Uczulenie na ludzi

Opublikowano: 15.06.2010 | Kategorie: Społeczeństwo, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 818

“Odwaga – to zwycięstwo nad własnym lękiem lub cudzą śmiałością”.
Jedni nazywają to fobią społeczną. Plotą trzy po trzy, radząc udanie się do psychologa. Dziewczyny, które poznacie, nie różnią się na ogół od innych.

KASIA

Miasteczko w południowej Polsce. Uliczki toną w słońcu. Chyba każdy z nas lubi wakacje. Przecinam jezdnię szybkim krokiem. Mijam kilka sklepów, park, most na rzece. Dochodzę do małego osiedla. Składa się na nie zaledwie kilka piętrowych bloków. Wspinam się po schodach, pukam do drzwi. Otwiera mi mama Kasi. Pogodna, uprzejma kobieta po 40. Witam się grzecznie i zmierzam do pokoju mojej rówieśniczki. Lekko stukam o taflę szkła.

– Proszę- słyszę łagodny głos.

Chwytam za klamkę i pociągam zdecydowanie. Pokój jest przytulny. Oblepiony plakatami zespołów rockowych. Kasia siedzi na parapecie i przygląda się dzieciakom na karuzeli.

– Zaczęło się rok temu. – zaczyna ściszonym głosem- Polonistka wysłała mnie wtedy na konkurs recytatorski. Wyszłam na środek sali, chwyciłam mikrofon i zamarłam. Nie mogłam nic wykrztusić. Spanikowałam. Rozpłakałam się i po prostu stamtąd wybiegłam. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Czułam się tak, jakby cały świat zawalił mi się na głowę. Czułam, że zawiodłam. Nawet nie siebie! Polonistkę, Dyrektora, rodziców…

Od tamtej pory minął prawie rok. Kasia rzadko wychodzi z domu. Ciągle czuje na sobie kpiący wzrok tych wszystkich osób, zgromadzonych tamtego dnia na sali.

AGATA

Pociąg kołysze mnie w takt muzyki, którą słyszę w słuchawkach na uszach. Jeszcze kilka stacji i pora wysiadać. Zadbany, podmiejski dworzec. Studiuję kartkę, na której szczegółowo opisana jest trasa do domu Agaty z dworca. Po kilkunastu minutach jestem na miejscu. Domek jednorodzinny, przyjemna okolica – rozglądam się wokoło. Podchodzę do furtki i zmierzam do drzwi.

Kiedy słońce wschodzi, pokój Agaty cały skąpany jest w jego cieple. Na półkach stoją ramki ze zdjęciami. Agata, jej rodzina, pies, przyjaciółki.

– We wrześniu rozpoczęłam naukę w szkole średniej. – słyszę za sobą przyjemny dziewczęcy głos. – Na początku było świetnie! Poznałam nowych ludzi, nauczyciele nawet mnie polubili. Wszystko zaczęło się przed feriami. Zaczęłam chorować, kiedy wychodziłam do szkoły, mdliło mnie. Myślałam, że to może jakieś przeziębienie, grypa żołądkowa? Ale się myliłam. Rodzice zaczęli prowadzić mnie po różnych ”specjalistach”. Władowali w to kupę kasy. Niestety, na darmo…

Agata dość długo przekonywała się do mnie. Bardzo namawiałam ją do tej rozmowy. Kiedy lekarze stwierdzili, że jej stan jest w porządku, musiała wrócić do szkoły. Przed rodziną udaje, że wszystko jest okej. Nawet jej się udaje. Przełamuje się codziennie: wychodząc do szkoły, podróżując autobusem, rozmawiając ze szkolnymi koleżankami. Jednak zazwyczaj siada w kącie, chowa twarz pod długimi włosami i pisze w swym dzienniku, odgradzając się myślami od strachu przed światem.

KAROLINA

Godzina 16:14. Denerwuję się, stercząc w ”zapchanym” ludźmi autobusie. Po kilku minutach udaje mi się przecisnąć do wyjścia i odetchnąć świeżym powietrzem. Kurcze, jestem spóźniona!- krzyczę do siebie w myślach. Biegnę do parku, w którym mam spotkać się z Karoliną.

– Cześć, przepraszam cię, ale korki. – ściskam dłoń dziewczyny, łapiąc oddech.

– Cześć, nie szkodzi. Ja też dopiero przyszłam. – Karolina uśmiecha się łagodnie.

Udało jej się pokonać ”uczulenie na ludzi”. Trzy lata temu Karolinę upokorzono publicznie, na obozie letnim. Zamknęła się w sobie, chciała być zimna, oschła i wyrachowana. Jednak jej artystyczna i delikatna dusza, nie pozwalały jej na to. Bardzo ciężko przeżywała cios ze strony rówieśników. Wróciła do domu. Przepłakała wiele nocy, biła się z myślami, nie spała. Po kilku dniach mama Karoliny postanowiła z nią porozmawiać, widząc, że coś jest nie w porządku. Jednak dziewczyna nie chciała. Była zmęczona, rozdrażniona, drżał jej głos i ciało.

– W końcu matka nie wytrzymała. Zabrała mnie na rozmowę do psychologa. Odbyłam ich kila. Później, krok po kroku, wykonując małe zadania polecone przez panią psycholog, doszłam do siebie. Jestem silniejsza, już nie taka naiwna i łatwowierna, jak trzy lata temu. Mój ”powrót do normalności” kosztował rodzinę i mnie sporo cierpliwości, wyrozumiałości, zaufania. Jednak, przy wsparciu bliskich, przezwyciężyłam lęk. Teraz jestem zadowolona z życia i bardzo szczęśliwa!

Autor: Danka Pałęga
Źródło: iThink


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. jizz king 15.06.2010 17:18

    czyzby nowa choroba, za ktora naleza sie nowe wzgledy ciezko chorujacym na nia ludziom? nowy twor popkultury a raczej kultury lenistwa zaraz po dysortografii i dyskalkulii? uczulenie na ludzi…. czytajac to chcialo by sie rzec: i co z tego? kazdy ma jakies problemy, kazdy przezyl w zyciu jakies upokorzenie, ale ogromna wiekszosc ludzi nie robi z tego tak ogromnego problemu zeby sie zamykac na swiat, jesli ktos ma tak skrzywiona psychike ze NIEPOWODZENIE urasta mu do rangi traumy podobnej do gwaltu albo napadu, to znaczy ze rodzice zle go wychowali, jest to efekt braku kontaktu z rowiesnikami juz od najmlodszych lat, a rodzice jak widac niemieli czasu porozmawiac z dzieckiem i dowiedziec sie dlaczego godzinami woli gapic sie w sciane albo pamietnik zamiast spotkac sie z kolegami/kolezankami, dzieci trzeba oswajac z otoczeniem juz od najmlodzych lat, nie tolerowac oznak niesmialosci jako normalny objaw, bo taki czlowiek , jesli uznaza za normalne ze jest inny, niesmialy, niepotrafi nawiazac polaczenia ze swiatem to zostanie kaleka jak ci opisani powyzej, bedzie to socjo-kaleka, a jest to ogromny problem bo utrudnia niemalze kazdy ruch w doroslym zyciu, potem w umysle takiego czlowieka zmuszonego do jakiejkolwiek aktywnosci spolecznej , ktora wydaje mu sie nienaturalna rodza sie rozne leki, zboczenia, dewiacje i w sumie…..moze byc nieciekawie jak to wszystko wybuchnie

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.