Pan Tadeusz musi odejść

Opublikowano: 08.04.2010 | Kategorie: Edukacja

Liczba wyświetleń: 730

Podważam obecność „Pana Tadeusza” w szkolnym programie lektur, jako uczeń, ale również jako zwolennik reform, leczących polski system edukacyjny.

Wykaz lektur od dawna bazuje na tych samych elementach- trochę patriotyzmu, naprędce sklecone przesłanie i fragmenty biografii, zespolone w całość pod nazwą „kanon literatury polskiej”. I tak oto młodzież bombarduje mózg niezrozumiałymi, zawiłymi opisami przyrody, zajmującymi ponad połowę treści dzieła, obniżając tym samym ich czujność na właściwą akcję. Ponadto nieświeży, przeterminowany system edukacyjny zanosi się swym smrodem po mentalności ucznia – próżno szukać nowości, wszystkie lektury są wyłącznie corocznym odgrzewaniem kotleta. Rytuał ten polega kolejno na:

– zadaniu lektury przez nauczyciela,

– zwątpieniu ucznia, po zobaczeniu grubości książki,

– podjęciu decyzji o przeczytaniu jedynie streszczenia,

– omówieniu dzieła na lekcji, skupiając się na drobnostkach, które nic nie wnoszą do życia,

– a na końcu zapomnieniu o powyższej katordze.

Starsi ludzie zwykli narzekać, że młode pokolenie nie przejawia inteligencji pod jakąkolwiek postacią – nie dziwmy się temu, bowiem mądrość czerpiemy z książek, ale nie z tych narzuconych, lecz tych, które sami wybierzemy za odpowiednie dla siebie. Człowieka uczuciowego i sentymentalnego ujmie dogłębnie opis płynącej rzeki w powieści „Nad Niemnem”, pozostanie on zaś obojętny dla łysego kibola bez karku, bezowocnie poszukującego na każdej stronie choćby imitacji przekleństwa. Ministerstwo Edukacji Narodowej bynajmniej nie jest snajperem – nie posiada zdolności trafiania do ludzi. Zmusza jednak do zastanowienia nad przyszłością polskiego szkolnictwa, którego program jest bezużyteczny, innymi słowy, nie jest przystosowany do danej grupy odbiorców. Humaniści muszą się użerać do ostatniej kropli krwi z pierwiastkami i prądem elektrycznym, zaś matematycy głowią się nad pisownią słowa gżegżółka. Do końcowych miesięcy nie mają ukierunkowanej przyszłości, bo nie potrafią skupić się na jednym przedmiocie, z którego mogą coś osiągnąć. Mają za to szereg rzeczy, które są dla nich niepotrzebne zupełnie do niczego, a które muszą posiąść, zaśmiecając mózg zbytecznymi umiejętnościami.

„Pan Tadeusz” jako lektura traktować może jedynie o walce za ukochany kraj. Kropka. Tyle powinniśmy wiedzieć. A w co była ubrana Telimena w siódmej księdze to już sprawa zamiłowanych fanów takowej twórczości. Dodatkowo, owa książka może podchodzić trochę pod fantastykę, biorąc pod uwagę dialogi między bohaterami- bo któż kiedykolwiek mówił do kogoś wierszem, w dodatku wzbogaconym o rymy dokładne i to całkowicie improwizując? Uczniowie często zastanawiają się, od kogo Mickiewicz brał narkotyki, żeby takie coś stworzyć i jest to sytuacja jak najbardziej przewidywalna, gdyż żyjemy w wieku używek i żadna z obecnie zadawanych lektur nie tłumaczy niebezpieczeństwa płynącego z ich zażywania. Gdzież podział się „Pamiętnik Narkomanki”? Ostatnio nagłośniona sprawa pedofilii jest od kilkudziesięciu lat genialnie ujęta w „Lolicie” Władimira Nabokova i nikt nie raczy się tym zainteresować, aby wychować racjonalnie i etycznie myślące pokolenie, na ziemi plewionej nawozem ze światowej klasy literatury. Młodzież potrzebuje przewodników, a nie tylko pustych, a częstokroć i niezrozumiałych motywów. Może przesadny patriotyzm polityków prowadzi do takiego, a nie innego przebiegu sprawy? Przecież biblioteki pękają w szwach od wysokiej jakości współczesnej literatury obcej, która traktuje o obecnych stanach cywilizacji, tak potrzebnych w przyszłości. Chociaż opowiadają o zupełnie rozbieżnych sytuacjach, niosą za sobą niezwykle wymowne morały, przydatne w wielu sferach życia. Ponadto, mogą ukierunkować dotychczas niezdecydowanych uczniów w kwestii ich przyszłości – dla przykładu po przeczytaniu jednego z dzieł Johna Grishama ktoś może zainteresować się prawem i sądownictwem. Poprzez wchłonięcie powieści Roberta Ludluma pewne jednostki przekonają się do służb specjalnych itd. Możliwości jest bez liku, są one jednak tłumione przez MEN, zdeptane przez chory system, którego największymi ofiarami są właśnie uczniowie, borykający się z niepojętymi myślami autora, żyjącego w czasach dinozaurów. Wystarczy samo wypowiedzenie słów „Pan Tadeusz”, a usta młodzieży przyjmą niewymowną pozę, wołającą o pomstę do nieba.

Jest to dzieło sporych gabarytów, którego przyswojenie jest trudniejsze od rozpuszczenia w wodzie tlenku węgla. Opisuje liczne morderstwa, przedstawia alkoholizm szlachty, degeneruje siłę uczucia, omija prawo, zniesmacza etyków. Piętnuje chęć zemsty ujmując weń często przesadzone opisy bolszewików. Toleruje publiczne kłótnie, często o podłożu materialnym. Dodatkowo pewne słowa zmieniły swoje znaczenie na przestrzeni lat, co najwyraźniej umknęło specjalistom od edukacji:

“Woźny pas mu odwiązał, pas słucki, pas lity,
Przy którym świecą gęste kutasy jak kity”

Słowo “kutas” wówczas odnosiło się do ówczesnej odzieży szlachty, obecnie uchodzi za niezbyt przyzwoity synonim męskich genitaliów. Kontynuując: Telimena zauroczyła się w dużo młodszym od siebie Tadeuszu, Hrabia wszem i wobec głosił swoją chęć zdobycia zamku, Jacek Soplica zniknął zupełnie z powierzchni Ziemi, tuszując przez wiele lat swą tożsamość, w dodatku bezpodstawnie podając się za duchownego. Brakuje jedynie scenariusza rodem z „Mody na Sukces”. Na swoje usprawiedliwienie nauczyciele podają niezwykłość i piękno języka użytego w poemacie. Z tym samym mamy jednak do czynienia w dużo łatwiejszej do przyswojenia prozie, na przykład w książkach autorstwa Pata Conroya, które to, słynne na cały świat, nadal pozostają w cieniu polskich, monotonnych powieści. Konieczność przymusowego przeczytania czegokolwiek jest dla młodzieży niczym wrzody atakujące tę ważną część psychiki ludzkiej, zwanej oryginalnością.

Ciekawym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie do programu lektur przynajmniej jednej biografii wybranej osoby – ułatwiłoby to charakteryzowanie postaci, a w dodatku postaci, która została wybrana indywidualnie, co znacznie zwiększa zapał do pracy. Obecnie w polskiej szkole indywidualizm zajmuje miejsce sześć stóp pod ziemią, gdzie spoczywa zupełnie nietknięty, niczym Biblia na Bliskim Wschodzie. Na nagrobku widnieje złocony, wyryty w granicie napis: „tu spoczywa indywidualizm, padł on ofiarą najgorszej kary – zapomnienia i pominięcia w rozwoju młodych umysłów. Niechaj spoczywa w pokoju, powróciwszy gdy tląca się iskierka człowieczeństwa wyda swe ostatnie tchnienie.”

Program lektur bezsprzecznie powinien zostać odświeżony o wiele pozycji, kosztem starych, zniedołężniałych, zarośniętych grubą warstwą kurzu ksiąg. Wyjdzie to na zdrowie wszystkim, którzy mają cokolwiek wspólnego z tym tematem, bowiem wspólne zjednoczenie sprzyja osiąganiu wielkich rzeczy.

Autor: Mariusz Szymla
Źródło: iThink


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

7 komentarzy

  1. szyszynek 08.04.2010 19:10

    Zmiany w systemie nauczania są potrzebne, ale zmiana lektur mało co pomoże …
    Lepszym rozwiązaniem jest wprowadzenie technik szybkiego czytania i doskonałej pamięci do pierwszych klas – techniki te są o wiele lepszą zabawą niż żmudny system nauczania(zapewne dlatego jeszcze ich nie wprowadzono).
    Po takiej pierwszej klasie dzieciaki mogłyby zdawać maturę po 3-4 latach …
    Sam nie wiem czy Mickiewicz jest potrzebny w szkołach czy też nie, ale sądzę, że min. 50% tego czego uczą w szkołach nie przyda się ludziom w życiu ….

  2. W. 09.04.2010 07:00

    “Pan Tadeusz” musi odejść – popieram! Musi jeszcze odejść “Lalka”, “Nad Niemnem” i książki Żeromskiego. Listę lektur szkolnych powinno się mocno przewietrzyć, bo nic tak nie zniechęca do czytelnictwa, jak nudne i męczące lektury. Uwielbiam książki, ale tych szczerze nienawidzę, bo czytanie ich to męczarnia. Z Mickiewicza pozostawiłbym “Dziady”, ale “Pana Tadeusza” wywaliłbym do kosza. Nudy i prostackie rymy (“sielskie-anielskie”, etc.). Na dodatek, książka ta niczego nie wnosi wartościowego.

  3. Anu 09.04.2010 10:32

    ““Pan Tadeusz” i inne lekury Panie Mariuszu są nieświeże dla kogoś, kto czytał je wielokrotnie.
    Dla uczniów czytających je po raz pierwszy są świeże jak ciepłe bułeczki.
    Nawet jeśli dzieciaki nie lubią opisów przyrody, to czytając je uczą się wyrażania myśli. Z resztą, kiedy to dzieci wiedziały, co jest dla nich najlepsze? Choć wolałyby opychać się chemicznymi słodyczami dorośli powinni zachęcać je do owoców.
    Owszem, może i język lektur nieco archaiczny, ale wolę, by dzieciaki uczyły się mowy od Mickiewicza niż od Masłowskiej.”

    za moich czasów Pan Tadeusz i cała twórczość Mickiewicza była uznawana za niestrawną i nieinteresującą. Szkolna fama niosła, że facet nafaszerował się morfiną i miał wizje:). Tak ładnie napisane ale zupełnie nie interesujące młodzież a przecież chodzi o rozwój zainteresowań i rozwijanie ich. Ostatnio byłem na lekcji historii był temat Powstania Warszawskiego, 99% gimnazjalistów wogóle nie jarzyła, że takie powstanie było. Jak zajarzyli o co chodzi to byli zdziwieni tym, że można było “tak miasto zniszczyć”? i wcale nie mieli na myśli tylko Niemców??!! Za to na lekcji z przedsiębiorczości zupełnie inna klasa, pełna aktywność, mnóstwo pomysłów, mnóstwo pytań wykraczających poza program i wiedzę nauczyciela (ten sam nauczyciel prowadził zajęcia z historii i przedsiębiorczości).
    A teraz odniosę się do wątku zabicia indywidualizmu, w szkole nauczyłem się aby nie wychylać się z własnym zdaniem, poglądami i pytaniami. Notowałem wszystko co nauczyciel mówił i co chciał później usłyszeć od ucznia co wykorzystywałem na zajęciach i sprawdzianach. Nauczyli mnie maskowania swoich myśli, wiedzy, poglądów. Na szczęscie już nie jestem uczniem i wyrażam to co myślę i czuję ale z tego powodu mam problemy w pracy być może dlatego, że tak nauczono moich współpracowników, którym nie udało się uratować własnego indywidualizmu w szkole.

  4. Kotek23 09.04.2010 12:11

    Popieram autora. W szkolach czytamy te same ksiazki co nasi rodzice. Stad nalezaloby wysnuc wniosek, ze w przeciagu ostatnich 40 lat nie napisano zadnej wartosciowej ksiazki. Z jednej strony rozumiem humanistow broniacych dziel Mickiewicza. Powinnismy znac klasyke polskiej literatury, lecz nalezy zauwazyc, ze tego typu lektura nijak odnosi sie do dzisiejszej rzeczywistosci i przede wszystkim nie budzi ciekawosci u mlodego czlowieka. W rezultacie wiekszosc z nas czyta opracowania a po zakonczeniu szkoly wogole nie siega po ksiazeki.
    Szkola powinna zachecac do czytania a nie odstraszac. Nauczyciele powinni siegac po ksiazki wspolczesnych pisarzy a klasyke zostawmy humanistom.

  5. radzio 09.04.2010 16:34

    To co zrobili z zestawem lektur “giertychowcy” to porażka. I zgadzam się że powinno się tą liste zedytować od podstaw. Tylko tym razem niech sie za to wezmą humaniści a nie katooszołomy. I niech przystaje ona do czasów w których żyjemy, mamy podobno dwudziesty pierwszy wiek.

  6. plsd 09.04.2010 21:32

    “Zbrodnia i kara” podobała mi się ,”Ludzie bezdomni” w porządku ,ale “Chłopi” to coś czego raczej nie powinno się czytać zacytuje “Ino ten stary ,co się ruchać nie może” – oczywiście chodzi tu o poruszanie się.Przeczytałem zaledwie 80 stron ale już mam negatywne nastawienie z tego powodu ,że nie rozumiem niektórych słów nie raz pojawia się słowo “suka”,płytka fabuła – o krowie,sprawa sądowa o świnie itp.,co do książek lubię je czytać tylko ,żeby miały ciekawą fabułę i żeby miały nie więcej niz 600 stron.Żyjemy w świecie informnacji ,a nie erze wielkich fabryk gdzie człowiek uczył się i pracował całe życie w jednej fabryce.Co do histroi mam podobne podejście jak Ford cytuje “Historia to bzdura. To tradycja. Nie chcemy tradycji. Chcemy żyć w czasie dzisiejszym… ” oraz “Młodzi, którzy mogą rozwiązać kwestię pieniędzy, zrobią więcej dla świata, niż wszyscy zawodowi żołnierze w historii.”

  7. mr_craftsman 09.04.2010 21:37

    zmiany powinny być (np wybór lektur, dla jednych liryczny Tadeusz, dla normalnych prozaiczni Chłopi 😉 )

    niemniej -marudzenie na grubość książki to zwykłe lenistwo. w innym zamieszczonym w tym samym czasie tekście autorka recenzuje film, który kazano jej oglądać, bo na co dzień nie ogląda filmów. Preferuje “krótkie klipy”.

    narzekanie na “grubość” lektury to problem obniżania się zdolności do koncentracji, skupiania uwagi na problemach, obniżania zdolności analitycznego i syntetycznego myślenia. mówiąc prosto – wynik kretynienia młodzieży, równania w dół, do debili-idoli.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.