Negatywne konsekwencje Obamacare oraz innych polityk rządowych

Opublikowano: 11.06.2014 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 607

Wygląda na to, że nawet lewicujący liberałowie zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że Obamacare jest śmiertelnie wadliwy. Być może wynika to z faktu, iż pod koniec 2013 r. mniej ludzi było ubezpieczonych w ramach Obamacare, aniżeli na początku ubiegłego roku, ponieważ ubezpieczyciele są zmuszeni do zredukowania zakresu ubezpieczeń. Historie dzieci chorych na raka, których pozbawiono świadczeń z ubezpieczenia zdecydowanie nie pomagają. Jak na program, którego wymownym celem jest umożliwienie ubezpieczenia się większej liczbie ludzi, ironia tej sytuacji wydaje się zbyt ciężkostrawna dla etatystów.

Negatywne efekty Obamacare są po prostu mikrokosmosem zawierającym w sobie obraz polityki rządowej w ogóle. Praktycznie wszystkie wynikające z dobrej woli (zakładając, że rzeczywiście wynikają z dobrej woli) przedsięwzięcia rządowe przynoszą niechciane negatywne konsekwencje, które dotykają dokładnie tych samych ludzi, którym z założenia mają pomagać. Powszechność występowania tego paradoksu, zwanego jatrogenią (pierwotnie był to termin używany w medycynie, dla opisania negatywnego wpływu działań lekarzy na pacjentów), powinna dać do myślenia apologetom rządowych interwencji w zakresie rozwiązywania problemów społecznych.

Weźmy za przykład politykę kontroli wysokości czynszów, którą ma za zadanie uczynić zasoby mieszkaniowe bardziej dostępnymi dla ludzi z niższymi dochodami. W rzeczywistości redukuje ona liczbę dostępnych mieszkań, ponieważ potencjalni właściciele nie kwapią się do udostępnienia pod wynajem swoich kwater, a z kolei deweloperzy do budowania nowych. W rezultacie mniej mieszkań pozostaje dostępnych dla ludzi z niższymi dochodami. Dla potwierdzenia wystarczy spojrzeć na braki mieszkaniowe w Nowym Jorku lub San Francisco, dwóch miast z najsurowsza polityką kontroli czynszów.

Proces jatrogeni występuje również w sferze regulacji finansowych. Publicysta Nassim Taleb pokazał, jak zwiększone regulacje finansowe, mające na celu nie dopuścić do kolejnego kryzysu finansowego, przyczyniły się do zwiększenia prawdopodobieństwa jego wystąpienia. Powierzają one los całego systemu finansowego w ręce garstki dużych banków, ponieważ tylko one są w stanie spełnić wymagania stawiane przez przepisy. Taka konsolidacja władzy w rękach dużych banków czyni system finansowy bardziej ryzykownym, ponieważ w przypadku, gdy jeden z tych niewielu banków upadnie, szkody wyrządzone gospodarce będą większe, aniżeli w przypadku bankructwa jednego, małego banku spośród wielu. „Owe próby wyeliminowania cyklu koniunkturalnego” — twierdzi Taleb — prowadzą jedynie do pogorszenia sytuacji.

Jeśli chodzi o ochronę najbardziej upośledzonych ekonomicznie członków społeczeństwa, socjolog Charles Murray opisuje (np. w swoim najnowszym bestsellerze Coming Apart), jak rządowa wojna z biedą paradoksalnie szkodzi właśnie ubogim. Tłumaczy on, że chociaż świadczenia socjalne wynikają z dobrych intencji, w rzeczywistości jednak ich rezultatem jest płacenie ludziom, by pozostali biedni, co szkodzi dokładnie tym, którym świadczenia powinny pomagać. Tego typu wypaczenie bodźców jest głównym powodem, dla którego 15 miliardów dolarów wydanych przez ostatnie 50 lat w ramach walki z ubóstwem przekornie doprowadziło do osiągnięcia przez USA najwyższego wskaźnika biedy od 50 lat, wynoszącego 15,1%.

Ci, którzy obecnie agitują za podniesieniem płacy minimalnej, powinni najpierw przeanalizować jej jatrogenną historię wywoływania negatywnych konsekwencji, których koszt ponoszą osoby o najniższych dochodach, czyli ta grupa ludzi, której owa reforma stara się pomóc. Podwyżki płacy minimalnej zasadniczo szkodzą mało zarabiającym pracownikom, ponieważ właściciele przedsiębiorstw zwalniają personel oraz redukują czas pracy dla zrekompensowania strat wynikających z takiej przymusowej podwyżki płac. Stawia to osoby ze słabą pozycją przetargową na rynku w jeszcze bardziej niekorzystnej sytuacji. „Niestety w rzeczywistości płaca minimalna zawsze wynosi zero, bez względu na przepisy” — twierdzi ekonomista Thomas Sowell — „i to jest płaca, którą wielu pracowników otrzymuje w następstwie stworzenia lub eskalacji płacy minimalnej warunkowanej przez rząd, ponieważ albo tracą pracę, albo nie mogą jej znaleźć”.

Oczywiście nie tylko polityka lewicowych liberałów powoduje negatywne niezamierzone konsekwencje, krzywdzące tych ludzi którym ma pomóc, dzieje się tak również w przypadku konserwatywnej polityki typu wojna z narkotykami czy też wojna z terroryzmem.

Wojna z narkotykami ma pomagać społecznościom zniszczonym przez narkotyki za pomocą uchwalenia oraz egzekwowania surowych kar za zażywanie narkotyków. W rzeczywistości szkodzi tym społecznościom czyniąc ze znaczącej części ich członków przestępców. Narkomani stanowią w tej chwili prawie 25% więźniów federalnych i stanowych zakładów karnych. Większość z nich trafia tam za posiadanie małej ilości narkotyków, a wychodzi z nich jako zatwardziali kryminaliści, wyrządzając nieocenione szkody dla społeczności. Nawet ci, którzy unikają konfliktów z prawem, będąc karanymi do końca życia borykają się z trudnościami w znalezieniu pracy oraz z problemami natury społecznej.

Równie jatrogenna historia może być odnaleziona w dziejach wojny z terroryzmem, która próbuje bronić nas poprzez prowadzenie wieloaspektowej ofensywy przeciwko potencjalnym terrorystom na obszarach, które mogą zamieszkiwać. Niestety, jak pokazał były agent CIA Michael Scheuer, niektóre z aspektów tej ofensywy, takie jak np. walka z wykorzystaniem dronów oraz wsparcie dla buntowniczych reżimów, w rzeczywistości podsycają płomienie nienawiści skierowanej wobec USA, czyniąc nas tym samym mniej bezpiecznymi. „To amerykańska polityka rozwściecza Al Kaidę” — mówi Scheuer — „nie amerykańska kultura i społeczeństwo.”

Rządowa interwencja, niezależnie od jej formy czy intencji, powoduje jatrogenię — negatywne niezamierzone konsekwencje, które szkodzą tym ludziom, którym rząd miał pomóc. Żaden przykład nie ilustruje tego lepiej, niż casus Obamacare, polityki zamierzającej do ubezpieczenia wszystkich, a która w rzeczywistości wielu pozbawiła ubezpieczenia. Być może rosnąca koalicja ludzi rozpoznających paradoks Obamacare zastosuje to odkrycie również w odniesieniu do innych obszarów polityki. Ze względu na pokrzywdzonych, możemy mieć tylko nadzieję, że się to wydarzy.

Autor: Jordan Bruneau
Tłumaczenie: Tomasz Michalak
Źródło oryginalne: mises.org
Źródło polskie: Instytut Misesa


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. MichalR 11.06.2014 18:31

    Bardzo podoba mi się stwierdzenie faktu: “ostatecznie płaca minimalna zawsze będzie wynosić 0”.

    W Polsce realną “płacą minimalną” która sprawiałaby że każdy miałby zagwarantowany dochód sądzę nie mogłoby być więcej jak 100-200zł. Jest to kwota pozwalająca na wegetację, czyli mobilizująca do podjęcia pracy. Dostając od państwa 100zł miesięcznie na osobę rodzina jest w stanie nie umrzeć z głodu, ale przy okazji jest zmuszona pracować żeby mieć zapewnione godne życie, ale przy okazji jest sobie w stanie pozwolić na luksus rzucenia słabej pracy w celu znalezienia lepszej.

  2. jj44 11.06.2014 21:52

    100 zł miesięcznie? Rodzina? 2 osoby dorosłe + 1 dziecko [co najmniej] ? Żadne pieniądze, szkoda w ogóle zapuszczać państwa do takiej roboty, kasa wyrzucona w błoto. Właśnie socjal u nas wygląda jak wygląda bo się daje śmieszne kwoty i nie realizuje żadnej pomocy.

  3. 8pasanger 12.06.2014 03:13

    Tylko dlaczego ci Skandynawowie łażą do roboty(77%ludności w wieku produkcyjnym zatrudnione)zamiast siedzieć i rozleniwiać się całe życie na socjalu?
    http://blogi.ifin24.pl/trystero/2011/02/17/upadek-skandynawskiego-modelu-gospodarczego-%E2%80%93-wizualizacja/
    Z pewnością również istnienie porządnej państwowej służby zdrowia fatalnie odbija się na długości życia Skandynawów tylko dlaczego USA jest na 30 miejscu pod względem długości życia i wydaje więcej na ochronę zdrowia (w odniesieniu do PKB)To na pewno wcale nie dlatego,że celem korporacji wcale nie jest zdrowie a po prostu jak najdroższe leczenie pacjentów.
    http://monde-diplomatique.pl/LMD54/index.php?id=5_1

  4. norbo 13.06.2014 08:05

    “(…) upośledzonych ekonomicznie członków społeczeństwa (…)”

    Wystarczyło opublikować te cztery wyrazy i dołączyć podpis autora, te pseudo-intelektualne bzdury można spokojnie pominąć – nie dyskutuje się z faktami a fakty są takie, że kapitalizm nie może funkcjonować bez biedy. Każdy dolar w skarbcach bogaczy okupiony został krwią i potem ludzi biednych.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.