Rzecznik rodziców krytycznie o elementarzu

Opublikowano: 05.09.2014 | Kategorie: Edukacja, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 679

Braki metodologiczne, niespójność estetyczna, chaos i tendencja do spłycania treści – tak drugą część słynnego darmowego podręcznika od rządu oceniają eksperci ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców. Ich zdaniem „tego nie powinno się nawet nazywać elementarzem”.

“Największą słabością drugiej części „Naszego elementarza”, podobnie jak części pierwszej, są braki metodologiczne, które podważają rzetelność przedstawionego materiału. Nadal brak jest spójności estetycznej. Dominują chaos i tendencja do spłycania treści. Propozycje zadań są sztampowym zadawaniem dziecku pytań i prezentowaniem na siłę treści zupełnie niezwiązanych z oczekiwaniami poznawczymi dziecka” – wymienia Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia i Fundacji Rzecznik Praw Rodziców. Dodaje, że w podręczniku brak jest powiązania pomiędzy poszczególnymi zagadnieniami. “Nie tylko pomiędzy czytankami, ale nawet w obrębie jednej strony. To sprawia, że przedstawionej propozycji nie powinno się nawet nazywać elementarzem” – podkreśla Elbanowska.

Fundacja RPR przygotowała opinię dotyczącą zastrzeżeń do kolejnej części darmowego podręcznika. Dokument obfituje w wiele uwag kierowanych do autorek książki.

Twórcy ekspertyzy podkreślają m.in., że podstawowym błędem rządowego podręcznika jest zignorowanie podstaw rozwoju językowego dziecka. „Brak jest koncepcji nauki języka polskiego. Brakuje również materiału dydaktycznego, na którym można oprzeć konstrukcję podstawowych ćwiczeń w nauce czytania” – czytamy w dokumencie. Zdaniem FRPR przedstawiony przez MEN podręcznik zawiera teksty, ale autorki nie proponują żadnej pracy nad nimi. „Przy tekstach znajdują się skierowane do dzieci pytania, które pomijają treści zawarte w samym tekście, a które należałoby wykorzystać do ćwiczeń. Dziecko rozpoczynające naukę czytania powinno systematycznie pracować z tekstem – szukać, wybierać coś z tekstu, zamieniać wyrazy w zdaniu, przekształcać, badać, konstruować, przeliczać, głoskować, dzielić na sylaby itd. Wszystkich tych najważniejszych, elementarnych zadań zabrakło” – czytamy w uwagach Fundacji.

Pojawienie się w szkołach darmowych podręczników oznacza też nowe problemy, np. pojawiły się wątpliwości dotyczące opłat za zniszczenie podręcznika. Nie wszyscy też wiedzą, czy nowe podręczniki dotarły do szkół i czy dzieci mogą je brać do domu. W związku z tymi wątpliwościami Ministerstwo Edukacji Narodowej przedstawiło zestaw wyjaśnień. Oto one.

– Nie ma zakazu, by dziecko korzystało z “Naszego elementarza” w domu. Prawdą jest, że szczegółowe zasady wypożyczania podręczników uczniom określa dyrektor szkoły, ale zdaniem MEN nie ma racjonalnej przesłanki zakazania dzieciom korzystania z książki w domu.

– 4,34 zł – taki jest koszt każdej z czterech części podręcznika „Nasz elementarz”. Tylko takiej kwoty może zażądać szkoła od rodziców ucznia w przypadku uszkodzenia, zniszczenia lub niezwrócenia podręcznika.

– Ani dyrektor ani nauczyciel nie mają prawa żądać od rodziców zakupu materiałów ćwiczeniowych lub edukacyjnych do zajęć obowiązkowych.

– Szkoły dostały podręczniki do dnia 22 sierpnia. Jeśli zamówiły to dostały.

– Szkoły dostały nie tylko podręczniki, ale też dotacje celową na zakup podręcznika do nauki języka obcego lub materiałów edukacyjnych zastępujących ten podręcznik oraz na zakup ćwiczeń. Nauczyciel może podjąć decyzję, że nie chce korzystać z “tradycyjnych” ćwiczeń, ale wówczas środki z dotacji szkoła może przeznaczyć na np. ksero, toner, drukarkę.

– „Nasz elementarz” składa się z czterech części. Z pierwszej części uczniowie będą się uczyć przez pierwsze trzy miesiące roku szkolnego (wrzesień, październik, listopad), z drugiej – przez kolejne trzy (grudzień, styczeń, luty), z trzeciej przez dwa miesiące (marzec, kwiecień), z czwartej – przez ostatnie dwa miesiące roku szkolnego (maj, czerwiec). Nie jest tak, że z pierwszej części dzieci uczyć się będą cały rok.

– Na stronie naszego elementarza są materiały dla nauczycieli. Zwracaliśmy wcześniej uwagę na to, że poradnik dla nauczycieli był chroniony prawem autorskim. Warto odnotować, że teraz jest na licencji Creative Commons.

Autorzy: Katarzyna Pawlak (akapity 1-4), Marcin Maj (5-12)
Źródła: Niezależna.pl, Dziennik Internautów
Kompilacja 2 wiadomości na potrzeby “Wolnych Mediów”


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. tosshi 05.09.2014 11:49

    Ja to nie znam się na tym jak trzeba uczyć dzieci. Jednak przeszedłem system szkolnictwa i niektóre książki z których się uczyłem były po prostu tragiczne a cena z kosmosu. Popieram ten projekt, bo ceny książek poszły już do zbyt wysokiego poziomu. Co do samego podręcznika, to że jest krytykowany to norma, bo skończy się kasa dla wszystkich którzy pasożytowali na podręcznikach.

  2. MilleniumWinter 05.09.2014 23:21

    Pewnie jeszcze myślą że to przypadek?
    Nic nie dzieje się przypadkiem a doprowadzenie poziomu wykształcenia “Polaken” do tego który ustalił Adolf Hitler już na pewno nie.

  3. MichalR 06.09.2014 10:36

    Mało kto krytykuje to że państwo rozprawi się z za wysokimi cenami podręczników. Póki istnieją prawa autorskie puty ceny tego typu artykułów będą wysokie. Jednak głównym zastrzeżeniem jest niedostosowanie podręcznika do wieku i nie budowanie odpowiednich umiejętności u uczniów.

    Co do stawiania poprzeczki wyżej niż na poziomie możliwym do przeskoczenia przez wszystkich uważam że zawsze jest to pozytywne (genialne dziecko woli w książce mieć wiele styli rysunku niż jeden i nie będzie to dla niego problemem, a mniej bystre dziecko nie będzie w stanie ogarnąć rysunków – trudno) jednak w przypadku stawiania poprzeczki niżej i nie stawiania wielu elementarnych zadań widzę duży problem. Każde oryginalne wyzwanie jest cenne dla dziecka.

  4. karakuliambo 08.09.2014 11:28

    Jak widać podręczniki darmowe są dobre bo są darmowe.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.