“Wolnorynkowa” krytyka demokracji

Opublikowano: 03.11.2010 | Kategorie: Gospodarka, Polityka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 642

„Demokracja to ustrój w którym rządzi durnota – przecież wiadomo, że głupich jest więcej niż mądrych…” – zarzucił swego czasu Janusz Korwin-Mikke, guru tzw. „wolnorynkowców” i młodych kapitalistów, uznających siebie za skrajnych prawicowców gardzących demokracją.

To bardzo dobrze z jednej strony, że coraz więcej młodych (i nie tylko) ludzi dostrzega głupotę obecnego demoliberalnego systemu. Z drugiej jednak strony, kiedy mówimy o konserwatywnych liberałach, cieszyć się nie ma z czego. To właśnie oni bowiem postulują wprowadzenie systemu, który sam z siebie jest kwintesencją demokracji i dyktatu motłochu! Bajdurzenie o autorytarnych rządach monarchy jest co najwyżej śmieszne, gdyż autorytarne rządy „wolnorynkowca” są autorytarne jedynie z pozoru. Wprowadza on bowiem system niczym nie ograniczonego wolnego rynku, na którym cena zależeć ma od wspominanego motłochu. Motłoch nie sięga na przykład po jedzenie zdrowe i naturalne, tylko po jedzenie sztuczne i chemiczne. Tylko dlatego, że sztuczne i chemiczne jest trochę tańsze i być może czasem lepsze w smaku czy wyglądzie. Skoro motłoch po nie sięga, to naturalną koleją rzeczy największy interes można ubić właśnie tam, gdzie jedzenie gorsze jakościowo (ale niby lepsze cenowo czy smakowo). Producenci masowo porzucają więc uprawą normalnego jedzenia – zajmują się uprawą marchewki na sztucznym nawozie (zamiast naturalnego) czy tworzeniem produktu szynkopodobnego z ulepszaczami (zamiast produkcją normalnej szynki). Ilość paskudztwa na rynku wzrasta, a więc jego cena spada.

Kto na tym traci? Oczywiście ludzie mądrzy i rozsądni, będący w mniejszości, którzy po prostu nie chcą się truć. Tracą w ten sposób, że cena produktów normalnych i zdrowych drastycznie wzrasta, bo ze względu na małą opłacalność coraz mniej osób taką żywność produkuje, a dostępność tego typu produktów na pułkach sklepowych spada (są one dostępne w coraz mniejszej ilości sklepów). Kogo będzie stać na jedzenie drogiego, ale normalnego jedzenia, po które jeszcze będzie trzeba gdzieś jeździć i dlaczego normalni ludzie muszą cierpieć przez wolnorynkowy dyktat motłochu?

A przykładów tego typu można mnożyć. Ot, chociażby, wiadomym jest przecież, że rynek dzienników prasowych w Polsce zdominowany jest przez tytuły brukowe, lewackie i szmirowate. Kto ma największy nakład jednorazowy i sprzedaż? „Fakt”, „Gazeta Wyborcza”, „Super Express” i „Rzeczpospolita”. A przepraszam, może ja chciałbym mieć możliwość zakupu dziennika normalnego, prawicowego i rzetelnego (już uprzedzam, „Nasz Dziennik” do takich nie należy)? Dlaczego znów ten magiczny rynek nie uwzględnia w ogóle moich potrzeb? Dlaczego bogaci kapitaliści zrzeszeni w różnego typu UPR-ach czy Alternatywnych Szkołach Biznesu i Rozwoju Osobistego im. Misesa nie rozpoczną wydawania swojego dziennika? Przecież tygodniki swoje mają, chociażby „Najwyższy Czas!”, który ze swoim średnim nakładem 30 000 z pewnością do liderów rynku nie należy. Czyżby wydawanie takiego dziennika było nieopłacalne? A na wolnym rynku mam rozumieć nagle będzie opłacalne? Skoro teraz rynek nie przewiduje takiej potrzeby, to nie będzie przewidywał jej nigdy! Dlatego, że ludzie od poważnych wywodów, ciekawych felietonów czy innych tekstów wymuszających odrobinę myślenia, zawsze będą woleli tanią sensację o morderczym kurzu, czy politykę dla plebsu w postaci krzyża smoleńskiego albo dopalaczy.

Oczywiście mogę sobie poczytać informację w internecie, ktoś zaraz zarzuci. Faktycznie mogę, tak samo jak mogę kupować produkty zdrowe i ekologiczne. W jednym i drugim przypadku jednak tracę, gdyż dostęp do pożądanego „produktu” jest prawie niemożliwy, lub jeśli nawet – to produkt ten jest bardzo drogi.

Czy ten system przypadkiem czegoś nie przypomina? Przecież to demokracja! Głupia większość, narzuca coś mądrej mniejszości! Zupełnie jak w demokratycznym systemie politycznym, w którym głupia większość głosując w głosowaniu na „swoich” (to znaczy głupich) narzuca rządy polityczne mądrej mniejszości! I proszę nie wierzyć w bujdy wolnorynkowców, że demokracja nie daje szansy mądrym, a wolny rynek taką szansę daje, bo powyżej udowodniłem, że jest to bzdura. Tak jak na wolnym rynku ja z pozoru mogę sobie kupić zdrową szynkę, tak demokracja z pozoru daje szansę opozycji (zarówno parlamentarnej, jak i nieparlamentarnej) – przecież zarówno wolnorynkowy UPR-WiP, jak i na przykład narodowo-radykalny NOP działa i istnieje. Oczywiście szansa na rządy obu formacji jest tak mała, jak małe są moje szanse na tanią zdrową żywność. Bo ludzie zawsze wybiorą produkt z pozoru lepszy, ale w gruncie rzeczy tandetny i szkodliwy. Zawsze będą woleli szynkę lepszą w smaku, ale szkodliwą dla zdrowia, tak jak zawsze będą woleli polityka „wyżelowanego” i wypindrzonego „pijarem”, obiecującego gruszki na wierzbie, aniżeli kogoś gadającego z sensem.

I właśnie dlatego to nie motłoch ma decydować o tym kto rządzi, ani o tym która szynka jest lepsza, bo gdy pozostawi go się samemu sobie czy to w sklepie, czy przy urnie, zawsze wybierze źle, a my ten zły wybór później będziemy musieli znosić. I ta konkluzja wcale nie oznacza, że należy wyeliminować „żelowych” polityków czy tanią sztuczną szynkę. Trzeba po prostu postulować wprowadzenie systemu sprawiedliwego, który będzie opierał się na rozumie i będzie dawał równe szanse obu stronom, a nie tylko jednej. Takim systemem nie jest ani demokracja w wymiarze politycznym, ani mistyczny wolny rynek w wymiarze gospodarczym, gdyż to w gruncie rzeczy te same zwierzaki, różniące się co najwyżej kolorami cętek.

Autor: AndrewO
Źródło: Autonom


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. Sebek 03.11.2010 15:47

    Jaka znowu racja? Autor nie wie co pisze i jeszcze uważa, że coś udowodnił. A to bujda, bo niczego udowodnić mu się nie udało.
    To, że większość ludzi woli zjeść tanio i niezdrowo to jest ich własny wybór i swoim postępowaniem nie zmuszają nikogo, ani do jedzenia tego samego, ani do jedzenia czego innego. Na wolnym rynku każdy może sobie kupić co tylko chce. A to, że zdrowe żarcie jest droższe nie znaczy, że ktoś ma zmuszać innych ludzi do jedzenia go, bo taki ma kaprys.
    Może autor zaraz powie, że ludzie powinni kupować tylko nowe samochody, bo kupując te stare i zniszczone powodują, że nowe są droższe od używanych?

    Gadanie, że rynek nie uwzględnia potrzeb autora, bo musi kupić gazetę za 5zł, a nie za 1zł jest śmieszne. Albo kupuje po takiej cenie, bo uważa że gazeta jest ważniejsza niż 5zł, albo nie kupuje. A to, że on sobie tam coś chce to kogo to obchodzi. Ja też bym chciał, żeby woziła mnie taxi za 10 groszy, żebym sobie mógł kupić komputer za 5 zł itd.

  2. xpio 03.11.2010 18:54

    @Sebek dokładnie
    Ponadto autor jakoś nie zauważa, że obecnie światem rządzi wąska grupa “mądrych” ludzi”, z resztą od zarania cywilizacji tak było.
    A zważywszy na to ile decyzji jest podejmowanych jednoznacznie w brew woli ogółu, a nawet więcej świadomie ze szkodą dla niego, to można śmiało powiedzieć, że obecna demokracja jak i wolny rynek to fikcja, więc na wstępie niech zastanowi zastanowi, co tak naprawdę krytykuje.

    Odnośnie żywności ekologicznej, to kluczem jest dostęp do rzetelnej informacji
    Której na dzisiaj praktycznie nie ma, a będzie jeszcze gorzej za sprawą tych “mądrych ludzi”.

    Tak ogólnie, artykuł trąci hipokryzją.

  3. Yezior 04.11.2010 13:18

    Artykuł dobry i w pełni zgadzam się z autorem.
    Niestety nie dający odpowiedzi co w zamian?

  4. dinozaur 04.11.2010 13:57

    Kazdy ststem ma wady.Jeszcze sie taki nie urodzil aby dogodzic wszystkim. Demokracja daje poczucie obywatelowi iz tworzy on jedna komune spoleczna , a jednoczesnie oberacza go za sytuacje w kraju. Tak, rzadzi wiekszosc ale to wcale nie znaczy, ze jest rownosc, bo przeciez miejszosc jest dyskryminowana.To nietakt uwazac, iz owa dyskriminowana miejszosc zaraz jest bardziej inteligentna. Jak kolwiek rzadzaca wiekszoscia garstka ludzi skutecznie manipuluje nimi, co juz jest dowodem inteligencji. Szkoda, ze jestesmy swiadkami metamorfozy systemu demokratycznego do ideii faszystowskich. Tj. spoleczenstwo staje sie dychotomiczne i nie mam na mysli podzialu opisanego ww lecz na dwie warstwy elitarnych bogatych kapitalistow i robotnikow , konsumentow odpowiedzialnych za prokreacje. To tlumaczy prase w kioskach w stylu Biblii Pauperum.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.