Spadając głową w dół

Opublikowano: 25.06.2009 | Kategorie: Kultura i sport

Liczba wyświetleń: 604

„Do tej pory Polska stała na skraju przepaści. Teraz wykonamy duży krok w przód.” – a może właśnie od tego kawału z czasów Gomułki wszystko się zaczęło?

Prekursorami skoków na bungee byli mieszkańcy Nowych Hybrydów. Młody chłopiec, który wchodził w dorosłe życie musiał odbyć pewien rytuał. Najpierw z kilku lian plótł linę, po czym jeden jej koniec przywiązywał do nóg, a drugi do czubka bambusowej wieży. Skok z około 30-tu metrów kończył się mocnym szarpnięciem, ale od tej pory chłopiec stawał się mężczyzną.

Pionierem skoków na linie w formie, którą znamy wszyscy, jest Nowozelandczyk A.J. Hackett. Początek samej dyscypliny datuje się na 1979 rok, kiedy to w Bristolu (Anglia) oddano pierwszy skok na bungee poza Nowymi Hybrydami.

Obecnie można wyróżnić dwie odmiany skoków na linie. Pierwsza, popularna zwłaszcza w USA, nosi nazwę „bungee”. Polega ona na zapewnieniu dużej szybkości lotu, swobodnym spadku i dłuższych odbiciach, a wszystko to dzięki użyciu trzech lub czterech splecionych lin, otoczonych pokrowcem. Druga odmiana, która rozpowszechniła się wszędzie poza Stanami, nazywa się „bungy”. W tym przypadku korzysta się z mniej elastycznych lin, dzięki czemu osiąga się spokojniejszy lot, ale i mniejsze prędkości. Wypada poświęcić też parę słów na temat bezpieczeństwa i szansach, że jednak wszystko się uda. Otóż ryzyko wypadku wynosi 2:1000 000. Jak dotąd przy olbrzymiej liczbie oddanych skoków, zanotowano tylko kilka wypadków. Ich powodem było głównie złe przyczepienie liny do stóp, albo do platformy, z której skakano. Sama lina może wytrzymać ponad 10-15 razy tyle, co waży przeciętny człowiek.

Historia tej dyscypliny to jednocześnie historia bicia rekordów długości skoku. Już sam pionierski skok z mostu w Bristolu wykonany został z 75 metrów wysokości. Później, wraz z rozwojem tej dyscypliny wyniki były jeszcze bardziej imponujące. W 1992 roku Gregory Riffi skoczył 249,9 metra z helikoptera lecącego nad doliną Loary. Jeszcze w tym samym roku Chris Allum skoczył z jednego z mostów Wirginii 250,5 metra. Rok później Allum poprawił swój wynik, skacząc 267 metrów w przełomie New River. Jeszcze bardziej imponujące skoki oddano z balonów. W 1990 roku John Klockelman skoczył 300 metrów z balonu, który wzniósł się na wysokość 1,5 km. Najdłuższy na świecie skok na bungee wykonał w 1991 roku Doug Hase, który przeleciał 730 metrów wyskakując z balonu nad Kolorado. Godny podziwu jest również wyczyn Curtisa Riversa. 5 maja 2002 roku wykonał skok na bungee z balonu, który wzniósł się na wysokość ponad 5 kilometrów. Dokonał tego nad Puertollano w Hiszpanii. Nawiasem mówiąc, ciekawe jak odczuli to piloci balonów…

Co jest tak pociągającego w bungee, że z roku na rok liczba śmiałków gotowych wykonać swój skok zdecydowanie wzrasta? Przede wszystkim potężny zastrzyk adrenaliny, ale też cała gama emocji towarzyszących samemu skokowi. Najpierw, pomimo dreszczyku niepewności, zapada decyzja – „skoczę”. Potem narasta strach. Podchodząc, czy wjeżdżając na miejsce skoku serce bije coraz szybciej i szybciej. Stojąc przy barierce, patrząc w dal i, co robi większe wrażenie, w dół – pojawia się zwątpienie. Ale chęć wykonania skoku, poczucia się wolnym jak ptak, jest większa. I nagle następuje ten długo oczekiwany moment: krok do przodu. Potem jest już tylko euforia, olbrzymia radość i duma ze swej odwagi i pokonania strachu.

Bungee to sport dla wszystkich. Nie ma znaczenia ani wiek skoczka, ani jego wysportowanie (czy też owego brak). Jest to jednocześnie najtańszy i najłatwiej dostępny ze sportów ekstremalnych na świecie. Także w Polsce, mimo, że dyscyplina ta jest znacznie bardziej popularna na Zachodzie, istnieją przygotowane dźwigi, mosty, skały i wieżowce, z których można oddawać skoki. Pierwszy skok kosztuje przeważnie ponad 100 złotych, ale następne są już tańsze. Przed wykonaniem „kroku za barierkę” konieczne jest jednak spełnienie kilku formalności. Po pierwsze: środki bezpieczeństwa. Podstawą jest tu odpowiednie zważenie kandydata. Wagę zapisuje się markerem na ręce. Proporcjonalnie do masy ciała wybiera się odpowiednio grubą linę. Następnie wystarczy podpisać oświadczenie o swej poczytalności i zdrowych zmysłach, a po kilku chwilach można bezpiecznie lecieć głową w dół.

Autor: Unton
Źródło: Dziennikarstwo Obywatelskie
Na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 2.5 Polska


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.