty’ego w Los Angeles od 1986 do 2005 r. (roczny budżet na zakupy: 100 mln dolarów) i amerykański marszand Robert Hecht w marcu 2009 r. stanęli przed sądem w Rzymie oskarżeni o nielegalny zakup dzieł pochodzących z etruskich wykopalisk w Cerveteri (Hecht robił też podobne interesy z Carlsberg Glyptotec w Kopenhadze). Oskarżono ich po donosie i po akcji szwajcarskiej policji, w wyniku której aresztowano i skazano na 10 lat więzienia włoskiego marszanda Giacomo Mediciego. To samo muzeum w latach 90. XX w. nabyło prywatną kolekcję starożytności Lawrence’a i Barbary Fleischmanów, których głównym dostawcą był właśnie Medici. Kłopotliwa sprawa, ale sytuacja zaczęła się rozwiązywać. W lutym 2006 r. nowojorskie Metropolitan Museum of Art podjęło negocjacje z Włochami – zwróciło im 40 dzieł, w tym jeden z najpiękniejszych eksponatów z kolekcji, wazę ateńskiego malarza i garncarza Eufroniosa, skradzioną w Cerveteri i kupioną w 1972 r. za milion dolarów – znów od naszego starego znajomego Roberta Hechta! Metropolitan Museum zaangażowało się też w 2012 r. w zwrócenie pochodzącego z Morgantiny posągu Afrodyty kupionego w 1988 r. za 18 mln od marszanda Robina Symesa. A co najważniejsze, Stany Zjednoczone i Włochy w 2006, a potem w 2011 r. przedłużyły umowę – podpisaną w 2001 na 5 lat – zakazującą wywożenia z Włoch dzieł datowanych na okres od IX w. p.n.e. do IV w. n.e.

Oczywiście dzieła zasadniczo odzyskuje się w wyniku dochodzenia i procesu, a nie skutkiem decyzji muzeum – choć bywają wyjątki. Jednak rosnąca świadomość wagi kulturowego dziedzictwa w krajach, w których istniały cywilizacje starożytne, świadomość towarzysząca wzrostowi ich pozycji na scenie międzynarodowej, owocuje rosnącymi naciskami, co – miejmy nadzieję – doprowadzi do wyższych „moralnych” standardów w publicznych działaniach. Przecież po splądrowaniu muzeów narodowych w Bagdadzie i w Mosulu w latach 2003-2004 FBI powołało specjalną jednostkę (Art Theft Program), która w lipcu 2006 r. doprowadziła do odnalezienia w USA posągu króla Entemensa – skarbu muzeum w Bagdadzie. W taki sposób można walczyć z pokrętnymi ideami „uniwersalnego dziedzictwa kulturowego” lansowanymi przez grupę Bizot i przez projekt ustawy rozpatrywany obecnie przez amerykańskich senatorów.

Autor: Patrick Howlett-Martin
Tłumaczenie: Anastazja Dwulit
Źródło: Le Monde diplomatique – edycja polska


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. egzopolityka 06.08.2012 08:32

    Nefretete i te inne duperele ładne, które służą tylko do oglądania dla matolskich turystów, nie mają żadnego znaczenia. Istotne są tylko takiego rodzaju obiekty muzealne jakie zostały natychmiast zabrane z muzeum w Iraku po napaści na ten kraj USA. Te obiekty muzealne są pochodzenia pozaziemskiego i dowodzą istnienia niezwykle zaawansowanej technologii, ukrywanej przez ludzi u władzy. Podobnie w Egipcie w nocy zabiera się i wynosi tego samego typu rzeczy znalezione pod Sfinksem.

  2. hashi 06.08.2012 13:42

    Racja, najważniejsze artefakty zostały skradzione. A o niektórych w ogóle się nie mówi np. cylindry faraona. Służą gdzieś do jakiejś ceremonii w tajnych stowarzyszeniach.

  3. hybrid 07.08.2012 18:15

    narod wybrany przez Lucyfera zapomniales dodac, i tak ich wszystkich szatan pożre:)!!

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.