Interwencja w Libii

Opublikowano: 26.03.2011 | Kategorie: Polityka

Liczba wyświetleń: 842

Przez ostatnich kilka tygodni byliśmy świadkami dyplomatycznej przepychanki między przywódcami krajów Zachodu odnośnie tego jaka powinna być odpowiedź na coraz krwawsze starcia rebeliantów z siłami Kaddafiego. Chyba już dawno Zachód nie był tak podzielony w kwestii reakcji na najkrwawszy jak dotąd przebieg rewolty na Bliskim Wschodzie.

I kiedy się już wydawało, że ani Unia Europejska, ani NATO, a tym bardziej ONZ nie opowie się jednoznacznie za nałożeniem na Libię strefy zakazu lotów, która musiałaby przewidywać jakąś formę interwencji zbrojnej, późnym wieczorem 17 marca Rada Bezpieczeństwa ONZ przegłosowała rezolucję 1973, która nie tylko wzywa do zawieszenia broni i obejmuje Libię strefą zakazu lotów, ale co istotniejsze, upoważnia kraje członkowskie do wykorzystania „wszelkich niezbędnych środków” aby chronić ludność cywilną. Nie ulega wątpliwości, że na podjęcie tej decyzji miało istotny wpływ stanowisko Ligi Państw Arabskich, która kilka dni wcześniej wyraziła swoje poparcie dla wprowadzenia strefy zakazu lotów, jak również ofensywa sił Kaddafiego, któremu udawało się odzyskiwać miasta, które na krótką chwilę znalazły się pod kontrolą rebeliantów. I kiedy w pierwszym odruchu spora część społeczności międzynarodowej przyjęła z ulgą tekst rezolucji, bo wreszcie „coś” zrobimy w sprawie Libii, bardzo szybko przyszła refleksja nad tym, jakie będą konsekwencje militarnego zaangażowania.

RÓŻNE ROZUMIENIA STREFY ZAKAZU LOTÓW

Należy zacząć od tego, iż do momentu przyjęcia rezolucji ONZ nie było jasne jak powinien być egzekwowany zakaz przelotów nad terytorium Libii. Odwołując się do przykładów z nieodległej historii, pod znakiem zapytania pozostawało, czy kraje Zachodu będą się wzorować się na przykładzie irackim z 1991 roku, kiedy w odpowiedzi na rezolucję ONZ nr 688 została ustanowiona „bezpieczna przestrzeń powietrzna” mająca chronić zamieszkujących północ Iraku Kurdów i zabezpieczyć pomoc humanitarną dla tego obszaru, czy też może brana jest pod uwagę opcja bośniacka, kiedy w drugiej rezolucji dotyczącej ustanowienia strefy zakazu lotów (Rezolucja RB ONZ nr 816) kraje członkowskie zostały upoważnione do podjęcia wszelkich środków mających na celu egzekwowanie zakazu otwierając tym samym drogę do późniejszej interwencji zbrojnej. I podczas gdy liderzy krajów, którzy najwcześniej zaczęli lobbować za strefą zakazu lotów nad Libią woleli unikać „konkretów”, amerykański sekretarz obrony Robert Gates od samego początku stawiał sprawę jasno – „no-fly zone” oznacza w rzeczywistości interwencję militarną, której ramy tak naprawdę nie zostały określone. Nie do końca jest oczywiste, czy rebelianci, jak i kraje arabskie, podczas gdy wzywały do ustanowienia strefy zakazu lotów, miały bardziej na myśli wersję „soft” ograniczającą się do monitorowania przestrzeni powietrznej przez kraje koalicji, której celem byłaby ochrona ludności przed lotniczymi atakami sił Kaddafiego (co oczywiście wiązałoby się z ryzykiem zestrzelenia przez libijski system obrony przeciwlotniczej), czy też brały pod uwagę scenariusz prezentowany przez Gatesa. Pierwsza reakcja Amr Mussy, Sekretarza Generalnego Ligii Państw Arabskich na zmasowany atak na cele militarne sił Kaddafiego, który stwierdził, że „nie o to chodziło”, pozwala wątpić iż osiągnięto w tej kwestii porozumienie co do wspólnej interpretacji. Co do jednego nie ma wątpliwości – zarówno rebelianci, Liga Państw Arabskich jak i rezolucja ONZ wyrażają jednoznaczny sprzeciw wobec interwencji lądowej.

JAKI JEST CEL KAMPANII?

Wraz z upływem kolejnego dnia nalotów nie jesteśmy też bliżej udzielenia odpowiedzi na inne pytanie: jaki jest tak naprawdę cel tej kampanii? Oczywiście liderzy państw koalicji starali się od samego początku tłumaczyć motywy swojej decyzji: ochrona ludności cywilnej, konieczność zapobiegnięcia krwawej wojnie domowej, powstrzymanie sił Kaddafiego przed masakrą rebeliantów w odzyskiwanych miastach i co raczej nie budzi wątpliwości – całkowite odsunięcie Kaddafiego od władzy (oczywiście w rezolucji nie ma o tym mowy). Jednak nikt tak naprawdę nie starał się doprecyzować co to ma oznaczać w praktyce. Czy sam Kaddafi jest celem czy też nie? Jaki będzie następny krok, jeśli pomimo wydłużającej się interwencji rodzina Kaddafiego nie odda władzy? Co dalej, jeśli starcia lojalistów z rebeliantami zostaną skoncentrowane w miastach, gdzie ostrzał lotniczy będzie wiązał się z ogromną liczbą ofiar wśród cywili? Jaka będzie reakcja Zachodu, jeśli rebelianci zachęceni osłoną ze strony koalicji sami zaczną wymierzać samosądy na zwolennikach Kaddafiego? Coraz bardziej można mieć wrażenie, że decyzja o szeroko zakrojonej interwencji zbrojnej została podjęta z naiwną nadzieją na szybką i skuteczną akcję zakończoną sukcesem, rozumianym oczywiście jako ustąpienie Kaddafiego i stworzenie rządu przez rebeliantów. Biorąc pod uwagę skomplikowaną strukturę społeczną Libii nie będzie to jednak takie proste. Należy również pamiętać, iż Kaddafi w dalszym ciągu cieszy się poparciem jakiejś części społeczeństwa; problem polega na tym, że tak naprawdę nie jest wiadome jak duży jest to procent ludności i czy przywódcy plemion, które zostały przy Kaddafim zgodzą się usiąść do stołu negocjacyjnego z rebeliantami. Szczególnie, że pomimo wcześniejszych deklaracji, nie do końca jest jasne stanowisko kluczowych postaci z największego plemienia Warfalla – przeszli na stronę rebeliantów, czy też może mają interes w tym, żeby w dalszym ciągu popierać „Przywódcę Rewolucji”? Zarówno sceptycy, osoby z dobrą pamięcią historyczną jak i specjaliści zajmujący się problematyką rozwiązywania konfliktów są raczej zgodni – na „szybkiej” akcji się nie skończy.

HUMANITARNY INTERWENCJONIZM

Pozostaje więc podjąć próbę odpowiedzi na kluczowe, jak się zdaje, pytanie: powinniśmy interweniować, czy też nie? Można od razu uciąć temat odpowiedzią, że mleko zostało już rozlane i raczej trzeba się zastanowić nad tym, jak pokierować interwencją, żeby wyrządzić jak najmniej szkód. Jest to jednak o tyle trudne, że od samego początku trwają spory wśród koalicjantów „kto” ma wziąć na siebie odpowiedzialność za prowadzenie działań i chcąc nie chcąc przyjmie na siebie największą falę krytyki jeśli coś pójdzie źle. Ale wracając do pytania. Koncepcja humanitarnego interwencjonizmu stała się szczególnie popularna w latach dziewięćdziesiątych w kontekście szeregu krwawych konfliktów etnicznych, wybuchających w różnych częściach świata po zakończeniu zimnej wojny, a w szczególności wieloletniego konfliktu na obszarze byłej Jugosławii, który przyniósł ponad sto tysięcy ofiar. Jednym z gorących orędowników koncepcji humanitarnego interwencjonizmu stał się Tony Blair, który w słynnym przemówieniu z 1999 roku w Chicago opowiedział się za koniecznością ingerencji społeczności międzynarodowej w sprawy wewnętrzne państwa, którego ludność, bądź jakaś jej część jest zagrożona czystkami etnicznymi bądź ludobójstwem. Podobne stanowisko zostało zaprezentowane w raporcie „The Responsibility to Protect” przygotowanym w 2001 r. przez Międzynarodową Komisję ds. Interwencji i Suwerenności Państwa. W pierwszej dekadzie XXI wieku koncepcja ta straciła chwilowo na znaczeniu w związku z wojnami w Iraku i Afganistanie, które z „humanitarnym interwencjonizmem” niewiele miały wspólnego. Wydarzenia w Libii pozwoliły przywódcom państw, które opowiedziały się za interwencją powrócić do koncepcji odłożonej chwilowo na półkę. Sprawa nie jest jednak ani tak prosta ani tak jednoznaczna jakby to się mogło wydawać. Do dnia dzisiejszego trwają chociażby spory o ocenę militarnego zaangażowania państw NATO w rozwiązanie konfliktu w Kosowie w 1999 r. Kluczową kwestią jest na jakiej podstawie i kto ma decydować, że sytuacja jest na tyle paląca żeby podjąć interwencję? Jaki limit ofiar ustalimy? Sto, tysiąc, czy może kilkadziesiąt tysięcy? W jaki sposób chcemy zweryfikować informacje odnośnie tego co tak „naprawdę” się dzieje? Wojny w byłej Jugosławii są już klasycznym przykładem dezinformacji. Kolejna sprawa dotyczy tego, gdzie będziemy interweniować? Dlaczego w tym a nie w innym kraju? Sprawa jest szczególnie poważna chociażby z tego względu, że w tym samym czasie, kiedy Zachód mówi o masakrach i ludobójstwie w Libii, strzelanie do protestujących w Bahrajnie nazywa się „wypadkiem przy pracy” reżimu, który „ma prawo wykorzystać wszelkie środki do zaprowadzenia porządku”. Bez względu jednak jakie odpowiedzi udzielimy na te pytania należy podkreślić, że zarówno w koncepcji Tony’ego Blaira, raporcie „The Responsibility to Protect” jak i konkluzjach specjalnej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 2005 roku jest zwrócona uwaga, iż podstawowym obowiązkiem społeczności międzynarodowej, aby chronić zagrożoną ludność cywilną jest wykorzystanie dyplomatycznych, humanitarnych i wszelkich innych pokojowych środków, a środki militarne są ostatecznością. Nie mam wątpliwości, że społeczność międzynarodowa powinna jak najszybciej zareagować na krwawe starcia w Libii. Mam jednak poważne wątpliwości, czy zanim została zrzucona pierwsza bomba, wykorzystaliśmy wcześniej wszelkie pokojowe środki.

Autor: Rachela Tonta
Źródło: Arabia


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. falcon_millenium 26.03.2011 10:12

    czy a wiem, czy oni robią z nas wariatów.. oni po prostu robią co chcą z życiem.. a inaczej: oni zabierają życie i nie mają z tym problemów..

  2. _Tomasz_ 26.03.2011 10:26

    Zaintrygował mnie filmik na YT, Wesley Clark to nie byle kto:
    http://www.youtube.com/watch?v=zFud6712jiE
    Oceńcie sami.

  3. Altair 26.03.2011 11:44

    Tak dywagować można bez końca. Dla wielu ludzi czytanie takich rozpraw jest pewnym bodźcem do rozwoju. W naszym systemie postrzegania są to bodźce konieczne. Bez nich człowiek nigdy nie dojdzie do wiedzy. Wiedza sama go nie opanuje.
    Jeśli miałbym wyrazić swoje zdanie, to raczej powiedział bym, że układy polityczne tutaj są bardzo skomplikowane i bynajmniej nie zależą tylko od Ziemian.To co obserwujemy jest tylko pewnym okienkiem pokazującym jeden z aspektów, a zamknięcie się w tym jest pułapką.

  4. Dobrodziej 26.03.2011 13:00

    PRAWDZIWA LIBIA?
    Wielu z was jest przykładem na to że obecne pokolenia nie znają historii, a przewroty dziś robi się mediami w małych rozumkach. Kadafi Libię uczynił bogatym krajem, mega bogatym. Wielu z was zabiera tu głos w sprawie nie mając pojęcia o Libii , nie mając pojęcia o co naprawdę toczy się gra w Libii.
    Kaddafi w 1970 roku zlikwidował w swoim kraju amerykańskie i brytyjskie bazy wojskowe, wydalił włoskie i żydowskie organizacje narodowe, a w 1973 dokonał nacjonalizacji przemysłu naftowego należącego do zachodnich inwestorów.

    Kaddafi prowadził bardzo aktywną politykę zagraniczną, wymierzoną przeciwko wpływom Stanów Zjednoczonych i Izraela oraz wspieraniem Organizacji Wyzwolenia Palestyny, przez co był oskarżany o wspieranie islamskiego terroryzmu. Wielokrotnie zabiegał o utworzenie ścisłej federacji państw północnoafrykańskich i bliskowschodnich.

    Proponował zawarcie unii m.in. Sudanowi, Egiptowi, Syrii oraz Malcie. W wyniku pogarszających się stosunków z Egiptem nawiązał współpracę z ZSRR, ale w zimnej wojnie pozostawał neutralny, wiążąc się z Ruchem Państw Niezaangażowanych.
    Od połowy lat 90. Kaddafi prowadził bardziej umiarkowaną politykę.
    Gdyby Kadafi na początku nie obalił starego, nieudolnego króla, Libia do dziś utrzymywałaby się ze sprzedaży złomu, jako miło to miejsce przed 42 laty. Wówczas Koczownicze plemiona zbierały to co zostawiła Armia Roomla i Moontgomerego podczas II wojny światowej.
    To był istotny element PKB Libii jeszcze w latach 60.

    Wiecie jak wygląda standard życia w Libii dziś. Otóż najniższe wynagrodzenie w tym kraju to 600 dolarów, powtarzam najniższe!!!!
    Libijczycy nie płaca za prąd, szkoły są bezpłątne , służba zdrowia zatrudniająca min Polaków , Włochów, Brytyjczyków tez jest bezpłatna.
    Litr paliwa kosztuje 40 groszy polskich. Ceny są porównywalne do cen w polsce, może nieco niższe. Mógłby tak pisac bez końca ale powiem wam jedno: wielu z was uwaza sie za eurpejczyków , podczas gdy standard życia Libijczyków jest na europejskim poziomie , moze nawet nieco wyższym, Polacy zaś żyją…. jak …
    Gdy do władzy w Libii dorwą się Ci , którzy dziś rękami 16 letnich prymitywnych chłopaków robią ten przewrót w Libii to w niedługim czasie i oni Libijczycy będą musieli , jak my Polacy jezdzić za chlebem na zmywaki w Europie!!!! Przeciętny Polak, nie mieszkaniec aglomeracji szcześliwy jest jak nabędzie starego Opla. Libijczycy już w latach 70 i 80 zostawiali nowe auta na pewryferiach Trypolisu bo nie wiedzieli ,że nalezy zmieniać olej i zajeżdzali auta na amen. Nie martwili się jednak kupowali kolejne nowe aby wozić Volvo czy Nissanem czy Datsunem swoje kozy. To nader częsty widok wówczas w Libii. Polak wówczas, za Gierka marzył o małym Fiacie.
    Jedno jest oczywiste Kadafi nigdy nie będzie maił za sojuszników Europy zachodniej ani Ameryki wszak to własnie dzieki temu że ich wyrzucił ze swojego kraju ten kraj jest dziś tak bogaty. Tego faktu oni mu jednak nigdu nie zapomną , tej nacionalizacji i utraty złóz ropy , jak stał się z dnia na dzień własnością libijczyków.
    Dziś to własnie rękami nieświadomych ludzi Ameryka I Izrael usiłują dostac się do najbardziej energetycznych złóż ropy w Afryce i przygotowac się do ostatecznego starcia o wpływy na bliskim wschodzie z Iranem.

  5. Prometeusz 26.03.2011 15:59

    @Dobrodziej:

    Jeden (historyczny) glos rozsadku. Kaddafi to kolejny Mosadech (nie pierwszy zapewne i nie ostatni) i walki ostatnich miesiecy (nie tylko libijskie) sa przykladem na nie tylko interwencjonizm militarno-ekonomiczny (“Confessions of the economical hitman” wiecznie zywe), ale takze na realne wykorzystanie technik cyberterroryzmu.

    Malo kto zauwaza nastepujacy fakt:

    CYBERTERRORYZM. O ile kiedys, oprocz platnych podzegaczy, prowokatorow i przekupywania pomniejszych kacykow wojskowych, trzeba bylo sie strasznie nameczyc, produkujac swiadkow, artykuly w gazetach etc., by w koncu doprowaddzic panstwo na skraj rewolucji, o tyle teraz ludzie robia to sami.
    Facebooki i inne Twittery (Nasze Klasy czy jak sie tam te wszystkie diabelskie ustrojstwa nazywaja) ogolnie stanowia narzedzie doskonale dla wszelkich agencji wywiadowczych – jest tam niemal wszystko. Kto kogo zna, kto z kim gdzie, kiedy i ile przebywa, jak wyglada (na biezaco) i tak dalej. A wlasciwie niemal WSZYSTKO (majac adresy mailowe, nry telefonow, miejsca pobytu) wie sie doslownie wszystko o tym kto, z kim, kiedy, ile i jak. Dodajmy do tego populacje niemal uzalezniona, przesiadujaca godzinami na cyt. ‘komentowaniu fotek’… wystarczy mala ‘armia’ informatykow wojskowych, co to sie porejestruja, zaczna i rozdmuchaja cos i, na zasadzie kuli snieznej, durna populacja w kilka dni – tygodni bedzie sama, niczym papugi, powtarzac te same bzdury.

    Pozdrowka,
    Prometeusz

  6. Piszczyk 26.03.2011 20:26

    A fe, cóż za podły cynizm wśród komentujących. Czyż nie widzicie że zachód walczy o demokrację , aby wszystkim się żyło tak dobrze jak nam. Naszym wkładem w normowanie stosunków w Libii, będzie wysłanie tam profesora Balcerowicza , aby swym cudownym planem doprowadził do rozkwitu gospodarczego. W krótkim czasie Libijczycy zostaną bez oszczędności , ale w zamian za to, będą mieli sprywatyzowany przemysł naftowy. I będą mogli swoją ropę odkupywać od obcych koncernów za 5 zł za litr.Powrócą szczęśliwe czasy , znów będą mogli podróżować na wielbłądach i w zaciszu swych namiotów dopieszczać swoje kozy.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.

Potrzebujemy Twojej pomocy!

 
Zbiórka pieniędzy na działalność portalu w czerwcu 2024 r. jest zagrożona. Dlatego prosimy wszystkich życzliwych i szczodrych ludzi, dla których los Naszego Portalu jest ważny, o pomoc w jej szczęśliwym ukończeniu. Aby zapewnić Naszemu Portalowi stabilność finansową w przyszłości, zachęcamy do dołączania do stałej grupy wspierających. Zostań naszym sponsorem i nie pozwól, aby „Wolne Media” zawiesiły działalność ku radości rządu! Ważna jest każda złotówka! Czy nam pomożesz?

Nasze konto bankowe TUTAJ – wplaty BLIK-iem TUTAJ – konto PayPala TUTAJ

Ten komunikat zniknie, w chwili szczęśliwego ukończenia zbiórki. Z góry WIELKIE DZIĘKUJĘ dla wszystkich nieobojętnych czytelników, którzy pomogą.