Wspomnienie stanu wojennego

Opublikowano: 08.08.2012 | Kategorie: Historia, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1229

Wprowadzenie stanu wojennego-ileż to lat upłynęło od tego momentu? Każdy z nas przeżył to zupełnie inaczej. Był strach, bezsilna niemoc i wściekłość, była chęć słuchania niezależnego radia i odwracania telewizora do okna w czasie trwania “Dziennika TV”.

Stan wojenny to przecież nie tylko przemówienie gen. Jaruzelskiego, stanowiące granicę pewnego etapu w historii Polski, ale to kilka miesięcy przed jego wprowadzeniem i cały czas jego trwania. Związek zawodowy „Solidarność” rozrastał się, stawał się masową siłą. Wręcz wypadało należeć do tego związku. To jednak powodowało, że do władz lokalnych dostawały się nie tylko osoby chcące działać przeciwko dotychczasowym „socjalistycznym” układom, ale również osoby z tymi układami związane, których działania skupiały się na rozkładaniu tej organizacji od środka. Czas poprzedzający wprowadzenie stanu wojennego pamiętam jako czas stałych braków rynkowych. Większość wolnego czasu zarówno dorosłych, jak i młodzieży pochłaniało stanie w kolejkach po cukier, po mięso czy najprostsze produkty potrzebne do życia codziennego.

Był to również czas ciągłych strajków. Strajków o coś, ale również strajków solidarnościowych, bo wspierało się robotników tego zakładu czy też innego. Wielu ze strajkujących często nie bardzo znało sprawę, o którą strajkowali. Dziś widzę, że strajki posłużyły jako umotywowanie wprowadzenia stanu wojennego, do jego wprowadzenia musiały być podstawy. A kraj w chaosie usprawiedliwia zaprowadzenie porządku przez wojsko. Tak swoją decyzję umotywował przecież gen. Jaruzelski. Tylko, że właśnie te strajki i ten chaos wprowadzali ludzie, którym zależało na rozłożeniu związku od wewnątrz, na zniszczeniu ruchów niezależnych od PZPR.

Sam jako student II roku Politechniki Warszawskiej brałem udział w takim strajku. Był to dla nas okres dorastania, bo wszystko wzięliśmy w swoje ręce. Wszystko organizowali studenci, zarówno sprawy bezpieczeństwa, jak i sprawy wykładów, wykładów niezwiązanych ze studiami, ale opowiadających o historii Polski, o naszych bohaterach, których władza ludowa nie chciała uznać. Trzeba było zorganizować jedzenie dla potężnej przecież grupy młodych ludzi. Codziennie z pobliskiego baru otrzymywaliśmy duży gar gorącej zupy. Pozostałe rzeczy organizowane były zarówno ze składek studenckich, jak i z różnych darów, od zakładów, Kościoła, czy skąd się tylko dało. Byliśmy w tym zaprawieni, ostatecznie życie w socjalizmie uczyło zaradności i uzyskiwania czegoś praktycznie z niczego. Stanowiliśmy wtedy jedność, byliśmy przekonani, że coś od nas zależy. Na kilka dni przed 13 grudnia wiedzieliśmy, że stanie się coś złego. Nasz strajk rozwiązano. Poszliśmy do domów, tylko kilka osób z całej Politechniki pozostało w Gmachu Głównym.

DZIEŃ, W KTÓRYM NIE BYŁO “TELERANKA”

13 grudnia i przemówienie gen. Jaruzelskiego wywołało mieszane uczucia. To niepewność, brak telewizji, brak radia, telefony nie działały. To strach w oczach matki, bo syn w wieku poborowym, strach o przyszłość rodziny, o to, co będzie dalej, czy będą walki, czy poleje się krew. Rodzice przecież pamiętali ze swego dzieciństwa wojnę i jej okropieństwa. Ten okres to słuchanie Radia Wolna Europa, audycji nadawanych przez podziemie z radiostacji, które służby bezpieczeństwa starały się niezwłocznie likwidować. To żołnierze stojący na ulicach i rozgrzewający się przy „koksiakach”. Czy mieliśmy do nich żal? Nie, to byli tacy sami chłopcy jak my, tyle, że im akurat w tym czasie przypadło pełnienie „zaszczytnego obowiązku służby ojczyźnie”. Żal, nienawiść czuliśmy do funkcjonariuszy ZOMO, bo to byli ludzie, którzy sami wybrali sobie tę rolę, ale przecież nie mogliśmy odczuwać żalu do żołnierza WP. Nie raz zdarzało się, że z odruchu serca wynosiło się chłopakom z domu ciepłą herbatę czy jakąś przekąskę.

JEDNAK NIE WSZYSCY POTĘPIALI STAN WOJENNY

Czy można powiedzieć, że gen. Jaruzelski nie miał poparcia? Niestety nie. Była duża grupa osób, dla których socjalizm przynosił pewne profity, spokojne, stabilne życie, często kierownicze stanowiska. Dla tych ludzi powstanie „Solidarności” było załamaniem się pewnego świata, ich świata, w którym żyło im się dobrze, stabilnie. A 13 grudnia był dniem, w którym odżyli. Wróciła nadzieja na powrót świata, gdzie nakaz partyjny jest siłą wykonawczą. Pamiętam pierwsze wykłady po 13 grudnia, gdy niektórzy wykładowcy wręcz odgrażali się, że za ten strajk zapłacimy przy najbliższej sesji. Że oni już dopilnują, byśmy po nocach odrabiali skutki „naszej głupoty”. Prawda jednak była taka, że wykładowca nie mógł oblać wszystkich studentów, bo po prostu świadczyłoby to tylko o tym, że jest słabym wykładowcą. Nie przypominam sobie, aby sesja po 13 grudnia należała do jakiś znacząco trudniejszych.

A MY MŁODZI LUDZIE

Jak to młodzi, walczyliśmy o lepszy świat naszej przyszłości? Słuchaliśmy niezależnych od oficjalnych mediów audycji radiowych, słuchaliśmy pieśni Jacka Kaczmarskiego, z nich uczyliśmy się historii, której w szkołach nam nie opowiadano. Spotykaliśmy się po domach albo w kościele i dyskutowaliśmy. Uczestniczyliśmy w życiu kulturalnym, zarówno zapraszając dziewczynę, kolegów do teatrów, kin, jak i na imprezach zamkniętych, gdzie recytowano wiersze, śpiewano piosenki patriotyczne. Życie było trudne, ale przecież byliśmy młodzi i świat stanu wojennego był dla nas piękny, jak dla każdego świat jego młodości.

Autor: Faral
Źródło: Nowy Ekran


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

9 komentarzy

  1. norbo 08.08.2012 04:12
  2. egzopolityka 08.08.2012 06:23

    Niedługo będzie powtórka ze stanu wojennego. Może trochę w innej formie, ale efekt będzie ten sam. Jeszcze w tym roku. Brak solidarności jest kluczem. Jeśli 80% społeczeństwa ma z czego żyć i nie grozi im natychmiastowa klęska z tego powodu, to oni poświęcą pozostałe 20% społeczeństwa które nie jest w stanie walczyć o byt i osiąga ciągle dochód poniżej minimum socjalnego. Ta walka niczym się nie rożni od walki zwierząt o przetrwanie i na takim poziomie stoimy. Są cywilizacje, których członkowie współdziałają ze sobą i bezwarunkowo pomagają sobie nawzajem, dzielą się wszystkim. Ludzie nie mają pojęcia o tym, że taki sposób życia istnieje na innych planetach. To są cywilizacje typu STO i jest ich połowa we wszechświecie. Ludzie byli 300 000 lat temu cywilizacją STO ale zapragnęli zmiany i przyjemności. Staliśmy się więc cywilizacją STS a największym uzależnieniem ludzkości, jak narkotykiem, jest ciągła potrzeba odbywania stosunków płciowych, co nie ma w ogóle miejsca w cywilizacjach STO.

  3. bastardus 08.08.2012 11:04

    Nie za wiele pamiętam z tego okresu, ale spotkałem się z opinią dosyć odmienną niż tu prezentowane. Wspomniano w tym artykule, że “strajki posłużyły jako umotywowanie wprowadzenia stanu wojennego, do jego wprowadzenia musiały być podstawy.” Tak więc zgodnie z tą opinią masowe strajki były prowokowane po to by można było użyć większej siły by je w końcu stłumić. Zgodnie z tą opinią wprowadzenie stanu wojennego mogło mieć przynajmniej kilka przyczyn. Zły Jaruzelski próbował opanować sytuacje, dostał odgórny nakaz lub nie chciał pozwolić by Radzieckie wojska stały na ulicach. Wszystko wskazuje na to, że dzięki wprowadzeniu stanu wojennego od tego właśnie zostaliśmy uchronieni.
    Jeśli był to przykaz to jego nie wykonanie zakończyło by się zbrojnym wtargnięciem ZSSR. Jeśli nic by Jaruzel nie zrobił to pewnie efekt był by ten sam. Dodatkowo po wprowadzeniu stanu wojennego wszędzie mieliśmy żołnierzy i nawet jeśli Rus chciałby u nas porządki robić, przy najmniej teoretycznie można by mu to utrudnić. Wojsko już było zmobilizowane.

  4. Czejna 08.08.2012 13:27

    Czulo sie napiecie w calej przestrzeni. Strach rozsiewala Wladzia wraz z jej przy@upasami, a kilka godzin w noc poprzedzajaca ogloszenie stanu wojennego sznur lekkich pojazdow opancerzonych i ciezarowek naszych sojusznikow z Ukladu Warszawskiego sprawnie kierowal sie z pobliskiego poligonu w kierunku miasta. Zrobilo to na nas duze wrazenie, bo pomimo, ze przyzwyczajeni do kolumnad, to pierwszy raz widzielismy taka wielonarodowa. W jakim celu? Nie wiem. Nie widziano ich w miescie, wiec moze wracali w pospiechu zapakowac sie na kolej i wrocic do siebie?
    @bastardus Na Pana nieszczescie rozprzestrzenia Pan opinie klmliwa, ktora zaimplentowali sami zainteresowani, aby dalej oglupiac spoleczenstwo i ukrywac prawde o wprowadzeniu stanu wojennego, a stan to naprawde powazny i krytyczny w zyciu kazdego narodu. Pewnie niepredko dowiemy sie o wszystkich przyczynach i podlosciach, ktore uczyniono w owy czas, to akurat fakt podjecia tej decyzji bez zagrozenia ze strony ZSRR, jest historykom znany z dostepnych dokumentow. Lepiej zatem bedzie podawac informacje prawdziwe, zblizajace do niej, niz powielac wciaz niczym nie podparte, oprocz strachu, twierdzenia usprawiedliwiajace Jaruzelskiego i cala ta bande oprawcow, ktorzy, notabene, dobrze i bezkarnie sie maja do dzisiaj.

  5. bastardus 09.08.2012 13:13

    Trafne spostrzeżenia Krecie.

  6. Aaron Schwartzkopf 10.08.2012 06:19

    Czejna:
    Piszesz: “…fakt podjecia tej decyzji bez zagrozenia ze strony ZSRR”. Jakieś dowody? Pamiętaj, że tezę, że czegoś nie było jest zawsze b trudno udowodnić. Prawdą jest, że ówczesne kierownictwo zsrr bardzo się bało interwencji, aczkolwiek taką możliwość brano uwagę, co więcej logistycznie interwencja przygotowana była. Zamiast tego wybrano wariant “jaruzelski”, przy czym inicjatywa wyszła ze strony rosyjskiej. Oczywiście piszą tak źródła wschodnie, zachodnie, ale nie nasze (szczególnie te spod znaku Instytutu P..lca Narodowego”.

  7. bastardus 10.08.2012 12:49

    No właśnie, czy przypadkiem nie było tak, że w tym czasie można było zaobserwować nagromadzenie wojsk ZSSR po swojej stronie granicy?

  8. smerf 11.08.2012 20:55

    Akurat Faral w sierpniu wspomina stan wojenny… Ni w pięć ni w dziewięć… Ale niech mu będzie.
    Ja byłem wtedy na pierwszym roku studiów. Telewizor, przemówienie…
    Płacz mojej najukochańszej Mamy, że ja i ojciec pójdziemy w kamasze…
    Nic z tego. Ojciec pracował jak zwykle.
    Dało się odczuć, że nastał czas spokoju. Bez strajków, rozgardiaszu i bezhołowia.
    Po przerwie świątecznej wróciłem do akademika.
    Udałem się na uczelnię, a tam luz i blues. Nie ma zajęć. Nawet mi się spodobało. Na auli materace i śpiwory. Pod kocami pary (się kotłujące). Dodam na marginesie, że w końcówce roku 1982 rozpoczął się (też na mojej uczelni) zajebisty wysyp… wyżu demograficznego!
    Apel rektora o powrót do zajęć pozostaje bez echa. Przedtem jeden koleś stojący przed wejściem do budynku nie wpuszcza rektora (“coś pan za jeden” – mówi). A potem ten sam koleś do lokalnej gazety daje głos popisując się elokwencją i znawstwem tematu (“O co strajkujecie?”. Odpowiedź: “A ch… wam do tego!”).
    Nie przyłączyłem się. Nie wiedziałem o co miałbym gardłować skoro w PRL było mi dobrze (darmowe studia, stypendium socjalne, stypendium rektorskie, bezpłatna służba zdrowia, przy akademiku bezpłatna przechowalnia/żłobek dla studenckich niemowlaków, 50% zniżki na wszelkie bilety komunikacyjne, możliwość dorobienia w spółdzielni studenckiej itd.). Źle mi było?
    Skończyłem studia w terminie, musiałem (i dobrze) podjąć od razu pracę (nie było miejsca dla “niebieskich ptaków”, czyt. państwo socjalistyczne nie tolerowało nierobów i obiboków. Praca to był obowiązek a nie przywilej!).
    A ci co strajkowali? Wielu też skończyło studia w terminie, zahaczyli się nawet do służby w SB (potem UOP). Lesery i krzykacze (w mniejszości) stali się “wiecznymi studentami” (dziekanki nawet po trzy na jednym roku). Skoro państwo płaciło to czemu nie korzystać? Nieprawdaż?

    PS. Wierzyłem w lansowane hasło “socjalizm tak, wypaczenia nie”. Cóż, socjalizm padł, a wypaczenia pozostały (patrz link zapodany przez norbo.

    Pier…..ę tę rewolucję!

  9. norbo 11.08.2012 21:41

    To nie rewolucja, to kontrrewolucja.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.