Zapomniane historie?

Opublikowano: 21.04.2009 | Kategorie: Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 560

Pod pomnikami “Solidarności” coraz częściej kwiaty składają ludzie, którzy nie mogą lub nie chcą pamiętać, czym pierwotnie ona była.

Nie sposób odnieść wrażenia, że około-solidarnościowe wydarzenia mają dziś charakter wyłącznie wspominkarski. Do „Solidarności”, podobnie jak do postaci Jana Pawła II wraca się pamięcią zbiorową przy okazji rocznic, okrągłych dat. I po wszystkim zostaje nieco wzruszeń, albo, co gorsza, rozdrapane na nowo rany. Strajk sierpniowy, gdańskie postulaty, „karnawał”, kilka medialnych obrazków i klisz oraz poczucie, że to dawno za nami, że to sprawa zaprzeszła, szacowna pamiątka, której się nie rusza, nie dotyka, jak wciąż nie zdjętego ze ściany obrazka Papieża.

Bo też i dzisiejsi Polacy kilkadziesiąt lat od pierwszej „Solidarności” są dziś zupełnie innymi ludźmi, z problemami i radościami, których wtedy nie można sobie było wyobrazić. Bo też i ci, co niegdyś „Solidarność” tworzyli, mają te trzydzieści lat więcej na karku. Kto w sierpniu 1980 miał lat dwadzieścia, dziś jest pięćdziesięciolatkiem, kto pięćdziesiąt, dziś stoi nad grobem. Twarze z siateczką zmarszczek lub zupełnie pobrużdżone wiekiem, twarze dziś zmęczone i przygasłe lub syte władzą, splendorami i pieniądzem – co mają wspólnego z tamtymi twarzami?

Nie myślę tu wcale o Wałęsie, Joannie i Andrzeju Gwiazdach, o Adamie Michniku, ani Annie Walentynowicz. Bo choć w nich, niczym w ikonach skupia się treść losów „Solidarności”, to przecież znaczna część wysiłku tworzenia i funkcjonowania związku zależała od anonimowych dziś, zwykłych ludzi, szeregowych działaczy. I to właśnie oni nie mają swojej legendy, nie mają swoich opowieści, brak dla nich miejsca w życiu i pamięci zbiorowej III RP. Owszem, mają prywatne wspomnienia, jakieś półsłówkami opowiadane historie, momenty wzlotów i upadków, swoje radości i traumy, ale to wszystko przykryte piachem czasu, poupychane po kątach, niewyartykułowane publicznie, więc de facto nieobecne. Ukradziono im publiczną pamięć. I może to właśnie oni najboleśniej przeżyli upadek solidarnościowego mitu. Dlatego nie dziwi mnie, że tak często w ludziach, którzy z tamtą „Solidarnością” się utożsamiali, jest czasem tylko złości albo rezygnacji. Bo jeśli Ikar przeżył upadek w locie ku słońcu, to cóż mu pozostało poza bezsilnym wygrażaniem niebu?

Oczywiście, ktoś powie, nie ma sensu nadto dramatyzować, ludzie pierwszej „Solidarności” jakoś tam ułożyli sobie życie w III RP. Czy jest krajem na miarę ich marzeń? Nie wiem, nie mam prawa odpowiadać w cudzym imieniu. Kusi mnie jednak czasem, by zapytać tak w miejscu publicznym, na oślep, przypadkowego przechodnia: „co Pan robił w tamtych latach, co Pan myślał, w co wierzył, co czuł, jakiej chciał Polski, jakiego ustroju, jakiej gospodarki, jakiej władzy, jakiej przyszłości dla siebie i najbliższych?”. Tak, wiem, równie dobrze mógłbym natknąć się na emeryta zasłużonego dla utrwalania albo kapusia. Ale pokusa pozostaje.

Rzecz nie w czczej ciekawości, ale w nienasyceniu: brak tych opowieści, filmów, książek, spektakli, która przywróciłaby nam „Solidarność”. Zwykłą, przyziemną, pewnie i banalną, ale najbardziej żywą i treściwą, nie posypaną lukrem, cynizmem, nie usadowioną na zabrudzonym piedestale, „Solidarność”, której Duchowi nie rzuca się rocznicowych ochłapów, by uspokoić wyrzut sumienia, by kadłubkowi pamięci umilić dogorywanie.

Im dalej od pierwszej „Solidarności”, tym częściej kwiaty pod jej pomnikami będą składać ludzie coraz bardziej odlegli od tamtych wydarzeń, coraz mniej współodczuwający, czy może nawet obojętni. I właściwie trudno oprzeć się wrażeniu, że historię „Solidarności” z całą przenikliwością opowiedział poeta: „tak zdobędziesz królestwo, którego nie zdobędziesz”. Bo jeśli przyjąć, że ludzie walczyli o coś więcej niż wolne soboty i Msze w radio w niedzielę, że walczyli o godność, o podmiotowość, o szacunek dla siebie i dla innych, to ile z tego osiągnięto? O to też chciałbym pytać ludzi tamtej „Solidarności”, jej anonimowych herosów, Ikarów z przyciętymi skrzydłami. Ilu z nich pamięta, ilu wolało zapomnieć, ilu się złajdaczyło, ilu wyparło, ilu zmarło na zawał, ilu z najniższymi emeryturami czeka w kolejkach do lekarzy, ilu czuje się spełnionych? Ilu nigdy nie wróciło i nigdy już do nas nie wróci? Ilu dziś nienawidzi Polski za to, co się z nią stało, a ilu odczuwa wdzięczność za to, że jest choć taka, jaką widzimy? Ilu ich jest? Pewnie coraz mniej…

„Solidarność obumarła”. „Solidarność” żyje. Może jest jak ziarno rzucone w ziemię? Może czeka na swój czas? Może wnuki szarych ludzi spod sztandaru przygarbionej panny „S” schylą się kiedyś ku ziemi, zobaczą kiełkujące nasionko i zapytają, skąd się tu wzięło. Może zrobią z niego pożytek. Bo jeśli nie, to prawdę wyśpiewał Kaczmarski: „Z tej mąki nie będzie chleba, / Z tych prac nie będzie korzyści, / Z tych świątyń nie widać nieba, / Z tych snów już się nic nie ziści. /…/ Z tych ziaren nie będzie mąki, / Nie będzie ciała z tych słów, / Z tych modlitw nie będzie świątyń, / Z tych czasów nie będzie snów”…

Tylko jak my wtedy spojrzymy w twarz swoim zmarłym?

Autor: Krzysztof Wołodźko
Źródło: Obywatel


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. gosik 22.04.2009 20:13

    SOLIDARNOŚĆ – to największe kłamstwo, zbrodnie, unicestwienia ludzi, morderstwa, terror, najbardziej podstępne hasło
    które zostało celowo rozpropagowane, wcielone w walkę do naiwnych ludzi, aby najwięksi zbrodniarze, łgarze, spryciarze,
    sekciarze, polityczno-ideowo-religijno-wojenni mogli utrzymać się przy władzy i w rządach w Polsce !
    Solidarność otworzyła im bramy do raju, gdzie mogą robić z ludźmi wszystko, okradać , mordować, zniewalać do
    stanów ciszy umysłu ludzi i zdalnie na nich pracować długimi latami. Solidarność dała im ZDALNE NOWOCZESNE
    BRONIE I BIOTECHNOLOGIE do torturowania ludzi w ich własnych domach. Programy tajne Solidarności mają za
    cel ogłupianie ludzi,uśmiercanie, wprowadzanie chorób do organizmów , trzymanie każdego człowieka we władaniu.

  2. Velevit 22.04.2009 21:00

    Biedni i pokrzywdzeni ci ludzie, nic nie osiągnęli swoją walką, posłużyli jako marionetki, zostali wykorzystani przez władzę 🙁
    Wałęsa to przynajmniej komunizm obalił…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.