Niewiara – tylko dla odważnych

Opublikowano: 31.08.2008 | Kategorie: Wierzenia

Liczba wyświetleń: 913

Jest jedna cecha łącząca agnostyków, a w pewnej mierze (w zależności od wychowania) również ateistów. To odwaga. I nie chodzi mi nawet o cywilną odwagę pozwalającą dać odpór ostracyzmowi społecznemu. Mam na myśli odwagę przezwyciężającą pierwotny strach przed cierpieniem. Tylko odważni stają się niewierzącymi. Reszta odczuwa przemożny strach na skutek wpajanej im od dzieciństwa wizji wiecznych katuszy… w piekle. Większość stałych czytelników, którzy wizję piekła traktują jako chorą bajeczkę, uśmiechnie się teraz pobłażliwie. Który niewierzący wszak wierzy w piekło?

Tylko człowiek głupi jest w stanie odrzucić coś, bo nie pasuje mu to do wizji świata. Inni dzielą informacje pod względem ich prawdopodobieństwa. Jako agnostyk dopuszczam istnienie boga. Natomiast istnienie piekła wydaje mi się całkowicie nieprawdopodobne, ale czy niemożliwe? Każdy agnostyk, czy ateista musi zmierzyć się z tym, że może się mylić. A co będzie jeśli się myli? Czekają go wieczne męki w piekle. Wizja dość nieprzyjemna. Wierzący są tutaj na uprzywilejowanej pozycji. Jeśli się mylą nic im się nie stanie. Umrą i tyle. Na tym polega właśnie słynny zakład Pascala. Jeśli nie wiesz, czy bóg istnieje załóż, że jest – gdy się pomylisz nie stracisz nic, jeśli zaś bóg faktycznie istnieje zyskujesz wszystko. Logiczne łamigłówki nie są jednak żadnym dowodem na istnienie boga.

Pierwszorzędną rzeczą, na której opiera się chrześcijaństwo jest Biblia. To z niej ma wynikać, że bóg istnieje. Tradycja w gruncie rzeczy nie mogłaby istnieć bez Biblii. Na niej opiera swoje podstawy i dodaje kilka rzeczy których w Piśmie nie ma – wniebowzięcie Maryji, nieomylność głównego szamana, transsubstancjacja, Trójca św. Wszystko to jednak wyrasta z Biblii. Abyśmy mogli być pewni, że bóg jaki przedstawiają nam różne nurty chrześcijaństwa nie istnieje (i pozbyć się raz na zawsze lęku przed piekłem) musimy rozprawić się z Biblią.

Stary Testament jest słabym przeciwnikiem. Bóg jest tam mściwy i okrutny. Jeśli uznamy, że naprawdę objawił swoje zamiary w tej kompilacji ksiąg to wolałbym trafić do piekła niż służyć bogu, który skazuje człowieka za grzech, który popełnił w raju mimo, iż człowiek nie odróżniał dobra od zła przed zjedzeniem owocu z “drzewa (nomen omen) poznania dobra i zła”, a gdy już zjadł i jak stwierdził wąż “poznał zarówno dobro jak i zło” za późno było na to, aby cokolwiek zmienić. Jeśli jak stwierdza większość wyznań wywodzących się z tego chrześcijańskiego pnia zły czyn musi być popełniony ze świadomością, że jest według boga grzechem, aby za niego karać, bóg nie miał żadnego prawa, aby wygnać nas z raju.

To samo tyczy się Kaina, pierwszego mordercy. Nikt wcześniej przed jego bratem Ablem nie umarł, skąd więc nieszczęsny Kain miał wiedzieć, czym jest śmierć. Skąd miał wiedzieć co stanie się, gdy za mocno przyłoży bratu? Jeśli bóg kara za coś takiego, a jednocześnie ratuje z Sodomy Lota, który chciał oddać zboczeńcom dobijającym się mu do drzwi swoje własne córki (“które jeszcze nie współżyły z mężczyzną”), żeby mogli z nimi zrobić co chcieli i nazywa go “jedynym sprawiedliwym” w grzesznym mieście to taki bóg, albo nie istnieje, albo jest idiotą i okrutnym sadystą. Nie nazwiemy boga idiotą, bo grozi nam kryminał za obrazę uczuć religijnych, więc wnioskujemy z tego, że on nie istnieje. Za ateizm jeszcze nie wsadzają.

Stary Testament możemy więc zostawić za sobą jako zbiór przesądów. Zabierzmy się za Nowy Testament. Tutaj nie ma nic do zarzucenia – stwierdzi ktoś, kto rzadko sięga po tą książkę. No to sięgnijmy. Do Dziejów Apostolskich, rozdział 5. Opowiada historię Ananiasza i Safiry. W czasach pierwszych zborów chrześcijańskich członkowie kościoła wszystkie dobra mieli wspólne. Taka chrześcijańska komuna. Bo w komunach właśnie żyli. Ananiasz z Safirą sprzedali swoją posiadłość, a część kasy ze sprzedaży zatrzymali dla siebie zamiast w całości oddać zarządcy gminy chrześcijańskiej. Ich dom – ich kasa. Dla apostołów jednak było inaczej. Dom Ananiasza i Safiry, ale kasa ich, bo byli zarządcami ich wspólnoty. Taka sekciarska mentalność, że po praniu mózgu całą kasę oddaje się swojemu guru. Gdy Ananiasz przyniósł część kasy apostołowi Piotrowi ten najpierw zganił go, że schował resztę, więc oszukał boga (po co bogu ta kasa?), a potem patrzył na to jak Ananiasz umiera, bo szlag go trafił, czyli kara boska. Po 3 godzinach do Piotra przyszła Safira. Okłamała go, że jej mąż oddał całą kasę (nie miała pojęcia, że Ananiasz już wącha kwiatki od spodu) i też padła trupem. Wzorowi chrześcijanie zabrali ją i jej męża i zakopali. Morał? Nie oddajesz kasy bogu (czytaj księdzu) to bóg cię zabije. Dlatego właśnie zginęli bohaterowie tego rozdziału. Bo nie oddali apostołom kasy i okłamali ich jeszcze. Nowy Testament także przedstawia nam więc mściwego bożka. Nie możemy olać tego rozdziału, bo nie należy traktować słowa bożego wybiórczo.

Jeśli kapłani mówią nam o miłosiernym bogu, a Biblia opowiada o tym, że zabija on za to, że nie dostał swojej kasy to widzimy tutaj pewną nieścisłość w zeznaniach, która sprawia, że nie należy traktować świadka (Nowego Testamentu i kapłanów) jako wiarygodnego. A jego opowieści o niebie i piekle możemy włożyć między bajki. Byle nie opowiadać ich dzieciom. Bo gotowe uwierzyć. I zacząć bać się piekła. A przecież prawda wyzwoli nas od strachu.

Jaka jest więc prawda?

Autor: Mariusz Sobkowiak
Źródło: Lewacki Blog


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. 4nadir 31.08.2008 17:51

    Witaj! Szanuję Twoje “agnostyckie” przekonania. Przekonania są ważne i dobre. Ok. Przykro mi jednak, że spotykam po raz kolejny agnostyka, który nie szanuje poglądów gnostyków. Brak szacunku, w Twoim wypadku ma źródło w niewiedzy oraz niedoczytania (a to przecież gnostykom zarzuca się wyrywanie prawd z kontekstu?)Szkoda… Przykład Ananiasza i Safiry ukazuje smutną prawdę o człowieku. Człowieku, który prezentuje na zewnątrz postawę jakże odmienną od skrytych zamiarów. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa nie było kapłanów (księży, pastorów, popów, itp), chrześcijanie nie byli zobowiązania do oddawania komukolwiek czegokolwiek. Ananiasz i Safira sprzedali swój majątek i dochód złożyli Bogu, jednak jego część zachowali dla siebie, kłamiąc, że oddali wszystko (a przecież wszystko mogli zachować dla siebie). Zostali ukarani przez Boga-nie przez kapłanów- za kłamstwo. O tym można przeczytać w Dziejach Apostolskich. No właśnie- przeczytać, a nie wyrywać z kontekstu. No cóż, w przypadku autora omawianego artykułu sprawdza się kolejna prawda o człowieku- można kłamać, przekręcać, byle osiągnąć cel. Tylko. mój miły agnostyku, nikt za to Cię nie ukarze, jedynie wytknie Twoją złą wolę i brak obiektywizmu. Pozdrawiam.
    PS. Następnym razem, przed napisaniem krytycznego artykułu, radze bazować nie na emocjach lecz na faktach.

  2. Raptor 31.08.2008 18:17

    Nie jestem ateistą, bliżej mi może do agnostycyzmu, ale nie jestem pozbawiony wiary w coś… coś, co większość ludzi nazywa Bogiem, choć każdy postrzega to zjawisko w inny sposób (spore różnice w wyobrażeniach można spotkać nawet wśród chrześcijan). Natomiast kategorycznie nie wierzę w treści zamieszczone w Biblii, nie uważam tego pisma za źródło historyczne, a traktuję je raczej jako baśń opartą na faktach luźno związanych z historią świata oraz zbiór pewnych metaforycznych przekazów, które czasem w zawiły i zakamuflowany sposób przekazują pewne informacje na temat genezy tego świata. Niestety większa część zawartości tego dzieła stanowi moim skromnym zdaniem fikcję, próby naginania historii, a przede wszystkim strasznie nielogiczny obraz boga (brutalnego, zawistnego i niekonsekwentnego w ST, ale za to kochającego, miłosiernego i wyrozumiałego w NT – wszystko to i tak cechy czysto ludzkie, podobnie jak wśród bogów greckich). Zresztą ST i NT to zupełnie różne książki (różnica jest wręcz uderzająca), napisane przez różnych autorów, w różnych czasach i na różne potrzeby.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.