Czarny Polak na ojczystej palmie

Opublikowano: 02.02.2014 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 809

Na dworcu PKS w Opolu awaria w toalecie. Przed drzwiami gromadzi się coraz większy, poddenerwowany tłumek. Mężczyźni i kobiety, średnia wieku – około 30. Spieszą się i niepokoją, bo wkrótce odjadą „Sindbady” na Zachód. Opole jest znacznie lepiej skomunikowane z Berlinem niż z Warszawą. Tam stolica, gdzie kapitał – trudno oprzeć się smutnej myśli. Ponad dwadzieścia lat realnego liberalizmu, w tym chwalebnych reform społeczno-gospodarczych w wykonaniu prawicy, więcej zrobiło dla osłabienia więzi Opolszczyzny z Polską niż działania śląskich separatystów.

Polacy zmykają z kraju. Pustoszeją nie tylko miejscowości na ścianie wschodniej. Znajomy na Facebooku często opowiada o losie Sanoka, zdekapitalizowanego miasta, z którego przyszłość, biznes i pieniądze uciekają wraz z ludźmi. Kolejne bomby wybuchają pustką i tykają gdzie indziej. Jak informowały niedawno media, w świętokrzyskim w 2013 r. odnotowano najwyższy przyrost bezrobocia w stosunku do innych województw oraz najmniejszy wzrost wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. Już dziś w co piątej z rodzin jeden z jej członków pracuje poza tym regionem lub krajem. A wojewódzkim instytucjom kultury obniżono dotacje o 12,5 proc. Źle się dzieje w antypaństwie…

Tyle jest w III Rzeczpospolitej miejsc, które coraz bardziej przypominają za duże ubranie na wychudłym człowieku. I te krajobrazy współczesnych miasteczek, zbyt dalekich od metropolii, by masowo instalowali się tam nowobogaccy. Na obrzeżach miast i wsi kilka, kilkanaście, może kilkadziesiąt nowych domów, ale w większości stare budynki, liszajowate kamienice. Mieszkają w nich ludzie, których przedsiębiorca zamyka w hali na kłódkę, gdy zjawia się inspekcja pracy. Ale przed Bożym Narodzeniem nie zapomina o pracowniczej Wigilii. Popłuczyny po katolicyzmie, po etyce pracy, po przyzwoitości – folwarki na miarę III RP.

Pewien przedsiębiorca, żyjący ze środków PFRON, ma zaprzyjaźnionego lekarza, który orzeka o niepełnosprawności. A jeszcze ktoś inny oferuje fachową pomoc w wyciszeniu sprawy, gdy pracownik zemdleje w robocie, bo jest faktycznie niepełnosprawny, a pracował już czternastą godzinę i nieco się wyeksploatował. Jednak o tym wszystkim jest cicho, jak najciszej, choć to jest właśnie ta Polska wyzyskiwaczy i wyzyskiwanych, apatii, obaw i bezkarności lokalnych sobiepanków, knebla na ustach w czasach formalnej wolności słowa.

I te ruiny jak rany: po zakładach pracy, po przemyśle, po życiu. Jest początek ciepłej zimy, kępy trawy stroszą się wśród opustoszałych murów, cień chmur wędruje przez puste miejsca, gdzie jeszcze tu i ówdzie nie zatarły się do końca wyblakłe litery ostrzegające klasę robotniczą przed nieuważną pracą i zachęcające do wzmożonego wysiłku. Deszczowa kałuża odbija bladoniebieski skrawek kosmosu, nikt w nią nie wdepnie, nikogo tu nie ma i długo jeszcze nie będzie, choć zardzewiał i zgnił drut siatki strzegący tego miejsca przed nieupoważnionymi. Ale cieniom chmur i obojętności nieba towarzyszą jedynie ludzkie cienie: miejsca jak blizny po przeszłości. Nawet złomiarze już się tutaj nie zapuszczają. A 30-latkowie siedzą w autokarze firmy „Sindbad” i nie patrzą na widoki za oknem. Śpią, bo trzeba przespać, minąć Polskę, żeby obudzić się już w lepszym świecie.

Nocą miasteczko biorą w posiadanie młodzi chłopcy i młode dziewczyny. Piąteczek! Sobota! Dyskoteka nie jest tak daleko od kościoła, więc uważaj, rodzicu, jak idziesz chodnikiem w niedzielny poranek, bo łatwo wdepnąć w prezerwatywę. Może to twoje dzieci się tu bawiły. Ale teraz, w nocy, gdy śpisz, krzyczą w euforii, uczą się hedonizmu, bez którego nie ma współczesnego rynku. Prawdziwa rewolucja obyczajowa, przeciw której biskupi nie napiszą listu, bo nazbyt jest dla nich niezwykła i niezrozumiała. Nowa, nastoletnia klasa próżniacza, uprzywilejowana w swojej młodości i licznych pragnieniach wykreowanych w tyglu wielkiego kapitału, pragnieniach, za które płacą rodzice, żeby dzieci miały lepiej niż oni kiedyś (i teraz), żeby dzieci pokazywały światu i sąsiadom, że właśnie ich stać. Dziecko – sztandar statusu domowego.

Więc leje się wódka, ćmią się ćmiki, zużywają się mocniejsze używki, ktoś rzyga na markowe buty, „w samochodzie przy chodniku zapłacono już dziewczynie”. Piąteczek! Sobota! Piękni, jeszcze nie dwudziestoletni, prawdziwi roszczeniowcy III RP, bawią się młodzieżową konsumpcją. Lecz to potrwa jeszcze tylko chwilę, za moment przyjdzie do nich gorycz wysokiego bezrobocia, pustka miasteczka, zdumienie, że nie stać ich na to, co w życiu naprawdę ważne. Zazdrość, że jedna z drugą koleżanka ma lepiej, że kolega ma naprawdę ustawionego dziadziusia, który niegdyś utrwalał nadwiślański socjalizm, a później budował lokalny kapitalizm, że kolega z ławki pracuje, bo matka ma etat w urzędzie, że koleżanka pracuje, bo ciotka jest menedżerem w sieci handlowej i trochę zrestrukturyzowała zasób ludzki, żeby zmieścić chrześniaczkę. I kolejne autokary odjadą na Zachód, pełne tych, którym tutaj nie wystarczyło znajomości.

W moich rodzinnych stronach lokalny bogacz przyozdobił bramę symbolem „$”. On już wie, stać go na szczerość ze światem: tylko pod tym jarzmem, tylko pod tym znakiem Polska będzie Polską, a Polak Polakiem. Ale nie każdy chce nazywać rzeczy po imieniu. Bo III RP jest jak któryś z południowych stanów USA, gdzie wojny kulturowe decydują o wszystkim, są jak opium mas, wyciszające wszelkie konflikty klasowe. Całe łajdactwo, niesprawiedliwość i krzywda znikają za zasłoną dymną kulturowych wojenek. Gdy instytucje państwa służą jego demontażowi, a społeczeństwo staje się coraz bardziej aspołeczne, rządzi pieniądz, posługujący się nadrzeczywistością jako narzędziem kamuflażu prawdziwego świata i reguł gry, które nim zarządzają. Aby kolejne autokary mogły wyjechać pełne ludzi, którym beznadzieja odebrała tutaj własne miejsca.

Na dworcu PKS w Opolu ludzie przestępują z nogi na nogę przed nieczynną toaletą. Pierzchają nagle – podjeżdżają autokary. Koła podróżnych toreb stukoczą o nierówny chodnik, wielka emigracja zwykłych ludzi jest taka banalna, płaski monitor wielkiego telewizora w hali dworcowej pokazuje świat nasycony barwami, ciepły jak staroświecka choinka, ktoś ogląda się przez ramię, by jeszcze spojrzeć na uśmiechniętych, rozluźnionych dziennikarzy, którzy opowiadają właśnie, że w jakimś przedszkolu zabroniono zatrudnionym tam paniom pomagać dzieciom w toalecie – z obawy przed molestowaniem. Ale nikt już tego nie słucha, kloszardzi przycupnęli blisko drzwi, drzemią, oni nigdzie się nie wybierają. I tak zwykle są gdzie indziej, smutni outsiderzy, ubodzy krewni swoich nieco mniej ubogich krewnych, którzy właśnie wsiadają do autobusów, by nie dać się pożreć lokalnej pustce.

Miga mi to wszystko w pamięci, gdy kupuję bilet kolejowy w prowincjonalnej kasie gdzieś w Wielkopolsce. Dobrze, że w tym styczniu jest tak ciepło, bo nie ma żadnego ogrzewania dla podróżnych. Starsza kobieta, która sprzedaje mi bilet, ma włączony piecyk elektryczny, siedzi ubrana na cebulkę. Ciekawe, czy musi dokładać się do zużytego prądu. Może choć klimat się nad nami zlituje i z pensji, pół-pensji i ćwierć-pensji prowincjonalni (i nie tylko tacy) Polacy nie będą musieli wydawać na ogrzewanie tak dużo. Może w końcu przyjdzie to cholerne globalne ocieplenie i zrobi nam z Bałtyku ciepłe bajoro, i wyrosną tutaj owoce cytrusowe. A Polak zrobi się czarny, będzie rwał banany i zbierał bawełnę. Czarny Polak na ojczystej palmie pod neokolonialnym słońcem – ostatni cud boski nad umęczonym narodem. Somalia rozkwitnie nad Wisłą – korwiniści będą mieli jak w raju. Właściwy naród na właściwym miejscu i nareszcie w klimacie przyjaźniejszym dla wciąż białych Murzynów.

Autor: Krzysztof Wołodźko
Źródło: Nowy Obywatel


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

13 komentarzy

  1. jj44 02.02.2014 14:29

    Przychodzi na myśl fragment z libera “Polska to jedno wielkie bagno”.

  2. Aida 03.02.2014 10:55

    Z tym kolesiostwem, kumoterstwem, nepotyzmem trzeba w Polsce walczyć, u nas jest potrzebna przede wszystkim świadomość. Na porządku dziennym jest, że ludzie załatwiają znajomym pracę mimo ich niskich kwalifikacji, zazdrość, obgadywanie za plecami “Kowalski to ma nowy samochód, ciekawe skąd wziął na niego pieniądze”, albo pchanie się w kolejce po gratisy jak się jest znanym posłem. Brak ludziom hamulców i wstydu odnośnie swojego postępowania. Komunizm zrobił swoje, mamy pokolenie, które nie szanuje własności państwowej, jak coś jest wspólne to niczyje, można kraść do upadłego. Nie widzą tej prostej zależności, że sami się na to co państwowe składają, więc należałoby to szanować. Władza osiąga coraz to wyższe stadia absurdu, jest przy tym tak bezczelna i bezpośrednia, że człowiekowi, który żyje w tym kraju ręce opadają. Nie kryją się jakoś specjalnie z przejadaniem państwowych funduszy, oby im się żyło dobrze, oby się jak najwięcej nachapać, bo może później już nie być takiej okazji. Ta zgnilizna nas zabija, zabija nas jako naród, państwo.
    Zmiany mentalności w polskich główkach są potrzebne, poczynając od tych najwyżej do tych na samym dole. Pozbyć się tych wszystkich negatywnych cech naszego społeczeństwa, bo to nas zjada od środka. Jeśli się nie ogarniemy w porę to może być za późno. Potrzebne zmiany tak ogromne jakie niegdyś przeszła Bogota, tylko może inaczej ukierunkowane. U nich też rozkład społeczeństwa osiągnął takie poziomy, że jestem pełna podziwu i szacunku, że im się udało.
    Kto nas uratuje?

  3. edek 03.02.2014 13:38

    @Aida
    Mówisz o ważnych, ale skutkach. Mentalność jest niestety odbiciem sytuacji materialnej. Przyczyną większości problemów jest chora wyprzedaż naszego kraju wg cynicznych liberalnych hasełek. Kraj bez własnego kapitału, przemysłu jest kolonią. Nawet surowce i ziemia powoli przechodzi w obce ręce. A mentalność Polaków jest na pewno składową przeszłości. Jednak teraźniejszość tylko ją bardziej wynaturza…
    Cwaniaki sprzedali nasz kraj za łapówki i urzędy w Brukseli i nie tylko… Nigdy nie było po 89′ programu ROZWOJU Polski. A tylko PRYWATYZACJA.
    Myślę, że dopiero jak większość Polaków dozna… głodu, to coś zacznie się zmieniać. O ile w NAS została to odwieczna, przypisywana naszemu narodowi wola walki. Choć coraz bardziej w to wątpię. Może czeka nas los wykorzystanej przez obcych Afryki, oby nie afrykańskiej Somalii właśnie…

  4. mr_craftsman 03.02.2014 13:53

    “Ponad dwadzieścia lat realnego liberalizmu”

    po tym zdaniu już byłem pewien, że autor jest zwyczajnym kretynem.

    liberalizm w Polsce trwał kilka tygodni, zanim nie zaczęto uszczelniać przepisów gospodarczych.

    system, gdzie państwo podejmuje większość decyzji gospodarczych typu nadawanie koncesji, pozwoleń, praw do wykonywania zawodu czy handlu nazywa się SOCJALIZM albo FASZYZM – zależy od zaangażowania.

    jeśli państwo generalnie prześladuje każdego obywatela, stosuje przemoc, okrada obywateli i stosuje populistyczne rozdawnictwo ukradzionych pieniędzy – mamy SOCJALIZM

    jeśli państwo stosuje przemoc i metody autorytarne, ale w gospodarce skupia się na zapewnieniu większości Tortu dla Jedynej Partii i dużych firm, korporacji i grup przestępczych związanych z Partią – mamy FASZYZM

    w Polsce system oscyluje pomiędzy narodowym socjalizmem a faszyzmem

    jeśli ktoś widzi w Polsce liberalizm, to po prostu jest niedouczonym kretynem.

  5. lboo 03.02.2014 14:06

    @mr_craftsman: Socjalizm to system który miał zmniejszać nierówności społeczne np. poprzez interwencje państwa, obecny system zwiększa interwencjami nierówności społeczne.

    Więc albo to co mamy to nie jest socjalizm, albo jestem niedouczonym kretynem 🙂

  6. Aida 03.02.2014 14:32

    “Mentalność jest niestety odbiciem sytuacji materialnej”
    Nie zgodzę się, znam ludzi biednych ale przyzwoitych, którzy nie kradną, nie mają w sobie poczucia zazdrości i chciwości, że inni mają więcej.
    Przykład w Polsce idzie z góry, w komunizmie na każdym kroku trzeba było kombinować, tu przekupić, tam przekupić by dostać coś lepszego niż sąsiad. Kombinowało się na każdym kroku. W polityce mamy obecnie tamtych ludzi, kombinatorów i złodziei. Jeśli nie zaczną zmian od siebie, to nigdy nie będzie u nas normalnie.
    Może jak wszyscy Ci co teraz w polityce wymrą, to będzie normalnie, ale pewnie nie, bo rośnie kolejne pokolenie złodziei, roszczeniowców i zwykłych głupków, którzy wystarczy, że awansują w strukturach państwowych i już im woda sodowa uderza do głowy jak w “Misiu”

  7. agama 03.02.2014 14:48

    Wystarczy zmienić proces kandydowania na ważne urzędy. Tak jak kierowcy ciężarówek czy ubiegający się o broń palną muszą przechodzić testy psychologiczne, tak i polityków powinno się poddawać takim badaniom. Niezależnym! A tak to wstyd i wiocha godna gumofilców a nie armaniego, na najwyższych szczeblach odstawiana.

  8. Aida 03.02.2014 15:05

    agama
    Tylko kto to zrobi, wszak oni są od zmian ustaw. Sami sobie krzywdy zrobić nie dadzą, nam też na to nie pozwolą.
    Rewolucja? Bunt?

  9. agama 03.02.2014 18:13

    Najprościej i najszybciej zgłaszać takie pomysły Demokracji Bezpośredniej i Partii Libertariańskiej czy innym tego typu, które już by się tym zajęły.

    https://www.thunderclap.it/projects/8618-zjednoczeni-dla-zmian

  10. edek 03.02.2014 18:46

    Zawsze mnie śmieszą argumenty liberałów w stylu “nie ma prawdziwego liberalizmu”. To ta sama semantyka, co twierdzenia komunistów że “prawdziwego komunizmu nie było, tylko wypaczenia”. Co nie przeszkadza UŻYWAJĄCYM ideologii liberalnej zmieniać świat pod dyktando tej ideologii.
    A kiedy liberalizm był prawdziwy (libertarianizm)? W XIX Anglii, gdzie robotnicy pracowali po 16 godzin dziennie za głodowe pensje? Czy W początkach USA, gdzie kapitalizm rozwijał się dzięki zrabowanym ziemiom i bogactwom rdzennym Amerykanom?
    Liberalizm kiedyś będzie ścigany tak jak komunizm w niektórych krajach. O ile wcześniej nie doprowadzi do końca tego świata.
    Śmieszą mnie dzieciaki powtarzające frazesy JKM, na marginesie masona.

  11. mr_craftsman 03.02.2014 22:23

    @ Ilboo – Twoja wypowiedź nt. życzeniowości socjalizmu można podsumować memem historycznym:

    “Chciałem dobrze.” Adolf Hitler

    Twoje zdanie na temat socjalizmu opiera się na okrągłym hasełku, jakby żywcem wyjętym z ust jakiejś kandydatki na miss, typu “pokój na świecie”.

    A wyrównywanie nierówności zawsze kończyło się – owszem – wyrównywaniem.
    W dół.
    Oczywiście nie liczę klasy rządzącej, ta zawsze miała na szyneczkę.

    @ edek – komunizm był, np w Korei Północnej.

    podobnie był liberalizm – np. za czasów dawnych federacyjnych systemów rządzenia, przykładowo słowiańskich, gdzie jedynie ważne decyzje podejmowało coś w rodzaju rządu, a i tak każdy mógł się wypowiedzieć czy zgłosić weto.

    podobnie funkcjonował system celtycki, a na Islandii taki system działał idealnie aż do sprowadzenia katolickiego feudalizmu w XV wieku.

    generalnie – ponieważ masz poważne braki w wiedzy nt. ideologii wolnościowej, to powiem skrótowo – nic, co możesz zorganizować na skalę lokalną rodziny, wsi czy miasta, nie powinno wymagać interwencji rządowej, ani tym bardziej mącenia koncesjami i przepisami.

    zgodnie z tą zasadą te rejony, gdzie prawo jest dobre, przyciąga ludzi i ich kapitał, i tworzy lepsze wspólnoty.
    przykładowym narzędziem takiej wspólnoty jest demokracja bezpośrednia, banalna do wprowadzenia w obecnej epoce cyfrowej

  12. lboo 04.02.2014 11:07

    @mr_craftsman: Moja postawa jest podobnie życzeniowa jak Twoja w stosunku do liberalizmu. Jeśli wierzysz że jednostki o wyższej sile przebicia dzięki zgromadzonemu kapitałowi uwolnione od jakiejkolwiek kontroli zaczną działać w interesie społeczeństwa a nie swoim prywatnym to sugeruje zejść na ziemię.

    “Twoje zdanie na temat socjalizmu opiera się na okrągłym hasełku, jakby żywcem wyjętym z ust jakiejś kandydatki na miss, typu „pokój na świecie”

    Tak został zdefiniowany ten system, najprawdopodobniej w czystej formie jest tak samo utopijny jak liberalizm.
    Natomiast Ty odwracasz założenia na przeciwne i dalej twierdzisz że to to samo. To tak jakby powiedzieć że liberalizm jest wtedy kiedy jednostka całkowicie wyzbywa się swojej wolności i indywidualności podporządkowując się grupie.

    Ale co ja jako niedouczony kretyn mogę wiedzieć … 🙂

  13. edek 04.02.2014 11:16

    @mr_craftsman
    Też uważam, że demokracja bezpośrednia jest bardzo dobrym pomysłem na naprawę demokracji. I społeczeństwa. I że państwo powinno regulować to co jest niezbędne dla zapewnienia lepszego życia obywateli. A na szczeblu lokalnym powinno być jak najmniej zbędnych regulacji. Jednak sprzeciwiam się ideologii znoszenia państwa nie z rozsądku, ale gdzie się da. Z pobudek ideologicznych. Bo liberalizm czy libertarianizm jest ideologią. Obecnie trwa proces likwidacji państw właśnie podpierany ideologią liberalną czy libertariańską. Nie tylko u nas, ale na prawie całym świecie. A zyskuje finansjera. Chyba nie zaprzeczysz. Tak samo wolny rynek jest utopią, która niszczy lokalne rynki i wyprowadza kapitał, transferuje go od społeczeństw do rekinów finansjery. Temu też chyba nie zaprzeczysz? To jest chore i doprowadzi w pewnej perspektywie do upadku ludzkości. Tylko trzeba myśleć szerzej i zastanowić się, do czego pewne procesy prowadzą. Większość opłacanych “ekonomistów” nie dostrzega żadnych relacji czasowych lub przyczynowo-skutkowych. Umieją tylko prawić o nienaruszalnych prawach liberalnego rynku (wg nich). Tak jakby ekonomia, a tym bardziej ideologia liberalna, miały coś wspólnego z nauką ścisłą…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.