Możliwy socjalizm

Opublikowano: 19.09.2008 | Kategorie: Polityka

Liczba wyświetleń: 522

Rozmowa z Catherine Samary, ekonomistką z francuskiej Grupy Badań nad Socjalizmem Przyszłości.

– Po negatywnych doświadczeniach stalinizmu i nieudanych socjaldemokracji czy można jeszcze przedstawiać socjalizm jako alternatywę dla kapitalizmu?

– Upadły systemy, które same siebie nazwały socjalistycznymi. Nigdzie nie udowodniono, że ideały i wartości socjalistyczne (kontrola pracowników nad organizacją i celami produkcji, zniesienie wszelkich form ucisku, demokracja podporządkowująca ekonomię zaspokajaniu potrzeb społecznych, a nie zyskowi) są zdyskredytowane, ani że są one przyczyną tych porażek, albo że w ogóle są utopijne. Można zresztą rozumieć wyraz „utopia” w podwójnym znaczeniu. W pierwszym używa się go mówiąc, że cel jest „utopijny”, bo nie można go zrealizować – czyli trzeba z niego zrezygnować (tak twierdzą właśnie przeciwnicy socjalizmu, dowodząc, że każdy projekt socjalistyczny prowadzi w rzeczywistości do dyktatury partii i jest po prostu nieskuteczny – ale to ich „wyznanie wiary”, nie potwierdzone). W drugim znaczeniu można mówić, że projekt socjalistyczny jest „utopią”, ponieważ uosabia aspiracje, cele, które dotąd nie były nigdy zrealizowane. Jednak te cele są nie tylko uzasadnione, ale nawet można udowodnić dzięki licznym przykładom z przeszłości, że za każdym razem, kiedy zbliżano się do tych celów, powodowało to wielką mobilizację energii społecznej, wiedzy, solidarności (np. podczas rewolucji „Solidarności” 1980–1981).

Ideały socjalistyczne nie tylko są potencjalnym źródłem wielkiej skuteczności, ale widać teraz, że ponieważ nie były one wdrożone w życie w krajach nazywanych „socjalistycznymi”, te ostatnie upadły. Rozdźwięk między aspiracjami zrodzonymi z odrzucenia władzy kapitału i represyjnością reżimów proklamujących się socjalistycznymi była przyczyną ich rosnącej nieskuteczności i zniechęcenia pracowników. Przecież polscy pracownicy w 1980–1981 nie strajkowali przeciwko „socjalizmowi”, ale przeciw represyjnej władzy i w obronie swych interesów.

Socjalizm nie byłby „utopią” wartą tylko odrzucenia, gdyby kapitalizm był w stanie odpowiedzieć na żądania wolności i skuteczności, których ponoć broni. W praktyce jednak kapitalizm broni wolności przedsiębiorcy do wyzyskiwania pracowników, osiągania zysków – i uznaje tę wolność za wskaźnik skuteczności! Nowe rządy Europy Wschodniej są więc oceniane jako „skuteczne” i „liberalne”, jeżeli wszystko prywatyzują i otwierają swoje kraje na wolny przepływ kapitału i towarów zagranicznych – nawet jeżeli powoduje to bezrobocie, rozwój biedy i nierówności społecznych.

Co do socjaldemokracji – odniosła ona tylko taki sukces, że zmniejszyła nierówności społeczne i wprowadziła pełne zatrudnienie w bardzo krótkim okresie w historii kapitalizmu po drugiej wojnie światowej: kapitalizm bał się wtedy komunizmu, ruchu robotniczego, rewolucji antykolonialnych. Jednakże jego prawdziwa natura pojawiła się ponownie pod koniec lat 70. – najpierw w rozwiniętych krajach kapitalistycznych, kiedy keynesowskie państwo socjalne zostało uznane przez liberalne teorie (wyrażające logikę kapitału finansowego) za przyczynę wszelkich problemów, a potem „liberalne reformy” (prywatyzacja, likwidacja osłon socjalnych, wolny przepływ kapitału) zostały upowszechnione na całą planetę. Socjaldemokracja zawiodła, ponieważ jedynymi reformami, jakie zamierzała osiągnąć, były te, które kapitalizm mógł zaakceptować bez konfliktu społecznego. W sytuacji dużego zwolnienia wzrostu gospodarczego i spadku zysków socjaldemokracja wolała „przystosować się”, okazała się niezdolna do narzucenia reform, ponieważ zrezygnowała z jakiegokolwiek większego starcia z kapitalistyczną logiką.

– Siłą socjalizmu jest klasa robotnicza, ale dzisiaj jest ona podzielona, osłabiona, zatomizowana. Czy można jeszcze twierdzić, że socjalizm jest ruchem robotników?

– Trzeba obalić pewne mity. Nigdy nie istniała jednorodna klasa robotnicza, bez podziału na płeć, bez podziałów narodowych, bez różnic w kwalifikacji. To partie, które utrzymywały, że rządzą w imię klasy robotniczej – na jej plecach – narzuciły ten dogmat. Należy zrezygnować z idei, że jedna partia może uosabiać „historyczne interesy” proletariatu. Poza tym walka o socjalizm nie jest tylko ruchem robotników – na szczęście dla nich. Mogą ją prowadzić także ci, którzy żyją ze swojej pracy nikogo nie wykorzystując – pracownicy w szerokim tego słowa znaczeniu, drobni rolnicy, intelektualiści, oraz wszyscy ci, którzy odczuwają skutki społeczne, kulturalne, ekologiczne kapitalizmu.

Klasa robotnicza – w znaczeniu pracowników przemysłu – ma oczywiście decydujące znaczenie w walkach społecznych, ponieważ może sparaliżować produkcję wartości, ale pracownicy banków czy supermarketów mogą także sparaliżować realizację zysku. Chłopi z organizacji Via Campesina, chłopi bez ziemi z Brazylii, czy z francuskiej Konfederacji Chłopskiej stoją na czele potężnych ruchów sprzeciwu wobec logiki kapitalistycznej w światowym rolnictwie… Intelektualiści, ekonomiści, socjologowie, eksperci naukowi, oddający swoją wiedzę na usługi ruchów tzw. antyglobalizacyjnych i którzy działają na rzecz innej globalizacji (jak Attac), są również bardzo ważni dla przyszłości socjalizmu.

Ruch oporu wobec światowego kapitalizmu nie odniesie sukcesów, jeżeli „ruch robotniczy”, pracownicy nie włączą się do niego, jeżeli nie dojdzie do połączenia tych, którzy pierwsi się zmobilizowali i tych, którym problemy codziennego życia i warunki pracy przeszkadzają w stawianiu oporu.

Kapitalistyczna ofensywa od początku lat 80. zmierzała do zniszczenia wszystkich form zbiorowego oporu. Elastyczność pracy, indywidualizacja zarobków, akcjonariat, delokalizacje, represje antyzwiązkowe, odrzucenie układów zbiorowych, postępowych norm kodeksu pracy – wszystko jest dobre, by zmniejszyć zdolność zbiorowego oporu pracowników. Do tego dochodzi zniechęcenie związane z klęskami i kryzysem. Ale klasa pracowników najemnych zwiększyła się, a nie zmniejszyła, w skali globalnej. Chodzi więc o odtworzenie, wymyślenie form związków między tymi, którzy mają pracę, kwalifikacje, godne dochody i resztą, utrzymującą się z prac na pół etatu, w szarej strefie itd. To nie „dobroczynność” powinna zajmować się biedą, musimy wysunąć żądania powszechnie gwarantowanego statusu i dochodu oraz odpowiedzialności społeczeństwa (a więc państw i innych instytucji) za pełne zatrudnienie.

Rozwój międzynarodowych więzi politycznych, związkowych i stowarzyszeń będzie konieczny, by pojawił się pluralistyczny ruch antykapitalistycznego oporu.

– Jakie widzisz miejsce dla rynku w socjalizmie?

– Wyraz „rynek” obejmuje wiele różnych rzeczy, których jedynym punktem wspólnym jest użycie pieniędzy dla transakcji sprzedaży bądź kupna. Wielką mistyfikacją liberalnych teorii jest właśnie ukrywanie tych różnic. Marksizm radykalnie krytykował „rynek kapitalistyczny” – z czego powierzchownie wywnioskowano zupełne zniesienie rynku i pieniędzy.

Wielką zmianą wprowadzoną przez kapitalizm jest upowszechnienie stosunków towarowych – widać to bardzo dobrze po efektach obecnej globalizacji, która jest kapitalistyczna, ponieważ chce wszystko przekształcić w towar – od służb publicznych po ciało i genom ludzki.

Trzeba odrzucić rynek kapitałowy (giełda, na której wzrost bezrobocia powoduje wzrost wartości akcji). Trzeba sprzyjać przejrzystym formom finansowania – funduszom inwestycyjnym i bankom podporządkowanym kontroli publicznej.

Trzeba także podważyć istnienie „rynku pracy”, czyli mechanizmu przekształcania pracownika w dodatek do maszyny. Nie oznacza to zniesienia dochodu pieniężnego (płacy) – której kryteria muszą być jednak uzgodnione, ani konieczności istnienia pewnego „rynku miejsc pracy”: instytucji informujących o możliwościach zatrudnienia, ułatwiających przekwalifikowanie. Reorganizacja przedsiębiorstw i całej produkcji musi wykluczyć bezrobocie jako ryzyko indywidualne, które spada na samotnego człowieka, gwarantując zarazem wolność indywidualnego wyboru i stałe kształcenie.

Musimy w końcu generalnie podważyć dyktaturę rynku, czyli swobodę i dominację mechanizmów towarowych. Można stwierdzić, że tam, gdzie wolny rynek jest ewentualnie „skuteczny”, czyli zapewnia elastyczność w reagowaniu na pewne potrzeby społeczne – na szczęście nie jest konieczne ani skuteczne planowanie. „Wolne” ceny mogą być skuteczne w dystrybucji butów, ale nie edukacji, kultury, transportu publicznego. Trzeba rozróżnić mechanizmy kształtowania cen i dystrybucji według natury dóbr, kontekstu, wyborów demokratycznych: można zdecydować o obniżeniu cen transportu publicznego albo uczynić go darmowym. Ale to kosztuje i potrzebuje dofinansowania: można wtedy zdecydować np. o nałożeniu specjalnego podatku na samochody.

Uspołecznienie produkcji nie wymaga jednej formy własności i biurokratycznego planowania. Ma ono na celu podporządkowanie ekonomii wspólnym wyborom, dotyczącym tego, co każdy powinien mieć zagwarantowane, jakikolwiek byłby jego dochód i gust. Potrzebujemy więc regulowanego rynku oraz uspołecznionego i demokratycznego planowania.

– Socjalizm w Polsce był skojarzony z własnością państwową, ale z drugiej strony jest tradycja walki o samorząd pracowniczy (1944–1947, 1956–1957, 1981). Jakie mogą być relacje między własnością państwową a samorządem?

– Musimy bez wątpienia zerwać ze starymi wizjami zarówno własności państwowej, jak i samorządu. Pierwsza była skojarzona z tym, co ma być zarządzane „centralnie”. Pojawia się wtedy problem biurokracji i technokracji, jawności oraz kontroli – a więc skuteczności zarządzania. Trzeba podważyć ideę „interesu powszechnego”, który mógłby być broniony przez państwo poza skomplikowanymi mechanizmami pozwalającymi zróżnicowanemu społeczeństwu wyrażać różne, nie zawsze zgodne punkty widzenia.

Z drugiej strony samorząd był skojarzony z decentralizacją zarządzania, na poziomie przedsiębiorstwa, ale także z większą władzą samych pracowników. Doświadczenia samorządu w Jugosławii, dłuższe niż w Polsce, pokazały dwa typy problemów stojących przed przedsiębiorstwami samorządowymi: ograniczenie ich praw przez plan centralny (a więc własność państwową), albo gdy podważamy planowanie („socjalizm rynkowy” wprowadzony w 1965 r. w Jugosławii) rozwój nierówności, bezrobocia i zdecentralizowanej biurokracji…

Trzeba socjalistyczny projekt postawić na nogi, czyli wyjść od praw obywatelskich i jego celów – ekonomia podporządkowana zaspokajaniu potrzeb, by rozważać – nie mając gotowej jednej recepty – kwestię własności, tak żeby była skuteczna, czyli kontrolowana przez społeczeństwo na bazie kryteriów, które samo wysunęło i które może zmienić. Prawo zarządzania przez pracowników/konsumentów musi być rozważane na różnych poziomach, gdzie zarządzanie może być skuteczne: od poziomu zakładu do całego terytorium, przechodząc przez poziom gmin i branż produkcyjnych. Musimy bardziej zastanawiać się nad uspołecznieniem własności niż nad jedną jej formą prawną – własnością państwową. Kilka przykładów: rolnicy, drobni właściciele swojej ziemi, mogą być zrzeszeni w spółdzielniach, a te z kolei włączone w projekty rozwoju lokalnego i krajowego, biorąc pod uwagę kwestie ekologiczne, trwałego rozwoju, dochodów i zaspokajania podstawowych potrzeb żywnościowych.

Pracownicy poczt, szpitali, kolei muszą zarazem mieć kontrolę nad sposobem zarządzania swoimi miejscami pracy i równocześnie muszą być stowarzyszeni z pracownikami-odbiorcami ich usług. Spółdzielnie produkcyjne mogą współpracować z przedsiębiorstwami indywidualnymi bądź państwowymi, by zagwarantować wykonanie planowych zadań.

Należy uspołecznić przedsiębiorstwa państwowe i rozszerzyć horyzont samorządu (od zakładów w górę). To perspektywa rozszerzająca miejsce demokracji przemysłowej i podmiotów tej demokracji (jako pracowników, konsumentów i obywateli).

– Liberalizm zwany jej przez swych obrońców ideologią wolności. Czy socjalizm przyszłości może być także socjalizmem wolności?

– Doświadczenie stalinowskie sprawiło, że zapomnieliśmy, iż „Manifest komunistyczny” kończył się postawieniem celu emancypacji każdego, jako warunku emancypacji wszystkich: emancypacji, czyli wolności nieograniczonej logiką interesów klasowych i dominacją kapitału – w przeciwieństwie do obecnych liberałów.

Siłą liberalnej ofensywy w latach 80. była możliwość wyrażania sprzeciwu wobec biurokratyzacji państw i rządzących partii komunistycznych – jej hipokryzja polega jednak na narzuceniu wolnego przepływu kapitału i towarów, nie ludzi i idei; w rzeczywistości opiera się ona na dyktaturach, instytucjach i silnych państwach. Przecież Pinochet w Chile narzucił właśnie liberalizm towarowy. Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Światowa Organizacja Handlu narzucają wszędzie prywatyzację i ograniczanie budżetów socjalnych państw.

Socjalizm potrzebuje wolności w znaczeniu o wiele szerszym niż kapitalizm. Socjalizm albo będzie rzeczywiście źródłem wolności bardziej niż liberalizm, albo go nie będzie…

Rozmawiał: Konrad Markowski
Źródło: Trybuna Robotnicza


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. Dawid Ciężarkiewicz 19.09.2008 09:08

    Socjalizm nie bierze pod uwagę tego, że ludzie są najzwyczajniej w świecie: próżni, leniwi i mają nieograniczone potrzeby. Zaraz po tym jak zmienimy człowieka, możemy wprowadzać socjalizm. 🙂

    Jednak póki co – musimy z samym sobą grać w kij i marchewkę – pracujesz: masz, obijasz się: nie masz.

  2. Peak Oil 19.09.2008 21:50

    Nie uwierzycie ale znam metodę zmiany świadomości i postrzegania przez ludzi świata. Tyle tylko że prawidłowo reaguje na to do 10% populacji. Reszta cóż … wyparcie albo głęboka depresja.
    Jednostce trzeba przedstawić realny obraz świata, bez upiększeń, podziału na dobrych i złych. Dane archiwalne, relacje z obozów koncentracyjnych, nie tylko niemieckich. Relacje ze wszystkich punktów zapalnych na Bałkanach, opisy i relacje świadków zbrodni stalinowskich, zbrodnie dokonywane na ludności cywilnej w krajach Azji i Ameryki Łacińskiej.
    Wielki Głód w krajach Afryki, zbrodnie religijne, przypadki łamania prawa przez żołnierzy misji stabilizacyjnych ONZ i innych tego typu grup. Represyjna postawa rządu Federacji Rosyjskiej i USA w szczególności zbrodnie CIA przy finansowaniu akcji z sprzedaży narkotyków. Metody szkolenia rekrutów w Rosji. Dokumentacja dotycząca wykorzystywania dzieci (wiecie o co chodzi)
    Reszty programu możecie się domyśleć to na górze to tylko zbitek informacji,
    ważny jest jeszcze jeden element, odwrotna chronologia przedstawienia wydarzeń od najnowszych. W przeciwnym razie następuje u osoby poddanej terapii mitologizacja zdarzeń częstsze wyparcie faktów stwierdzeniem “mamy dwudziesty pierwszy wiek to się nie powtórzy” a następnie szok poznawczy, bo Polacy też swoje za paznokciami mają.

    Po zakończeniu terapii następuje okres dostosowawczy. Tu odpada jakieś 70 z tych 90% pozostałe 37% wykruszy się w ciągu pięciu lat.
    Najważniejszy punkt, to forma reedukacji ale więźniów i jeśli ktoś pomyślał żeby zastosować ją do bodaj na to do dzieci niech się leczy … elektrowstrząsami.
    to info dałem po to na końcu żeby wyłapać popaprańców którzy chcieli by edukować tą zdrową część społeczeństwa.

  3. Raptor 20.09.2008 15:22

    Świetny pomysł, jestem pod wrażeniem. Trzeba jeszcze tylko taki film przygotować, a potem puszczać za darmo we wszystkich kinach na świecie.

  4. socjo-indywidułum 23.10.2008 21:11

    Świetna religia ten socjalizm. Już sie czuje jak w niebie na ziemi. Człowiek nie może żyć bez możliwości cierpienia. Dlaczego? to proste cierpienie nie jest miarą rzeczywistości obiektywnej tylko subiektywnym składnikiem naszego Ja. Należy zmienić tylko człowieka nie jakieś tam systemy, reszta jest nie potrzebna :-)). A jak zmienić? może mu coś wszczepić?, albo co? Tyle że czy człowiek będzie wtedy szczęśliwy?, pamiętajmy wszak że nie czując goryczy i kwaśności możemy nie poczuć i słodyczy.

  5. Sokrates 24.10.2008 11:11

    A ja polecam: “Paradyzja” lub “Limes Inferior” Janusz A. Zajdel….

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.