Społeczeństwo informacyjne pod patronatem

Opublikowano: 28.06.2009 | Kategorie: Prawo

Liczba wyświetleń: 24125

Infrastrukturę tworzy się na ogół po to, by czemuś służyła. Zazwyczaj celom jej przeznaczenia. Infrastruktura informacyjna, tworzona pod patronatem MSWiA powinna – podobno – sprzyjać rozwojowi przepływu informacji. Tyle wieści z resortu.

W dniu 15 maja w Zamku Ujazdowskim odbyła się Wielka Gala Społeczeństwa Informacyjnego. Wyróżnienie dla podsekretarza w MSWiA, Witolda Drożdża, było uznaniem jego determinacji w tworzeniu warunków dla rozwoju społeczeństwa informacyjnego.

Na czym, ogólnie rzecz ujmując, ma się opierać rozwój tego tworu pod nazwą społeczeństwa informacyjnego? Wydaje się, że chodzić powinno o szybkość, pewność i kompletność informacji, maksymalny jej zasięg i dostęp obywatela do wszelkich informacji związanych przede wszystkim z funkcjonowaniem życia publicznego.

Zamierzenia chwalebne, patronat poważny. Praktyka informacyjna, czyli próby osiągania celów tworzenia infrastruktury informacyjnej już nieco mniej zrozumiałe. A zwłaszcza mało zrozumiała rola głównego patrona, MSWiA, w tworzeniu tej infrastruktury informacyjnej.

Garść faktów:

W dniu 18 marca 2009 r. zapadł wyrok w Naczelnym Sądzie Administracyjnym – sygn. akt I OSK 1468/08 – w wyniku skargi kasacyjnej Ministra od wyroku WSA w Warszawie – sygn. akt II SAB/Wa 19/08 w sprawie skargi na bezczynność organu – Ministra – w zakresie dostępu do informacji publicznej.

Cała sprawa bierze swój początek w roku 2005, a szczegóły o co i o kogo chodzi opublikowane zostały w artykule „My czyści, my przejrzyści”. Opisany tam został przypadek wysokiego urzędnika administracji rządowej, który – jak wynika z dokumentów – dopuścił się nadużycia stanowiska służbowego w zakresie zatrudniania z ewidentnym naruszeniem przepisów ustawy o służbie cywilnej. W skrócie można tu wykazać, że nadużył stanowiska służbowego do własnych celów. Oznaczać to może przestępstwo z art. 231 § 1 kodeksu karnego.

Urzędnik ów, w trakcie prowadzenia dziennikarskiego ustalania, zniknął z macierzystego urzędu i pojawił się w MSWiA jako zastępca dyrektora departamentu. Pytanie wysłane do urzędu było proste. Z pozoru, jak się później okazało. Chodziło o zidentyfikowanie funkcjonariusza publicznego. Czy jest to ten sam urzędnik, który – według dokumentacji – naruszył prawo i wykorzystał stanowisko służbowe dla prywatnych celów, czy też nastąpił zbieg okoliczności i pod tym samym imieniem i nazwiskiem występuje zupełnie inna osoba.

MSWiA, wzorem wielu urzędów, najpierw udawało, że go nie ma. Na pytanie – pocztą elektroniczną – nikt nie odpowiadał. Dopiero wezwanie do usunięcia naruszenia prawa i zagrożenie sądem administracyjnym skłoniło urząd do reakcji. Rzecznik prasowy MSWiA …odmówił udzielenia informacji, czy ta osoba, to ta sama, o której była mowa w związku z podejrzeniem o łamanie prawa. To był czas zarządzania MSWiA przez Ludwika Dorna, a jego rzecznikiem był wówczas Tomasz Skłodowski, z zamiłowania i chyba także z zawodu dziennikarz. Z profilu doświadczenia z pewnością nie urzędnik.

Niby wszystko w porządku, w końcu rzecznik prasowy – dziennikarz – zdaje się być na właściwym miejscu. Ale niekoniecznie wówczas, gdy w grę wchodzą procedury postępowania administracyjnego. A już chyba całkowitą pomyłką jest to, że były dziennikarz bierze udział w postępowaniu, które wymaga rozstrzygnięć kwalifikowanych, czyli po ludzku ujmując, wydawania decyzji administracyjnych. A tylko w takiej formie można odmówić udzielenia informacji publicznej.

Sprawa trafiła do sądu administracyjnego i to z dwóch powodów. Po pierwsze odmowa udzielenia informacji publicznej o funkcjonariuszu publicznym. Po drugie, czy rzecznik prasowy MSWiA w ogóle miał umocowanie prawne do wydawania decyzji administracyjnych w zakresie odmowy dostępu do informacji publicznej.

Sprawa, jak widać z powyższego, toczyła się ponad dwa lata. Zmieniali się ministrowie, w końcu zmienił się rząd, a nadal rozstrzygnięcia nie było. Głównie w zakresie umocowania prawego rzecznika prasowego MSWiA w kwestii uprawnienia wydania decyzji administracyjnej. Tożsamość urzędnika została ustalona na jednej z rozpraw. Pełnomocnik nie miał wyjścia i przyznał, że jest to ta sama osoba. Rzecznik tymczasem zniknął z pola widzenia. No cóż. Skoro się zatrudnia dziennikarza na stanowisku dość odpowiedzialnym w urzędzie administracji rządowej, to trzeba się liczyć z różnymi zawirowaniami. A przede wszystkim wyposażyć w takie instrumenty – czyt. doradców – którzy zielonego osobnika będą nadzorować.

Dalej to już było tylko zabawniej. Urzędnicy MSWiA w ogóle nie przekazali skargi do sądu administracyjnego z powodu…zaginięcia dokumentów. W rezultacie obecny Minister, Grzegorz Schetyna, otrzymał grzywnę za nie przekazanie skargi i musiał wypłacić – z budżetu resortu – 1000 złotych. Kto, z jakich środków i przede wszystkim kto jest winien takiemu obrotowi sprawy, Grzegorz Schetyna też na razie nie chce odpowiedzieć. Kto, z pieniędzy podatnika tę grzywnę zapłacił za ewidentne niedopełnienie obowiązków, na razie nie wiadomo, bo urząd znów udaje, że go nie ma.

Po ponad 2 latach takiej zabawy w elektronicznej sieci, po grzywnie dla MSWiA, po kilku wyrokach sądowych, po zwrocie skarżącemu kosztów postępowania sądowego, wreszcie nadeszła odpowiedź – tytułem wykonania wyroku NSA – że Tomasz Skłodowski, ówczesny rzecznik MSWiA, nie miał umocowania prawnego do wydania decyzji o odmowie udzielenia informacji publicznej.

Innymi słowy nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy funkcjonariusz publiczny, wobec którego istnieją dokumenty stwierdzające łamanie prawa – czyn o charakterze korupcyjnym – jest tym samym urzędnikiem, który znalazł przestań w MSWiA na stanowisku kierowniczym.

Nie można pominąć tych okoliczności, że w trakcie batalii sądowo-administracyjnej cały urząd, z ministrami na czele, znał tło sprawy w sensie uzasadnionego podejrzenia o popełnieniu przestępstwa przez wysokiego urzędnika państwowego.

Co w tym temacie robili kolejni ministrowie MSWiA? Skupiali się jedynie na bronieniu swoich urzędników i całkowicie pomijali fakt udokumentowanego popełnienia przestępstwa przez urzędnika państwowego. Co znamienne, ów urzędnik znów pełni funkcją dyrektora generalnego centralnego urzędu administracji rządowej i dobrze się czuje.

Zabawnie, a jednocześnie ponuro brzmi odpowiedź z MSWiA w kwestii wykonania wyroku NSA, o którym na wstępie. Tomasz Skłodowski nie miał umocowania prawnego do wydawania decyzji administracyjnej w zakresie odmowy udzielenia informacji publicznej, ale…on takiej decyzji nie wydał….On po prostu odmówił udzielenia informacji.

Taki sens ma pismo z MSWiA w kwestii wykonania wyroku NSA – BMP-0667-4662/09/DK/AR. Nie ma sensu przytaczać imion i nazwisk funkcjonariuszy publicznych, którzy w ten sposób dowodzą poziomu swoich kompetencji i jednocześnie wystawiają świadectwo poziomu kompetencji całego aparatu administracyjnego władzy.

Kilka lat, kilka spraw sądowych, pieniądze podatników i brak jakichkolwiek reakcji ze strony organów władzy publicznej na udokumentowane informacje o możliwościach popełnienia przestępstwa przez urzędników państwowych.

A wszystko – w znakomitej większości – toczy się w tzw. infrastrukturze informacyjnej, po ludzku – w sieci internetowej. Tak w praktyce odbywa się porozumiewanie pomiędzy władzą a obywatelem za pośrednictwem nowoczesnych środków łączności. Kalka systemu porozumiewania tradycyjnego za pośrednictwem pana listonosza.

Po co nam ta cała struktura informacyjna? Dla przekazywaniu społeczeństwu prognozy pogody? I na dodatek pod światłym patronatem MSWiA? Do tego wystarczy osiedlowa sieć internetowa.
Tańsza i mniej podatna na sterowanie.

Autor: Witold Filipowicz ([email protected])
Materiał nadesłany do “Wolnych Mediów”


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.