Upadek rządu Islandii – i co dalej?

Opublikowano: 03.02.2009 | Kategorie: Polityka

Liczba wyświetleń: 555

Poniżej zamieszczamy analizę ostatnich wydarzeń na Islandii, które doprowadziły do upadku rządu na wyspie. Tekst pochodzi ze strony brytyjskich Indymediów, jego autorami są irlandzcy anarchiści z organizacji Aftaka.

Islandzki rząd podał się do dymisji i niektórzy ludzie mówią o rewolucji. W pewnym sensie mają rację. Przeciętni ludzie obalili rząd pisząc artykuły do prasy, wygłaszając przemówienia, demonstrując, robiąc ogniska, biorąc udział w akcjach bezpośrednich, aktach obywatelskiego nieposłuszeństwa i sabotażu. Naród, który nie przejawiał wcześniej oznak życia powstał w końcu i powiedział: „nie dzięki, nie chcemy już tych gówien!”

Ale co dalej? Czy osiągnęliśmy zamierzony cel? Czy rząd mniejszościowy, powołany przez Zielony i Socjaldemokratów nam wystarczy? Czy wszystko, co osiągnęliśmy to nowe wybory na wiosnę?

Od samego początku kryzysu, który zaczął się od upadku i nacjonalizacji trzech największych banków Islandii, społeczeństwo domagało się ustąpienia rządu i nowych wyborów tak szybko jak to możliwe. Domagano się również zmian personalnych w instytucjach finansowych; Banku Centralnym, organach nadzoru finansowego i kierownictwie znacjonalizowanych banków. Hörður Torfason i jego współpracownicy z organizacji Raddir Fólksins (głos ludu) zrobili pierwszy krok organizując cotygodniowe demonstracje i wygłaszając radykalne przemowy, spotykające się z aplauzem słuchaczy.

W tym samym czasie miały miejsce bardziej radykalne działania. Anarchiści i inni radykałowie przeprowadzili akcje bezpośrednie celem nie dopuszczenia do zebrania się rządu, przerywając obrady parlamentu, atakując posterunki policji i instytucje finansowe. Obie te grupy wystąpiły wspólnie 20 stycznia, gdy tysiące ludzi zgromadziło się przed parlamentem z zamiarem uniemożliwienia wznowienia jego obrad po przerwie noworocznej – i udało im się to osiągnąć. Przez kolejny tydzień demonstarcje, publiczne ogniska i występy grup samby stały się codzienną praktyką.

Wspólne wystąpienie radykałów i „zwykłych” obywateli poprzedziła akcja w hotelu Borg w ostatni dzień starego roku, gdzie protestujący przerwali transmisję z corocznego spotkania przywódców głównych partii politycznych, którzy przy szampanie i śledziku podsumowują wydarzenie mijającego roku. Początkowo plan przewidywał zakłócenie transmisji przez głośną muzykę i reflektory, wkrótce okazało się jednak że trzeba iść krok dalej. I ludzie przeskoczyli przez hotelowe ogrodzenie, zablokowali wejście, wdali się w przepychanki z ekipą techniczną telewizji i w końcu przecięli kable, którymi transmitowana była relacja ze spotkania. To był dobry początek.

Uczestnicy protestu domagali się przede wszystkim ustąpienia rządu, nastroje panujące wśród nich dobrze oddawało hasło na transparencie, jaki przez cały tydzień wisiał nad stolica Islandii: „Zdyskwalifikować rząd!” Slogan ten jednak nie mówił nic o tym, co miało jeszcze nastąpić, o tym czego jeszcze pragną ludzie poza pozbyciem się rządu.

W środę 21 stycznia w nocy, po tym jak policja wystrzeliła kilka petard z gzem w kierunku protestujących, demonstracja przeniosła się pod siedzibę rządu. Tutaj także demonstrujący rozpalili ognisku i spędzili resztę nocy domagając się ustąpienia władz. Gdy pojawiła się policja, poleciały w jej stronę cegły i kamienie, podobnie jak wcześniej przed parlamentem. W pewnym momencie jakiś młody człowiek podszedł do kordonu uzbrojonych w tarcze i pałki policjantów i ciskając w ich kierunku kamień krzyknął: „Pozwólcie nam tylko głosować, dajcie nam prawo głosu a protesty się skończą”.

Było to zaskoczenie dla wielu osób: „Pozwólcie nam zagłosować!” – czy to naprawdę jest najważniejszy z postulatów, czy to że nie mogę zagłosować sprawia, że jestem tak wściekły, że rzucanie kamieniami stało się sposobem na przyspieszenie wyborów?

Oczywiście, są różne opinie na temat tego, do czego doprowadzą planowane na wiosnę wybory. Część ludzi uważa, że wystarczy zagłosować na Zieloną Lewicę by doprowadzić do zmian na lepsze. Inny sądzą, że można zmienić system od środka, glosując na nowe partie, które zmienią potem obowiązujące prawo zgodnie z wolą wyborców. Są też i tacy, którzy żądają zlikwidowania systemu partyjnego i głosowania na indywidualnych kandydatów.

Wszystkie te koncepcje łączy wiara w to, że reformy w ramach istniejącego systemu są krokiem we właściwym kierunku, w stronę bardziej sprawiedliwego społeczeństwa. Nie chcą radykalnych zmian – rewolucji. W tej sytuacji dziwić może widok demonstrantów na placu przed parlamentem skandujących: „niech żyje rewolucja!” – na Islandii nie ma żadnej rewolucji poza tym, że upadł rząd.

W miarę zbliżania się wiosennych wyborów możemy oczekiwać tego co zwykle. Partie polityczne rozpoczną kolejne kampanie wizerunkowe, będą walczyć ze sobą na reklamy, plakaty i slogany. Zawsze tak było. I jak zawsze o zwycięstwie zadecydują pieniądze. Ci, którzy mają ich najwięcej, lub partia która ma do nich najlepszy dostęp będą mogli sobie pozwolić na największą kampanię wyborczą. Tak samo będzie, gdy o miejsca w parlamencie zamiast partii walczyć będą indywidualni kandydaci. Dopóki trwać będzie obecny system, wynik wyborów zależeć będzie od tego, kto ma najwięcej pieniędzy.

Okoliczności upadku rządu i towarzyszące mu dyskusje pokazują dobitnie, o co chodzi we współczesnej polityce. Sjálfstæðisflokkurin (rządząca prawicowa partia konserwatywna – Partia Niepodległości) odmówiła usunięcia z rady nadzorczej banku centralnego Davíð Oddssona, z powodu strachu jaki wywołuje on w jej szeregach. Nawet jeśli jest ukryty w banku centralnym, dalej rządzi całym krajem, i nikt z przedstawicieli nominalnych władz nie jest w stanie się mu sprzeciwić. Bojąc się usunąć Oddsona z banku, Partia Niepodległości zdecydowała się oddać władzę. Jest bardzo interesujące, czy nowy rząd zdecyduje się na jego zwolnienie, i jaki wpływ będzie to mieć na islandzkie społeczeństwo, jako że na tę chwilę Oddson jest w stanie szantażować rząd.

Zanim upadł rząd, dwie partie koalicyjne, Partia Niepodległości i Socjaldemokraci spierały się o to, do której należeć ma stanowisko premiera. Brak porozumienia doprowadził ostatecznie do upadku gabinetu w rezultacie politycznych targów. Oto, o co chodzi we współczesnej polityce – o to by zdobyć i utrzymać władzę. Nie chodzi o budowę społeczeństwa opartego na równości i sprawiedliwości, wolności i współpracy. Nie chodzi o zbudowanie zdrowego społeczeństwa, chodzi tylko i wyłącznie o władzę.

Te walki wewnętrzne ukazują naturę systemu politycznego, i pokazują najdobitniej, o co w nim chodzi. Zwykła gra o władzę, konkurencja w imię zdobycia władzy i popularności, kłamstwo i zdrada wobec tych, którzy władzy nie mają, wobec tych, którzy są uciskani od momentu narodzin przez system edukacji i inne systemy narzucone społeczeństwo. Polityka to kłamstwo. Musimy się przeciwstawić tej grze i temu skorumpowanemu systemowi. Tylko opór daje nadzieję na zmiany.

Jeśli chcemy zmian, musimy zapomnieć o tym co było i użyć własnej wyobraźni. Nie znaczy to, że całkowicie odrzucamy historię, ale że chcemy się z niej uczyć, tak na błędach jak i na zwycięstwach. Musimy poszerzyć granice własnej wyobraźni, i nie tylko żądać niemożliwego, ale i czynić niemożliwe.

Zmiany, których chcemy muszą się opierać na ideach międzynarodowej solidarności i oporu. Nie jesteśmy sami na naszej wyspie, jesteśmy tylko niewielkim elementem globalnej walki tych, którzy nie mają władzy przeciw tym, którzy władzę posiadają, walki o świat bez rządzących i rządzonych. Wszędzie na świecie – w Meksyku, w Grecji, Palestynie, Iraku, Japonii, na Białorusi i w USA – wszędzie toczy się ta sama walka. Oczywiście, jest na różnych etapach i to samo można powiedzieć o sposobie, w jaki reagują na nią władze. Nie ma powodu by porównywać naszą walkę z walką Palestyńczyków.

To co nas jednoczy to fakt, że jesteśmy pozbawieni władzy i że walczymy z tymi, którzy władzę mają, jak i z systemem, który pozwala na koncentrację władzy w rękach kilku jednostek. Walczymy o to, by ludzie odzyskali kontrolę nad własnym życiem i organizacją społeczeństwa, i znieśli wszelkie instytucje opresji i mordu.

I choć sytuacja jest trudna i zbyt wielu ludzi daje się zaślepić propagandą władz mówiącą, że konieczne jest by władza pozostała w ich rękach, nasza wspólna walka jest czymś realnym, podobnie jak nasza solidarność.

W ostatnią sobotę wśród demonstrujących pod parlamentem rozdawano ulotki, wzywające ich by troszczyli się bardziej o innych, tak podczas ulicznych walk jak i w codziennym życiu. Oznajmiały one także, że walka przeciwko rządowi jest równie ważna jak walka o zniszczenie patriarchatu i wszelkich uprzedzeń wobec ludzi o odmiennym niż większość Islandczyków kolorze skóry czy orientacji seksualnej.

Społeczeństwo pełne jest podziałów klasowych i niesprawiedliwości, biorących się z przeświadczenia, że niektórzy ludzie są lepsi od innych. Męskość, biały kolor skóry i heteroseksualność są w społeczeństwie najwyższymi wartościami, i wszyscy ci, którzy ich nie reprezentują są automatycznie uważani za gorszych i padają ofiarami uprzedzeń i przemocy. Te idee są wbudowane na trwałe w panujący system i nie da się ich wyplenić. Muszą zostać zniszczone wraz z nim.

Nie cieszmy się więc, że kobieta (nawet więcej, homoseksualna kobieta) zostanie teraz premierem po raz pierwszy w historii Islandii. Nie cieszmy się gdy kobiety zdobywają wysokie stanowiska w hierarchii władzy. Nie cieszmy się, że czarnoskóry został po raz pierwszy prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nie cieszmy się ze zmian, które pozwalają systemowi trwać. Nie cieszmy się, gdy kobiety, homo – i biseksualiści czy kolorowi walczą całe życie o pozycje zarezerwowane dla heteroseksualnych białych mężczyzn.

Zamiast tego walczmy z systemem, który zapewnia przywileje jednym ludziom kosztem innych. Walczmy z systemem, który pozwala nielicznym jednostkom uciskać innych. Walczmy przeciwko piramidzie władzy i nadużyciom władzy. Przeciwko nierównemu podziałowi zasobów finansowych i naturalnych. Przeciw wszystkim ideologiom które sprawiły, że zaspokojenie podstawowych potrzeb stało się luksusem dla wybranych.

Potem, po raz pierwszy będziemy mogli mówić o równości i sprawiedliwości. Będziemy mogli myśleć o prawdziwych zmianach. Będziemy w końcu mogli mówić o rewolucji.

Na podstawie: www.aftaka.org
Źródło: Czarny Sztandar


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. batori 03.02.2009 13:04

    Tekst robi wrażenie :]

  2. qazsew 03.02.2009 18:08

    Wszystkiego najlepszego dla Islandczyków.
    Polska też miała po 1990 roku szansę,czy wykorzystała niech każdy oceni sam. Mam nadzieję że oni nie zmarnują ogromnej szansy która jest przed nimi.
    Powinni dogadać się między sobą, jest ich tylko 320 tysięcy mieszkańców.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.