Remedium na prywatyzację szpitali

Opublikowano: 18.06.2010 | Kategorie: Zdrowie

Liczba wyświetleń: 631

W ramach rozgrywki wyborczej Platforma wypiera się w tej chwili chęci prywatyzacji służby zdrowia. Jak na partię liberalną jest to rekord świata i okolic. Sam pamiętam, że ciekaw byłem w momencie publikacji ich programu, jaki jest ich stosunek do tej kwestii – i była mowa tam, o ile pamiętam – o wprowadzeniu mechanizmów rynkowych poprzez prywatyzację i komercjalizację, wprowadzenie zamian właścicielskich itd.

Pod słowem “prywatyzacja”rozumie się w Polsce to co się stało z majątkiem państwowym, majątkiem, z którym Polska wyszła z epoki poprzedniej – a stało się to co musiało się stać w warunkach politycznych i społecznych stworzonych przez dogadanie się tzw. “opozycji demokratycznej“ z Kiszczakiem, Jaruzelskim i Urbanem, gen. Ciastoniem na wolności oraz płk. Pietruszką i kpt. Piotrowskim chwilowo przebywającymi wtedy w pierdlu w ramach obowiązków służbowych.

Czytelnikom tego bloga nie muszę tłumaczyć co się wtedy stało, dla tego wywodu ważne jest tylko to, że uważam, że Polska jest państwem oligarchicznym, a oligarchie tu rządzące powstały w wyniku uwłaszczenia nomenklatury (pierwsza faza “prywatyzacji”) i późniejszych procesów “prywatyzacyjnych” polegających na oferowaniu majątku publicznego wybranym podmiotom na niejasnych warunkach, bez zachowania konkurencyjności, a kryteria oceny ofert miały znamię dowolności. Co tu zresztą strzępić bity na ten temat – wszystko już zostało opisane przez te 20 lat kształtowania się ustroju III ERPE.

Dlatego w oczach i uszach przeciętnego Polaka, który tu żyje i musi swoje ciężko zarobione pieniądze wydawać na towary droższe niż gdzie indziej, ze względu na panujący tu ustrój oligarchiczny, dla tego Polaka słowo “prywatyzacja” ma wydźwięk pejoratywny i oznacza po prostu złodziejstwo.

Założę się, że Jarosław Kaczyński, tak rozumiał to gdy mówił, że PO dąży do prywatyzacji. Sami przecież słyszeliśmy sprawozdanie filmowe CBA o chęci prywatyzacji służby zdrowia dokonane za pomocą ukrytej kamery, a główna aktorką była posłanka PO, będąca nawet we władzach tej partii, o ile sobie przypominam. Mówiąc zatem Mateuszem Birkutem: Jak nie chcą prywatyzować jak chcą prywatyzować?

Ale żarty na bok. Sprawa jest zbyt poważna. żeby robić sobie tylko z niej krotochwile. Prędzej czy później KAŻDEGO obywatela tego kraju dotknie kwestia sprawności działania służby zdrowia. Nawet ci dzisiejsi wyborcy platformy, dla których słowo prywatyzacja w odniesieniu do służby zdrowia oznacza sprzedanie istniejących placówek w prywatne ręce, a nowi właściciele zrobią tam albo szpital albo hipermarket – nawet dla nich sprawa kiedyś będzie ważna – bo będą chcieli uratować albo siebie, albo kogoś bliskiego.

Z drugiej strony, przeciętny Polak, który boi się prywatyzacji obiektów i organizacji służby zdrowia wie, że ma do czynienia z przedziwnym światem, i pomieszaniem w tej sferze życia. Z jednej strony wszystko jest państwowe i niby bezpłatne (na prywatne lecznictwo mało kogo stać, a poważne operacje i leczenie w ogóle nie jest tam dostępne, bo musiałoby kosztować astronomiczne kwoty), ale trzeba płacić pieniądze jeśli nie jawnie za rozmaite usługi (chociażby pojedynczy pokój w szpitalu, albo dyżur nocny), to pod stołem. Z drugiej strony – Polak wie, że płaci na to składkę zdrowotną, 9% swoich zarobków, miesiąc w miesiąc. A obok tego – widzi co się dzieje, że psy i koty mają lepszą służbę zdrowia niż ludzie, bo wszystko w weterynarii jest prywatne i działa. Do cholery – myśli sobie Polak – jak zrobić, żeby działało, żeby było bezpłatne, i żeby jeszcze do tego nie kosztowało drożej, i żeby się nie bać, że jak zachoruję, to nie będzie mnie stać na leczenie, albo będą kolejki takie, że umrę zanim się doczekam pierwszej wizyty (to akurat w obecnym systemie jest jak najbardziej możliwe – niedawno się spotkałem z takim przypadkiem). Albo – myśli sobie dalej Polak – będzie jakaś metoda leczenia, ale ten cholerny NFZ płaci za mało temu szpitalowi i guzik z pętelką, nie przyjmą mnie. I co, do piachu trzeba się wybierać, a nie leczyć. A podatki – płacę, a jakże, na pasku wypłaty za każdym razem widać.

Co można powiedzieć takiemu Polakowi? Czy polskie elity rządzące mają dla Polaka bojącego się prywatyzacji służby zdrowia jakiś przekaz? Czy pozostaje Polakowi tylko strach o przyszłość i złorzeczenie na “złodziei, którzy chcą się uwłaszczyć na majątku państwowym” ?

Postaram się niżej przedstawić w miarę spójny pomysł na zaradzenie tej sytuacji, może jakiś człowiek z obecnej władzy przeczyta i wykorzysta, a może PiS, który jest jedyną partią która jest w stanie przeprowadzić reformy w państwie, jak już wygra wybory parlamentarne, mam nadzieję z większością umożliwiającą samodzielne rządzenie, to oprócz zrobienia porządków na rozmaitych polach, o których piszemy tu na S24, to może PiS z wykorzystaniem poniższego pomysłu uporządkuje także służbę zdrowia.

Na wstępie kilka słów założeń:

Otóż, żeby uzdrowić sytuację nie trzeba wcale prywatyzacji placówek i organizacji służby zdrowia, nie trzeba nawet zmian właścicielskich. Jeśli jest potrzebna jakaś prywatyzacja – to prywatyzacja pieniędzy które są wydawane na służbę zdrowia – o czym dalej.

Każdy pracujący w Polsce płaci składkę zdrowotną. To jest jakby oplata miesięczna za możliwość skorzystania z usług medycznych, mocą konstytucji należących się każdemu obywatelowi. Ten podatek jest akurat jak najbardziej sprawiedliwy – bo liniowy. Biedniejsi płacą mniej – np. od 1000 zł płacą 90 zł, a bogatsi – więcej – np. od zarobków 20 000 – 1800 zł.

Obok tego w Polsce jest bardzo silna potrzeba solidaryzmu społecznego. To znaczy, że wszyscy jesteśmy w Polsce, wszyscy dorzucamy się do tego wspólnego kotła, to i dostęp powinien być równy. A w przypadku ścisłego przełożenia wysokości zarobków na dostęp do usług medycznych okaże się, że tego równego dostępu nie ma i nie może być. W obecnym systemie tym bardziej,

System który proponuję zaspokaja właśnie wymóg tego solidaryzmu społecznego (czyli równy dostęp do usług) przy równoczesnym ukróceniu marnotrawstwa środków, które jest obecne w tej chwili, a sprawa własności służby zdrowia jest w zasadzie obojętna.

Przedstawię to w kilku punktach:

1.Likwidacja NFZ. Jest to instytucja transferowa która zbiera składki i rozdziela pieniądze i pilnuje sposobu ich wydawania. Jej istnienie jest kosztem, i w cale niemałym. W miejsce NFZ powstaje Medyczna Izba Rozliczeniowa. O jej funkcjach dalej.

2. Wprowadzenie indywidualnych dla każdego obywatela kont bankowych “Zdrowie”. Do każdego konta przypisana jest indywidualna karta płatnicza “Karta zdrowie”. Konto Bankowe Zdrowie jest osobnym produktem bankowym, oprocentowanym jak lokaty długoletnie i gwarantowanym przez państwo. Konto Bankowe Zdrowie może być założone przez obywatela w dowolnym banku, przez niego samego i na jego odpowiedzialność wyboru.

3. Płatności za usługi medyczne na terenie Polski dokonywane są za pomocą Katy Zdrowie, z wykorzystaniem terminali płatniczych identycznych jak dla innych transakcji bezgotówkowych. Sieć terminali płatniczych oraz system informatyczny obsługujący system Konta Bankowego Zdrowie jest wspólnym przedsięwzięciem banków uczestniczących w systemie Konto Bankowe Zdrowie, zbudowanym przez nie na swój koszt.

4. Środki na Koncie Bankowym Zdrowie obywatel może wypłacić tylko na usługi medyczne i tylko za pomocą terminala. Rodzice mogą płacić kartami swoich dzieci tylko na rzecz swoich dzieci, mogą też płacić kartami swoimi za leczenie dzieci – chodzi o ukrócenie nadużyć. Osoba dorosła może też zapłacić swoją karta za leczenie innej osoby, ale nie można zapłacić za leczenie tej osoby kartą małoletniego.

5. Środki na koncie Bankowym Zdrowie pochodzą z równego rozdziału wpływów ze składki zdrowotnej pomiędzy WSZYSTKICH obywateli zarejestrowanych w systemie. Obywatel zostaje zarejestrowany w systemie od momentu stwierdzenia istnienia ciąży u matki – od tego momentu przysługują mu prawa obywatelskie łącznie z prawem do leczenia. Rozdziałem środków, rejestracją obywateli w systemie zajmuje się wspomniana w p. 1 Medyczna Izba Rozliczeniowa, wyposażona w dosyć prosty system informatyczny i kilkunastu pracowników w skali kraju. Karty płatnicze Konta Bankowego Zdrowie wydają banki uczestniczące w systemie. Obywatel nie kontaktuje się z Medyczną Izbą Rozliczeniowa. Rejestracji w systemie dokonuje placówka służby zdrowia czy to w przypadku stwierdzenia ciąży i w początkowym okresie, gdy system startuje.

6. W przypadku śmierci obywatela środki pozostałe na Koncie bankowym Zdrowie są dziedziczone zgodnie z ogólnymi przepisami i mogą być wykorzystane tylko w ramach systemu.

7. Środki finansowe, których źródłem jest system mogą wpływać do każdego rodzaju placówki służby zdrowia, bez względu na formę własności. Koszty leczenia mogą być finansowane także z prywatnych ubezpieczeń, których dobrowolność musi być zagwarantowana prawem, jako uzupełnienie podstawowego systemu.

Tyle punktów, teraz trochę opisu:

Jak widać, przedstawiony wyżej system jest skrajnie odbiurokratyzowany i wymusza na instytucjach służby zdrowia konkurencję, bez względu na formę własności. To obywatel idzie ze swoimi pieniędzmi zgromadzonymi na karcie płatniczej do placówki służby zdrowia i ona musi się za te pieniądze utrzymać. Istnienie dodatkowych dobrowolnych ubezpieczeń zapewni dodatkowe finansowanie w przypadku skomplikowanych i drogich procedur medycznych.

Obok tego system wymusi na tych, którzy myślą o przyszłości, oszczędzanie środków zgromadzonych na Koncie Bankowym Zdrowie. Normalny człowiek stara się unikać chorób, choruje raz dwa razy do roku. Jeśli chce być zdrowy – prowadzi zdrowy tryb życia.

W ten sposób na indywidualnym Koncie Bankowym Zdrowie z miesiąca na miesiąc obywatel będzie gromadził środki, które będzie mógł wykorzystać w wieku, w którym zaczyna się chorowanie. Równocześnie (p.4) system zapewni możliwość wsparcia innych osób, bez względu na to czy są rodziną, czy nie, z zastrzeżeniem wykorzystania środków osób małoletnich na potrzeby osób dorosłych. Dzięki temu będzie możliwe np. zbiorowa zrzutka rodzinna na leczenie np. ojca rodziny, czy też ukochanej babci.
Oczywiście obok tego musi być zbudowany system ratownictwa medycznego finansowany przez państwo i rezerwa na przypadki szczególnie ciężkie i nietypowe, jednakże są to szczegóły techniczne.

Obok tego w okresie przejściowym konieczne będzie zapewnienie środków finansowych na oddłużenie tego co jest w tej chwili i na dokończenie procedur medycznych dla tych, którzy leczą się w tej chwili, a kwoty z przypadającej składki nie będą wystarczające. Po jakimś czasie nastąpi zbilansowanie systemu.

Proszę zauważyć, że system jest całkowicie odbiurokratyzowany. Nie ma czap biurokratycznych, NFZ, a część rozliczeniowa dotycząca kart płatniczych – przerzucona na banki, które sobie doskonale poradzą z problemem i mają opracowane metody zarządzania. Ze strony instytucji państwowych będzie potrzebny stosunkowo nieliczny urząd, wraz z systemem informatycznym, który będzie czerpał dane z istniejącego systemu PESEL i ZUS, a interfejsy dla zakładów służby zdrowia, wprowadzające dane obywateli, będą takie same jak np. w przypadku wprowadzania danych do ZUS, jeśli nie prostsze. Zbędny będzie cały system kontroli wykorzystania środków, awantury o limity znikną, bo nie będzie limitów, system będzie rynkowym homeostatem, a obywatele zagłosują pieniędzmi i pójdą tam, gdzie usługi są najlepsze.

A teraz kilka wyliczeń:

Bieżący budżet służby zdrowia wynosi 53,65 mld zł. Liczba obywateli w 2008 (za Wikipedią) wynosiła 38 135 876. Załóżmy zerowy przyrost naturalny od tego czasu (liczba narodzin = liczba zgonów). Kwota składki rocznej na jednego obywatela wynosi ok. 14 068 zł

Czy normalny człowiek, pracujący i zdrowy (a takich jest większość) wydaje takie pieniądze rocznie na służbę zdrowia?

A ci chorzy w okresie przejściowym wsparci dodatkowym funduszem będą mogli zapłacić za leczenie w systemie, a później – będą dodatkowe ubezpieczenia.

Zakładając niezmienność ilości środków, człowiek, który przepracuje 25 lat i nie będzie chorować na Koncie Zdrowie zgromadzi ponad 350 tys zł. Akurat będzie miał na choroby wieku podeszłego.

Przedstawiony wyżej pomysł zakłada, że będzie wola zmian. Obecny system, ten, z którym mamy do czynienia teraz jest dobry dla mafii obecnej w służbie zdrowia, czerpiącej profity z tego, że mają dostęp do dóbr rzadkich. Urynkowienie usług medycznych, jak widać wcale bez konieczności pozbywania się majątku, zada cios mafii, ale za to upowszechni dostępność usług medycznych i ich rzeczywistą “bezpłatność” w rozumieniu przeciętnego Polaka, to znaczy, że nie będzie trzeba sprzedać mieszkania, żeby się wyleczyć z raka, nie daj Bóg jak się zachoruje.

I zasada solidaryzmu społecznego zostanie zachowana.

Czekam na uwagi i dyskusję.

Autor: Czarnowidz
Źródło: Niezależny Serwis Informacyjny


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. mk 18.06.2010 13:22

    PO ,prywatyzuje-grabi-niszczy wszystko jak leci ,czemu mieli by robić wyjątek dla służby zdrowia . Zawsze mieli takie plany ,zawsze o tym mówili i ja zawsze o tym słyszałem . A dziś się zapierają ,że nie o prywatyzacje im chodzi a o komercjalizacje . Pięknie PO-lszewikom poszło z komercjalizacją stoczni ,jeśli tak samo im pójdzie ze służbą zdrowia ,to przyjdzie nam pod płotem zdechnąć . Dla POwców granice kłamstwa i obłudy nie istnieją

  2. Filipek87 18.06.2010 15:45

    PO partią liberalną? Dobre sobie. A prywatyzacja służby zdrowia to jak najbardziej dobry pomysł. Pod płotem to ludzie zdychają obecnie.

  3. mk 18.06.2010 16:13

    Jeśli dziś ludzie umierają pod płotem , to po komercjalizacji-prywatyzacji , zabraknie płotów do pochówku

  4. Raptor 19.06.2010 10:03

    Generalnie niezły pomysł. Jak widać, że prywatyzacja nie jest jedynym rozwiązaniem, jak się to próbuje usilnie wciskać.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.