UFO na radarze?

Opublikowano: 26.03.2010 | Kategorie: Paranauka

Liczba wyświetleń: 1092

Latem 2002 roku obsługa radaru wykryła niezidentyfikowany obiekt, który pojawił się w okolicach Przemyśla i zmierzał ku granicy z Ukrainą. Wedle relacji, uzyskane w czasie obserwacji dane nie pozwoliły na zakwalifikowanie go do którejkolwiek z grup konwencjonalnych obiektów. Czy to kolejny dowód na istnienie UFO będących cudownymi tworami niezidentyfikowanej techniki? Tylko jakiej?

Relacje przekazywane przez osoby związane z armią są szalenie interesujące ponieważ z reguły są to ludzie mocno stąpający po ziemi i bez skłonności do fantazjowania. Oczywiście wiadomym jest, że Wojsko Polskie, jak i inne armie świata, jest zainteresowane zjawiskiem UFO. Oficjalnie ich to nie obchodzi, ale nieoficjalnie siedzą w tym po uszy.

Technologia UFO może posłużyć do osiągnięcia niebywałego skoku technologicznego szczególnie pod względem militarnym. Relacje o obserwacji UFO przekazywane przez wojskowych bardzo rzadko trafiają do badaczy z wiadomych przyczyn. Swego czasu były ufolog, Bronisław Rzepecki, ustalił na podstawie swojej pracy, że WP również obserwuje UFO i jest nimi zainteresowane. W ostatnim czasie wiele krajów „ujawniło” swoje archiwa na temat UFO. W Wielkiej Brytanii Ministerstwo Obrony Narodowej stwierdziło, że zjawisko to nie zagraża krajowi, zatem i nie stanowi przedmiotu zainteresowania. To taka kolejna oficjalna wersja dla szarego społeczeństwa i mediów. Kolejna zasłona dymna, ale ja w nią nie wierzę.

Jakiś czas temu nawiązała ze mną kontakt osoba, która pracowała w WP na stanowisku obserwacji radioelektronicznej. Z uwagi na zachowanie pełnej anonimowości przytoczę najważniejsze fragmenty z tej relacji. Dodam, że do namierzenia „obiektu” doszło w okolicy Przemyśla na Podkarpaciu.

„Pracowałem jako żołnierz na posterunku obserwacji radioelektronicznej fragmentu polskiego nieba. Musisz wiedzieć, iż nad granicą polsko-ukraińską znajduje się jeden z głównych korytarzy wylotowych samolotów z Polski na wschód oraz wlotowy samolotów z całej Azji do Polski, więc ruch lotniczy jest naprawdę spory.

Naszym zadaniem była identyfikacja wszelkich obiektów latających zbliżających się do granic Polski od strony wschodniej oraz monitorowanie tych, które przelatywały przez Polskę jedynie tranzytem.

Wojsko dysponuje sprzętem do identyfikacji każdego samolotu. Każdy samolot posiada georadar, którym wykrywa rzeźbę terenu, znajdujące się na jego trasie chmury oraz inne samoloty. Georadar jest niezbędny do określenia położenia samolotu, więc piloci bardzo ochoczo go używają. Oczywiście radar ten promieniuje wiązkę energii elektromagnetycznej, łatwo wykrywalnej. Co jest ciekawe, to fakt, iż widmo wiązki wypromieniowanej przez georadar jednego typu samolotu zdecydowanie różni się od wiązki wypromieniowanej przez georadar innego typu samolotu, dzięki czemu w sposób łatwy można ustalić, jaki to typ samolotu akuratnie przelatuje nad naszym głowami. Do tego dochodzi system IFF (system identyfikacji swój – obcy), który każdy samolot (niezależnie czy to wojskowy czy cywilny) ma obowiązek uruchomić przez zbliżaniem się do granicy innego państwa i na tej podstawie jest identyfikowany.

Dzięki połączeniu tych dwóch systemów oraz dodatkowo dzięki tradycyjnym radarom omiatającym, wojsko dysponuje bardzo sprawnym systemem identyfikacji każdego obiektu latającego zbliżającego się do granic Polski, bądź przelatującej jako tranzyt. Jest znikome prawdopodobieństwo, by system przepuścił jakiś obiekt (nieważne czy to samolot, śmigłowiec czy awionetka), nawet lecący na wysokości 100 metrów. Każdy wykryty obiekt jest od razu identyfikowany na podstawie odebranego sygnału IFF czy wiązki georadaru, komputerowej jej analizie i porównaniu wyniku z próbką takiego sygnału w bazie danych. Wojskowe bazy danych dysponują próbkami sygnałów każdego (dosłownie KAŻDEGO) samolotu kiedykolwiek wyprodukowanego na świecie (nawet widmem X-35) dzięki temu komputer od razu wyświetla, co to za samolot leci (czy Boeing, Airbus, Antonov czy inny). Baza danych posiada również próbki podobnych sygnałów wysyłanych przez naziemne stacje różnego rodzaju dzięki czemu możliwość pomylenia samolotu ze stacją naziemną jest znikomo mała.

Długo się rozpisałem o samym systemie a nic nie mówię o wydarzeniu, którego byłem świadkiem w 2002 roku. Miałem wówczas dzienną zmianę na tym posterunku, kiedy na monitorze wykrywania pojawił się dość dziwny sygnał. Jego widmo nie pasowało do żadnego z bazy danych. Zacząłem namierzać sygnał i okazało się, iż ten obiekt w ciągu 10 sekund zmienił swoje położenie o 90 stopi względem mojej pozycji, a znajdował się w odległości około 10 km od naszego posterunku, więc przeliczając szybko, obiekt w ciągu 10 s. pokonał odległość wynoszącą około 14 km, czyli poruszał się z prędkością około 5000 km/h, co jest wynikiem nieosiągalnym dla żadnego znanego mi samolotu. Wysyłane przez niego promieniowanie elektromagnetyczne również znacząco różniło się od widma emitowanego przez znane mi samoloty. Emitowane widmo sygnału przez np. F-16 przypomina dzwon w przekroju i paczka impulsu trwa 5-6 sekund (co jest i tak sporawym osiągnięciem, gdyż starszego typu samoloty emitowały paczkę impulsów przez 15-17 sekund), a widmo tego sygnału było idealnie prostokątne (co jest niemal niemożliwe do osiągnięcia z uwagi na błędy i szum wprowadzany na ostatnim etapie nadawania sygnału przez radar) i paczka impulsów trwała maksymalnie 0.1 sekundy!

Oczywiście całość transmisji została zarejestrowana na dysku twardym, a moim obowiązkiem w takich przypadkach jest poinformowanie oficera operacyjnego o zaistniałej sytuacji co też uczyniłem. Polecono mi zabezpieczyć zarejestrowany sygnał. Na następny dzień koledzy mi mówili, że dysk z zarejestrowanym sygnałem został wzięty do analizy. Ze strony wyższych przełożonych nigdy nie otrzymaliśmy żadnego wyjaśnienia do co charakteru przechwyconego obiektu.

Rozmawiałem z kolegami z innych stacji radiolokacyjnych i oni też mieli podobne przypadki, lecz środowisko wojskowe jest dość hermetycznie zamknięte i niechętnie o takich przypadkach opowiadają, a mam częsty kontakt również z pilotami z WSOPS w Dęblinie i piloci dość często obserwują dziwne obiekty latające nie pasując do znanych nam samolotów. A dość ciężko podejrzewać wyszkolonego w rozpoznawaniu innych samolotów pilota, że popełnił błąd i to co widział to był np. Boeingiem.”

Tyle relacji. Co to zatem było? Nie mam pojęcia ale można to zaliczyć do niewątpliwie niezidentyfikowane obiektu latającego, który został wykryty w okolicy Przemyśla po czym wszedł w przestrzeń ukraińską i tam też tamtejsze służby radiolokacyjne mogły go śledzić. Uważam, że powyższa informacja jest bardzo cenna. Warto wspomnieć iż niemiecki odpowiednik MUFON-u czyli MUFON CES pod kierownictwem Illobranda von Ludwigera od kilku lat gromadzi dane od zaufanych ludzi, którzy pracują w stacjach radiolokacyjnych. Informacje napływają z Austrii, Niemczech i Szwajcarii. Są to bardzo solidne dane na temat wszelkich „nietypowych” sygnałów radarowych poddawane analizie przez ekspertów.

Autor: Arkadiusz Miazga
Źródło: Infra


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. W. 26.03.2010 15:13

    Wg mnie to raczej tajne, wojskowe pojazdy, które latają gdzie chcą nie przejmując się umowami międzynarodowymi, w celach szpiegowskich.

    Warto zwrócić uwagę, że tuż przed powodzią tysiąclecia nad całym terenem odnotowano wielką ilość niezidentyfikowanych obiektów latających. Zapewne było to rozpoznanie terenu przed sfingowaną powodzią. Sam rok powodzi był bardzo dziwny i podejrzany, Polska była podzielona na dwie strefy – strefę wielkich, intensywnych opadów i strefę wielkiej suszy. I ten stan trwał bardzo długo!

    Ciekawe, czy rząd coś o tym wie? Wg mnie nie było to naturalne.

  2. GreenMaster 26.03.2010 17:28

    Rzeczywiście ciężko jest zinterpretować, obiekty typu UFO, dlatego właśnie nazywają się, jak się nazywają. Ale zastanówmy się przez chwile czy obce cywilizacje rzeczywiście istnieją. Czy gdzieś we wszechświecie istnieje inteligentna forma życia? Dobre pytanie. Odpowiem tak: Tylko w naszej galaktyce mamy jakieś 200 MILIARDÓW gwiazd stałych, a same galaktyki, także liczymy w MILIARDACH. Tak więc przypuśćmy, że układ słoneczny podobny do naszego, jest jednorazowym fenomenem, na skalę galaktyki. Skoro więc mamy kilka MILIARDÓW galaktyk, wnioski są dość oczywiste. Jest to oczywiście ekstremalnie pesymistyczne podejście. Biorąc pod uwagę fakt że życie powstaje w takich miejscach jak reaktory jądrowe (są jakieś bakterie czy coś i co ciekawe żyją tylko w reaktorach) to absurdalnym jest twierdzenie, że życie nie powstaje na innych planetach. “Było by to straszne marnotrawienie miejsca” – jak powiedział ktoś w jakimś filmie. Ale przyjrzyjmy się nieco bliżej gwiazdą w naszej galaktyce, astronomowie szacują że można zakładać istnienie planet, przy co drugiej gwieździe. Ale powiedzmy że co dziesiąta gwiazda ma planety, no to mamy 20 MILIARDÓW potencjalnych układów słonecznych. Lecimy dalej, co dziesiąty układ, ma planetę na odpowiedniej orbicie, gdzie jest nie za zimno i nie za ciepło (tzw.ekosfera) to daje 2 MILIARDY. Ile z nich ma odpowiednią atmosferę by powstało życie, dajmy znowu co dziesiątą, no to mamy 200 MILIONÓW. Na ilu z tych obcych planet mogła rozwinąć się cywilizacja która opanowała technologie, niech będzie co setna to daje 2 MILIONY. A ilu z nich udało się pokonać barierę światła, niech będzie co setna, jak w pysk strzelił 20 TYSIĘCY. A co tam, niech będzie nawet co tysięczna i tak zostaje dwadzieścia sztuk. A znowu była to dość pesymistyczna kalkulacja. No a teraz przypomnijmy sobie że galaktyki liczymy w MILIARDACH. O, a to ciekawe. Tak więc nasza perspektywa, to perspektywa rybek akwariowych, dajmy na to złotych rybek, które myślą że są jedynymi rybami jakie są, a ich akwarium to jedyny świat gdzie mogą sobie pływać i szamać rozwielitki. Tylko że na zewnątrz jest oczko wodne, gdzie pływają karpie, trochę dalej jest rzeczka z okoniami, jeszcze dalej stawik, jeden, drugi. A chen dalej, to już prawdziwy, nie zmierzony ocean życia.
    Ale to jeszcze nic. Ciekawie się robi, gdy przypomnimy sobie, ile latek ma nasz wszechświat. Według najnowszych badań coś około 14 MILIARDÓW, starożytni Majowie uważali że jest nieco starszy i ma 16 MILIARDÓW z hakiem. No ale niech będzie te 14 MILIARDÓW (choć wydaje mi się że to raczej Majowie mieli rację). Ale o co chodzi, do czego zmierzam? Za moment wszystko będzie jasne. Najstarsze gwiazdy mają jakieś 12-13 MILIARDÓW lat. Przypuszcza się, że pierwsze gwiazdy podobne do naszego słońca, powstały gdzieś około 4 MILIARDÓW lat po wielkim wybuchu. Ziemia liczy sobie 4.5 MILIARDA lat. Tak więc wnioski ponownie są dość porażające. Najprawdopodobniej, wszechświat był skolonizowany, nim powstał nasz układ słoneczny. Potraficie sobie wyobrazić cywilizacje starszą od naszej o 5 MILIARDÓW lat. Jest to coś nie do wyobrażenia jeśli idzie o mnie. Nasza współczesna technologia liczy sobie ile? Jeżeli liczyć by od wynalezienia maszyny parowej to jakieś 250 latek. Potraficie sobie wyobrazić technologie Ziemską za dziesięć, sto czy tysiąc lat. A co z całym okrąglutkim MILIARDEM. Głowa puchnie he, he.
    Wspomnę jeszcze tylko, o takiej organizacji jak Paleo-SETI, jest to organizacja która poszukuje śladów obcej cywilizacji na naszej rodzimej planecie. Nie ma wprawdzie jednoznacznych dowodów, ale bardziej wiarygodne lub mniej, poszlaki takich ingerencji rzeczywiście istnieją. A niektóre są wręcz czymś więcej niż poszlakami. Tylko że jakoś świat nie za bardzo ma ochotę przyjąć je do wiadomości, czy choćby rzucić okiem, zbadać po prostu. A jest tego tak wielka porażająca ilość, że no, aż poraża.
    Jeśli idzie o UFO na radarze, to rzeczywiście mogło być cokolwiek. No ale ciekawe co myślą sobie złote rybki kiedy widzą nad akwarium dziwny obiekt, którym jest człowiek wrzucający im smakowite rozwielitki. Czy też myślą, że to coś z rodzaju nieznanych obiektów latających, czy może wysoce zaawansowana technologia glonojada, przyssanego do jednej z szyb ich świata? Dobre pytanie.

  3. szydlar 26.03.2010 18:13

    A cały wszechświat jest małym czarnym brudem pod paznokciem olbrzyma z Bajdocji.
    Wszystko jest miarą skali. Kosmici to my .
    Pamiętacie motyw z “Faceci w czerni ” Pas oriona i kulki-galaktyki,albo świat w szafce na lotnisku .
    Jedyną stałą jest samoświadomość istnienia i to każda istota mała i duża ma w sobie.
    Reszta to projekcja wibrującej materii którą nasz mózg przerabia jak magnetowid na treść zgodną z twym światopoglądem .

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.