Antyfaszyzm i Antyrasizm

Opublikowano: 26.06.2008 | Kategorie: Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 487

To jak z jajem węża. Przez cienkie błony
widać idealnie ukształtowanego gada
[Hans Vergérus do Abla Rosenberga
w filmie Ingmara Bergmana Jajo węża].

Gdybyśmy w ciągu ostatnich dni byli świadkami radykalnej zmiany obyczajów, nikt, kto ceni jeszcze takie pojęcia jak wolność czy godność człowieka, nie powinien być tym zdziwiony. Ogłuszający i niespokojny krzyk powinien stać się oznaką opanowania i przyzwoitości, a soczyste przekleństwa wyrazem najczystszej cnoty. Bo w obliczu bezwstydnej antydemokratycznej samowolki zaprezentowanej przez funkcjonariuszy rozmaitych służb, zwanych publicznymi, trudno sobie wyobrazić inne reakcje.

Tak właśnie czułem się, słuchając wiadomości na temat prześladowania Ahmada Ammara przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pochodzący z Jemenu imam wielkopolskiej społeczności muzułmańskiej, a na co dzień doktorant Wydziału Prawa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, otrzymał ultimatum: jako osoba uznana przez ABW za zagrażającą bezpieczeństwu publicznemu w Polsce, musi opuścić nasz kraj w ciągu kilkudziesięciu godzin. To, czego od dawna obawiało się wielu obserwatorów autorytarnych poczynań polityków i policji – stało się faktem. Po licznych przypadkach inwigilacji, kontroli i zatrzymywania na ulicach polskich miast osób pochodzenia arabskiego lub “wyglądających” na Arabów, nastąpił kolejny krok: czystki etniczne drogą przymusowego wysiedlenia, czy – jeśli ktoś woli eufemizmy – nakaz opuszczenia kraju pod groźbą deportacji. Tym sposobem rasizm w polskim życiu publicznym objawił swoje zinstytucjonalizowane oblicze. To już nie incydentalny obskurancki sentyment wyrastający z zaściankowej polskiej ksenofobii oraz antyislamskiej histerii zręcznie podsycanej przez polityczne i medialne persony po 11 września 2001 r. Tym razem jesteśmy świadkami zaplanowanej i zatwierdzonej administracyjnie decyzji wymierzonej w członka grupy mniejszościowej, tym słabszego, że nie posiadającego polskiego obywatelstwa. Nasuwają mi się skojarzenia z marcem 1968 r., gdy pod płaszczykiem oskarżeń o rzekome zagrożenie dla porządku publicznego, osoby pochodzenia żydowskiego poddawano presji, pod którą opuszczały kraj. I podobnie jak podczas niesławnej nagonki marcowej, dziś również los człowieka leży w rękach macherów od “bezpieczeństwa”. Wtedy – gomułkowsko-moczarowska klika postendeckich szowinistów; dziś – strojna w piórka obrończyni demokracji i (rynkowej) wolności – Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Skoro pojawił się argument bezpieczeństwa, może warto przestawić obecny dyskurs z głowy na nogi i spytać otwarcie: kto jest dziś dla bezpieczeństwa publicznego największym zagrożeniem? Czyżby zżyty od 14 lat z naszym krajem i ze społecznością akademicką Poznania młody duchowny islamski, którego prośby o wyjaśnienia bezczelnie zignorowano? Czyżby człowiek, który, korzystając z przestrzeni demokratycznych swobód, podnosi humanitarny głos w obronie uciskanych i gnębionych w Iraku czy Palestynie – będących jego braćmi i siostrami w wierze – stanowił tak wielkie “zagrożenie” w kraju dumnym wszak ze swej błękitno-żółtej europejskości? Trudno oprzeć się wrażeniu, że sprawcy przemiany polskiej demokracji w sadystyczny burdel to jednak kto inny. To raczej pociągający za policyjno-wojskowe sznurki lokalni i ogólnokrajowi faszyści salonowi zasilający szeregi uderzających w tony znanej skądinąd retoryki “armaty zamiast masła” SLD, PO i PiS; propagatorzy awantury w Iraku oraz kilkusetosobowej rozpusty w hotelu Victoria nazwanej Europejskim Forum Gospodarczym, którą umożliwiło im kilkanaście tysięcy członków policyjnego proletariatu oraz kilkadziesiąt milionów złotych z kieszeni podatników. A wraz z nimi – faszyści uliczni: obwołujący się mianem wszechpolaków i “obrońców” polskich rodzin, ramię w ramię z łysogłowymi pogrobowcami Hitlera rozbijający kawiarniane stoliki i nosy homoseksualnej części społeczeństwa. Czyniący to zresztą za przyzwoleniem policji i pod skrzydłami fanatycznych radnych i posłów oraz rzymskokatolickiego kleru modlącego się o nawrócenie “zbłąkanych dewiantów”. Jeśli dziś, po tych jawnych gestach arogancji i bezkarności (do których dodać należy bicie i zabijanie niewinnych ludzi przez podobno niedoszkolonych policjantów) tak mało z nas zdobywa się na krzyk “Oto rodzi się potwór!”… to świadczy to, iż albo społeczny rozum uległ zgnuśnieniu w oparach mieszczańskiego sacrum “sfery prywatnej”, albo po prostu potwór dawno się wykluł, a rozum sparaliżował strach.

Ohydy sprawie Ahmada Ammara dodaje wypowiedź prezydenckiego zausznika do spraw bezpieczeństwa narodowego, ministra Marka Siwca. Otóż w opinii Siwca zarzuty stawiane poznańskiemu Jemeńczykowi są wprawdzie “bardzo poważne”, jednak fakt, iż wstawia się za nim lokalne środowisko akademickie służyć może jako “społeczne poręczenie”, mogące przyczynić się do “ponownego zweryfikowania” sprawy. Po raz kolejny okazuje się zatem, iż do establishmentu przemawia jedynie głos innej warstwy establishmentu, a myślenie Siwca naznaczone jest antyegalitaryzmem i logiką hierarchii klasowej. Oczywiście, to szczęśliwa okoliczność, że Ammar jest doktorantem znanego uniwersytetu, jednak nie trzeba dużej wyobraźni socjologicznej by zdać sobie sprawę, że gdyby był robotnikiem budowlanym, szeregowym pracownikiem biurowym lub sprzedawcą w barze arabskim, ani minister Siwiec, ani nikt inny nie raczyłby wspomnieć o jakimkolwiek “poręczeniu”. Być może sprawa wcale nie zostałaby nagłośniona w mediach.

Myśląc o tym wszystkim przypomniałem sobie słynny film Ingmara Bergmana “Jajo węża”. Swoją wizją szwedzki reżyser obejmuje tam kilka miesięcy z życia Republiki Weimarskiej, na dziesięć lat przed dojściem nazistów do władzy. Jest tam wszystko, co można dziś zaobserwować w Polsce: etniczny “kozioł ofiarny”, zjadliwe mass media wszędzie węszące “bolszewicko-semicki” spisek, samowola policji oraz, rosnące na tle podziałów klasowych, społeczny chaos i beznadzieja, na których żerują nacjonalistyczne bojówki, siejąc strach wśród “obcych”. Dziś polski rasizm i ksenofobia do Żyda dołączyły Araba i muzułmanina, metodami policyjno-administracyjnymi przypuszczając nagonkę na “obcego”, nagonkę, którą od dawna prowadzą wojownicze media, szukające zysku z oglądalności bądź nakładu m.in. w sensacyjnych wiadomościach o nowym światowym wrogu – “terroryzmie” – i jego rzekomych indywidualnych, ciemnowłosych i śniadoskórych wcieleniach. W końcowej scenie filmu Bergmana demoniczny profesor Hans Vergérus przepowiada przerażonemu Ablowi Rosenbergowi nadejście faszystowskiego totalitaryzmu – gada, który choć wciąż wówczas nie wykluty, widoczny już był poprzez cienkie błony jaja kruchej demokracji liberalnej. Dziś takim jajem jest Polska, a wydarzenia ostatnich dni i tygodni pozwalają coraz wyraźniej dostrzec “idealnie ukształtowanego gada”. Tego gada hodują nie tylko wielbiciele siły – zarówno ci spod biało-czerwonych sztandarów, jak i ci z bronią gładkolufową – oraz tajni i jawni kapłani religii “bezpieczeństwa narodowego”. Hoduje go również wojewoda wielkopolski, który postawił Ahmadowi Ammarowi haniebne ultimatum. Hoduje go także cały szereg polityków, dziennikarzy i intelektualistów, którzy od miesięcy, a może i przez wiele ostatnich lat, lekceważyli, a nieraz sami rozprzestrzeniali w naszym społeczeństwie, tę staro-nową faszystowską truciznę. I jeśli dziś nie podniesiemy histerycznego krzyku, jeśli nie przeklniemy tych trucicieli – nie inaczej, jak w imię etyki wolności i ludzkiego dobra – to spodziewajmy się, że przyjdą po nas tacy, którzy nami wzgardzą i postawią nas w szeregu odpowiedzialnych. Nie tylko w filmie Bergmana, ale i w realnym życiu, większość milczała, chodziła do pracy, robiła zakupy, nie widziała, nie słyszała…

Autor: Marcin Starnawski
Źródło: Recykling Idei


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.