Ile kosztuje tanie latanie

Opublikowano: 10.12.2009 | Kategorie: Gospodarka

Liczba wyświetleń: 646

Podnoszenie opłat za bagaż, wysokie ceny za przekroczenie limitu bagażowego, a teraz również propozycja opłat za korzystanie z toalet na pokładzie samolotu. Ile naprawdę kosztuje tanie latanie? Każdy, kto wybierał się w podróż samolotem tanimi liniami, rezerwując bilet przez Internet przedzierał się przez kolejne opłaty i coraz to nowe wyliczenia. Dochodząc do końca tych dziwnych zakupów, klient coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że wcale nie chce lecieć za taką cenę.

No ale co zrobić, przecież nie będzie już taniej, bo to są „tanie linie”. Weźmy na przykład trasę z Poznania do Londynu. Bilet kosztuje tylko 13 złotych. A ile naprawdę zapłacimy za ten lot?

WCALE NIE TAK TANIO

W taką cenową pułapkę wpadła Elżbieta Józefiak. Bilet tanich linii do Londynu, w promocji kupiła za 13 złotych. To nie były jednak wszystkie opłaty. – Musiałam dopłacić za bagaż, następnie za ubezpieczenie – opowiada Elżbieta. Cena biletu wzrosła do 160 złotych. Na lotnisku czekała na nią jednak kolejna niespodzianka. Tani przewoźnik wprowadził kilka dni wcześniej nową zasadę odprawy online. Co oznacza, że pasażer swoją kartę pokładową musi wydrukować w domu.

– Nie doczytałam na bilecie, że należy się odprawić online w terminie od 15 dni do 4 godzin przed odlotem i na lotnisku poinformowano mnie, że muszę dopłacić do biletu 200 złotych, by wejść na pokład samolotu – opowiada Ela. – To jest przecież absurdalne, żeby mówić o bilecie za 13 złotych, a na końcu okazuje się, że dodatkowych opłat jest cała lista – dodaje Ela.

Cena biletu do Londynu ze 160 złotych wzrosła ostatecznie do prawie 400. Przed zakupem biletu warto sprawdzić ofertę tych większych linii lotniczych, które obniżyły swoje ceny, aby dopasować się do rynku i często mają bardziej atrakcyjny promocje od tych niby tanich. – Zdarzają się takie sytuacje, ze więksi przewoźnicy mają konkurencyjne ceny w stosunku do tych niskokosztowych. Ale zdarza się to najczęściej w dniu poprzedzającym odlot lub w samym dniu odlotu, kiedy rejsy tanich przewoźników są już zapełnione – mówi Marek, kierownik biura podroży.

PODRÓŻUJ Z GŁOWĄ

Kto myśli latem o jesieni? Ci, którzy podróżują z głową? – radzi w internetowej reklamie Wizzair, promując swoje bilety po 1 zł. Za tego rodzaju hasłami często kryje się podstęp. Nie tym razem. Tanich biletów było sporo, ale chętnych na nie znacznie więcej. – Trzeba je kupować, jak tylko pojawią się w internetowym systemie rezerwacji – podpowiada Agnieszka, która regularnie odwiedza strony internetowe tanich linii i kupuje bilety wakacyjne z dużym wyprzedzeniem. Ci, którzy w lipcu polecą za grosze, swoje bilety kupili już na początku listopada. – Kiedy zaczyna się promocja, już po godzinie są telefony z pretensjami, że oferta z przyczyn technicznych jest niedostępna. Tymczasem to nie komputer się zawiesił, tylko najtańsze bilety się skończyły – wyjaśnia Łukasz, szef marketingu jednej z linii lotniczych.

Do przeglądu lotniczych ofert potrzebna jest cierpliwość, komputer z internetem i orientacja, jak działają systemy rezerwacji.

– Należy często przeglądać cenniki tanich linii. Tam stawki zmieniają się nie z dnia na dzień, ale z minuty na minutę. Bywa, że linie urządzają dodatkowe promocje po sprawdzeniu liczby wykupionych miejsc. Gdy droższe bilety słabo się sprzedają, przewoźnik zachowuje się jak wędkarz – na przynętę rzuca kilkaset dodatkowych tanich biletów – dodaje Łukasz.

Niebywały rozwój tanich linii przyczynił się również do rozwoju lotnisk, a przez co zwiększeniu opłat, dokładając najpierw kryzys paliwowy, dalej początki kryzysu ekonomicznego i stale rosnącą konkurencję.

NOWE ZASADY, STARE ZWYCZAJE

Całkiem niedawno, bo w maju, wprowadzono nową zasadę koniecznej odprawy online, a już dzisiaj mówi się o dołożeniu pasażerom kolejnych opłat. Zatem już nie tylko należy śledzić ceny biletów, ale również sprawdzać, czy przewoźnicy nie wprowadzili dodatkowych, ukrytych kosztów. Dość oryginalny pomysł zaproponowały irlandzkie linie lotnicze. Poinformowały bowiem, że mogą zacząć pobierać opłaty za korzystanie z toalet w samolotach. Prezes linii Michael O’ Leary otwarcie mówi: – Pomysł pobierania opłat był już rozważany w przeszłości, a teraz powrócił. Być może przy drzwiach do toalet zostaną umieszczone automaty umożliwiające skorzystanie po wrzuceniu równowartości funta. Nie wszystkim pasażerom podoba się ten pomysł. – To jest absurd. Za wszystko trzeba płacić dodatkowo, a teraz jeszcze za toaletę. To jest jakiś żart chyba – mówi oburzona Ania, która często podróżuje do Londynu. – A jeśli zdarzy się, że ktoś z pasażerów nie będzie miał przy sobie funta? Co wtedy? – pyta Robert, który od pięciu lat mieszka w Irlandii. I tutaj pozostaje kolejny problem do rozwiązania. Bo pasażerowie zastanawiają się za co przyjdzie im jeszcze zapłacić.

W ramach nowej polityki cen niektórzy tani przewoźnicy podnieśli też ceny za bagaż z 10 euro do 15 euro za jedną walizkę oraz wprowadzili nowe ograniczenia do jednej sztuki bagażu podręcznego. Irlandzkie linie Ryanair od 1 października podniosły ceny za odprawy online z 10 euro do 15 euro za pierwszą walizkę, a opłatę za drugą sztukę bagażu ustalono na 35 euro. Wybierając linie lotnicze, warto przeliczyć wszystkie składowe części biletu tanich linii, ale też regularnych przewoźników.

Autor: Beata Dreger
Źródło: eLondyn


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. Murphy 10.12.2009 16:01

    Ja przestałem latać od kiedy mam możliwość jazdy samochodem. Cenowo wychodzi podobnie, czasowo samolotem wcale nie lepiej, bo to zawsze trzeba kilka godzin do przodu wyjechać żeby na lotnisko dojechać + odprawa, itp, czyli nie ma tego całego maratonu i stresu z tym związanego. A samochodem pakuję się, wsiadam kiedy chcę, kiedy chcę robię przerwę, a i bagażu też mogę wziąć o wiele więcej. Nie wspominając już o tym że samochodem mam przyjemność kierować a samolotem nie dadzą. 🙂

    Kiedyś czytałem jakie to samoloty są ekonomiczne jeśli chodzi o spalanie paliwa na 1 osobę na 1 km przeleciany. Muszę to zweryfikować, bo coś się mi wierzyć nie chce żeby to ekonomiczniej wychodziło niż samochód. 🙂

  2. Robert Śmietana 10.12.2009 16:12

    Dokładnie, Murphy.

    Kiedyś nawet pokusiłem się o oszacowanie, przy jakiej odległości czasowo opłaca się lecieć, zamiast jechać. Wyszło mi, że do około 500km absolutnie nie ma co lecieć (z uwagi na czas odprawy).

  3. Murphy 10.12.2009 16:36

    No właśnie. Zapomniałem też dodać, a może to autor zapomniał dodać, że przecież na i z lotniska też trzeba czymś dojechać (komunikacja miejska, pociąg, samochód) a to przecież też się w koszty powinno wliczać.

    Raz jak leciałem z Goleniowa LOT’em to dowóz do lotniska był wliczony w koszt biletu. Fakt że za bilet wtedy nie płaciłem to nie wiem ile z tego policzyli na dojazd. Tak czy inaczej nie należy o takich kosztach zapominać.

  4. Murphy 10.12.2009 16:53

    U mnie problem jest teraz tego typu że tanie linie nie latają z najbliższego lotniska, więc jak bym chciał lecieć to musiałbym dostać się np. do Dortmund czyli 235km w jedną stronę. Potem przelot do powiedzmy Katowic i stamtąd 100km do miejsca przeznaczenia (komunikacja miejska + pociąg, albo ktoś z rodziny odbierze).
    Kosztów, czasu i nerwów straconych nawet nie chce mi się szacować. Tylko auto! 🙂

  5. Giancarlo 11.12.2009 12:48

    Z tymi opłatami za kibel, to jak gościu dostanie sraczki, to ma, nomen omen… przesrane.

  6. qzwa 14.12.2009 11:19

    Tutaj jest mowa o przelotach na wyspy. A tam tak różowo nie jest. Odprawa przed zaokrętowaniem też trwa ze 2 godzinki. Potem wjazd na prom. No i ta jazda 20 godzin w jedna stronę. A tak 2 godzinki na dojazd do lotniska potem 3 godzinki w samolocie no i te 3 godzinki na dojazd w PL. Razem 8 godzin. w porównaniu do 24 godzin promem to jest jednak różnica. A odprawa on-line jest już obowiązkowa od prawie 1.5 roku.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.