Nie tylko Czad…

Opublikowano: 29.04.2008 | Kategorie: Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 859

Dawniej, za zimnowojennych czasów, w afrykańskiej polityce panował duch prostoty. Odzyskawszy niepodległość, państwa Czarnego Lądu szybko podzieliły się na dwa, zwalczające się, bloki. Cześć, pragnąca odmiany, kuszona dużą pomocą, tak technologiczną jak i wojskową, obrała za sojusznika Związek Radziecki. Była to próba budowy tzw. afrykańskiego socjalizmu. Równolegle inne państwa wolały zostać przy systemie narzuconym przez władze kolonialne – kapitalizmie. I tak, do czasu polskiej “Solidarności” i upadku Muru Berlińskiego Afryka aktywnie brała udział w wyścigu kapitalizmu z komunizmem. Były to czasy prostych kalkulacji . kiedy to nie liczyło się czy kto. jest draniem, ludobójcą lub autorem czystek etnicznych. To, co się liczyło – to, czy ktoś ma poparcie Sowietów lub Zachodu. Mobutu Sese Seko – to nasz. Kenneth Kaunda – to ich. To z punktu widzenia Waszyngtonu. Dla Moskwy – odwrotnie.

Niestety – te “proste”, pełne patosu i wiekopomnych dzieł czasy, kiedy to najemne armie RPA ścierały się z desantem Kubańczyków o dusze Angoli – bezpowrotnie minęły. Blok socjalistyczny upadł, a cała, z mozołem budowana mozaika wpływów i podziałów, sieć naszych i obcych – odeszła w niebyt.

Jednak sytuacja Czarnego Lądu nie stała się bynajmniej prostsza. Polityka nie lubi pustki, więc w miejsce zimnowojennych frontów pojawiła się globalizacja – z całym dobrodziejstwem inwentarza. Każde państwo, każda grupa polityczna, musiała teraz zacząć radzić sobie z różnymi problemami ekonomiczno-politycznymi. By otrzymać wsparcie nie wystarcza już opowiedzieć się sojusznikiem Europy czy Ameryki. Rządy muszą też toczyć potyczki z opozycją – za słabą, by rzucić im wyzwanie, a wystarczająco silną, by skutecznie utrudniać rządzenie. Różne grupy społeczne – lokalne i międzynarodowe coraz częściej dopominają się, by, o zgrozo, przestrzegać praw człowieka! Armie poszczególnych państw, choć rzadko już sięgające po władzę – również pozostały ważnym, liczącym się graczem.

Gdy dodać do tego duże koncerny, faworyzujące przyjazne siły polityczne, obce państwa – stare potęgi kolonialne, strzegące swoich i wpływów jak i nowe, które też chcą co. sobie utargować – to można odnieść wrażenie, że polityka afrykańska przypomina mozaikę układów, zależności i nieformalnych struktur. Istną gmatwaninę, w której nie jest łatwo się rozeznać.

W takim układzie – kto tu jest zły, a kto dobry? Kto nasz, a kto ich? Kogo mamy wesprzeć, a kogo zwalczać? Ach, czemuż już nie ma tych łatwych i przyjemnych czasów, kiedy białe było białe, a czarne – czarne!

Tymczasem, w Polsce, nasze zrozumienie tej nowej Afryki jest jakoś w powijakach. Dobrze, jeżeli rodzima prasa dalej relacjonuje wydarzenia w duchu zimnowojennym. Jeżeli bowiem poczytać komentarze internautów do wydarzeń z Afryki, można by odnieść wrażenie, że autorzy właśnie zakończyli lekturę “W pustyni i w puszczy”! W ich świadomości Afryka trwa w XIX wieku!

I może dlatego, bez większego odzewu, bez jakiejkolwiek dyskusji publicznej, prośby o podanie przyczyn, nasze społeczeństwo akceptuje kolejne misje polskich żołnierzy w Afryce. Najpierw Kongo, teraz Czad. Wiadomo, co robią tam wojska Francji czy Wielkiej Brytanii – pilnują swoich wpływów. Pilnują, by ropa i inne złoża naturalne płynęły w odpowiednim kierunku, a kontrakty trafiały do odpowiednich firm. A co robią tam nasi wojskowi? Bronią demokracji? Chronią najbiedniejszych? Tamują postęp sił radykalnych? A może – są kartą przetargową w grze o kolejne kontrakty, o dostęp do złóż ropy. Są ceną za strefy wpływów albo – po prostu, w zamian z pot i krew młodych Polaków, coś nam obiecano w europejskiej, lub wschodniej polityce? A że przy tym zamiast rozwiązywać, gmatwamy jeszcze bardziej politykę afrykańską – c ‘est la vie!

Do niedawna z dumą można było w Afryce obnosić swoją polskość. Nigdy nie byliśmy kolonizatorem, nigdy świadomie i celowo nie wyzyskiwaliśmy innego narodu. Zamiast tego na naszych sztandarach z dumą wywieszaliśmy: “Za naszą i waszą wolność…”. Do niedawna.

I tylko ludzi szkoda. Tych z Czadu, Sudanu, czy Kongo, bo w pościgu za ropą i wpływami nikt już chyba nie myśli o ich wolności.

Autor: br Radek Malinowski MAfr
Źródło: “Ulica Wszystkich Świętych” nr 3 (99) 2008


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.