Liczba wyświetleń: 519
Gaz pieprzowy, gaśnice, ranni ludzie w tym półtoraroczne dziecko. Wszystko przy całkowitym marazmie obserwującej wydarzenia policji, w atmosferze idiotycznych komentarzy totumfackich Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Trwają jeszcze starcia pod warszawskim KDT. Właściwie dogorywają. Bo bunt grupy ludzi, którzy walczyli o swoje miejsca pracy został już prawie spacyfikowany przez bandę wynajętych zbirów, tym różniących się od łysych karków spod dyskoteki, tym, że akurat na tą okoliczność musieli założyć nie koszuli „hooligans” czy „pitbull”, ale wdzianka z napisem „ochrona”.
A wszystko po to by pani urzędnik z warszawskiego magistratu mogła z tryumfem ogłosić, że rozpocznie się (na święty nigdy) w tym miejscu budowa drugiej nitki warszawskiego metra (choć pierwsza nie została ukończona) i stanie chałupa, o szczytnej nazwie muzeum, w której podobni pani urzędnik krawaciarze będą mogli podziwiać genitalia na krzyżu, czy inne koszmarki zwane dzisiaj sztuką.
A temu wszystkiemu towarzyszą komentarze zaufanych pani urzędnik spod znaku Platformy rzekomo Obywatelskiej, zapewniających, że zmonitorują, wyjaśnią i pociągną do odpowiedzialności. Kogo obywatelska wszak platforma, którą pani prezydent reprezentuje chce ciągnąc do odpowiedzialności? Ano, tych, którzy barykadując się w KDT walczą o swoje podstawowe, gwarantowane w demokracji prawa.
Jeden z komentatorów na salonie 24 napisał, że w całej sprawie nie chodzi o kupców, muzeum czy ochroniarzy tylko chodzi o egzekwowanie prawa. Bo przecież jak donoszą media, i co jest prawdą- kupcy zajmują budynek KDT nielegalnie. Do tego miejsca jestem w stanie się z tym zgodzić. Rzeczywiście, chodzi o przestrzeganie prawa. Tyle, że patrzymy na to z innej perspektywy. Bo to kupcy, ci którzy zabarykadowali się w KDT walczą o przestrzeganie prawa. O swoje podstawowe, zagwarantowane konstytucją RP i międzynarodowymi paktami, których Polska jest sygnatariuszem prawa. Prawo do pracy, prawo do nietykalności i nienaruszalności własności osobistej, a także, a może przede wszystkim – prawo do prowadzenia działalności gospodarczej. A co za tym idzie – prawo do zarabiania na życie, na siebie, na swoje dzieci. Dzisiaj te prawo łamią ochroniarze i urzędnicy Hanny Gronkiewicz-Waltz aprobujący działania bandy zbirów wynajętych przez komornika do stłumienia buntu przedsiębiorców- handlowców z KDT.
Zreasumujmy fakty:
– Niezaprzeczalne jest, że dzierżawa gruntów na których stoi KDT wygasła, a kupcy uzyskali nakaz opuszczenia tego miejsca. To jest fakt, niekwestionowalny i gdyby na tym sprawa się kończyła można by uznać ją za zamkniętą i kibicować komornikowi i urzędasom. Ale pojawia się wiele „ale”…
– Przedsiębiorcy, kupcy i właściciele KDT nie zalegali magistratowi z płatnościami. Eksmisja komornicza nie jest więc spowodowana kwestiami zaległości finansowych. Przedsiębiorcy, kupcy płacili podatki, zusy, opłaty licencyjne, akcyzy i inne obciążenia z racji których do budżetu wpływały nie małe pieniądze. Eksmisja i likwidacja KDT miejsca pracy dla dwóch tysięcy ludzi jest spowodowana tylko i wyłącznie tym, że ma tam pójść metro i stanąć muzem. Pytanie, czy koszty społeczne likwidacji miejsc pracy tych ludzi nie przekroczą kosztów ewentualnej zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, modyfikacji planów zabudowy etc.
– Miasto z dzierżawcami KDT zawarło umowę, na mocy której zobowiązało się wskazać i udostępnić im odpłatnie inne miejsce do prowadzenia działalności gospodarczej. Wskazało osiem miejsc, kupcy wybrali jedno z nich. I co się dzieje?
– Mimo umowy, na mocy której miasto miało udostępnić kupcom teren pod prowadzenie działalności gospodarczej, a ci opuścić KDT – magistrat nie wywiązał się ze swojej części umowy. Nie ogłoszono bowiem przetargu na dzierżawę i zarządzanie wskazanej nieruchomości na którą mieli przenieść się kupcy. Na dzień dzisiejszy kupcy mają się wynieść w nicość.
– Miasto zapewnia, że przetarg na ową nieruchomość zostanie ogłoszony jesienią. Znając życie, rozstrzygnięty zostanie, po odwołaniach, zaskarżeniach etc, etc. – pewnie na wiosnę. Gdzie w takim razie mają swoją działalność prowadzić owi handlowcy, których zapewniano cały czas, że taki teren dla nich w stolicy się znajdzie?
– A jeżeli mają zawiesić, czy zamknąć działalność – bo przecież te stragany to nic innego jak małe firmy – to kto poniesie odpowiedzialność za straty jakie budżet miasta poniósł z tytułu utraconych potencjalnych korzyści – pieniędzy jakie wpływałyby do kasy, gdyby miasto wywiązało się ze swojej części porozumienia?
Pod KDT bici są kupcy. Ale tak naprawdę, przy milczeniu polityków, braku reakcji policji i arogancji urzędników zabija się prawo i nadzieję. Nadzieję drobnych warszawskich przedsiębiorców na godne życie i ich prawo do realizacji tego marzenia. Realizuje się urzędniczy nakaz, nie biorąc pod uwagę innych aspektów takich jak to, że miasto nie wywiązało się ze swojej obietnicy uniemożliwiając w ten sposób kupcom z KDT dalsze prowadzenie działalności gospodarczej. – Prezydent Warszawy jest na posiedzeniu zarządu miasta, bo życie toczy się normalnie – mówi dziennikarzom rzecznik HGW. Dla niej może tak. Bankieciki, przyjęcia, politycy, premie. Dla przedsiębiorców, których jej podwładni właśnie eksmitują z KDT uniemożliwiając pracę- życie się zawaliło.
Autor: Wojciech Wybranowski
Źródło: Niezależny Serwis Informacyjny
>>> […] Wskazało osiem miejsc, kupcy wybrali jedno z nich. I co się dzieje? Mimo umowy, na mocy której miasto miało udostępnić kupcom teren pod prowadzenie działalności gospodarczej, a ci opuścić KDT – magistrat nie wywiązał się ze swojej części umowy. [..]
O właśnie – tego faktu brakowało mi wczoraj jak przeglądałem mainstream, od niewygodnych rzeczach się nie mówi 😉
W sumie to tłumaczy pewną “ostrożność” HGW w wypowiedziach na temat KDT.
Autor akceptuje łamanie prawa przez grupę zawodową w imię jej prawa do pracy. Tego prawa nikt nie kwestionuje. Mamy prawo do pracy, a nie do miejsca pracy. Miejsca pracy pod Pałacem Kultury.
Jeśli Konstytucja gwarantuje mi prawo do miejsca pracy w centrum Warszawy, to zaraz wsiadam do pociągu i idę walczyć o swoje prawo. Jak stawimy się tam wszyscy to pokonamy magistrat. Co tam ustawy. Liczą się nasze rodziny i nasze prawo do pracy w centrum Warszawy. Pamiętajcie, że tam się najlepiej zarabia, a więc ten kto ogranicza nasze prawo do pracy w tym miejscu przyczynia się do obniżenia jakości naszego życia.
Jeśli magistrat nie wywiązał się z umowy i wysiedla to kupcy powinni wygrać w sądzie.To spółka. Ma środki na walkę i jeśli miasto dało ciała, może dużo wygrać. Ja myślę, że tu chodzi o ugranie czegoś innego. Przecież PO nie będzie sama sobie podkładało świni. Ktoś wrabia PO w tę zadymę. zaczyna się gra przedwyborcza. A temat to woda na młyn opozycji. Dlatego chłodny umysł i logika, a sentyment na samym końcu.
jakie opłaty licencyjne płacili??? przecież handlowali podrobionymi towarami z Azji!!!
a jak znaleźli się w centrum miasta? Azjaci kupili Wólkę Kosowską, a nasi rodacy weszli w posiadanie kawałka centrum Warszawy bez przetargu! A jaby był wtedy ogłoszony przetarg to może okazałoby się, że Azjaci zaoferowaliby większy czynsz i opłaty za dzierżawę…..
Bardzo się cieszę, że to blaszane g… zniknie z wawy. duża część handlarzy przeniosła się już z KDT już dawno zostali najbardziej zatwardziali, którzy mogli znaleźć sobie lokum już dawno. Jak nie można po dobroci to trzeba siłą, za co serdecznie dziękuję Hance, bo zrobiła z tym zakapiorem wreszcie porządek.
tylko niech Gronkowiec nie buduje w tym miejscu tego szpetnego muzeum!!!!! Ja chcę tam duży park z wychodkami dla psów, kotów, chomików, żółwi, kanarków i rybek!!!!!!!!