Polskie owoce robią furorę za granicą

Opublikowano: 15.06.2012 | Kategorie: Gospodarka, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 533

Polscy sadownicy opanowują rynek rosyjski i innych państw zza wschodniej granicy. Wchodzą też do Europy Zachodniej i przygotowują się do ekspansji do krajów azjatyckich i północnej Afryki. Wciąż jednak zmagają się z problemem sprzedaży owoców zakładom przetwórczym poniżej kosztów produkcji.

Nawet milion ton jabłek, czyli prawie połowa całej polskiej produkcji, trafia na rynek rosyjski. Coraz więcej tych owoców sprzedajemy do Ukrainy, Kazachstanu i Białorusi.

– Najważniejszy jest rynek rosyjski, chcemy móc sprzedawać tam jeszcze więcej. Tym bardziej, że konsumenci z Rosji i innych krajów z bloku wschodniego jedzą coraz więcej owoców, co nas bardzo cieszy. Chcemy, aby spory udział mieli w tym polscy eksporterzy, także polscy producenci – mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.

Apetyt rośnie nie tylko konsumentów z zagranicy, ale i samych producentów owoców.

– Powoli, coraz śmielej, wchodzimy na rynek Europy Zachodniej i rozglądamy się za dalszymi, jak chociażby azjatyckimi czy północnej Afryki – informuje Mirosław Maliszewski.

Wzrost spożycia owoców pozwala polskim sadownikom na zwiększenie produkcji o kilka procent rocznie. Dlatego sadów w Polsce przybywa, co jest ewenementem w skali Unii Europejskiej.

– To pokazuje, że umiemy dostosować się do rynku, potrafimy sprzedawać. Wymieniamy też sady, sadzimy coraz nowsze, lepsze odmiany, bardziej akceptowane przez konsumentów. Osiągamy wyższe plony. Dzięki temu mamy dość dobrą pozycję w Europie i na świecie – stwierdza prezes Związku Sadowników RP.

Nastroje sadowników popsuła decyzja Komisji Europejskiej ograniczająca do minimum wsparcie dla wstępnie uznanych grup producentów owoców i warzyw. W 2011 roku dla wszystkich grup łącznie wynosiło ono ok. 200 mln euro w ciągu roku. Teraz rolnicy będą mogli liczyć jedynie na 10 mln euro.

Są też inne bariery – sadownicy od lat walczą z niekorzystną polityką cenową odbiorców, która obniża ich rentowność.

– Sklepy wielkopowierzchniowe nieraz zmuszają nas do sprzedawania owoców poniżej kosztów produkcji, a także do anonimowego ich sprzedawania, nie preferując marek handlowych, marek konkretnych producentów, tylko swoje marki marketowe – zaznacza Maliszewski.

Polscy sadownicy zmagają się również z innymi graczami na rynku.

– Musimy przeciwstawiać się niekorzystnym trendom. To przede wszystkim zła polityka prowadzona przez zakłady przetwórcze, które chcą kupować owoce zawsze po cenach bardzo niskich, niższych nawet niż koszty produkcji. Z tym sobie nie możemy przez ostatnie lata poradzić – mówi Mirosław Maliszewski.

Źródło: Newseria


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

11 komentarzy

  1. grzech 15.06.2012 10:42

    Jest na to sposób. Tworzenie własnych sklepów owocowych – jak to było kiedyś a nie dokładanie do własnego interesu. Zlać te złodziejskie sieci!!! Rynek zbytu jest pewny. Polacy wiedzą co jest dobre. Nie będą kupować chemii w sklepach wielkopowierzchniowych tylko zdrowe nasze owoce.

  2. pablitto 15.06.2012 11:36

    Mam też nadzieję, że w pestkach polskich jabłek wciążmożna znaleźć sporo amigdaliny (witaminy B 17). U nas wciąż funkcjonuje duży, tradycyjny rynek, na którym staram się kupować wszystko co potrzeba – prosto od rolników. Wielkie sieci olewam i uważam to za obywatelski, anarchistyczny czy patriotyczny obowiązek.

  3. sfisol 15.06.2012 12:08

    Kto w ogóle kupuje owoce w wielkich sieciach? Przeciez sa o kilka tygodni starsze niz w malych sklepach albo na straganach. Trzeba sie kierowac przede wszystkim węchem, chociaż perfumować pewine już niedługo będą i owoce…

  4. klara 15.06.2012 12:36

    Pewna pani emerytka powiedziała mi w sklepie Aldi w Niemczech :
    “Niech pani nie kupuje jabłek z Tyrolu!
    Spytałam : dlaczego??
    Co roku jedziemy z mężem tam na kilka tygodni. Oni co 2-3 tygodnie spryskują drzewa owocowe, wygłada to jak silna mgła!! Obserwowałam to z mojego okna.”
    Dlaczego ona mi to powiedziała , nie wiem.
    Gdybym miała w Niemczech do wyboru też jabłka z Polski ,to tylko te kupowałabym!!!
    Z resztą widzieliście już ten film : Zanim przeklną nas dzieci !!!!

  5. -chris 15.06.2012 13:03

    No niestety tak jest: w miarę niezłe owoce polskie jedzą Rosjanie i my kupujemy chemizowane z zachodu w lidlach i innych cerfurach.

    Zrozumiałem to już dość dawno, kiedy przeczytałeem na butelce Bonaquy, że jest to nasza kranówa standaryzowana przez koncern coca cola. Zgroza!

  6. Czejna 15.06.2012 13:29

    Tylu naszych rodakow mieszka poza Polska i pracuje w roznych galeziach gospodarki, ze swoimi swiadectwami, na temat upraw chcociazby warzyw, i owocow, mogliby zapewne zawalic portal WM, ze zdjecia i filmami wlacznie. Wlos sie na glowie jezy, oczy z orbit chca wyskoczyc, a zaladek zadem.
    Tylko cosik nie chce mi sie wierzycz, aby nasi sadownicy tak zapatrzeni w zachod (jak wiekszosc spoleczenstwa) nie czynili tego na modle “nowoczesna” zachodnia, no i normy chemiczne UE tez musza wyrobic przeciez. Napiety kalendarz opryskow zobowiazuje. 😉

  7. 23 15.06.2012 19:43

    sorry ale u nas tez jest sporo chemii w owocach.
    smialo moge powiedziec ze 90% warzyw w miastowych warzywniakach jest z gieldy. A tam juz kazdy wie jak jest…

  8. Raptor 15.06.2012 21:25

    Informacja może i cieszy, tylko ciężko zrozumieć mechanizm, wedle którego eksportuje się żywność do odległych miejsc, w których można wyhodować równie dobre plony 🙂

  9. Wedrowiec 16.06.2012 09:47

    Polskie jabłka mozna spotkac juz JEDYNIE w ogrodkach działkowych…W sadach juz nie wystepuja. Sadownicy w rozmowie to potwierdzaja. Najbardziej zas wkurza mnie ludzka mentalnosc, gdy widze ta tesknote sadownika za starymi polskimi odmianami, z ktorych kazda miała swoj niepowtarzalny charakter, lecz wszystkie zostały zlikwidowane, bo za wysokie drzewka i za mało jabłek. Kasa kasa kasa, tylko to sie liczy. Rzygac sie chce juz od tego.

  10. Wentyl 17.06.2012 01:11

    Promocja gospodarstw-molochów, grup producenckich, niska cena skupu (liczy się ilość), niska świadomość rolników – w efekcie polskie jabłka są spryskane bardzo mocno. Nie wiem skąd ten mit o naszych zdrowych owocach. Smak nowych odmian zdecydowanie nie ten co starych. Dla mnie na niekorzyść.

  11. kapsaicyna1202 18.06.2012 01:00

    Niestety sam miałem przyjemność przeprowadzać analizę próbek gleby owoców i warzyw ze względu na zawartość różnych nawozów, środków ochrony roślin substancji szkodliwych itp. W kilkudziesięciu gospodarstwach normy zostały przekroczone 5-50 % ale wiele było takich gdzie były one przekroczone kilkukrotnie.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.