Bańka chińska – wymierająca technika

Opublikowano: 01.07.2010 | Kategorie: Zdrowie

Liczba wyświetleń: 1109

Stawianie baniek, jak i wiele innych naturalnych technik, które jeszcze do niedawna były wykorzystywane przez nasze babki, poczyna zajmować coraz więcej miejsca na marginesie odrzucanych terapii. Tymczasem o terapiach tych nie zapomina się z powodu ich nieskuteczności, a wręcz przeciwnie – radykalna racjonalizacja wszystkich aspektów ludzkiego życia wpływa na zmianę świadomości o efektywnych sposobach leczenia, tym samym powszechny staje się, aczkolwiek niesłuszny zresztą pogląd, że leczyć mogą nas tylko antybiotyki i inwazyjne techniki chirurgiczne.

Metoda stawiania gorących baniek na plecach przywędrowała do nas z Chin, a w kraju rozpowszechniła się dzięki lokalnym kulturom ludowym i jest wykorzystywana do tej pory, aczkolwiek zdaje się, że jedynie przez osoby starsze, których potomstwo już mniej chętnie stosuje tym podobne metody.

Bańka chińska posiada kilka swoich odmian, które najlepiej znane są lekarzom medycyny wschodniej – mongolskiej i chińskiej. Uczelnie medyczne na Wschodzie przykładają ogromną wagę do gruntownego wykształcenia zarówno w kierunku medycyny alopatycznej (współcześnie stosowanej, zachodniej), jak i naturalnej, stąd aby dostać uprawnienia lekarskie należy przejść ponad dziesięcioletni kurs zarówno w zakresie teorii jak i praktyki. Dopiero posiadający wiedzę i doświadczenie medycy są w stanie stosować tradycyjne techniki i dzięki nim pomagać ludziom w odzyskaniu zdrowia.

Oprócz powszechnie znanych nam szklanych baniek, które przykłada się do ciała w celu „wypędzenia choroby”, praktykom medycyny chińskiej i mongolskiej znane są także takie techniki jak: masaż gumowymi bańkami, czy akupunktura wykorzystująca bańki w celu wzmocnienia efektu samoleczenia. To właśnie na podstawowej funkcji naszego organizmu, jaką jest zdolność do samoregeneracji, oparta jest większość starożytnych metod terapeutycznych. Przykład bańki jest jednym z najlepiej opisujących to zjawisko: po przyłożeniu rozgrzanej bańki do ciała wytwarza się w niej podciśnienie, wskutek czego naczynka krwionośne pękają, dając organizmowi znak, że powinien zacząć wytwarzać ciała odpornościowe. Krew poczyna krążyć szybciej, a zatem nie tylko lepiej dotlenia ciało, ale leczy chore tkanki i usuwa zbędne składniki przemiany materii.

Metody z wykorzystaniem bańki chińskiej były i nadal są bardzo skuteczne, jednak przez „rządy silnej ręki” w postaci monopolu na rynku medycznym wielkich firm farmaceutycznych, zapomina o nich coraz więcej osób. Tymczasem są one zalecane przy leczeniu dolegliwości żołądkowo – jelitowych, chorobach płuc (także przewlekłego kaszlu i astmy), infekcji i przeziębień, oraz wykorzystywane w celu wspomożenia terapii zaburzeń związanych z układem mięśniowym.

Nie chodzi w powyższym by potępiać praktyki lekarzy medycyny zachodniej i uogólniać, że wszyscy na pierwszej wizycie, na każdą dolegliwość gotowi są przepisać nowy antybiotyk. Wielu z nich nie wykazuje sceptycyzmu co do naturalnych metod leczenia, a wręcz przeciwnie – także w tej dziedzinie pragnie poszerzać swą wiedzę. Można jedynie mieć nadzieję, że takich lekarzy będzie coraz więcej, co wzmocni ogólną świadomość, że naturalne metody nie tylko nie ustępują miejsca tym współczesnym, ale niejednokrotnie mogą poczynić je zbędnymi w dalszym postępowaniu terapii. Przy tym należy podkreślić, że lekarze to także ci zajmujący się medycyną naturalną, posiadający dyplom ukończenia studiów, a więc nie, jak często się ich określa – znachorzy, czy co gorsze szarlatani.

Czy wciąż żyjemy w czasach, w których racjonalne „szkiełko i oko” czarownice każe spalać na stosach? Tymi okazują się zagrażające na rynku zdrowia techniki naturalne, które, jeśli tylko pozwolono by dojść im do głosu rezygnując przy tym z aktów masowej manipulacji, pokazałyby na czym tak naprawdę polega leczenie ludzi.

Autor: prof. Enkhjargal Dovchin
Źródło: www.enji.pl
Nadesłano do “Wolnych Mediów”


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. Obi-Bok 01.07.2010 16:55

    Ja tylko potwierdzam. Sam miałem w dzieciństwie nie raz stawiane bańki na plecach – w wielu przypadkach sami lekarze to zalecali moim rodzicom. Jedyny “minus” dla mnie wówczas – jako dziecka – był fakt, że po zdjęciu baniek nie mogłem wstawać z łóżka z racji rozgrzanych pleców i dużego niebezpieczeństwa popadnięcia w jeszcze poważniejsze choroby niźli te, z których byłem leczony. Dlatego bańki zawsze stawiano mi wieczorem, niemalże przed samym snem. Z tego co pamiętam było to bardzo skuteczne – w tydzień potrafiłem wrócić niemal zupełnie do zdrowia.
    Dla kontrastu podam przykład sprzed roku, gdy udałem się do mojej obecnej pani doktor. W poczekalni było 7 osób, w tym 3 pacjentów i 4 przedstawicieli medycznych (w większości młode, atrakcyjne kobiety, z którymi nie powiem – przyjemnie czekało się na swoją kolej 😉 Jednak po wizycie mój entuzjazm estetyczny wyparowywał, gdy lekarka za każdym razem przepisywała mi inny antybiotyk – nawet na zapalenie gardła (miazga! – nigdy nie kupowałem antybiotyków przy tak błahych chorobach!). Ceny tych medykamentów nie schodziły poniżej 100 PLN.
    Osobiście wolę okładać się mlekiem+miodem+czosnkiem – metody moich dziadków. ZAWSZE mi to pomaga. Polecam i innym.

  2. wojox 01.07.2010 23:57

    Drodzy wchodzi nowe : Codex Alimentarus, zamykamy zielaży do więzień, zakaz leczenia alternatywnego. Tylko SZCZEPMY się i chodźmy do lekarza po rumianek i miętę. Pijmy FLEGAMINĘ z Aspartamem (E951). Porażka tego świata sięga dna…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.