Zręczność kontra eskalacja

Opublikowano: 15.01.2008 | Kategorie: Polityka

Liczba wyświetleń: 624

Arabscy uczestnicy konferencji wpadną w kolejną pułapkę w Annapolis pisze Nicola Naser. Izrael nie potrzebuje bomb, żeby udaremnić spotkanie w Annapolis. Podżegająca retoryka, którą izraelscy politycy i media uzbrajają arabskich i palestyńskich przeciwników Annapolis powinna swoje zrobić.

Weźmy na przykład oświadczenie ministra spraw zagranicznych Izraela Tzipi Livni z niedzieli, że przyszłe państwo palestyńskie zapewni rozwiązanie żądań palestyńskich na całym świecie łącznie z „izraelskimi Arabami”, których narodowe żądanie skończą się wraz z momentem ustanowienia palestyńskiego państwa, oświadczenie Livni zapoczątkowało rosnące każdego dnia liczbę protestów wśród Palestyńczyków w Izraelu, którzy uznali jej uwagę za oznakę oficjalnego poparcia tego co minister spraw strategicznych Avigdor Lieberman określił jako „transfer”- wysiedlenie 1,5 milionów izraelskich Arabów pod pretekstem „wymiany ludności” z przyszłym państwem palestyńskim.

Jeżeli Livni nie była zbyt subtelna wskazując jakiż to cel izralski kryje sie za ustanowieniem państwa palestyńskiego to pozostający obecnie w śpiączce Ariel Szaron nie ukrywał jaki będzie kolejny cel gdy on jako pierwszy ogłosił swoją aprobatę dla rozwiązania w postaci „dwóch państw”. To rozwiąże problem „prawa do powrotu” Palestyńczyków, które długo było największą przeszkodą na drodze zawarcia układu pokojowego. Palestyńczycy będą mogli „wrócić” do nowo stworzonego państwa palestyńskiego.

Problem palestyńskich uchodźców i problem arabskiej mniejszości w Izraelu od dłuższego czasu był przedmiotem największych strategicznych obaw dla okupantów. Oni wspólnie tworzą „demograficzny” koszmar, który stoi na drodze spełnieniu celu ruchu syjonistycznego stworzenia czystego żydowskiego państwa w Palestynie. W tym kontekście Izrael postawił kolejny warunek w celu podkopania konferencji Annapolis w formie oświadczenia premiera Ehuda Olmerta upierającego się, że nie będzie żadnych rozmów dopóki Organizacja Wyzwolenia Palestyny która w 1993 roku uznała prawo do istnienia Izraela teraz nie uzna Izraela jako „państwa żydowskiego”.

Oświadczenia Livini, Olmerta a przed nimi Szarona ukazują podstawowe kontury izraelskiego projektu palestyńskiego państwa. Daleko im od arabskiej wizji suwerennego państwa, gdzie Palestyńczycy będą mogli realizować własne cele, izraelska wizja jest strategiczną wizją pozbycia się dwóch demograficznych ciężarów przez władze okupacyjne, jako narzędzie, które przyjmie palestyńskich uchodźców z zagranicy i Palestyńczyków mieszkających w Izraelu, którzy chociaż posiadają izraelskie paszporty są traktowani jako obywatele drugiej kategori. Izrael uznał, że konferencja w Annapolis, która czy przez swój cel czy nie zbiegła się z 60 rocznią uchwalenia przez ONZ rezolucji o podziale z 29 listopada 1948 jest szansą do załatwienia tych dwóch ptaków za jednym zamachem.

To będą jednak długie starania. Poprzez postawienie żądań, które żaden Arab nie jest w stanie zaakceptować a tym bardziej Palestyńczycy oni mają nadzieję, że to doprowadzi arabskiego bojkotu Annapolis, lub doprowadzi rozmowy do martwego punktu jakim one są do tej pory. Po obwinieniu Arabów oni będą mogli publicznie wykonać piłatowy gest obmyć ręce z wszystkich zobowiązań do udzielenia pomocy Waszyngtonowi w zapewnieniu sukcesu konferencji. To jest także zgodne z grą prowadzoną przez administrację Busha, której rzeczywistym celem w Annapolis nie jest osiągnięcie żadnego poważniejszego sukcesu w praktyce ale sukcesu w formie w zamian za uzyskanie poparcia „umiarkowanych Arabów” dla przedłużenia amerykańskiej okupacji Iraku oraz planów amerykańskiej agresji przeciwko Iranowi i Syrii dwóm przeszkodom stojącym na drodze uzyskania całkowitej hegemonii przez Amerykanów na Bliskim Wschodzie.

Arabscy przeciwnicy Annapolis nie tylko otrzymali amunicję w postaci prowokacyjnych oświadczeni izraelskich ekstremistów ale także w postaci komentarzy Izraelczyków, których arabscy zwolennicy politycznego układu z Izraelem zakwalifikowali jako „rzecznicy pokoju” i „umiarkowani” w Izraelu. Jossi Beilin (izraelski partner w Inicjatywie z Genewy) jest jednym z nich. W Haaretz z 19 listopada on ostrzegał przeciwko udaniu się do Annapolis zanim obie strony na początek nie uzgodnią pewnych podstawowych spraw. Inaczej on pisze uczestnicy w Annapolis znajdą się na środku drogi wystawieni na ogień ekstremistów po obu stronach.

Palestyńscy negocjatorzy widzą Annapolis jako aleję która przekształci palestyńską „deklarację niezależności” z marzenia w rzeczywistość. Jasne jest, że oni są ślepi co do zbrodni jakiej Izrael zadał tej nadziei, ale pewnie nawet niepowodzenie Annapolis nie otrząśnie ich z ich złudzeń. Podczas, gdy palestyński negocjator w swoich zamiarach doprowadzenia do sukcesu konferencji okazuje elastyczność wyglądającą na ustępstwa za wszelką cenę nawet w kwestii ustalonych narodowych zasad., jego izraelski odpowiednik jest tak zdeterminowany w poniesieniu stawki do stopnia zagrażającego udaremnieniu konferencji po to, żeby uzyskać tak dużo ustępstw od Palestyńczyków, żeby konferencja okazała się bez znaczenia. Jak to Jossi Verter zauważył w Haaretz ubiegły czwartek, podczas, gdy Palestyńczycy świętowali „deklarację niepodległości” Izrael przekształcił Annapolis w taką kampanię PR, której celem jest „Unicestwienie” spotkania zanim się ono nie odbędzie.

Zaistniała uderzająca sprzeczność pomiędzy tytułem a tekstem poniżej opublikowanego przez Palestyńską Agencję Informacyjną artykułu w języku angielskim 15 listopada. Tytuł cytat z wypowiedzi prezydenta Mahmuda Abbasa który powiedział „tylko pokój oparty na sprawiedliwości przyniesie pokój w Palestynie i Izraelu” Dalej w artykule ten cytat przybrał następującą postać „tylko pokój oparty na niesprawiedliwości…” Czy to jest nie zamierzony błąd redakcyjny, prawdopodobnie ale pomimo to jest on znamienny. On podsumowuje znakomicie stan zakłopotania palestyńskiego negocjatora stojącego na ziemi niczyjej pomiędzy „optymizmem” a „pesymizmem” i pomiędzy nadzieją a złudzeniem. Na szczęście tego rodzaju zakłopotanie nie ima się narodu palestyńskiego który nauczył się odróżniać realistyczne narodowe aspiracje od politycznego pragmatyzmu przechodzącego w samo oszukiwanie się.

Sam prezydent Abbas jest uosobieniem tej żałosnej dezorientacji oficjalnych władz palestyńskich. W piątek zwierzył się on saudyjskiemu królowi Abdullahowi Bin Abdulowi- Azizow z swoich wątpliwości wobec szans osiągnięcia sukcesu w Annapolis. Tylko cztery dni wcześnie w Ankarze on określił nadchodzące spotkanie w Annapolis jako „historyczną szansę” powtarzając jak papuga izraelskiego prezydenta Szimona Peresa i innych, którzy wyrażali nadzieję na sukces spotkania opartego wyłącznie na retoryce. Interesujące jest że pod tym względem brytyjski premier Gordon Brown wypowiedział się na odmienną nutę, gdy on stwierdził, że to spotkanie jest „unikalną szansą” Ale król Abdullah bezwątpienia był najbliższy prawdy, gdy opisał je jako „spotkanie ostatniej szansy”.

Czy ta „szansa” jest „historyczna”, „unikalna”, lub ostateczna, obserwatorom nie mogą umknąć uwagi wszelkie kroki podjęte przez Izrael w celu zaprzepaszczenia jej. W obliczu taktycznych i strategicznych ustępst palestyńskich negocjatorów jakie oni robią w celu osiągnięcia sukcesu, Izrael prowadzi eskalację taktyczną, przez mające miejsce zabójsta i napaści; strategiczną poprzez nie ukrywane przygotowania do napaści na pełną skalę w Gazie tuż przed rozpoczęciem konferencji, najbardziej (istotne) z nich jest uznanie przez Palestyńczyków żydowskiego charakteru państwa Izrael jako warunku wstępnego rozmów. Ostatnio w Knesecie uchwalono poprawkę do prawa odnośnie statusu Jerozolimy. Zgodnie z stary prawem 61 głosów było potrzebnych, żeby zmienić status świętego miasta, zgodnie z nowym potrzebne jest 80 głosów.

W swoich działaniach zmierzających do zabicia Annapolis, lub niedopuszczenia żeby coś znaczącego wyszło z tej konferencji Izrael nie zawaha się sięgnąć po szantaż jak to miało miejsce w ubiegłym miesiącu, gdy amerykańsko syjonistyczne lobby rozpoczęło kampanię wzywającą Fatah przewodzone przez Abbasa do unieważnienia pewnych artykułów karty, którą w praktyce od 30 lat nikt się nie powołuje jako warunek wstępny, żeby Izrael mógł udać się do Annapolis. Ale technika Izraela potrząsania bronia zakłada prymitywne i najbardziej hipokrytyczne traktowanie ich palestyńskich „partnerów pokojowych” Na przykład w ubiegły piątek Jerusalem Post poinformował, że izraelski establishment wezwał Olmerta do nie oferowania żądnych „inicjatyw dobrej wiary” Palestyńczykom w zamian za Annapolis. Takie inicjatywy to nic innego jak przedsięwzięcie działań zmierzających do spełnienia izraelskich zobowiązań w ramach pierwszej fazy mapy drogowe czy wstrzymanie budowy osad, zwolenie palestyńskich więźniów złagodzenie ograniczeń w kwestii swobody ruchu Palestyńczyków i ich towarów. W tym samym czasie Izraelczycy upierają się, żeby palestyńska strona wprowadziła w życie swoje zobowiązanie zgodnie z mapą drogową zanim udadzą się do Annapolis, które faktycznie są wprowadzane w życie przy współpracy z aparatem bezpieczeństwa okupantów.

Naród Palestyński patrzy z mieszanką gniewu i bóli gdy trzecia rocznica śmierci Jasira Arafata została wykorzystana do pogłębienia narodowego podziału. Zmiast podżegać do dalszej przemocy, uroczystości powinny być wykorzystane jako szansa zjednoczenia szeregów wobec bezpośredniego powodu oblężenia budynku Arafata który ostatecznie przyczynił się o jego śmierci negocjacyjne oszustwo w czasie szczytu w Camp David. Zamiast wyciągnięcia nauki z błędów palestyńscy negocjatorzy są zdeterminowani, żeby dać się wprowadzić ponownie w kolejną pułapkę amerykańsko izraelskich negocjatorów w Annapolis. Jedyne co w takim wypadku ma dla nich sens to podsycić napięcia wewnętrzne w Palestynie, żeby odwrócić uwagę opinii publicznej od nadchodzącego fiaska.

To, że siedem lat temu nie było podziału w szeregach palestyńskich nie uchroniło Arafata przed izraelsko amerykańską pułapką w Camp David. Biorąc pod uwagę obecny głęboki podział palestyńskie kierownictwo zada ciężki cios zarówno sobie jak i sprawie palestyńskiej jeżeli oni dadzą się wciągnąć w pułapkę w Annapolis. Pewne jest, że to kierownictwo musi być świadome tego niebezpieczeństwa biorąc pod uwagę znaczące doświadczenia z przeszłości gdy Izrael wykorzystywał palestyńskie podziały w celu oskarżenia palestyńskiego kierownictwa o słabość i obciążenia ich odpowiedzialnością po to, żeby Izrael nie był zmuszony spełnić swoich zobowiązać. Taktyka ta zostanie oczywiście wykorzystana przez Izrael w celu wymigywania się po raz kolejny od zobowiązań.

Latem 2000 roku Arafat ustąpił pod olbrzymią presją z strony USA, Europy, arabskich rządów i tych Palestyńczyków, którzy uzależnili się od negocjacji z Izraelem i udał się do Camp David w celu przedyskutowania ostatecznych spraw. Udał się tam zanim Izrael spełnił swoje zobowiązania wynikające z tymczasowych porozumień w Oslo, zgodnie z którymi Izrael powinien do lipca 1999 roku zakończyć wycofanie swoich sił z Zachodniego Brzegu. Camp David stał się sposobem dla Izraela wymigania się od tych zobowiązań i zrzucenia całej winy na Arafata.

Palestyńscy negocjatorzy dzisiaj, dokładnie popełniają te same błędy. Oni zgodzili się wziąć udział w kolejnej międzynarodowej konferencji zanim Izrael wypełnił swoje zobowiązania, jednym z nich było wycofanie sił okupacyjnych na pozycje zajmowane przed 28 września 2000. Ze smutkiem trzeba przyznać, że porzucono te palestyńskie rządania na rzecz innych żądań. Palestyńscy negocjatorzy upierali się że zanim udadzą się do Annapolis powinien zostać ustanowiony terminarz na kolejne sześć miesięcy szczegółowe memorandum porozumienia, zabezpieczenie gwarancji miedzynarodowych i mechanizmów konferencji wszystko to władze palestyńskie porzuciły z powodu chęci wysłania negocjacji na konferencję, której cele i mechanizmy wydały sie podejrzane Palestyńczykom z wszystkich sfer politycznych, którzy je ostrzegali, żeby nie brały w niej udziału.

To kłujące drzewo procesu pokojowego do którego amerykańsko izraelskie przymierze przywiodło Arabów i Palestyńczyków z czego wielu było oślepionych co do charakteru cimenego lasu, którego położenie zostało zdefiniowane przez równowagę międzynarodywch i regionalnych potęg skrzywionych na korzyść tego przymierza. Ten proces nie rozpoczął się dopóki nie została zapewniona przeważająca przewago wojskowa i strategiczna Izraela, dopóki główna arabska potęga (Egipt) nie została usunięta z rachunku, inna arabska potęga (Irak) zdziesiątkowana, trzecia arabska siła (Syria) izolowana i dopóki inne arabskie kraje albo nie zostały zmuszone do zajęcia się własnymi wewnętrznymi problemami (takie jak Arabia Saudyjska i Algieria), zneutralizowana (Jordania, Mauretania i Kuwejt), lub tak oszkalowane jako ogry międzynarodowego terroryzmu, że inne kraje zdecydowały się opowiedzieć po stronie przymierza (Iran, kraje Zatoki).

Innym ważną prawdą ogólnie pomijaną jest to, że USA i Izrael, których głównym narzędziem zagranicznej polityki jest odwoływanie się, lub groźba odwołania się do przemocy, nie są w stanie wykorzystać pokojowej polityki i dyplomatycznych środków do rozwiązania swoich międzynarodowych i regionalnych konfliktów. Odwołujący się do wojny mogą tylko ustanowić pokój w oparciu o swoje podboje przez wojnę. Najeźdźca i okupant Iraku nie jest w stanie zakończyć izraelskiej okupacji Palestyny. Nawet bez okupacji Iraku okazywane przez niego przez 60 lat poparcie wojskowe, finansowe i polityczne dla izraelskiej okupacji sprawiły, że utracił wiarygodność jako bestronny pośrednik pokojowy.

Te fundamentalne prawdy arabscy politycy, którzy opowiedzieli się za pokojem z Izraelem jako „strategiczną opcją” ukryli przed swoją opinią publixzną, ale przynajmniej to jest jasne dla członków oddolnego amerykańskiego ruchu antywojennego, który zorganizował demonstrację zbieżną z „oszukańczą konferencją pokojową w Annapolis”. „To jest monumentalna obraza dla ludzi na Bliskim Wschodzie i dla wszystkich sprawiedliwych ludzi, że zbrodniarz wojenny Bush ośmielił się poprowadzić „pokojowe spotkanie” podczas, gdy działania Waszyngtonu nadal przynoszą skutek w postaci śmierci, zniszczenia, okupacji Iraku i Afganistanu, destabilizacji Palestyny i Libanu i stałych gróźb wobecw stosunku do Iranu i Syrii w celu osiągnięcia swoich celów w postaci uzyskania dostępu do ropy i kolonialnego imperium” można przeczytać w oświadczeniu wydanym przez organizatorów demonstracji. Celem tego spotkania nie jest sprawiedliwość ani pokój dla Palestyńczyków można przeczytać w oświadczeniu „z jednej strony jest to próba wymuszenia nowych ustępstw na narodzie palestyńskim z drugiej próba normalizacji stosunków pomiędzy Arabią Saudyjską i innymi rządami arabskimi z Izraelem pomimo, że Tel Aviv nadal prześladuje naród palestyński. I to wszystko ma posłużyć przygotowaniu nowej wojny.

Autor: Nicola Nasser (palestyńska badaczka)
Tłumaczenie: Piotr Chmielarz
Źródło oryginalne: Gazeta al-Ahram
Źródło polskie: Arabia


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.