Treneiro – Buntownik bez wyboru

Opublikowano: 16.02.2010 | Kategorie: Opowiadania

Liczba wyświetleń: 514

Tego dnia Treneiro wstał wcześnie. Nie żeby miał to we krwi; gdyby ktoś poprosił go o wskazanie dziesięciu przedmiotów niezbędnych do przetrwania, z pewnością nie znalazłby się wśród nich budzik. To jednak nie był zwykły dzień. Rankiem rozpoczynały się bowiem Wybory.

Treneiro zawsze był bardzo przywiązany do swoich poglądów. Nigdy nie uległby ani groźbom, ani chytrym sztuczkom speców od socjotechniki. Po prostu trudny typ. Tym razem postanowił zaś zamanifestować własne zdanie w pobliskim punkcie wyborczym.
Swym żwawym krokiem Treneiro zakłócił senną atmosferę panującą wewnątrz mrocznego lokalu. Za stołem siedziały bez ruchu cztery osoby, włączając śmiertelnie poważną panią w średnim wieku. Chyba tylko upięty na jej bluzce identyfikator z napisem “Przewodniczący Komisji” przejawiał mniej oznak życia.

Treneiro zdążył się już zorientować, iż nie dostanie bukietu kwiatów na powitanie. Był jednak zaskoczony, gdy Przewodnicząca obejrzawszy dokładnie wręczony jej Dowód Tożsamości najpierw się zaczerwieniła, a po chwili wykrzyczała:

– Co pan sobie wyobraża?! Żarty pan sobie robi?! Policja!!!

Urażony Treneiro wydarł jej z rąk nieco sfatygowany dokument, obrzucił go niecierpliwym spojrzeniem i osłupiał. W miejscach, gdzie wcześniej znajdowały się zdjęcie, nazwisko i narodowość, teraz raziły wzrok białe plamy. Chociaż w przestronnym lokalu było dosyć zimno, po twarzy Treneira w jednej chwili potoczyły się obfite strugi potu.

– Ale… to jest… jakiś absurd… – wymamrotał, gdy jednak Przewodnicząca chwyciła słuchawkę telefonu, stracił ochotę na dalsze tłumaczenia. Nie zwlekając wybiegł na zewnątrz. Ostatni raz serce biło mu z taką prędkością gdy wypił pięć kubków kawy ucząc się do egzaminu z matematyki. Zbliżający się dźwięk policyjnej syreny zadziałał jak kawa szósta.

Treneiro biegł teraz w kierunku domu. Był oszołomiony, ale starał się zebrać myśli. Gdzie mógłby czuć się bezpieczniej niż we własnym mieszkaniu? Znajdzie inny Dokument, uda się do Urzędu i wszystko wyjaśni. Przecież to jest jakaś niedorzeczna pomyłka. Albo głupi żart.

Zamek w drzwiach nie stawiał oporu. Treneiro odetchnął z ulgą, nie zdążył jednak sobie nawet tego uzmysłowić, gdy z bliska dobiegł go okrzyk:

– Bandytaaaaa!!! Policja!!!

W jego własnym przedpokoju stał ubrany w kraciastą piżamę Obcy Mężczyzna! Jeżeli wcześniej po twarzy Treneira spływały strugi potu, to w tej chwili niewątpliwie były to już rwące strumienie. Nim zdołał wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk, biegł już po schodach. Po raz pierwszy czuł się obco na swojej własnej ulicy! Jedynie dobiegający z oddali skowyt syreny zabrzmiał dziwnie znajomo.

Treneiro dobiegł do parku. Rozejrzał się podejrzliwie dookoła, po czym zdyszany oparł plecy o pień wielkiego kasztanowca. Strzępy niezliczonych myśli przelatywały mu przez głowę – O co w tym wszystkim chodzi? Przecież nie mogłem tak nagle stać się nikim… – I wreszcie najgorsza z nich – Gdzie jest moja Rodzina?!

Powoli do Treneira zaczęło docierać, że nie ma tu już dla niego miejsca. Zrozumiał też, że musi uciekać. Dokądkolwiek; byle jak najdalej stąd. Nie zwlekając ruszył w kierunku przedmieść, a następnie niemal nie uczęszczaną szosą wiodącą przez pola ku Granicy.

Po kilku dniach marszu Treneiro stracił rachubę czasu. Nie mógł zliczyć, ile razy słońce zdążyło już zatoczyć krąg nad horyzontem; niezmierzone deszczowe chmury skutecznie to uniemożliwiały. Zupełnie zrezygnowany przemierzał kolejne kilometry, gdy nagle uświadomił sobie, że nie jest sam. Rozejrzał się dookoła. Dziesiątki niemych postaci wędrowały w tym samym, nieokreślonym kierunku. Dziesiątki mężczyzn, kobiet i dzieci, bez żadnego bagażu, lecz jakby uginających się pod ciężarem doznanych nieszczęść.

Nagle wśród wędrowców zapanował popłoch. Wszyscy najpierw przyspieszyli kroku, a następnie zaczęli biec w kierunku majaczącej na horyzoncie ciężarówki. Treneiro z trudem dostrzegł, iż stojący na niej mężczyzna w białej kamizelce rozdaje zgromadzonym wokół samochodu bochenki chleba. Dopiero teraz poczuł przeraźliwy głód. Dobiegł do ciężarówki, z trudem przecisnął się przez tłum oczekujących i pochłonął pajdę chleba w tej samej chwili, w której trafiła do jego rąk.

Zaspokoiwszy nieco apetyt Treneiro znów ruszył w drogę. Nadal towarzyszyły mu w niej zastępy bezimiennych piechurów. Po kilku godzinach wędrówki, gdy właśnie zamierzał poddać się zwątpieniu, oczom Treneira ukazał się niecodzienny widok. W oddali rozpościerały się niezliczone rzędy prowizorycznych namiotów. Wśród nich przetaczały się zaś opieszale setki szarych postaci, jakby jeszcze niedowierzających, gdzie przyszło im się znaleźć.

Treneiro zatrzymał się. Spoglądał raz na obozowisko, raz na mijajacych go ludzi. Wreszcie chwycił za ramię przechodzącego obok siwego starca i zapytał drżącym głosem:

– Przepraszam… Może pan mi powie… Gdzie my właściwie jesteśmy?

Starzec westchnął, ogarnął go zamglonym spojrzeniem i odpowiedział:

– Jeszcze nie rozumiesz? Przecież to jest nasz nowy Dom…

Tego dnia Treneiro miał wstać wcześnie. I być może wstanie. Na razie męczą go koszmary.

* * *

To nie jest tylko zły sen dla dwudziestu milionów uchodźców na całym świecie. Prześladowani z powodu swojej rasy, religii, narodowości, przynależności do określonej grupy społecznej lub poglądów politycznych opuszczają swoje ojczyzny w poszukiwaniu schronienia.

Pozbawieni środków utrzymania, a często także dokumentów i kontaktu z rodziną, trafiają w nieznane im środowisko, zdani na łaskę bądź niełaskę obcych ludzi.

Autor: Stanisław Kamiński
Źródło: Pomagamy


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.