Pycha i łakomstwo

Opublikowano: 25.02.2009 | Kategorie: Gospodarka

Liczba wyświetleń: 627

Im dłużej przysłuchuję się dyskusjom na tematy ekonomiczne tym lepiej widzę, że ekonomia nie jest nauką.

Jest to mianowicie ogromny zbiór doświadczeń z przeszłości, niechlujnie pozlepiany matematyką, z niezupełnie rozpoznanymi związkami przyczynowymi niejako wewnątrz systemu i niedookreślonymi warunkami brzegowymi.

Należy tu przypomnieć, że „doświadczenia z przeszłości” dotyczą zupełnie innych warunków i układów politycznych na świecie; innej ilości ludzi na kuli ziemskiej, innego przepływu informacji. Alternatywnego źródła doświadczeń nie ma. Na tej podstawie działamy w teraźniejszości, a przyszłość?… Przyszłość jest przed nami zakryta.

Najgorsze są bodźce zewnętrzne rządzące ekonomią. Silnikami napędowymi działań ekonomicznych są bowiem dwie emocje ludzkie stawiane bardzo wysoko w hierarchii grzechów głównych – mianowicie pycha i łakomstwo – nazywane ostatnio pospolicie – pazernością.

Spójrzmy na rzeczywistość.

Jeśli dwie watahy autorytetów ekonomicznych, zebranych niby lekarze nad łóżkiem chorego, potrafią być diametralnie odmiennego zdania tzn. jedni mówią: chory, żeby wyzdrowiał musi być głodzony a drudzy odwrotnie – że należy go suto karmić, to wtedy wyzdrowieje – to czego – i od kogo ja mam się uczyć.

Nasz wielki uczony – minister finansów poucza: że należy się uczyć ekonomii, a sam nie przewidział światowego kryzysu – tak jak zresztą najtęższe głowy światowej ekonomii. Jeżeli pięciu, czy siedmiu prezesów amerykańskich banków potrafiło zatrząść gospodarką świata, a nikt tego nie przewidział i nie stworzył odpowiednich zapór – to to jest gra, a nie żadna nauka, a nauką byłaby dopiero „ekonomologia”, która by badała tę grę. Na przykład ile razy pokerowe blefy dokonane w tych samych warunkach przyniosły blefującemu zysk – a ile razy stratę.

Nie mam pojęcia o ekonomii i nie zanosi się na to, żebym się jej nauczył, ale wyższe studia ekonomiczne nie są konieczne, żeby w ciągu kilku minut zrobić majątek, jeśli się wie – na przykład – kiedy dany bank zrobi atak na złotówkę, a kiedy go przerwie. Ale można się na tym naciąć, bo pojawi się ktoś trzeci i „przebije”. Przecież to poker.

Żeby podreperować swój stan finansowy nie trzeba być doktorem ekonomii. Wystarczy znać dwie panie w odpowiednim ministerstwie – które zwolnią podatków. To już nawet nie poker – to zwykła malwersacja.

Ja na przykład wiem, że te same opady śnieżne, które są ekonomicznym dobrodziejstwem dla Zakopanego Wrocławiowi mogą przynieść totalną klęskę, nie tylko w wyniku powodzi, ale i w wyniku wydatków na uprzątane śniegu. To jednak stanowczo za mało, żeby chociaż domyśleć się kto chce dobrze, a kto chce nas wszystkich zrobić w konia.

Przez kilkadziesiąt lat PRLu psy wieszano na „sanacji”, że kopalnie, huty i ogromna część przemysłu z innych branż była w prywatnych – najczęściej obcych rękach. Sami komuniści, gnębiąc wszystko co prywatne, trzymali wszystko w rękach państwa, dzięki czemu kapitał z łatwością wypływał na wschód m.in. za pomocą tzw. rubla transferowego. Potem ci sami partyjni ekonomiści uznali, że wszystko trzeba sprzedać za byle jaką cenę byleby nie było państwowe i porozstawiać po Polsce obce banki – niczym muszle klozetowe, których rury sięgały za granicę, pozwalające na niekontrolowane wycieki, a dla niepoznaki poziom wody w muszli pozostawał taki sam.

Jak ja mam wierzyć, że euro nas uratuje, kiedy ci co mają euro kradną nasze pieniądze, żeby siebie uratować. Dlaczego mam wierzyć w czarodziejską moc euro, kiedy za rządów PiSu nie usłyszałem, ani nie przeczytałem o ani jednej interpelacji poselskiej ze strony opozycji, że już, że natychmiast trzeba zmieniać walutę, bo jutro będzie za późno.
Jak mam wierzyć prasie, która zamiast zwalczać ówczesny rząd, że nie wprowadza euro emitowała awantury, kto co komu powiedział, kto miał na sobie jakie buty i jaką torebkę nosiła posłanka.

Jedyny wniosek jaki się nasuwa, to, że nie mamy klasy politycznej, nie mamy dziennikarzy, nie mamy ekonomistów, nie mamy wymiaru sprawiedliwości, jeszcze do tego niedługo nie będziemy mieli policji, a zaraz potem wojska. Może to wszystko nieprawda, ale po tylu wrednych kłamstwach, które łatwo było i jest rozszyfrować trudno będzie ludzi przekonać, że to wszystko nam się tylko wydaje.

Na Boga! Nie bawcie się Polską, bo to się źle skończy – niestety dla nas wszystkich.

Autor: Andrzej Wilczkowski
Źródło: Niepoprawni


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

10 komentarzy

  1. mm 25.02.2009 16:49

    Zawsze twierdziłem, że ekonomia to pseudonauka, która uczy jak je….ać społeczeństwo.
    A swoją drogą Gierek nabrał kredytów, ale zostawił coś po sobie, Polska była silna przemysłowo (nie wnikając już które gałęzie przemysłu). W okresie po Gierku zadłużenie Polski stopniowo malało i już wydawało się, że będzie dobrze.
    Potem przyszedł Balcerowicz nasz genialny genialny ekonom i się zaczęło. Zadłużenie zaczęło rosnąć przy jednoczesnej wyprzedaży majątku państwowego. Kiedy do władzy doszli bracia Kaczyńscy zadłużenie osiągnęło poziom 90 mld euro, niestety ci ostatni przebili wszystkich swoich poprzedników, po dwóch latach zadłużenie wzrosło do 150 mld euro. Co się działo potem już nie patrzyłem, bo szkoda nerwów.
    Najlepsze jest to, że te informacje są jawne, dostępne gdzieś na stronie NBP, a w mediach nikt nie poświęci temu fenomenowi nawet linijki tekstu.

  2. ufal 25.02.2009 18:36

    mm
    Ty nie pyskuj, widać jak korzystasz z nauki! Podaj przykład informatyków, którzy j… społeczeństwo bo wymyślają coś, co tylko oni potrafią naprawić. Lekarze to samo, ta lipna medycyna… itd. Akurat ekonomia jest doskonała w teorii jako nauce, problem leży w tym jak różne zawody są ułomne i skorumpowane

  3. ka 25.02.2009 18:50

    co ty pleciesz (ufal) informatycy wymyślaja cos co tylko oni potrafia naprawic, tak jak lekarze omfg. Rany co za brednie

  4. ufal 25.02.2009 19:05

    ka
    Popracujesz to zobaczysz jak jest, zlecenia dla informatyków, kilka firm, i każda później non stop jest wzywana do serwisowania swojego pseudo dzieła, a danych nie bardzo jest jak przenieść bo strasznie ich dużo i czasu by pochłonęło kilka dni, a tak, coś sie zjebie, w parę godzin naprawią i za jakiś czas to samo… i tak w kółko… informatycy to cwaniaki

    A lekarze to co? Z wyjątkami jakichś operacji nic prócz przepisania leków które w większości samemu mniej ułomny człowiek wie jak stosować. A na resztę dolegliwości to i lekarze nic nie są w stanie zrobić.

    Jest w h… zawodów mataczących… ale przywalić się do ekonomi to jest najprościej, tyle że mało kto ją stosuje tak jak powinien i tu jest problem!

  5. Raptor 25.02.2009 19:15

    @mm:
    “Najlepsze jest to, że te informacje są jawne, dostępne gdzieś na stronie NBP, a w mediach nikt nie poświęci temu fenomenowi nawet linijki tekstu.”

    I to właśnie profesjonalnie zwiemy konspiracją.

    @ufal:
    “Akurat ekonomia jest doskonała w teorii jako nauce, problem leży w tym jak różne zawody są ułomne i skorumpowane”

    W tym zawód bankiera i ekonomisty. Jeśli matematycy są skorumpowani, to jaki jest cel istnienia matematyki? Z czasem nauka stanie się taka jak naukowcy, bo oni ją tworzą.

  6. W. 26.02.2009 04:35

    Gierek wziął ok. 20 mld. USD kredytów i mądrze zainwestował w budynki, drogi, itd. Potem Jaruzelski musiał z czegoś opłacać stan wojenny, więc wziął kolejne 20 mld. USD. Potem Polska ok. 1990 otrzymała redukcję zadłuzenia o połowę, do 20 mld. Balcerowicz zadłużył nas na ponad 100 mld. dolarów. A teraz Polska jest wewnętrznie zadłużona na 136,6 mld euro. Pożyczki Gierka to był pikuś. Tym bardziej, że Gierek starannie wybierał pożyczki w bankach państwowych na niskie oprocentowanie, a Balcerowicz w bankach pryawtnych na wysoki procent.

    DŁUGI SKARBU PAŃSTWA:
    Gierek: 20 mld. USD
    Jaruzelski: 20 mld. USD
    Wałęsa: -20 mld. USD
    Balcerowicz: 100 mld. USD
    Obecna sytuacja: 136,6 mld EURO

  7. Raptor 26.02.2009 07:36

    Z tego zestawienia wynikałoby, że od czasów Gierka spłaciliśmy trochę ponad 20mld, ale biorąc pod uwagę redukcję długu o połowę, czyli o 20mld w 1990, mamy sumę wszystkich spłaconych długów wynoszącą blisko 0zł.
    W takim tempie wzrostu zadłużenia, niebawem nie będziemy w stanie spłacić nawet samych odsetek, o ile jeszcze możemy. Oznacza to nieunikniony, nieskończony wzrost zadłużenia, chyba, że upadnie cały system (albo ktoś wierzy w nadchodzący sąd ostateczny). A co oznacza zadłużenie niemożliwe do spłacenia? Nic innego, jak przepadek majątku państwowego na rzecz prywatnych banków, w momencie, kiedy żaden bank nie będzie chciał udzielić rządowi pożyczki na spłatę procentów. Takie to proste, i nie trzeba do tego wielkiego ekonomisty. Wystarczy zagrać w Monopol, żeby przekonać się, że tylko bank nie przegrywa.

    Pytanie, po co są ekonomiści, jeśli nie są w stanie uchronić żadnego narodu przed nieustannym zadłużeniem? Pewnie są tylko zasłoną dymną. Mogą tylko rozkładać ręce i doradzać kolejne serie pożyczek.

  8. mm 26.02.2009 08:16

    @ufal
    ” Ty nie pyskuj, widać jak korzystasz z nauki!”

    Nie bardzo wiem o co ci chodzi. Ekonomia z od początku opiera się na fałszywych założeniach i o ile dawno temu, gdy świat wydawał się wielki, jakoś tam była w stanie opisać system. Teraz, gdy mamy firmy działające na skalę globalną wszystkie podstawy tzw nauk ekonomicznych biorą w łeb.
    Założeniem twórców ekonomii był system otwarty czyli nieskończona ilość bogactw naturalnych, nieskończone rynki zbytu i nieskończona ilość “jeleni, którzy daliby się nabrać”. A jak jest w rzeczywistości, każdy wie. Ziemia jest systemem zamkniętym, a to oznacza, że ekonomia to pseudonauka….

  9. Raptor 26.02.2009 08:42

    Ja bym to rozwinął tak, że Ziemia to system zamknięty, więc obecna ekonomia rywalizacyjno-monetarna prowadzi do nieuchronnej zagłady ekologicznej. Inaczej sprawy by się miały gdybyśmy posiadali ekonomię surowcową, operującą realnymi wartościami występującymi w ekosystemie, a nie wartościami wyimaginowanymi.

    Dziś mamy sytuację trochę jak z domu wariatów, gdzie dany region posiada wszelkie zasoby potrzebne do dostatniego funkcjonowania, ale to, że ktoś za dużą sumę cyferek na elektronicznym koncie wykupi ziemię, może spowodować, że mieszkańcy staną się niewolnikami lub umrą z głodu, bo wszelkie zasoby będą wywożone za ocean, a ludziom nie pozostanie nic jak kupowanie drogich produktów z importu za skąpą niewolniczą wypłatę.

  10. Raptor 01.03.2009 05:56

    Tutaj bardzo ciekawy wykład o ekonomii i środowisku (niestety tylko po angielsku):
    http://video.google.pl/videoplay?docid=-2766619128628610210

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.