Raz, dwa, trzy – terrorystą jesteś ty!

Opublikowano: 11.01.2011 | Kategorie: Polityka

Liczba wyświetleń: 592

Wydawało się niemożliwe, a jednak – Osama bin Laden długo czekał na rywala w terrorystycznym półświatku. Niepozorny Australijczyk zagroził pozycji niesławnego Saudyjczyka po publikacji kompromitujących depeszy w portalu WikiLeaks.

Wiceprezydent USA, Joe Biden, określił Assange’a mianem „terrorysty wysokich technologii”, dając jednocześnie do zrozumienia, że administracja amerykańska będzie zamierzała udowodnić mu działalność spiskową z obywatelem amerykańskim, kapralem Bradleyem Manningiem. Histeryczna reakcja Bidena nie jest przypadkowa, i co gorsza, można w niej dostrzec niebezpieczną próbę redefinicji pojęcia terrorysta. W klasycznym rozumieniu to osoba, która w swoich zbrodniczych działaniach wywiera nacisk na rządzących poprzez użycie przemocy wobec niewielkiej grupy. Czy zatem to czasy się zmieniły, czy to my głupiejemy i dajemy sobie wmówić każdą ciemnotę ze znaczkiem „made in USA”? Czy widział ktoś wysadzającego się Assange’a pod ambasadą USA w Australii? Może przechodził z karabinem w nowojorskim metrze?

Opinia światowa zgodnie potępia rząd Chin, gdy ten nazywa Tybetańczyków terrorystami. Słowo „terrorysta” stało się wygodnym wytrychem w walce reżimów z każdym, kto nie chce się podporządkować narzuconemu dyktatowi. Niepokojącym jest fakt, że korzysta z niego też państwo mieniące się swoimi wartościami demokratycznymi. A jak pamiętamy jedną z tych wartości (gwarantowaną przez amerykańską konstytucję) jest m.in. wolność wypowiedzi, której próbuje się odmówić pokrętnymi działaniami prawnymi właśnie Julianowi Assange’owi.

Amerykanie cierpią na jeszcze jedną przypadłość – w psychologii znaną, jako „projekcja”. W skrócie polega ona na przypisywaniu innym własnych cech. Gdyby ktoś nie zauważył – Amerykanie mają ostatnio nasilone objawy tzw. terroryzmu państwowego. Napadają na państwa i kradną im legalnie ropę ( przy okazji wykonają tzw. good job i powieszą Saddama oraz jego popleczników). Albo siedzą po kilkanaście lat, ścigają talibów (nieskutecznie) i tłuką ludność cywilną (skutecznie). W percepcji amerykańskiej jest to „walka z terroryzmem”.

Wracając do samego sformułowania ukutego przez tęgi umysł Bidena (albo jego doradców). Kim na logikę mógłby być „terrorysta wysokich technologii”? Nasuwa się skojarzenie z hakerem, ale wydaje się, że to jednak ktoś stopień wyżej. Biden świadomie użył wyolbrzymienia chcąc zdeprecjonować Assange’a w oczach odbiorców. „Terrorysta” bardziej przemawia do świadomości przeciętnego Amerykanina – to osoba, z którą trzeba walczyć wszelkimi dostępnymi środkami, gdyż zagraża bezpieczeństwu narodowemu. O bezpieczeństwo, wiceprezydent upomniał się jednak dopiero dzień po tym, gdy określił, że „nie ma żadnej istotnej szkody” w działaniach WikiLeaks, a cała sprawa to „tylko zakłopotanie” dla amerykańskiej dyplomacji.

Co jednak z bezpieczeństwem szefa WikiLeaks? W swojej niedawnej wypowiedzi, doradca premiera Kanady podzielił się opinią, że „dobrze byłoby zabić” Assange’a. Stany Zjednoczone starały się ze swojej strony „schronić” go w londyńskim więzieniu, dorzucając dyskredytujące zarzuty i list gończy. Szwecja jak zwykle przyjęła taktykę obrońcy praw człowieka, sugerując że w ich więzieniu będzie bezpieczniej. Sytuacja robi się jednak coraz bardziej groteskowa, bo oto człowiek, który nadepnął politykom na odcisk jest ścigany za gwałt w rozumieniu paranoicznych szwedzkich przepisów.

Co jednak, gdyby Assange był dziennikarzem szanowanej gazety – jednej z tych, którym WikiLeaks udostępnił zdobyte depesze? Wydaje się, że byłby wtedy bezpieczny. Dziennikarze śledczy, którzy ujawnili aferę Watergate do dzisiaj zbierają laury za ówczesne publikacje wymierzone w prezydenta Nixona. Władze wciąż boją się ruszyć tradycyjne media, które w społeczeństwie pełnią użyteczną rolę „watch dogów”, spoglądającym politykom na ręce. WikiLeaks miało to „nieszczęście”, że publikując w Internecie nie korzysta z tej samej ochrony, co dziennikarze. Wolność słowa w Internecie jest szybciej duszona niż w tradycyjnych mediach. Nikt nie zamknął Guardiana za publikację depesz. WikiLeaks za to straciło serwery za sprawą nacisków administracji amerykańskiej i stało się obiektem ataków nieznanych hakerów. W demokratycznym społeczeństwie zamknięcie redakcji gazety czy telewizji w wyniku interwencji władz byłoby widocznym objawem cenzury, której oficjalnie wszyscy się brzydzą. W Internecie panuje – paradoksalnie – „wolna Amerykanka”. Tutaj każdy może zostać nawet terrorystą.

Autor: Joanna Pieniążek
Źródło: iThink


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. korab 11.01.2011 17:56

    Prawdą jest że to właśnie rząd USA jest Rządem złożonym z terrorystów, bankierów i oszustów działajacych na całym Świecie.

  2. someone 11.01.2011 19:43

    Gdyby Assange byłby dziennikarzem znanej gazety, to by go uciszył naczelny.

    A tak poważnie to rozejrzyjcie się wokoło, nowoczesne społeczeństwo to podejrzane społeczeństwo. Monitorowanie sieci, podsłuchy, wszędzie kamery, tajniacy, elektroniczny nadzór niby dla statystyk, nawet na ulicach są pętle indukcyjne (chyba to się tak nazywa).

    Pozdrawiam.

  3. atek 13.01.2011 09:29

    Nie ma bardziej zakłamanego kraju jak USA. To jest zło numer 1 na świecie wraz z Watykanem. Wcześniej czy później USA stanie do walki z Rosją próbując jej odebrać zasoby surowców naturalnych.
    Wszyskie te ataki terrorystów to bajki dla gawiedzi. W CIA, FBI nie siedzą matoły… Trzeba mieć pretekst do ataków na inne kraje.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.