Czy zamknięta lodówka pomoże klimatowi?

Opublikowano: 02.04.2024 | Kategorie: Ekologia i przyroda, Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1292

Teorią globalnego ocieplenia indoktrynowane są na różne sposoby nawet i dzieci w wieku przedszkolnym. Na przykład w książce należącej do popularnej serii „Nela Mała Reporterka” noszącej tytuł „Nela i wyprawa do serca dżungli” dzieci zaznajamiane są wielce ponurą wizją najbliższej przyszłości.

W książce czytamy: „Na komputerze nurkowym wyświetlała mi się temperatura wody. To było 30 stopni Celsjusza! Wiesz, co to oznacza? Koralowce, ukwiały, cała rafa ginie w temperaturze około 32 stopni Celsjusza. Jeżeli nie zadbamy o naszą planetę, wszystkie niesamowite zwierzęta, które oglądamy, ten cudowny świat, który zwiedzamy pod wodą, przestanie istnieć… Zostaną tylko filmy i zdjęcia”.

Na szczęście mała Nela wie, jak takim zgubnym konsekwencjom działalności gatunku homo sapiens można skutecznie zaradzić: „Każdy z nas może bardzo dużo dla nich zrobić – wyłączając światło, kiedy nie jest potrzebne, nie otwierając bez potrzeby lodówki, wyłączając urządzenia z kontaktów, segregując śmieci, zakręcając wodę, by niepotrzebnie nie leciała podczas mycia zębów. Jeżeli wszyscy będziemy się starać, to nam się uda je ocalić”.

Jak widać, wysoce problematyczne jest niepotrzebne otwieranie drzwi od lodówki przez łakomczuchów, choćby po to, aby zobaczyć, czy w środku jeszcze jest coś nadającego się do zjedzenia, natomiast problematycznym w żadnym wypadku nie jest już podróżowanie, i to do tego wraz z całą ekipą filmową, samolotami odrzutowymi nawet do najbardziej odległych zakątków naszego globu, no bo przecież mała Nela musi się tam jakoś dostać!

Otwarta lodówka a matematyka

Aby przekonać się o wielkiej szkodliwości „społecznej” niecnego procederu polegającego na „niepotrzebnym” otwieraniu drzwi od lodówki, wykonamy teraz trochę obliczeń. Nie będą one zbytnio skomplikowane – pamiętam, że sam tego typu rzeczy liczyłem jeszcze w szkole podstawowej.

Przyjmijmy zatem następujące wymiary wnętrza lodówki: głębokość – 0,4 m, szerokość – 0,45 m, wysokość – 0,9 m. Wyliczona na tej podstawie objętość wnętrza lodówki wynosi 0,162 m3. Załóżmy teraz, że w wyniku otwarcia drzwi od lodówki znajdujące się w niej powietrze ulega całkowitej wymianie, w związku z czym trzeba będzie później je schłodzić o 20 stopni Celsjusza (zakładamy, że w lodówce powinno być 5 stopni Celsjusza, a w pomieszczeniu, w którym jest lodówka, mamy 25 stopni Celsjusza). Przyjmując gęstość powietrza równą 1,23 kg/m3, otrzymujemy, że masa powietrza, które musi zostać schłodzone, wynosi około 0,2 kg. Przyjmując ciepło właściwe powietrza pod stałym ciśnieniem jako równe 1020 J/(kg K), otrzymujemy wartość energii potrzebnej do jego schłodzenia jako równą 4080 J. Nie możemy przy tym zapomnieć, że lodówka działa na zasadzie pompy ciepła i w związku z tym, przyjmując jej sprawność na poziomie około 50 proc., otrzymujemy, że w celu odprowadzenia z jej wnętrza energii cieplnej w wielkości 4080 J z sieci elektroenergetycznej zostanie pobrane jedynie około 2000 J energii elektrycznej.

W ciągu roku typowa lodówka zużywa około 250 kWh energii elektrycznej, co daje około 0,7 kWh dziennie, czyli około 2,5 MJ. Wynika stąd, że drzwi lodówki musiałby zostać w ciągu doby otwarte aż 1250 razy, ażeby spowodować zużycie energii w takiej wysokości. Wniosek z tego jest taki, że wymiana ciepła pomiędzy wnętrzem lodówki a jej otoczeniem następuje głównie poprzez ścianki lodówki, a nie w wyniku otwierania jej drzwi. Gdyby autorzy książek o „Małej Podróżniczce” nieco lepiej swego czasu przykładali się na lekcjach fizyki w liceum, to zapewne nie powielaliby tego typu absurdów, bo jak wynika z przytoczonych obliczeń, otwieranie drzwi lodówki nie ma praktycznie żadnego wpływu na jej dobowe zużycie energii elektrycznej.

Gdyby przyjąć bardziej realistycznie, że podczas otwarcia drzwi lodówki jedynie połowa znajdującego się w niej powietrza ulega całkowitej wymianie, to drzwi te trzeba by było otworzyć w ciągu doby przynajmniej 2500 razy, żeby w wyniku tego zużycie energii elektrycznej przez lodówkę uległo podwojeniu. Bowiem otwarcie drzwi lodówki skutkuje poborem z sieci elektroenergetycznej jedynie około 1000 J. jest to dokładnie tyle, ile piecyk elektryczny (tzw. farelka) o mocy 2000 W pobiera w ciągu zaledwie połowy sekundy.

Ludzie niczym pasożyty

W rozważanej książce dotyczącej przygód małej Neli wśród łowców głów możemy natknąć się także na następujący fragment: „Siedziałam i patrzyłam w dal. To niesamowite znaleźć się w tak dzikim jeszcze miejscu na Ziemi. Dzikość mnie przyciąga i fascynuje… Czasami zastanawiam się, jak by to było przenieść się na chwilę w epokę dinozaurów. Czy potrafisz sobie wyobrazić, jak musiały pachnieć wtedy lasy? Drzewa były ogromne, powietrze niesłychanie czyste. Nie było fabryk, ludzi, samochodów…”.

No tak, nie było wtedy ludzi… W związku z tym, jeśli ktoś uważa, że nasz gatunek – homo sapiens – jest tylko i wyłącznie nieużytecznym pasożytem, żyjącym właściwie nie wiadomo po co na kuli ziemskiej, to, kierując się elementarną logiką, powinien przystąpić niezwłocznie do redukcji jego liczebności, prowadząc w efekcie do jego całkowitego wyeliminowania. Jednak osoba taka powinna świecić dodatkowo przykładem dla innych i wspomnianą redukcję liczebności naszego gatunku rozpocząć w pierwszej kolejności od samej siebie.

Przynajmniej judaizm stawia tutaj sprawę jasno, twierdząc, że w świecie, w którym żyjemy, panuje stosowna hierarchia, na szczycie której jest Bóg (Haszem), potem ludzie, którzy od Haszem otrzymał Tojrę (zawierającą tzw. tarjag micwot, czyli 613 przykazań do przestrzegania), następnie zaś pozostali przedstawiciele gatunku homo sapiens, a dopiero później zwierzęta, rośliny, grzyby, jednokomórkowce i cała przyroda nieożywiona. Jak widać, wszystko jest tam na swoim miejscu…

Pamiętam, jak przed laty, gdy byłem jeszcze dzieckiem, mój dziadek miał bardzo proste wyjaśnianie dla tego typu zachowań. Otóż, dziadek twierdził, że już czterdzieści lat nie było wojny i w związku z tym ludzie po prostu zgłupieli. A teraz proszę samemu policzyć, ile to już lat jesteśmy po wojnie?

Sądzę, że jednak mój dziadek doskonale wiedział, o czym mówi, ponieważ oprócz hitlerowskiego aresztu śledczego przy ulicy Montelupich w Krakowie zaliczył jeszcze obóz w Auschwitz, a później został przetransportowany do takich niemieckich obozów, jak Buchenwald, a także Mittelbau-Dora, gdzie między innymi pracował przy produkcji rakiet V-1, a w końcu udało mu się jakimś cudem stamtąd uciec, tuż przed likwidacją tego ostatniego obozu, która polegała na zapędzeniu więźniów do dużego drewnianego baraku i oblaniu go benzyną – jak widać, tzw. „śladem węglowym” w ówczesnych Niemczech to się w ogóle jakoś nie przejmowano…

Niestety, ale z jakiegoś zapewne nieznanego nam do końca powodu jest tak, że relatywnie dobre czasy, w których przyszło nam dotąd żyć, tworzą słabych ludzi, którzy później są powodem licznych problemów i w efekcie sprawiają, że czasy ponownie stają się trudne. I właśnie w takim punkcie tego cyklu prawdopodobnie obecnie się znajdujemy. To, co jedne pokolenia z tak wielkim mozołem gromadzą przez okres wielu lat, kolejne pokolenie bardzo szybko trwoni…

Autorstwo: Miroslaw Gajer
Ilustracja: xusenru (CC0)
Źródło: NCzas.info


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. Katarzyna TG 03.04.2024 20:11

    Cóż, globaliści chcą wychować sobie pokolenie mentalnych niewolników dla których nawet otwarcie lodówki o 23:30 będzie myślozbrodnią.

    A co do kwestii matematycznych – lodówka tym mniej energii potrzebuje na utrzymanie zadanej temperatury im bardziej jest pełna. Globaliści powinni więc zadbać by ludzie mieli co w niej trzymać zamiast pauperyzować społeczeństwa.

  2. emigrant001 03.04.2024 22:22

    Dzieci wychowują rodzice a nie globaliści. Chyba, że są tak zajęci pracą, żeby zapłacić za prąd i nie mają czasu, żeby wytłumaczyć gówniarzom, że to głupoty.

  3. Katana 03.04.2024 23:19

    Opętani są… Nie umieją normalnie żyć.
    Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o… to, że “nie ma czasu”.
    //wytłumaczyć gówniarzom, że to głupoty.//
    Ależ Tyś pełen przemocy! 😉
    Tłumaczyć to Ci stara może… Tłuczkiem do kartofli.

  4. kozik 03.04.2024 23:39

    Dziecku panie przedszkolanki wciskają do głowy, żeby zamykało wodę podczas mycia zębów, bo w Afryce brakuje wody. Inną mądrością jest stwierdzenie, że produkcja podkoszulka zużywa kilka m3 wody(w domyśle: woda się dematerializuje izotermicznie).
    Prostuję takie półprawdy i kłamstwa, bo dziecko ze mną rozmawia o klimatycznej ewangelizacji w przedszkolu, ale ile jest dzieci, które przyjmą takie objawienia, by na starość je powielać?

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.