W Polsce drożej niż na Wyspach?

Opublikowano: 24.06.2009 | Kategorie: Gospodarka

Liczba wyświetleń: 390

Jak to jest, że Polak zarabia mniej od Anglika, Włocha i Niemca, a za towary luksusowe u siebie w kraju musi zapłacić dwa razy więcej?

Nie przepadam za robieniem zakupów w Polsce. Brakuje mi oryginalnych ubrań – szczególnie butów – po rozsądnych, a właściwie normalnych cenach. Brakuje mi też dobrych, ale nie pompatycznych marek, bo tych ostatnio w Polsce nieco przybywa. Pojawiły się w Warszawie butiki Hugo Bossa, Ermenegildo Zegny, Burberry, Armaniego, a nawet Versace. Mam też wrażenie, że tzw. ubraniowe Ikee w Polsce, jak Top Shop, River Island, Next czy Mark and Spencer nie dorównują swoim brytyjskim odpowiednikom. Mają wygórowane ceny (przynajmniej o 20-30 proc. drożej niż na Wyspach) i bardzo średni wybór kolekcji. Nie dziwi mnie też, że Warszawiacy, kiedy tylko mają wolne dni, siadają do samolotu i lecą na zakupy do tańszego Londynu, Berlina, Nowego Jorku czy Rzymu.

Polskie pensje są od trzech do sześciu razy mniejsze niż na zachodzie Europy. W Unii Europejskiej mniej od nas zarabiają tylko Rumumii i Bułgarzy. Pomimo że według GUS-u polskie wypłaty w 2008 roku wzrosły o 10 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim, to pensje Polaków nadal plasują się na szarym końcu Unii Europejskiej. Średni dochód Polaka w najlepszym przypadku to dzisiaj nieco ponad 3 tys., czyli około 900 euro. Dla porównania przeciętny Anglik czy Niemiec zarabia 3 tys.euro.

Tymczasem markowe produkty w Polsce są niekiedy dwa razy droższe niż za granicą. Dla przykładu: włoskie torebki Furli, które w Polsce uchodzą za te z wysokiej półki (na Zachodzie już niekoniecznie) kosztują średnio 1600 zł. Na rzymskiej via Condotti można ten sam model kupić już za 230 euro. W Londynie na Oxford Street w czasie wyprzedaży Furlę można znaleźć już za 150-200 funtów, czyli około 750 zł. Kosmiczne ceny dotyczą też firmowych okularów słonecznych. Najsłabsze modele Prady zaczynają się od 1000 zł, podczas gdy w londyńskich optykach te same ramki można zdobyć za 100-150 funtów. Nie wspominając o firmowych okularach słonecznych ze sklepów TK Maxx, w których Armaniego przy odrobinie szczęścia można znaleźć już za 30 funtów.

Ceny firmowych garniturów również są mocno przesadzone. Hugo Boss w Warszawie zaczyna się od 3 tys. zł. W Berlinie czy w Londynie znajdziemy taki sam garnitur – jak nie lepszy, bo z nowszej kolekcji – o tysiąc złotych taniej. Kolejny przykład to świetnie skrojone garnitury od Ermenegildo Zegny. Lubują się w nich szczególnie politycy – Donald Tusk, Barack Obama i Nicolas Sarkozy. Za taki superluksusowy garnitur nad Wisłą trzeba zapłacić przynajmniej 5 tys. zł, a np. we Włoszech 900 euro. Zaskakują też w kraju nad Wisłą ceny perfum. Trudno zapłacić za pachnidło od Diora 270 zł, kiedy się wie, że taki sam flakonik w Londynie można dostać za niecałe 200 zł. Podobnie rzecz się ma z wodami od Calvina Kleina. W Londynie za Contradiction płacimy 140 zł, a w Warszawie 250. Za ubrania sygnowane nazwiskiem Tommy’ego Haflingera również w Polsce trzeba słono zapłacić. Sztandarowa polówka Tommy’ego w domu handlowym w Warszawie to wydatek rzędu 250 zł. W Bicester Village pod Oxfordem, w firmowym sklepie Haflingera płacimy za taką samą bluzkę 20 funtów. Do tego mamy szerszy wybór i ciekawszą kolorystykę. To samo dotyczy jeansów Diesela. Ceny w Polsce zaczynają się od 600 zł za parę, brakuje modeli z najnowszych kolekcji. Na Oxford Street w House of Frazer za najnowsze Diesele zapłacimy 90-100 funtów.

Markowe sklepy, których jest w Polsce naprawdę kilka windują ceny maksymalnie, bo bazują na tym, że w kraju nie mają konkurencji. O butiku Chanel, Prady, pefrumach od Toma Forda czy Jo Malone, o awangardowych torebkach Vivienne Westwood, męskich koszulach od Paula Smitha, ekskluzywnych kosmetykach Bobby Brown i oryginalnych kolekcjach z All Saints nadal można sobie w Polsce tylko pomarzyć albo pozwolić na odrobinę ekstrawagancji i wyskoczyć na zakupy do Londynu. Tam nie tylko konkurencja jest o wiele większa, a przez to ceny bardziej przystępne i realne, ale również jest w czym wybierać. W Polsce natomast nawet jak już się ma pieniądze na zbytki, to czasami nieźle się trzeba nachodzić, żeby znaleźć coś, co jest nie tylko drogie, ale do tego warte swojej ceny.

Autor: Joanna Biszewska
Źródło: eLondyn


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

19 komentarzy

  1. maciek 24.06.2009 08:20

    potwierdzam. Polacy dają się strzyc na całego. Ceny i podatki wysokie. Zarobki słabe. I jak się to wszystko kręci? – Wszyscy kręcą.

  2. qin 24.06.2009 09:46

    Nie popieram kupowania markowych rzeczy,ubrań głupi snobizm.Te wyroby szyte ,robione są w Azji /niewolnicza praca,dzieci / Tym firmom dziękuję
    Ile mam mieć bluzek,butów ???czy muszę ciągle kupować Po co ??
    Odp. nie muszę i wcalę nie martwię się ze u nas jest mniejszy wybór bo tak naprawdę to uważam że wystarczający .Co za koszmarna sytuacja jade do WB na zakupy Nie wiedzą jak spędzić wolny czas jak wydać pieniądzę??

  3. zyta 24.06.2009 10:28

    Popieram zdanie “qin”.

  4. Raptor 24.06.2009 13:02

    Dokładnie, nie zauważyłem, żeby u nas nie dało się tanio kupić albo stał tylko ocet na półkach 🙂 Dla chcącego nic trudnego, a jak ktoś chce same markowe i przereklamowane artykuły kupować, to jego wybór… niech jedzie na Wyspy… adios.

    To porównywanie cen w artykule, to jakaś snobistyczna propaganda 🙂 …który Polak takie rzeczy kupuje nawet w Anglii?

  5. Poverino 24.06.2009 13:05

    U nas jest drożej bo u nas są oryginały a na Zachodzie same podróbki :-)=

    A tak na poważnie, to rzeczywiście mamy wybujałe ceny nawet jak dla Europejczyków z Zachodu.
    Moja siostra w Anglii kupiła młodego, wypasionego minivana w cenie za którą ja kupiłem 10 letniego Poloneza.
    Ale nie ograniczajmy się do dóbr luksusowych:
    Gdzie kupię w Polsce wino wytrawne w kartoniku za 55 centów czyli za 2,5 zł? Albo wszystkie warzywa i owoce po 1 euro (4,5 zł/kg) , jak to jest n.p. w sieci LD we Włoszech?
    Dobrze, że chociaż paliwo mamy w tej cenie, co tam 😉
    Nie wiem, czy to do śmiechu, czy do płaczu, bo zważywszy na nasze zarobki, to zdzierają z nas ostatnią koszulę.

  6. casarax 24.06.2009 15:29

    ja zarabiam 1500 zł netto mieszkam z rodzicami i nic sie nie dokladam a i tak jest mi ciezko:>

  7. Raptor 24.06.2009 16:52

    To było z uśmiechem na ustach :). Wiadomo, że można tam kupić lepiej i pewnie taniej pewne rzeczy, ale nie opłaca mi się tam lecieć specjalnie na zakupy (z biletem lotniczym, to już będzie raczej drożej, chyba, że miałbym zrobić zakupy na cały rok i zaciągnąć na to pożyczkę) ani przeprowadzać do Anglii tylko po to, żeby co miesiąc obładować się ciuchami i sprzętem 🙂

    Ale wracając do porównań cenowych w artykule, to nie są to przedmioty codziennego użytku, chyba że ktoś chodzi cały czas w garniakach od Armaniego albo pije perfumy od Kleina 🙂 W tym sensie zażartowałem z tą “snobistyczną propagandą”, według której wszystko co markowe i drogie jest lepsze. Ale pytam, po co mi to? Jak ktoś chce to może narzekać, że w Polsce najnowszy Maybach jest droższy niż w UK, ale po co.

  8. taka tam 24.06.2009 17:15

    Raptor, Ty jesteś prawdziwy facet 😉
    a ja jak każda prawdziwa baba lubię zakupy bez pośpiechu, bez tłoku i z kulturą
    fakt, robię je tylko dwa razy do roku a w szafie mam parę (ok, paręnaście) rzeczy, ale nic zbędnego
    rzeczy wcześniejsze rozdaję ludziom z wrodzoną sobie skromnością ( zawsze są chętni)
    a latać muszę ( i chcę), więc dlaczego nie mieć dwa w jednym, a jakby dobrze policzył to i cztery w jednym
    natomiast fakt pozostaje faktem, że jest tam taniej i lepiej dla kupujących, zwłaszcza dla pań ( w każdym wieku)
    została kwestia, ” ale po co? ” ano, po to,że by nie latać po sklepach co miesiąc w poszukiwaniu butów czy płaszcza,
    zwłaszcza, jeśli ma się lepsze rzeczy do roboty, nie będę powtarzać argumentów ( jakość, oszczędność, wygoda)
    no to teraz wyszło jaka jestem b*tch 🙂
    pozdrawiam,

  9. Raptor 24.06.2009 17:46

    @taka tam
    “latać muszę ( i chcę)”

    Ja nie chcę latać, bo nie ufam samolotom 🙂

    “ano, po to,że by nie latać po sklepach co miesiąc w poszukiwaniu butów czy płaszcza”

    Ja tego nie robię co miesiąc. Najwyżej raz do roku, bo jak coś sobie kupię, to służy mi latami 🙂

    “no to teraz wyszło jaka jestem b*tch”

    F*k you b*tch 😉

    Pozdro.

  10. W. 24.06.2009 17:52

    Słowa “lecę na zakupy” nabiera w dzisiejszych czasach nowego znaczenia…

  11. taka tam 24.06.2009 17:53

    @Raptor,
    ” J tego nie robię co miesiąc. Najwyżej raz do roku, bo jak coś sobie kupuję, to służy mi latami :)”
    1) powiedz to zwykłej kobiecie 2) zgadzam się z Tobą, bo jestem niezwykła 🙂

    now I know what a tosser you are 😉

  12. Raptor 24.06.2009 18:03

    To był tytuł utworu 🙂

  13. taka tam 24.06.2009 18:11

    @raptor,
    to był werset z utworu 🙂

  14. taka tam 24.06.2009 18:26

    @Raptor, przepraszam za małe “r” w nicku, nie było zamierzone
    mój werset z utworu ( underground’owego) był odpowiedzią na Twój tytuł utworu, 🙂 myślę, że tak własnie odebrałeś to,
    pozdrowienia,

  15. Heh! 24.06.2009 18:35

    No cóż. Kupowanie na zachodzie nie jest złym objawem. No chyba że ktoś specjalnie jedzie tam aby zakupić po taniości i świecić metkami wśród rodaków. Wtedy słowo buc to delikatnie powiedziane. Rzeczywiście wybór i jakość produktów tam jest o wiele wyższa niż w podobnych produktów w Polsce a cena czasem niewiarygodnie niska. Dwa lata temu pracowałem jakiś czas w USA zarabiałem 10 USD za godzinkę co nie było niczym specjalnym. Jedna koszulka wyceniana obecnie u nas na wyprzedaży na jakieś 70zł na wyprzedaży tam mnie kosztowała 7$. Mniej niż jedna godzinka pracy. W Polsce niestety taka sama koszulka kosztuje na wyprzedaży ok połowę średniej krajowej dniówki. Do tego wybór o wiele większy i można znaleźć rzeczy na ludzi o niekoniecznie idealnych proporcjach, co w Polsce nie jest już takie proste. Jako wysoka osoba mam u nas duże problemy ze znalezieniem odpowiedników. Szkoda że nasze rodzime ciuchy ceną równają do zagranicznych marek.

  16. mr_craftsman 24.06.2009 19:35

    autorka w artykule nie odpowiedziala “dlaczego”.
    a chetnie bym sie dowiedzial.
    czy wszyscy sprzedawcy to ordynarne chciwe skurw*syny?

  17. Fenix 25.06.2009 06:51

    @taka tam , zgadzam się z Tobą ,bo jestem niezwykła 🙂 To mi się podoba .

  18. Fenix 25.06.2009 06:58

    I jeszcze jedno, dlaczego nie mozemy mieć wszytkiego tego i za taka cene jaką oni mają ?Np . zarobki ,niczym się od nich nie różnimy ,w czym rzecz ? Pracę kazdy z nas wykonuje taką samą .

  19. tuto 25.06.2009 10:18

    Jest tak dlatego, że:
    – w Polsce przedsiebiorcy zakładają firmy i chcą zarabiać kokosy na towarach!
    Chcą być z miejsca, milionerami!! więc dymaja wszystko, wszystkich na wszystkim,
    na maxa!!
    – przedsiebiorcy zatrudniają pracowników i ich legalnie dymają – na wszystkim!
    na wypłacie, na umowach i to bez strachu, bo kto im co zrobi!!!, najwyżej dostaną
    drastyczna karę w postaci 100zł – hehehe.

    a Państwo, Rząd – jeszcze im ułatwia i pomaga tworząc prawo bardziej
    korzystne dla pracodawców – chyba po to, żeby skubali ludzi jeszcze bardziej.

    Tylko komu potrzebana praca za 700…800zł, skoro nie przeżyje się za to.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.