Co Kennedy wiedział o UFO?

Opublikowano: 23.11.2013 | Kategorie: Paranauka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1226

Według ostatnich rewelacji, zabity 50 lat temu prezydent na kilka dni przed śmiercią zażądał sprawozdania o aktywności NOL. Co więcej, według pogłosek sam nieco wcześniej widział tego typu obiekt. Ale to nie wszystkie związane z UFO opowieści o Johnie F. Kennedy’m. Istnieją informacje, że kilka osób w jego otoczeniu aktywnie interesowało się tym zjawiskiem. Jedną z nich był Arthur C. Lundahl – kierownik Narodowego Centrum ds. Interpretacji Fotografii i częsty sprawozdawca w Białym Domu…

Jak wielu innych prezydentów USA, także i John F. Kennedy (1917-1963) miał widzieć UFO. Miało do tego dojść w 1963 r. na wodach koło Hyannis Port (Massachusetts). Obiekt był w kształcie „dysku, mierzył ok. 20 m. średnicy, miał szary wierzch i jasny spód”. Nad wodą zawisł na ok. 40 s., emitując niski dźwięk. Następnie wzniósł się w górę i znikł. Kennedy miał zmusić pozostałych obserwatorów do utrzymania sprawy w sekrecie.

Bill Holden – były steward Air Force One, był na pokładzie prezydenckiego samolotu latem 1963 r., kiedy Kennedy udawał się do Europy. Ponieważ w Bonn odbywała się wówczas konferencja nt. UFO, postanowił wymienić na ten temat kilka słów z prezydentem. Twierdzi, że zapytał go: „Co myśli pan o UFO?”, na co ten, po chwili zastanowienia, odparł: „Chciałbym móc powiedzieć społeczeństwu o tej sprawie, ale mam związane ręce”.

Po opublikowaniu tej historii pojawiły się pytania, czy Holden w ogóle mógł odbyć wspomnianą rozmowę. Starał się to zweryfikować Robert Collins, który zasięgnął w tej sprawie języka u informatorów zbliżonych do kręgu władzy. Dowiedział się, że formalnie nie mógł on mieć dostępu do głowy państwa, nie mówiąc już o zagadnięciu Kennedy’ego. Jego nazwisko nie pojawiło się również na liście personelu prezydenta.

Collins – były członek AFOSI (Biura Dochodzeń Specjalnych Amerykańskiego Lotnictwa Wojskowego), utrzymywał, że każdy prezydent USA dostawał pisemny lub ustny raport o stanie obserwacji obiektów nieznanego pochodzenia. To, czy tak samo było z Kennedy’m nie jest jednak do końca pewne, choć pojawiło się wiele pogłosek.

Jedna z nich mówiła, że głównym informatorem tragicznie zmarłego prezydenta był w tej sprawie Arthur C. „Art” Lundahl (1915-92) – wysoki rangą pracownik CIA, opisywany w dokumentach Białego Domu jako „prawdopodobnie najbardziej kompetentna w kraju osoba ds. wywiadu fotograficznego, […] zaangażowana w rozwiązywanie wielu problemów związanych z narodowym bezpieczeństwem.”

Lundahl objaśniał skomplikowane problemy natury technologicznej urzędnikom, prezydentom i kongresmanom. Nazywano go „najbardziej utalentowanym i przekonującym referentem w historii”, a szczególnie w tej roli upodobał go sobie Eisenhower. Miał ku temu powody. 8 dni po tym, jak nad ZSRR zestrzelono amerykański samolot szpiegowski U-2, wysłał on Lundahla do Senatu z zadaniem usprawiedliwienia decyzji o zleceniu szpiegowskiej misji. Kiedy ten skończył swoje wystąpienie, publiczność zgotowała owację na stojąco. Allen Dulles – Dyrektor Centrali Wywiadu, był tak zaskoczony, że wypuścił z ust fajkę.

W każdym razie, także Kennedy i ówczesny dyrektor CIA, John A. McCone byli pod wrażeniem Lundahla. McCone, jego przełożony, opisywał go tak: „Przyłożył się do rozwoju rozpoznania fotograficznego i miał znaczną rolę w kierowaniu wewnętrznym oddziałem, który się tym zajmował.” Doświadczenia w analizie fotografii sprawiły, że Lundahl był swego czasu kierownikiem laboratorium fotograficznego Marynarki Wojennej, które zajmowało się m.in. badaniem tzw. filmu Newhouse’a przedstawiającego UFO nad Tremonton (Utah) z 1952 r.

W grudniu 1954 r. prezydent Eisenhower zaakceptował program U-2. By zająć się analizą wykonanych w jego ramach fotografii, Lundahl wydzierżawił powierzchnię biurową nad warsztatem Forda w Stuart Building, która w 1961 r. stała się Narodowym Centrum ds. Interpretacji Fotografii (NPIC), gdzie trzymano zdjęcia opatrzona klauzulą „tajne”. Położone było ono na północny-zachód od Kapitolu, w dzielnicy, o które tak pisze historyk Michael Beschloss: „Nixon, Foster Dulles i inni wysocy urzędnicy jeździli tam swymi limuzynami po raporty na temat odkryć U-2, pokonując drogę do budynku centrum wśród śmieci i biegających szczurów.”

W 1954 r. Lundahl pracował nad przetwarzaniem obrazu, zaś w CIA zajmował się analizą zdjęć z U-2, z czego zdawał potem relacje Eisenhowerowi. Ale jego zainteresowania nie ograniczały się tylko do tego. Jak twierdził jego znajomy, Todd Zechel – założyciel akcji Obywatele Przeciw Utajnianiu UFO (Citizens Against UFO Secrecy), Lundahl był także jednym z wiodących ekspertów od zdjęć UFO, z czego miał składać raporty przed co najmniej trzema prezydentami.

Możliwe jednak, że było ich czterech. Nekrolog Lundahla wspomina, że „brał on udział w konferencjach z prezydentami: Eisenhowerem, Kennedy’m, Johnsonem i Nixonem”. Zechel dodawał, że podczas wizyty w domu Lundahla w Bethesda (Maryland) miał okazję podziwiać jego bogaty księgozbiór, z czego 80% pozycji stanowiły książki o UFO.

„Zamiast półek uginających się pod ciężarem literatury o analizie fotografii czy geologii, w 80% były to książki o głównym zainteresowaniu Lundahla – UFO. Miał każdą z opublikowanych pozycji” – pisał Jim Marrs.

Lundahl miał również związki z badaniami nad zjawiskiem NOL. 29 lutego 1967 r. spotkał się z dr. Edwardem Condonem i czterema członkami jego grupy, czego celem – według dokumentów CIA – miało być „zapoznanie dr. Condona i jego ludzi ze możliwościami NPIC w zakresie fotogrametrii i analizy zdjęć”.

Zgonie z memorandum z 7 lutego 1967 r., Siły Powietrzne USA (USAF) podjęły współpracę z Uniwersytetem Colorado w kwestii badań nad zjawiskiem UFO. W dokumencie pada nazwisko Lundahla, który w imieniu CIA zaoferował pomoc dr Condonowi w ramach analizy fotografii. Agencja nie chciała jednak figurować w dokumentach, a jedynie udostępniała uczonym zasoby NPIC.

24 marca 1967 r. NPIC dostarczyła ekipie Condona dokument zawierający wskazówki dla osób, które fotografują niezidentyfikowane obiekty. Został on zaaprobowany przez Lundahla – dyrektora placówki. 1 maja badacze zawezwali w prasie potencjalnych posiadaczy zdjęć UFO do podzielenia się nimi. Tekst precyzował, jakie informacje należało dołączyć do fotografii. Było to nic innego jak przedruk wytycznych z NPIC.

Ponieważ było to jedno z najlepszych laboratoriów fotograficznych na świecie, zaczęto mówić, że trafiają tam zdjęcia obiektów NOL wykonane przez wojskowych. Wiąże się z nim również pewna bardzo dziwaczna opowieść, rzekomo z udziałem Lundahla. 6 lipca 1959 r. mjr Robert Friend związany z Projektem Blue Book, został wezwany do NPIC w celu zbadania pewnego „odkrycia”. Na miejscu spotkał kilku dowódców z US Navy oraz agentów CIA. Szczegóły tego wydarzenia znane są z raportu, który rzekomo sporządził Lundahl.

Od 5 lat Wywiad Marynarki obserwował niejaką Francis Swan z South Elliot (Maine), która twierdziła, że jest w „telepatycznym” kontakcie z istotą o imieniu AFFA, która orbituje Ziemię w swoim pojeździe. Nim w sprawę został wmieszany Lundahl i NPIC, agenci udali się do kobiety, obserwując, jak wchodzi w trans. Jeden z nich, Julius M. Larsen, sam chciał spróbować owej nadprzyrodzonej komunikacji i zapytał Swan, czy go tego nauczy. „Pewnie – powiedziałam. Położyłam rękę na jego ramieniu, a on mógł zacząć pisać przekaz” – twierdziła.

Powróciwszy do Waszyngtonu, Larsen (być może z rozkazu kontaktującego się z nim bytu) zapisał się na spotkanie z Lundahlem w siedzibie NPIC, a następnie zademonstrował umiejętność, którą nabył dzięki pani Swan – spisywanie wiadomości pismem automatycznym. Obserwował to również pracownik CIA, Robert Neasham, zatrudniony w centrum. Larsen miał zasiąść przed nimi i zapaść w trans, a Lundahl i Neasham zadawali mu pytania, na które odpowiadał pismem automatycznym. Ta dziwna zdolność szczególnie zainteresowała Neashama, który powiedział: „To bardzo ciekawe, że możemy rozmawiać, z kimś, kogo nie widać. Ale czy masz jakiś dowód na swoją obecność”. Larsen miał przekazać: „Jakiego dowodu żądasz?” Neasham odparł: „Chciałbym zobaczyć twój statek.

Po dalszej wymianie zdań, inteligencja przemawiająca przez Larsena miała nakazać, by podeszli do okna. Okazało się, że wkrótce mężczyźni ujrzeli przelot obiektu, który – jak potem opisywali go Friendowi – miał kształt dysku i był „jaśniejszy na obrzeżach niż w centrum”. Neasham twierdził, że po sprawdzeniu danych radarowych okazało się, że odczyty z chwili obserwacji były z nieznanych przyczyn niedostępne. Wkrótce na miejsce wezwano Frienda, któremu Lundahl miał przedstawić pisemne sprawozdanie z incydentu.

Nie dziwi, że mjr Friend, który przybył z bazy Wright Patterson, również chciał zobaczyć ów cud na własne oczy. 9 lipca zasugerował przeprowadzenie kolejnej próby z Larsenem, a o tym, jak ona wyglądała, tak pisał w swoich wspomnieniach:

„Był on ewidentnie w transie, co było widać. Nie miałem wobec tego żadnych wątpliwości. Jego puls przyspieszał, a grdyka gwałtownie się poruszała. Spisywał przekazy odmiennym niż swój charakterem pisma. Mięśnie jego torsu nie wydawały się napięte, w przeciwieństwie do tych w ramieniu i, szczególnie, w karku.

Starałem się zadać mu parę pytań, ale nie odpowiedział. Inni również je zadawali, ale on słuchał tylko jednego człowieka. Zapytałem w końcu, czy AFFA zorganizuje kolejny przelot. Ręką oficera zapisała: “To nie ten czas”. Sesja trwała 15-20 min. i nie była nagrywana.

Byłem jednak przekonany, że coś w tym jest. Nie miało dla mnie znaczenia, z kim on się kontaktuje – czy jest to ktoś z kosmosu, czy stąd. Bez wątpienia należało się o tym dowiedzieć więcej.”

Mjr Friend wrócił do swoich obowiązków przy Projekcie Blue Book. Z zaobserwowanej sytuacji przygotował raport, który jednak nie znalazł się w dokumentach rządowych. Z kolei Lundahl nigdy nie wspominał o tych wydarzeniach, a skonfrontowany z nimi, zaprzeczył, by brał udział w czymś podobnym. Informacje o zainteresowaniu CIA sprawą channelingu pojawiły się w latach 80-tych, w rzekomym raporcie sporządzonym dla Jimmy’ego Cartera.

To jednak nie wszystko. Jak twierdził Zechel – były radiooperator w Agencji Bezpieczeństwa Wojskowego, Lundahl i Kennedy spotykali się nie tylko w sprawach formalnych, ale także w kwestii sprawozdań o obserwacjach UFO. Ich częste spotkania potwierdzają zapiski administracji prezydenta, wskazujące, że odbyli narady m.in 28 kwietnia i 7 września 1962 r. czy 27 marca 1963 r. Oczywiście podczas kryzysu kubańskiego w październiku 1962 r. Lundahl nakreślał prezydentowi szczegóły rozmieszczenia sowieckich pocisków analizowane dzięki metodzie fotogrametrii.

Kolejną osobą zainteresowaną UFO w bliskim otoczeniu Kennedy’ego był jego brat, Robert. Istnieją także inne ciekawe tropy. Timothy Cooper, powołując się na wysoko postawionego informatora, twierdził, że prezydent „widział manewry niezidentyfikowanego obiektu podczas wizyty w jednej z baz lotniczych”. Badacz twierdzi również, że głowa państwa odwiedziła bazę Holloman AFB, gdzie zdano mu raport o zjawisku UFO.

O Kennedy’m wspominał również prekursor ruchu kontaktowców, urodzony w Polsce George Adamski (1891-1965), o czym w książce „George Adamski: The Untold Story” pisze Lou Zinsstag, informując m.in. o spotkaniach prezydenta z przedstawicielami obcych, a także samym Adamskim. Istnieje kilka doniesień na temat posiadania przez niego specjalnych zezwoleń rządowych (dr Jacques Vallée wspomina m.in., iż podczas podróży po Australii świadkowie widzieli w jego paszporcie świadczące o tym pieczątki.) Co więcej, sam Adamski twierdził, że odbywał spotkania z Kennedym, m.in. w Białym Domu w maju 1963 r., na co przedstawił Zinsstagowi odpowiedni dokument. W oficjalnych wykazach kontaktowiec jednak nie figuruje.

Autor: Grant Cameron
Źródło oryginalne: Presidentalufo.com
Źródło polskie: Infra


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. agama 23.11.2013 08:47

    ciekawe, czy chodziło mu o ufo z kosmosu czy fejki od CIA.

    http://www.theyfly.com/lost/Archives/meiersb34.htm

    Ta opcja doedytowywania komentarzy jest praktyczna! Sog dla stworzycieli!

  2. MilleniumWinter 23.11.2013 14:45

    Kennedy zginął z powodu UFO.
    To że nakazał likwidację FED co praktycznie uniemożliwiłoby powstanie NWO którego wprowadzanie właśnie się kończy na pewno nie miało z zamachem nic wspólnego.
    😛

  3. egzopolityka 23.11.2013 21:03

    http://www.prisonplanet.com/
    Tu można posłuchać na żywo relacji z demonstracji w Dallas. Prezydent został zabity przez tajny rząd USA z takiego samego powodu dla którego została zabita aktorka Marilyn Monroe. Ona dostała informacje od prezydenta i zagroziła że wyjawi je na konferencji prasowej, więc upozorowano jej samobójstwo najprawdopodobniej poprzez wlew do odbytu silnych środków nasennych. W ten sposób nie było śladu nakłuć ani ryzyka wymiotów, ze zwróceniem trucizny.

    Prezydent wiedział dwie główne rzeczy. Po pierwsze wiedział o tajnym rozwoju niezwykle (!!) zaawansowanych technologii, jeszcze poczynając od technologii Tesli. Technologie te umożliwiały całkowite przeobrażenie naszej cywilizacji, czyniąc życie znacznie, niewyobrażalnie, łatwiejszym. Wszelkie cierpienie i bieda zostałyby zlikwidowane dzięki nim. Wszystkie one zostały zdławione w związku z czym my faktycznie żyjemy w obozie pracy, co szczególnie widać w Polsce. Pracy tu nie ma, a kto ma pracę, snuje się jak nieprzytomny, przeważnie wspomagając sobie paleniem papierosów. Ludzie nawet nie chcą powiedzieć tego na głos że są wściekli. Może boją się przyznać przed sobą samymi do tego że żyją w parszywym świecie? Może nie wyobrażają sobie tego że można żyć inaczej? Dlaczego nie poszukują informacji, tylko akceptują rzeczywistość dookoła siebie? Połowa społeczeństwa poszła do wyborów i oddała całą swoją władzę garstce ludzi, którzy już łatwo zdławili te wszystkie technologie.

    Druga rzecz o której wiedział prezydent to było to, że USA kontaktuje się z negatywną cywilizacją pozaziemską, która nas kontroluje i wykorzystuje tak samo jak my wykorzystujemy zwierzęta.

    Istniała możliwość że prezydent, wiedząc o tym, starałby się ujawnić wszystkie tajne badania naukowe udostępniając zdławione technologie społeczeństwu, do czego nie chciał dopuścić tajny rząd USA kontrolowany przez Iluminatów.

    Pierwsza przyczyna zdławiania technologii to chęć utrzymania się przy władzy psychopatów którzy rządzą światem. Druga przyczyna jest taka, że Iluminati są faktycznie kontrolowani przez Reptilian i tym ostatnim zależy na tym, żeby ludzie jak najwięcej cierpieli, by oni żywią się tą negatywną energią. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj:
    http://quantumfuture.net/pl/falaindeks.htm

  4. agama 23.11.2013 21:11

    Wg Meiera, Repitilianie i iluminaci nie istnieją, a do światowej władzy dążą USA sterowane przez CIA i inne tajne służby.

  5. miarara 24.11.2013 17:16

    Dobrze,że egzo wszystko wie i żyje inaczej.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.